Dormitorium Chłopców 1

Wtulony w dziewczynę, szybko zasnąłem. Jej ciepło i moje stanowiły idealną temperaturę. Tak jak sam się ułożyłem tak zasnąłem i nie zamierzałem się ruszać aż do rana.

Przez cała noc Wsłuchiwałam sie w jego oddech. Chciałam zasnąc. Bardzo chciało mi sie soac ale im bardziej tego chciałam, tym wiecej mysli mnie atakowało. Nad ranem rozbolał mnie brzuch ze stresu ze to juz ostatni dzien. Miesiąc ale ja miałam wrazenie jakby to było całe zycie.
Nie chciałam sie wiercić zeby go nie obudzić, zreszta to chyba i tak nic by nie dało. Skuliłam sie jedynie bardziej i przytuliłam sie do ręki chłopaka, szepcząc cicho jak bardzo go kocham i ze chciałabym kiedys zeby choć troche odwzajemnił to uczucie.

Przespałem całą noc trzymając dziewczynę w ramionach tak jakby co najmniej nie raz próbowała mi uciec. Mógłbym się przyzwyczaić do tego.
Gdy nastał ranek i promienie zaczęły padać mi ba twarz, wtulilem głowę bardziej we włosy Ślizgonki, tak jakby one miały być kotarą, która odgradza mnie od słońca.

Kiedy sie poruszył, zamilklam od razu, przywołując na twarz usmiech.
Zaczelam głaskać kciukiem wierze jego dłoni ktora trzymałam cała noc. Zastanawiałam sie czy go budzić czy lepiej zeby pospal. Byc samolubna czy nie.. Eh... Niech spi. Odwrocilam sie z trudem w jego ramionach i polozylam sie do niego przodem, unoszac na poduszkach tak ze ibejmowal mnie za tyłek, za to ja przytuliłam jego głowę do piersi, przykrywając bardziej kołdra ktora sie z niego zsunęła. Przełożyłam mu przez pas noge, tak ze całkowicie go w siebie wtulilam.

Gdy dziewczyna zaczęła się obracać w moich ramionach, wyszeptałem cicho jej imię, nie budząc się przy tym.
Jedna z moich rąk, które trzymałam teraz na jej tyłku, przeniosłem na jej nogę, która mnie obejmowała.
Zacigałem się słodkim zapachem Rian, powoli się wybudzając ze snu.

Uśmiechnelam sie slyszac jak mruczy moje imię. Pocałowałam go w czubek głowy i zaczelam głaskać po włosach.
— Spij jeszcze. Jest bardzo wczesnie. — szepnelam cicho, spoglądając na zegarek ktory wskazywał 9 rano.

- Nie spałaś prawda? - spytałem, cały czas w nią wtulony.
Nie chciało mi się wierzyć, że dziewczyna wstała wcześniej ode mnie, bo to zawsze ja wstawałem szybciej.

— Nie. — odpowiedziałam szczerze.
— Jutro sie wyspie. — dodałam znow całując go w głowę.
— Spij. Za jakas godzinę cie obudzę. Spij jeszcze słońce.

- Nie no, za sekundę wstanę - mruknąłem, całując ją przez koszulkę nocną we wgłębienie miedzy piersiami.
- Dlaczego nie możesz spać? - spytałem, patrząc na nią.

— Bo nie chce spac. — powiedziałam.
— Chciałam... Posiedziec z toba. — dodałam. — spij skarbie.

- To mogłaś mnie obudzić skoro chcesz ze mną posiedzieć - odparłem z uśmiechem na ustach, otwierając oczy.

— Chciałam żebyś sie wyspał. — powiedziałam patrzac na niego.
— NIe musisz wstawać. Wystarczy ze tak sobie leżysz.

- A ja chcę spędzić z Tobą jak najwięcej czasu - odparłem, unosząc się i kładąc się na tym samym poziomie co Rian.
- Mogę mieć do Ciebie prośbę? - spytałem, patrząc na nią.

— No mow...— odparlam lekko sie stresując.
— O co chodzi?

Wystawiłem rękę przed dziewczynę i zamknąłem oczy.
- Złam mi rękę - mruknąłem.

— Co?— zapytałam mając wrazenie ze sie przeslyszalam.
— Nie! Nie ma mowy!

- Zostanę z Tobą o 3 dni dłużej - mruknąłem, patrząc jej w oczy.
- Zrób to kochanie - dodałem.

— Powiedziałam juz. Nie. Te trzy dni nic mi nie dadza a mnie bedzie bolało ze ciebie boli. — warknelam.
— Nie proś o to. Musisz wyjechać i juz. — powiedziałam mrugając szybciej zeby nie wypuścić łez w oczu. — I tyle..

- Dodatkowe 3 dni są lepsze niż nic - odparłem.
- Złam mi ją, szybko polecę do Anastasii poproszę by mi ją ustawiła dobrze i tyle, po problemie - mruknąłem.

— Nie Tyler nie zrobie tego. — powiedziałam po raz kolejny.
— Nie ma mowy. Prędzej pekloby mi serce.

- Ale ja chcę z Tobą dłużej zostać dłużej niż tylko ten dzień - mruknąłem, obejmując ją w talii i całując w obojczyk.

— Wiem. Ja tez tego chce Tyler. Ale nie zlanie Xî ręki... Jak chcesz to sama moge sie potłuc, zrzucić ze schodów ale tobie tego nie zrobie. — odparlam.
— Ja tez bede tęsknić....

