Dormitorium Chłopców 1

Nie prosiłam o wyjaśnienie dlaczego to powiedział, bo chyba miał za co, nie chyba a na pewno. Głaskałam jego wargi swoimi, delikatnie gładząc bok jego głowy, niekiedy zaplątując swoje palce w jego kosmyki.
Przestałam po kilku minutach, kładąc głowę ponownie w miejsce gdzie było mi najwygodniej. Ręką, którą przeniosłam na jego klatkę piersiową, odczuwałam jego bicie serca, równe i mocne.
- Przyjmuję przeprosiny. - wyszeptałam, zostawiajac swój ciepły oddech na jego szyi.

- Cieszę się - mruknąłem, uśmiechając się do niej.
- Ale to nie oznacza Sarah, że zmieniłem zdanie, na ten temat - mówiąc to położyłem głowę na jej włosach. Zacząłem jeździć dłonią po jeb włosach i zacząłem zaplatać jej warkocz.

- Na ten temat? - zapytałam, czując niesamowitą przyjemność gdy bawił się moimi włosami. Przez natłok emocji zapominałam o czym mówiliśmy przed chwilą, to chyba nie było normalne.

- Jezu Sarah - zaśmiałem się - na ten temat - powtórzyłem.
- Wytłumaczę ci, ale nie miej później do mnie pretensji, że użyłem złych słów, które tobie nie pasują - do powiedziałem
- Nie będę pierwszym, który cię przeleci - wytłumaczyłem - mogę być drugim, trzecim,..., sześćdziesiątym, ale nie pierwszym - stwierdziłem.

- Ah... ten temat, który spowodował pęknięcie mojego serca na milion kawałków? Jak mogłabym zapomnieć. - wszystko mówiłam obojętnym tonem głosu, wzdychając ciężko na koniec.

- Nie sądzę by troje serduszko pękło, aniołki - mruknąłem.
- Też nie wiem, jak mogłaś zapomnieć - stwierdziłem.
- Ale możesz być dumna, jesteś jedyną, której odmówiłem, ze wzgląd na jej dobro -zaśmiałem się

Milczałam. Jeżeli mam być dumna z takiego powodu, to wolałabym sobie strzelić kulkę w łeb albo dwie dla lepszego efektu. Westchnęłam cicho, pozostawiając oddech na jego skórze. Jak on sobie wyobrażał to, że po takim przywiązaniu, zamierzam iść do innego aby mnie "przeleciał"... Zamknęłam oczy, starając się o niczym nie myśleć.

- Chociaż tak bardzo chciałbym byś była moja - mruknąłem cicho do siebie.
Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że trzymam w rekach to ciało, z którym mógłbyś wyprawiać nie stworzone rzeczy.
- Odprowadzić cię do pokoju? - spytałem patrząc jej w oczy

- Nie zaprzątaj sobie mną głowy. - komentarz, który wyleciał z jego ust zachowałam dla siebie, udając, że go po prostu nie słyszałam - Wiem jak trafić, daleko nie mam. - wzruszyłam ramionami, chociaż z lenistwa nie chciało mi się ruszyć z jego ciała, a może nie było to lenistwo?

- Chyba, że chcesz zostać - dopowiedziałem
-Jest już mrok, wiec jak chcesz to zostań - mruknąłem patrząc jej w oczy - Ale to już twoja decyzja - stwierdziłem i zacząłem kreślić szlaki na jej plecach.

- My-Myślisz, że Twoi współlokatorzy nie będą mieli nic przeciwko? - osunęłam się trochę, by wygodnie mi było na niego spojrzeć, chciałam tylko napomknąć, że Noah dalej leżał w samych bokserkach.

- O ile w ogóle wrócą to nie sądzę - mruknąłem patrząc na nią
- Zazwyczaj jak przychodzą z kimś, to to ich sprawa i się w to nie wtrącamy. Ale często jest tak, że nie śpimy w swoich pokojach - zaśmiałem się - więc jak byś jednak chciała, to zostawaj - usmiechnąłem się do niej.

- Chyba jednak zostanę, wiesz, by pilnować Cię czy aby nie płaczesz po moim odejściu do swojego pokoju i czy aby za bardzo nie tęsknisz. - droczyłam się z nim jak wcześniej, wydostajać się z jego uścisku - Masz jakąś koszulkę, w której mogłabym zasnąć? Te szorty nie są ani trochę wygodne. - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Rozumiem ze krótka, do pępka starczy - zaśmiałem się i zdjąłem Sarah z siebie, podchodząc do szafy i wyjmujac najdłuższą koszulkę, rzuciłem w stronę dziewczyny. Z szafy zabrałem jeszcze dresy i będąc prawie w łazience dodałem
- Jak teraz uciekniesz, to cię złapie i przykuje kajdankami do łóżka, a następnie wykorzystać - mruknąłem i wszedłem do łazienki.

