Sowiarnia w Wieży Zachodniej

Weszłam do środka, nie mogłam się powstrzymać, wyjrzałam za okno i podziwiałam piękne widoki. Muszę tu częściej przychodzić, o tak... Wyjęłam kartkę i długopis, napisałam:
,,Tym razem mam inną sprawę niż mój cel życiowy, może z tego też zasłynę. Później Ci napiszę o co dokładniej chodzi. Przysłałbyś mi książkę "Zielarstwo dodatkowe dla opornych"? Tam jest coś, jak ostatnio przeglądałam, co mnie interesuje. Pozdrawiam, Isobel." Przywiązałam zwiniętą kartkę do nóżki sowy i powiedziałam adres i do jakiej osoby. Poleciała a ja za nią patrzyłam. Odwróciłam się i poszłam z powrotem do dormitorium.
Następny post: dormitorium dziewczyn (Hufflepuff)

Kurt przyszedł z kopertą do swoich rodziców, tęsknił za nimi, co tu poradzić. Jednak gdy uchylił drzwi, zobaczył jak niektóre sowy goniły coś, to był chomik!"Hej, sio, sio!" Krzyknął, odganiając ptaki od stworzonka, ono trzęsło się jeszcze przez chwilę. Brunet podszedł spokojnie do niego, uspokajając go."Już dobrze malutki, wszystko jest w porządku." Wziął go w ręce i schował do kieszeni."Pewnie ktoś cię zgubił."Oddał sowie list do wysłania i poszedł w kierunku Wielkiej Sali.

Następny post w Wielkiej Sali.

Weszłam do sowiarni i zagwizdalam na Sowę. Tak... Nazwałam swoją sowę. .. Sowa... Logiczne prawda? Podeszłam z ptakiem do okna i wyjrzałam przez nie. Usiadłam na parapecie i wystawiłam nogi na zewnątrz opierając głowę o framuge. -No i co? Nawet nie mam gdzie cie wysłać. .. Nie mam do kogo napisać.... Bo w sumie po co? Ale fajnie ze jesteś. ... Lubie Cię. ... Pamiętasz. .. Ehh. .. nie pamiętasz. .. -powiedziałam ocierajac płynące po policzkach łzy. -Jesteś sową... Nawet jeśli pamiętasz to i tak masz to gdzieś. ..Tylko tacie podobało się imię jakie dla ciebie wybrałam. .. Podobało mu się wszystko co robiłam. .. Zawsze był po mojej stronie. .. Tęsknię za nim wiesz... Sowo. .. Po co ja z tobą rozmawiam. ...Leć już. -powiedziałam na co sowa przysunela się bliżej mojej szyi i tak jakby... przytulila się. Kochana....

Kiedy w końcu już się uspokoiłam i wypłakałam zeszłam z parapetu i odłożyłam Sowę. Zmęczyłam się płaczem. Musze się trochę bardziej pilnować... I przede wszystkim odsunąć od siebie Isobel, zanim się do niej przywiąże. Wyszłam z Sowiarni i poszłam na błonia, w stronę Zakazanego Lasu.

Poszłam do sowiarni z karteczka w dłoni. Zawolalam sowę i dałam jej karteczkę dla Carla. Napisałam na niej tylko "przepraszam "i ze jak coś to jestem w pokoju spotkań. Sowa odleciała a ja poszłam tam gdzie powinnam.

Next: Sala spotkań.

Wszedłem z Soo do sowiarni. Zagwizdałem a obok mnie pojawiła się sowa. Wyciągnąłem list i dałem go ptakowi. Po chwili wyleciał przez okno, a ja odwróciłem się w stronę dziewczyny- To gdzie teraz?

-A gdzie byś chciał? -zapytałam głaszcząc Sowę, ktora siedziala na moim ramieniu,po skrzydle. -Pokój spotkań. ..Pusta sala.. . Pokój życzeń?

-Może pusta sala? Tam rzadko kto przebywa, więc możemy iść i pogadać- powiedziałem uśmiechając się- Co ty na to?

-Okej.. Chodź. ..-powiedziałam łapiąc go za rękę. -Leć juz. -powiedziałam do sowy ktora natychmiast wykonała polecenie.
Next: Pusta Sala

Niechętnie wszedłem do sowiarni zakrywając nos koszulką. Nienawidziłem tego miejsca, wszędzie ptasie odchody, wilgotna słoma i przeciągi. A same sowy były chyba najgorszą częścią. Pół biedy, gdy tylko siedziały na grzędzie, gorzej gdy przelatywały tuż nad głową albo wypluwały mysie szczątki. Wzdrygnąłem się na samą myśl. Ostrożnie stawiałem stopy wybierając możliwie najczystsze miejsca. Rozglądałem się za podstarzałym puszczykiem, któremu zazwyczaj przekazywałem swoje listy. Nie był zbyt ruchliwy i nie dziobał, czyli dało się go znieść.

Jakoś udało mi się bez większych komplikacji wysłać list. Wychodząc z sowiarni dokładnie się obejrzałem, żeby sprawdzić czy jakieś ptaszysko nie potraktowało mnie swoim gównem. Poszczęściło mi się. Zszedłem z wieży i, z braku lepszego zajęcia, zacząłem włoczyć się po szkole. Wkrótce stanąłem przed schodami na wieżę astronomiczną.
"W sumie dawno tam nie byłem" pomyślałem i postawiłem nogę na pierwszym stopniu.
*następny w astronomicznej*

Przyszedłem na do wieży, po drodze myśląc nad dobrym prezentem dla Chris. Co ona kochała? Hmmm... Jakiś nóż dobry kupić? Nie... Eureka! Zacząłem pisać na kartce, którą potem włożyłem do list i owinąłem wokół nogi sowy. - Leć - patrzyłem za odlatującą sową. Odwróciłem się i poszedłem z powrotem do WS.

Przyszedłem do sowiarni i wzrokiem zacząłem szukać swojej sowy. Ta od razu przyleciała. Podałem jej kartkę, po czym pogłaskałem ją, a ona odleciała. Powiodłem za nią wzrokiem dopóki nie zniknęła. Westchnąłem i zacząłem schodzić ze schodów kierując się do Wielkiej Sali.

Weszłam na wieżę rozglądając się. Po chwili zauważyłam Sowę. Podeszłam do niej i wystawilam dłoń, wierzchem do góry. Usiadła na mojej ręce, pohukując cicho. Poglaskalam ja po piórach druga ręką. -Jak tam? Idziesz ze mną? No to chodź. ..

Next: Wieża Astronomiczna