Dormitorium Dziewcząt

- I tak nie za wiele by to zmieniło, gdybym robił ro wcześniej - mruknąłem.
- Po prostu, nienawidzę gdy pijesz, nie lubię Cię widzieć w takim stanie - dodałem.

— W jakim stanie? Normalnie sie teraz zachowuje...— stwierdziłam.
— Przeciez jest okej... Nic mi sie nie dzieje... Najwyzej jutro bede zdychać.

- Może i zachowujesz - mruknąłem.
- Ale nie wyglądasz normalnie - stwierdziłem.
- Zresztą jutro weźmiesz eliksir i będzie dobrze - odparłem.

— To znaczy jak?— zapytałam.
— Zle wyglądam? Nie podobam ci sie juz? To znaczy... Ze zle wyglądam?— poprawiłam sie.

- Nie, to że źle, po prostu nie tak jak zwykle - odparłem.
- Wyglądasz inaczej...masz takie inne oczka - mruknąłem.

— Poczekaj az zobaczysz mnie naćpana...— zażartowalam.
— Wtedy dopiero bede miała fajne oczka...— powiedziałam i przysunelam sie do niego, w ostatniej chwili rezygnując z całowania go w usta, za to cmokajac go w policzek.

- Wolałbym nie widzieć - odparłem.
- Liczyłem, że po alkoholu na więcej sobie pozwolisz wiesz - mruknąłem i oblizałem usta - ale chyba muszę poczekać aż będziesz bardziej pijana - zaśmiałem się.

— Bardzo zabawne... Ja sie nawet nie czuje pijana...— stwierdziłam.
— Bez względu na to w jakim stanie jestem... Chyba na nic innego nie wolno mi sobie pozwolić...

- Ja Ci na niczego nie zamierzam zabraniać ani teraaz ani w przeszłości - odparłem.
- Ale wiem, że masz teraz na myśli moich rodziców - westchnąłem.

— Też... Ale głownie chodzi o to ze na 99% za chwile wylądujemy w lozku...— odparlam.
— A ja chyba zostane sobie zakonnica.

- No to powiem Ci, że teraz będzie ten 1%. Nie zamierzam się pieprzyć z Tobą, gdy nie jesteś trzeźwa - zaśmiałem się.
- Skarbie, szczerze to jesteś za seksowana na zakonnice - mruknąłem.

— A ja nie zamierzam juz tego robić... — powiedziałam wpatrując sie w niego.
— Nie sądze... Pod tą całą kiecą i tak nic nie widać...

- Nie zamierzasz uprawiać seksu już do końca życia? - spytałem, patrząc na nią z uniesioną brwią.
- No nie powiedziałbym że nic, bo jednak cycki opina ta cała sukienka - odparłem.

— Nie zamierzam. — stwierdziłam.
— No to założę worek... Poza tym... Jakie cycki? Sam mówiłeś ze to nie sa cycki nawet...— burknelam niezadowolona.

- Skarbie, nie chcę nic mówić , ale każdy ma chcice - odparłem.
- Nie pamiętam kiedy to mówiłem, ale musiałem kłamać - stwierdziłem.

— Wiem. Ja mam ją ciagle. Ale skoro nie bede sypiać z toba, to nie bede z nikim. — odparlam.
— Jasne... Nie tłumacz sie... Są jakie są... Lepszych nie bedzie.

- To skoro nie chcesz sypiać ze mną, to lepiej z kimś to zrób, bo nie chcę byś była niewyżyta, a potem się wyżywała na innych - odparłem.
- Rian, przestań. Dobrze wiesz, że gdybym wiedział, że nie będziesz miała wyrzutów sumienia po tym to już byś leżała naga na łóżku i w sumie twój stan by mi nie przeszkadzał, a tylko pomógł - mruknąłem.

— Nie wyżywam sie na innych z powodu napięcia seksualnego. — parsknelam. Podniosłam na niego wzrok i przyjrzałam mu sie.
— Naprawde chciałbys zebym sypiała z innymi?— zapytałam.
– I dlaczego sadzisz ze miałabym wyrzuty sumienia?

- Jeszcze nie - mruknąłem.
- Co to w ogóle za pytanie. Oczywiście, że bym nie chciał - odparłem.
- No myślę, że potem byś była zła sama na siebie za to, że się ze mną przespałaś, skoro nawet niw chcesz mnie pocałować - stwierdziłem.

— Wiec po co to sugerujesz?— zapytałam.
— Kto powiedział ze nie chce?— dodałam.
— Po prostu... Tak sie składa ze... Tak jakby cała wale koniakiem... Dosłownie. Bo sie nim polałam. Jestem nie do konca trzeźwa a ty nie lubisz jak pije. A ja mimo to to robię. Możliwe nawet ze na złość.. chociaz kto mnie tam wie. Bardzo bym cie chciała pocałować. Ale nie moge.

- To prawda walisz alkoholem na kilometr i pewnie jeszcze dalej, i masz rację nienawidzę gdy pijesz, a wcale nie wykluczam, że robisz to mi na złość - odparłem.
- Ale świadomość tego, że za kilka godzin będziesz inna przemawia do mnie bardziej i nie obchodzi mnie, że piłaś - stwierdziłem, pochylając się w jej stronę.

