Dormitorium Dziewcząt

- Ej, nie jestem żadnym szympansem - oburzyłem się.
Przez chwilę zastanawiałem się czy może nie postawić jej ponownie w prysznicu. Jednak moje ręce powędrowały na jej tyłek i podciągnąłem dziewczynę do góry tak by trzymała się mojej szyi
- Blisko mnie? - spytałem - Mogłaś przesunąć kanapę do łóżka - mruknąłem i wyszedłem spod prysznica. Zabrałem jej kołdry z ziemii i zaniosłem ją do pokoju, kładąc na łóżko. Położyłem na niej pościele i wstałem.

— Nie mogłam. Bo to tak jakbyśmy i tak spali w jednym lozku. A tego nie chcesz. — odparlam. Otworzyłam oko gdy położył mnie na lozku i złapałam go za rękę gdy wstał. Zacisnelam mocno według mnie, palce i zamknęłam znow oczy.

Usiadłem przy niej czując jej uścisk na nadgarstku
- Gdybyś przysunęła ją tak jak stoi, to nie wtedy bym nie czuł, że śpimy w jednym łóżku - stwierdziłem i wolną dłonią zacząłem głaskać jej włosy
- Urocza jesteś gdy się o mnie troszczysz - mruknąłem i pocałowałem jej policzek

Uśmiechnelam się w duchu gdy usiadł na lozku.
Otworzyłam oczy po jego calusie.
— Dlaczego sądzisz ze się o Ciebie troszczę?— zapytałam mrugając kilkakrotnie.
— Jestem mokra...

- Gdybyś się o mnie nie troszczyła, to albo byś usnęła ze mną na kanapie - stwierdziłem - albo przeniosła mnie do swojego łóżka - mruknąłem
- Wiesz możesz być mokra z innego powodu - odparłem, patrząc na nią.

— Nieprawda. Nie martwię się. — powiedziałam.
— z jakiego? Myślałam ze z takiego ze wsadziłeś mnie pod prysznic...

- To dlaczego zasnęłaś przy kanapie? - spytałem ponownie
-Teraz maluszku, jesteś mokra przez prysznic - zaśmiałem się

— Bo...— zaczelam zastanawiając się.
— Czasami... Lunatykuje.— powiedziałam wpadając na pomysł. — I... Wtedy bawie się w szczeniaczka... I śpie przy kanapie...— odparlam.
— Rozumiem ze proponujesz mi bycie mokra z innego powodu...— zaczelam.
— Na przykład z twojego...

- Aż 2 razy? - zapytałem niedowierzając w jej wersje - Nigdy nie słyszałem by lunatyk zabierał ze sobą całą pościel, rozkładając ją i zawijając w nią - mruknąłem, patrząc jej tym razem w oczy
- Tak, właśnie taki powód ci proponuje - zaśmiałem się - a teraz posuń się na tym łóżku - odparłem. Skoro ona leży ja nie będę siedział.

— A widzisz... Nie spodziewałeś się tez ze jestem dziewica...— powiedziałam.
Na jego kolejne słowa, uniosłam brew zdziwiona i przesunęłam się o jakies 5 cm.
— Ale przeciez nie chcesz. Nie zmuszaj się. — powiedziałam znow się przysuwajac.

- To prawda, nie spodziewałem się że byłaś dziewicą - mruknąłem i usiadłem obok niej na łóżku - przez to jak się odzywałaś, przez to jak się ruszałaś, ale najbardziej przez to jak chętna byłaś, by wpakować mi się do łóżka - mruknąłem
- Siedzenie na łóżku, a spanie to 2 różne rzeczy - stwierdziłem patrząc na nią.

— No tak...— powiedziałam i odsunęłam się robiąc mu duzo miejsca.
— Wiesz jak to zabrzmiało... "byłaś taka chętna zeby epakowac mi się do lozka"... Nie mow o mnie tak jakbym była dziwka ktora na sile wepchnęła ci się z nudów do lozka..

Westchnąłem głośno
- Nienawidzę z tobą gadać - mruknąłem - zawsze coś przeinaczasz - stwierdziłem, patrząc jej w oczy - dobrze wiesz co miałem na myśli - dodałem

— To ze mna nie rozmawiaj. — powiedziałam. — Znajdź sobie idiotkę ktora bedzie chichotać i mdleć na każde twoje słowo chocbys nazwał ją kurwą wszechczasow. — dodałam i odwrocilam się tyłem.
— Nie przeinaczam. Pomysl nad tym co powiedziałeś i jesli zabrzmi to inaczej niz ja to powiedziałam, to przeproszę.