- Rian, ale ja chcę - jęknąłem, przewracając się na plecy i gapiąc w baldachim.
- Chce tak cholernie z Tobą zostać dłużej - mruknąłem.
- Sam sobie ją złamię - odparłem.

— Wiem ze chcesz skarbie...— powiedziałam patrzac na niego zasmucona.
— Ale jesli za bardzo bedziesz kombinował to mi cie zabiorą na zawsze... A wtedy wszystko zostanie zniszczone a ja nie bede miała juz po co zyc, jesli bede musiała to robic z dała od ciebie.

- Ale ja chce zostać - jęknąłem niezadowolony.
Pierdolone spotkanie, jakby nie mogli go zrobić w tamtym roku.
- To co robimy? - spytałem odwracając się na bok, a następnie przyciągając dziewczynę do siebie.

— To tez wiem. — odparlam.
Westchnęłam gdy mnie do siebie przyciągnął.
— Na razie leżymy. Potem sie ubierzemy i pojdziemy na śniadanie.

- A może się rozbierzemy - poruszyłem znacząco brwiami.
- Poza tym, żeby się ubrać, trzeba się rozebrać - dodałem z wielkim uśmiechem na ustach.

— Hmm.. masz racje. — odparlam.
— Zle to ujęłam. Musimy sie PRZEBRAĆ. — powiedziałam z uśmiechem.
— Teraz.. Dzisiaj... Chciałabym zrobic wszystko. Ale i nic..

Jęknąłem gdy zmieniła swoje zdanie na bardziej poprawne.
- Ale i tak trzeba się rozebrać, by się przebrać - dodałem z uśmiechem.
- Możemy porobić to "nic" - zaśmiałem się.

— Chyba bardzo chcesz zebym sie rozebrała.... Tylko wiesz... Samej to mi sie nie chce...— westchnęłam "smutna".
— Możemy porobić tez "cos"...

- Wiesz, zawsze służę pomocą - odparłem z szerokim uśmiechem.
- A w tym "coś" co by się znajdowało? - spytałem.

— Twoj penis skarbie. — odparlam trzepocząc rzęsami.
— I nie mow o mnie "cos" — zasmialam sie.

- Nie zamierzałem powiedzieć o Tobie "coś". Myślałem, że powiesz mi co będziemy robili - mruknąłem.
- Ale powiem ci z wielką chęcią znajdzie się tam mój penis - zaśmiałem się.

— Ale powiedziałeś...— zachichotalam.
— Domyslam sie... — zamruczalam. — Jak chcesz to moge ci powiedziec ze możemy sie pieprzyć jak rasowe króliczki ale jak nie chcesz to moge ci tego nie mowic...

- Chyba masz dobry humor, skarbie - zaśmiałem się.
- A jak się pieprzą rasowe króliczki? - spytałem, patrząc jej w oczy.
- A czy poza seksem chcesz coś zrobić? - dodałem. W sumie nie miałbym nic przeciwko, gdyby chciała cały dzień powtarzać jedną czynność.

Uśmiechnelam sie tylko na jego słowa. Wolałam tego dnia nie poruszać kwestii mojego humoru bo zdawałam sobie sprawe z tego ze w nocy bede płakać.
— No... Tak ze wszyscy i wszędzie wiedza co robia króliczki... A na koncu padają z wycieńczenia. Takie porno króliczki. — odparlam.
— Hmm... Nie wiem. Chce robic to co ty. To nasz ostatni dzien Tyler..

- Porno króliczki? Rian, dlaczego ja cię wcześniej nie poznałem? Mógłbym Cię pierzyć w nieskończoność - zaśmiałem się.
- Nie mów tak, jakby to była apokalipsa. Ja wiem, że to aż miesiąc, dlatego chcę zrobić to co ty będziesz chciała. Wiesz, że ja mógłbym powtarzać jedną czynność od rana aż do nocy, w różnych miejscach.

— I mozesz mnie pieprzyć w nieskończoność. — odparlam. — Dla ciebie moge nagrać i seks tasme. — dodałam.
— Chce spędzić z toba dzien. A czy będziemy sie kochać czy głaskać Magnusa po brzuchu czy... pływać nago w jeziorze... mam to gdzies.

- To zrób ją dzisiaj, a ja będę ją gwałcił odtwarzaniem przez ten miesiąc - zaśmiałem się.
- Spędzimy czas razem i będziemy prawie cały dzień razem, a cały dzień blisko siebie - mruknąłem, kładac dłoń na jej udzie.

— Zrobie. Co tydzień bede wysyłać ci nowa...— mruknelam.
— A tak s... chwila. — powiedziałam.
— Mówiłeś cos o przemieszczaniu sie za pomocą sieci fiuu tak?

- No tak - odparłem.
- Są dwa miejsca z którego można się tam przenieść - mruknąłem.

— Bedziesz blisko tych miejsc?— zapytałam z nadzieja.
— Bo wiesz... Wtedy... Będziemy mogli sie widywać...

- Mogę to załatwić, moja piękna i pomysłowa Ślizgonko - odparłem, siadając na łózku.
- Czyli będę miał Cię przy sobie każdej nocy? - spytałem.

— No... Chyba tak. — powiedziałam czujac jak serce przyspieszyło swoj rytm jak nigdy.
— Tylko bede musiała sie przenieść z Hogwartu. I wtedy tak...

- I tak miałaś jechać do Seulu - odparłem z uśmiechem, sadzając ją na swoich kolanach.
- Rian, uwielbiam cię - dodałem.