Akwedukt...

Po kolacji, wyszłam wieczorem na akwedukt zamku. Jeszcze nigdy mnie tu nie było. Chyba. Duzo wspomnień wróciło od razu ale wiele wracało jakby przy okazji. Na przykład przy jedzeniu bananów zorientowałam sie ze strasznie ich nie lubie...
Tak wiec po wyjściu na akwedukt, ubrana w swoje jeansy i bluzę ktora zwinelam Collinsowi, oparłam się o barierkę, patrzac na poszarzałe tereny Hogwartu.

Akurat Valentine aka Gregory się wybrał na spacer po Hogwarcie. Kiedy dostrzegł Soo, w przypływie wspomnień, małym flashbacku, nagle się zatrzymał i sobie wszystko przypomniał. Oj jak się uśmiechnął.
— Kogóż ja to widzę! To SooAh Kwon we własnej osobie!

Slyszac jak ktos wykrzykuje moje imię, leniwie wyprostowalam się i spojrzałam na zbliżającego się chłopaka.
— Czesc kochanie!— krzyknęłam z uśmiechem.

— To kochanie jest obecnie zajęte, Soo — odpowiedział spokojnie i wsunął swoje dłonie w kieszenie jeansów. Zmierzył ją chwilę wzrokiem, po czym oparł się o ścianę, po drugiej stronie od Soo.

Mój, sztuczny, uśmiech i entuzjazm zniknął tak szybko jak się pojawił.
- No straszne. Jakaś idotka cię zechciała?-prychnęłam i odwróciłam się do niego tyłem. Kretyn. W tej szkole już nie można wyjść gdziekolwiek żeby jakiś dupek ie zawracał ci głowy. Na wszelki wypadek, gdyby zamierzał mnie dotknąć, rozciągnęłam tuż przy sobie niewidzialną osłonę której nikt nie jest w stanie zlamać, oprócz mnie.

— Idiotką prędzej nazwałbym osobę, która była na tyle głupia by skuć nasze ręce kajdankami i skazać na tułaczkę po Hogwarcie. Pamiętasz klocka? Albo wspólną kąpiel? Albo zatwardzenie? — obrócił jej broń przeciwko niej z zadowolonym uśmieszkiem, choć wewnątrz czuł irytację.
— Następnym razem pomożesz mi, nie? — zapytał i przechylił delikatnie głowę.

— No widzisz. Jestem idiotką. — odparlam spokojnie.
— Tak. Pamietam wszystko. Bardzo zabawne. — dodałam.
— Skoro jestem idiotka to lepiej trzymaj sie z dała ode mnie bo jeszcze sie zarazisz.

— Spokojnie, nie grozi mi to. Odporność mam lepszą niż Chuck Norris! — prychnął dumnie i oparł się wygodniej o ścianę.
— Chociaż tyle cię też ratuje, że masz dobrą pamieć.

— Taaak.... Bardzo dobra. — mruknęłam i pochyliłam się bardziej opierając głowę na spoczywającej na murze rece i przyjrzałam się biedronkom chodzącym po murku. Nawet one maja jakies zajęcie. O... I zycie seksualne.

— Kręci cię biedronkowe porno? Zoofilia to ostatnia rzecz, o jaką bym cię podejrzewał — rzucił z rozbawieniem i pokręcił głową z politowaniem, zaczął sobie gwizdać pod nosem zadowolony.

— Mozesz mi powiedziec o co ci chodzi?— zapytałam prostując sie i wzdychając.
— Czegoś chciałeś? Albo nie wiem... Pomoc ci w czyms..?— zapytałam krzyżując rece na piersi i patrzac na niego bez emocji.

— W sumie to przydałaby mi się pomoc — stwierdził, patrząc dumnie na SooAh. — Pamiętasz jak mi pomagałaś przy zrzucaniu klocka? Przydałby się bis.

Zmarszczyłam brwi patrzac na chłopaka z litością.
– Żebyś ty chociaz był zabawny... To naprawde jest żałosne. — odparlam kręcąc głowa i ruszając po akwedukcie, zeby stanąć dalej od niego.