Nie nadążałem za nią, raz była wesoła, raz smutna, raz płakała, a następnie się śmiała. Przysunąłem się do niej i objąłem ją ramieniem w talii.
- Nie obrażaj się - mruknąłem - Nie umiem z tobą gadać - westchnąłem i postanowiłem się nie odzywać, by znów czegoś, głupiego nie walnąć

— Właśnie widze... Ale to nie twoja wina ze jestem nie taka jak trzeba. Pogadaj z moja siostra. Z nia się lepiej rozmawia. — odpowiedziałam szczerze.
— Po prostu jestes ostatnia osoba w ktorej oczach chciałabym byc... Zwykłym czyms do posuwania..

- Ale ja nie chce gadać z twoją siosta - mruknąłem i położyłem głowę na jej ramieniu - Chcę ciebie nie twoją siostrę - mruknąłem
- Nawet tak nie mów - stwierdziłem zły - Nigdy nie będziesz

— Juz czuje ze jestem...— powiedziałam ciszej, slyszac jego ton. — Wiem ze nie jestem nikim kto ma prawo o cokolwiek cie prosić czy cos... Ale po prostu wole widzieć w twoich oczach porządaniem... Czy.. nawet złość niz taka litość albo obrzydzenie..

Podniosłem się i usiadłem na niej okrakiem, opierając dłonie nad jej głową.
- Nie mów tak, bo cię zaknebluje - mruknąłem, patrząc jej w oczy
- Czy kiedykolwiek widziałaś litość w moich oczach w stosunku do ciebie, a tym bardziej obrzydzenie? - spytałem
- Wiele razy byłem zły, to prawda, najbardziej wtedy gdy mówiłaś mi, że uprawiałaś seks z innymi - odparłem - ale gdy cię widzę, to uwierz mi, góruje we mnie pożądanie

Zwyczajowo przycisnelam zwinięte dłonie do piersi gdy na mnie usiadł. Pokręciłam głowa.
— Nie... I nie chce zobaczyc...— powiedziałam cicho.
— Nie chce byc gorsza...— dodałam ledwo szeptem, po raz pierwszy przyznając się do czegoś takiego.

Gwałtownie się wyprostowałem po jej słowach, patrząc jej cały czas w oczy
- Nie zobaczysz - obiecałem. Bo niby jak miałaby zobaczyć litość i obrzydzenie, gdy mnie po prostu do niej ciągnie.
- A dlaczego miałabyś być gorsza? I co najważniejsze...Od kogo gorsza? - zapytałem

— Dlaczego? Moze dlatego ze wskakuje ludziom do lozka...— mruknelam. — Od każdej. Dobra. Przyznaje. Brzydka nie jestem. Nawet mocna 10. Ale sa dziewczyny mądrzejsze i bardziej doświadczone.

- Może i są - stwierdziłem - i co w związku z tym - są kujonki, które zazwyczaj nie są ładne, ale mądre w chuj, a raczej przemądrzałe - stwierdziłem - następnie mamy panie lekkich obyczajów, które przez swoją pracę mają doświadczenia, ale są to zazwyczaj plastiki i tak tępe, że masakra, więc... - mruknąłem - nie będę się wypowiadał bo znów to przeinaczysz

— I do tego ciagle mówisz ze cos przeinaczam... — powiedziałam wzdychając. Uniosłam się pod nim na łokciach.
– Nie rozmawiajmy wiec lepiej. Róbmy to co wychodzi nam najlepiej. I tyle. Dajmy sobie spokoj z jakas tam czułością czy cos. — dodałam i zdjęłam z siebie koszulke, rzucając ja na bok, wysunęłam się spod niego i zaczelam całować zachłannie, stając na kolanach.

Na początku oddawałem jej pocałunki z zachłannością, jednakgdy dotarł do mnie sens jej słów i odsunąłem ją od siebie. Siadając po drugiej stronie łóżka.
- Tak, ponieważ nie umiem z tobą rozmawiać i to mnie denerwuje - dodałem

— Wiec nie rozmawiajmy. Tyler. Jesteśmy od ruchania się. A nie od rozmawiania... Prawda?— powiedziałam mimo ze moje własne słowa mnie bolały. Przysunelam się do niego i zaczelam całować go po szyi.

- Rian, cholera - odsunąłem ją ponownie. Byłem zły, cholernie zły. Wstałem z jej łóżka i stanąłem w przy nim
- Będziesz się tak długo zachowywać? - zapytałem
- Widzę, że bolą cię własne słowa - mruknąłem - więc po co to wszystko? - spytałem

Gdy się znow odsunął, spuściłam wzrok, podciągając kołdrę zeby się nia zakryc.
– Jak zachowywać...? — zapytałam cicho
— Bo chce się dostosować do ciebie..