- To brzmi jak plan. - spojrzałam na niego zadziornie, wstając i ściągając z siebie zbędne ubrania, wzięłam do rąk czarną koszulkę z zielonymi naszywkami, patrząc na nią z litością. Czego doczekała się puchonka? Koszulkę przypominającą emblematy ślizgonów, pięknie Sarah. Odwróciłam się tyłem do miejsca, w które poszedł Noah, szybko ściągając górną część bielizny. Co prawda widział mnie już nagą, choć niewielki wstyd towarzyszył mi zawsze. Matka natura obdarowała mnie tym co miała, a co ja chciałam już było nieważne. Warknęłam sama do siebie, naciągając na siebie koszulkę, która sięgała mi do połowy ud.

Wszedlem pod prysznic i zmyłem z siebie wszystkie emocje. Po szybkiej kąpieli ubrałem dresy i roztrzepałem swoje włosy,wychodząc z łazienki. Wchodząc do pokoju zobaczyłem,że Sarah jest odwrócona do mnie tyłem. Odszedłem do niej i objałem ją w talii
- Cholerniw dobrze ci w moich ciuchach - mruknąłem jej do ucha.

- Cholernie dobrze? - parsknęłam przyjaznym śmiechem, gładząc kawałek mojego nowego ubrania. Wykaraskałam się z jego objęć, by z gracją pozbierać swoje ubrania i schować je pod łóżko. Przecież moja bielizna nie może hulać jak szalona po pokoju ślizgonów. Położyłam się na brzuchu na łożku chłopaka, odczuwając lekkie zmęczenie, chociaż nie chciałam zasypiać.
- Mam rozumieć, że śpimy w jednym łożku, prawda? - szczerze mówiąc, nie wyobrażałam sobie innej opcji.

- Tak, cholernie dobrze - mruknąłem i patrzyłem jak wskakuje na moje łóżko
- Prześpie się na kanapie, żebyś nie czuła się nie komfortowo - powiedziałem i usiadłem na kanapie, jeżeli będziesz czegoś chciała, mów, krzycz, cokolwiek - dokończyłem i ułożyłem się na kanapie.

Zamyśliłam się, okrywając się kołdrą i poprawiając włosy, które wylądowały na mojej twarzy. Minęło może kilka minut ciszy, a ja miałam idealny widok na pana Noah. Zaciągnęłam się zapachem, który mogłam się domyślić, przesiąknął perfumem chłopaka. Krzyknęłam ile miałam sił w płucach, powstrzymując się od dalszych dźwięków.

- Sarah, co się dzieje? - spytałem i podszedłem do swojego łóżka , gdzie aktualnie leżała dziewczyna
- Nie krzycz tak, bo ludzie pomyślą, że cię gwałce - mruknąłem i popatrzyłem na dziewczynę
- Znów te głosy? - zapytałem zaniepokojony tym, że aż tak głośno krzyknęła.

- Przecież nawet nie zdjąłeś z naszego pokoju czaru wyciszającego. - zachichotałam, wstając, delikatnie i bezbronne chwytając chłopaka za kark.
W momencie uniosłam kołdrę i zwinnym ruchem wpakowałam go w swoje sidła. Objęłam jego nogę swoimi, szybko nasuwając na niego narzutę. Uśmiechnęłam się łobuzersko, ciesząc się, że mój plan wypalił tak cudownie.

- W sumie racja - mruknąłem
Byłem trochę zaskoczony tym co zrobiła Sarah
- Jesteś niesamowita - mruknąłem - nie mogłaś mi normalnie powiedzieć, że żyć normalnie beze mnie nie możesz? - spytałem i przyciagnąłem ja do siebie.
- Jak ja mam niby z Tobą spać? - zapytałem, patrząc w jej przejrzyste oczy

- Oh, przestań. - pacnęłam go lekko w klatkę piersiową - To nie tak, że bez Ciebie nie mogę normalnie żyć. - przewróciłam oczami, wpadając na świetny pomysł - Teraz... - wtuliłam się w jego nagą klatkę piersiową, tracąc kontakt wzrokowy - Będziesz pierwszym, który się ze mną prześpi. - zaśmiałam się sama ze swoich słów.