— No wiec właśnie...— burknelam.
— Przestan...— zaczelam ostrzegawczo, odchylajac sie nieco. — Muszę sie isc wykąpac..

- Myślałem, że chcesz - odparłem zdezorientowany jej zachowaniem, ale odsunąłem się na swoje miejsce.
- Przepraszam - mruknąłem i podrapałem się w kark. W sumie to był mój odruch w takich okolicznościach - czasami już się gubię w twoim zachowaniu - dodałem.

— Tyler...— zaczelam cicho, biorac jego twarz w dłonie.
— Nie przepraszaj. Ja po prostu wiem ze dla ciebie to tez nie jest łatwe... Nie chce cie do niczego zmuszać ani nie wiem... Nie chce ci utrudniać... Moje uczucia sie nie zmieniły. Wiesz czego chce... Tylko.. ja nigdy nie dowiedziałam sie czego ty tak naprawde chcesz

- Problem w tym, że sam nie wiem czego chcę - mruknąłem, kładąc dłonie na jej.
- Przepraszam, że Ci tak wszystko utrudniam - odparłem, zdejmując jej dłonie ze swojej twarzy, a następnie wstając z podłogi.
- Ty idź się kąpać, a ja już pójdę - stwierdziłem.

— Nie utrudniasz... Naprawde...— powiedziała zmartwiona jego.. smutkiem?
— Zostań jeszcze chwile..— poprosiłam przytulając sie do jego nogi i patrzac na niego z dołu.

- Okej - mruknąłem, siadając ponownie naprzeciwko dziewczyny.
- Ale idź się kąpać, ja poczekam - stwierdziłem.

— Na pewno?— zapytałam. — Na pewno tu bedziesz jak wroce? Nie wyjdziesz bez słowa?— dodałam kładąc dlon na jego policzku.

- Nie wyjdę, obiecuję - mruknąłem, patrząc jej w oczy.
- Idź się słońce myj - odparłem.

— Dobra..— powiedziałam niepewnie. Podnoszac sie z podłogi i idąc do łazienki, po drodze zgarniając shorty do spania i podkoszulek.

- Czekam - dodałem, patrząc za nią.
Widząc, że dziewczyna zmierza do łazienki sam się podniosłem i wstałem idąc w stronę łóżka.

Wzięłam letnią kąpiel żeby nieco sie odezwie bo coraz bardziej czułam sie senna, co starałam sie ukryc przed chłopakiem.
Gdy skończyłam, założyłam lekkie, jedwabne shorty od pizamy, w kolorze jasnofioletowym oraz podkoszulek z tego samego materiału w nieco ciemniejszym odcieniu.
Wyszłam z łazienki i lekko sie uśmiechnelam widzac ze chłopak naprawde czekał.
Starałam sie isc w miarę prosto w jego kierunku wiec musiałam zwolnić krok. Ale i tak miałam wrazenie ze tor nieco mi skręca na boki.

Widząc, że wychodzi z łazienki uśmiechnąłem się do niej.
- Trudno iść w linii prostej, co nie? - zaśmiałem się.

— Milcz...— mruknelam.
— Tak w ogole to mogłeś pomoc...— dodałam wslizgujac sie na lozko i siadając po turecku na udach chłopaka, przodem do niego.
— Zaczekales

- Wolę popatrzeć jak starasz się iść prosto - mruknąłem, patrząc jej w oczy.
- No przecież mówiłem, że zaczekam - odparłem - ale wiedzę, że i tak nie pozwoliłaś mi długo czekać - stwierdziłem, patrząc na jej strój.

— No bo bałam sie ze zwiejesz jesli bede tam siedziała zbyt długo...— powiedziałam.
— Pewnie jestes padnięty a ja cie tu trzymam...

- Masz rację jestem padnięty, ale ty też jesteś Rian - mruknąłem.
- A i tak siedzimy i gadamy - stwierdziłem.

— Wcale nie jestem.— powiedziałam.
— Niby czemu miałabym byc zmeczona?— zapytałam chrzakajac.

- Bo dzień był długi i nie ma możliwości byś o tej godzinie, nie była padnięta - mruknąłem.
- Ale pewnie to też działanie alkoholu - odparłem.

— Wcale nie...— mruknelam.
— Bardzo Cie meczy siedzenie tutaj?— zapytałam pochylając sie i opierając przedramiona na jego klatce piersiowej a na nich opierając podbródek.

- Nie, nie męczy wcale - mruknąłem.
- Ale męczy mnie świadomość, że nie mogę tutaj zasnąć - odparłem.

— Mozesz. Mozesz tutaj zasnąc. — odparlam.
— Moge nawet isc na kanape jesli chcesz. — zaproponowałam.

- Rian to nie chodzi o to, że nie chcę z Tobą spać czy coś w tym stylu - mruknąłem.
- Po prostu nie chce mi się rano mówić Ci dlaczego jestem u Ciebie w łóżku - odparłem.

— Rozumiem...— powiedziałam.
— Ale chciałeś zebym to ja spała w twoim lozku...— przypomniałam mu.

- Tak - mruknąłem - ale to przez to, że postanowiłaś spać w pokoju wspólnym Puchonów - odparłem.
- A raczej nie skończyło by się to dobrze - dodałem.