Westchnąłem, opierając się o łóżko i zjeżdżając na dół, aż klepnąłem w ziemie
- To przestań to robić - wymruczałem - przestań się do mnie dostosowywać - stwierdziłem
- Rób to co chcesz - odparłem

Westchnąłem, opierając się o łóżko i zjeżdżając na dół, aż klepnąłem w ziemie
- To przestań to robić - wymruczałem - przestań się do mnie dostosowywać - stwierdziłem
- Rób to co chcesz - odparłem

— Ale ja... chce...— powiedziałam przyciskając kołdrę do piersi i patrzac na niego kątem oka.
– Chce się dostosowywać... robic to co ty chcesz..

- Rian, będę teraz szczery - mruknąłem - nie obraź się - dodałem odwracając się do niej
- Gdybym chciał dziewczynę, która robi wszystko co chce i tylko się ze mną pieprzyć, zawołałbym dziwne - stwierdziłem

Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
— To.. Co mam zrobic?— zapytałam ze łzami w oczach. Sama nie wiedziałam czego chciałam... I gdzie podziała się ta uparta Koreanka ktora robiła co chciała... Zaledwie kilka dni..
— Po prostu chce byc przy Tobie..

Wstałem i usiadłem na łóżku, twarzą do niej
- Bądź sobą - mruknąłem - za to cię właśnie lubię - odparłem i wyciągnąłem dłoń, by wytrzeć jej łzy.
- Tym razem co cię uraziło, skarbie? - spytałem
- Zawsze jestem przy tobie - odpowiedziałem - zawsze, maluszku

— Nic mnie nie uraziło... Po prostu... Chyba nie jestem odpowiednia osoba...Jesli mówisz ze wszystko przeinaczam to na pewno tak jest... Nie potrafisz ze mna rozmawiać...chciałabym zeby było inaczej..— powiedziałam łapiąc go za dlon.
— Jestes... Na razie tak... I bede z tego korzystać.. — szepnelam. Ale pozniej... Nie wiem czy dam radę bez niego...

Położyłem dłonie na jej policzkach i przeciągnąłem jej twarz do swojej.
- Rian, zawsze tak mowie - mruknąłem - nie umiem inaczej, choćbym chciał - dodałem i położyłem się, ciagnąc ją za sobą
- To raczej ja będę korzystał - stwierdziłem i pocałowałem ją

Polozylam się obok niego i zawiesiłam na nim wzrok.
Splotlam nasze palce gdy mnie pocałował od razu oddając pocałunek.
Kiedys obdarzy mnie uczuciem innym niz tylko porzadanie... na pewno..

- Naprawdę tylko tego chcesz? - spytałem, odsuwając się od niej
- Nie chce się tylko z tobą pieprzyć i całować, chce też gadać, dlatego właśnie, wybrałem...dlatego właśnie ciebie...ah - mruknąłem - dlatego to ty jesteś w takich relacjach ze mną a nie twoja siostra, ani inna dziewczyna, rozumiesz?

— Nie... Nie tylko tego..— powiedziałam cicho, spuszczając wzrok.
— Rozumiem... Przepraszam. Nie badz na mnie zły...

- Nie jestem na ciebie zły - mruknąłem - Po prostu nie chce byś uważała się za gorszą - odparłem - a skoro przeze mnie tak się czujesz to...muszę złamać obietnicę - stwierdziłem - i jednak zakończyć to co zaczęłam - powiedziałem i wstałem z łóżka - chociaż nie chce - dodałem cicho

Rozchylilam usta slyszac jego słowa.
— Co?– zapytałam cicho.
— Co... Co ty mówisz...? Dlaczego... Nie... nie zostawiaj mnie...— powiedziałam podnoszac sie na kolana i zakładając krotki, czarny, jedwabny szlafrok i zawiązując go szybko.
— Dlaczego?

- Zaczęłaś czuć się gorzej, po tym jak zaczęła się nasza relacja, prawda? - spytałem - nie okłamuj mnie, wiem jak jest - stwierdziłem
- Nie chcę byś tak się czuła przeze mnie, więc wolę to zakończyć - odparłem

— Nie. Prosze...— powiedziałam schodząc z lozka i podchodząc do niego. Zaczynałam panikować.
— Nie rób tego... Prosze... Ja...Bede juz grzeczna... Błagam.

- Jesteś grzeczna - zaśmiałem się i złapałem ją za dłonie, całując ich wierzch.
- Znajdź innego - mruknąłem - sama mówiłaś że wielu cię chce, wiec to wykorzystaj - usmiechnąłem się - znajdź takiego przy którym będziesz się dobrze czuła - dodałem

— Obiecałeś ze tego nie zrobisz... OBIECAŁEŚ MI Tyler..— powiedziałam lekko podskakując.
— Nie łam obietnicy... Tyler prosze...