- O nie - mruknąłem - jak ja sobie z tym poradzę - dodałem. Nachyliłem się do jej ucha i wypowiedziałem cicho
- Dobrze, że nie łamiemy moich zasad - stwierdziłem - bo mogę być pierwszym, który będzie z tobą spał, ale nie pierwszym który cie przeleci i jednocześnie posiądzie - mówiąc to zachaczyłem wargą o jej ucho. Położyłem rękę na jej talii, tak ze cała moja ręką obejmowała jej drobne ciało
- Dobranoc Sarah - ziewnąłem, patrząc na przytuloną blondynkę.

Korzystając z chwili nieuwagi chłopaka, pozostawiłam mu krwistą malinkę na środku klatki piersiowej. Było to nie lada wyzwanie zrobić ją w takim miejscu.
- Ty jesteś już naznaczony. - odwróciłam się do niego tyłem, przybliżając swoje ciało do jego.
Poruszyłam swoimi pośladkami przy jego kroczu, mało co nie wybuchając śmiechem. Złapałam go za dłoń, którą mnie objął, delikatnie splatając nasze palce. Westchnęłam z całkowitą ulgą.
- Dobranoc Noah. - przywarłam do jego klatki piersiowej, czując bijące od niego ciepło. Zamknęłam oczy i nie pamiętając nawet kiedy, puchonka zasnęła w ramionach nieokrzesanego ślizgona.

Obudziłem się i chciałem się przewrócić na drugi bok, ale coś mi przeszkadzało. Otworzyłem oczy i zobaczyłem blondynkę wtuloną w moją klatkę piersiową. Jak widać nasza pozycja zmieniła się od chwili gdy zasneliśmy. Zacząłem gładzić ją po włosach, zamykając oczy i ciesząc się bliskością dziewczyny.

Byłam już w półśnie. Czułam się jednocześnie obudzona i jednocześnie jednym krokiem byłam w śnie, zamruczałam przeciągając się jak kot, choć coś kompletnie uniemożliwiało mi ruchy. Otworzyłam szeroko oczy, zapominając całkowicie, że zasnęłam w ramionach ślizgona.
- Noah? - przejechałam leniwie dłonią po swojej twarzy, poprawiając rozburzone kosmyki swoich włosów, kasztanowa czuprynka chłopaka nie różniła się zbytnio, była równie roztargana. Czy przez jego łóżko przeszedł jakiś sztorm o którym nie miałam pojęcia? Zakryłam twarz dłońmi, czując jak okropnie wyglądam z rana. Obróciłam się na plecy, pocierając swoje oczy.

- Tak? - spytałem.
- Niestety to ja - dodałem - jakoś nie byłaś chętna wskoczyć innemu Ślizgonów do łóżka - zaśmiałem się na jej pytanie.

- Stety to Ty. - przeciągnęłam się, wtulając swoją twarz w nagą klatkę piersiową chłopaka. Moja koszulka była bardzo zgnieciona w każdą stronę, podwinęła się podczas snu, ledwo zakrywając mój biust. Nie chciałam by patrzył się na mnie dłużej niż sekundę, bo wyglądałam jak okropieństwo, tym bardziej z rana. Warknęłam sama do siebie.

Usmiechnąłem się, patrząc na nią
- Z dnia na dzień coraz bardzij mnie prowokujesz wiesz? - spytałem
- Czy ty chociaż masz na sobie bieliznę? - spytałem, kładąc rękę na jej brzuchu i lekko go masując.
- Jesteś śliczna - dodałem - a te włosy - pogłaskałem ją po nich - wyglądają tak jakbyś była po porannym seksie - stwierdziłem, zgodnie z prawdą

Westchnęłam z dezaprobatą, mało jednak nie pękając ze śmiechu, zahaczyłam kolanem o jego krocze, jak zawsze całkowicie przypadkowo.
- Zależy o którą część bielizny pytasz... - podniosłam się nieco, mrucząc mu to do ucha. Zacisnęłam zęby na jego płatku ucha, uśmiechając się zadziornie.

- O dolną - mruknąłem, jeszcze z poranną chrypką. Oj pogrywała sobie ze mną. Wstałem i przekreciłem nas tak, że górowałem nad nią
- Mówisz dziewczynie, że jej nie zerżniesz, bo może znaleźć lepszego, a ta będzie cię kusiła dzień i noc - warknąłem.

- Dolną mam. - mruknęłam z lekkością, patrząc na niego, pociągając za róg swojej koszulki by zakryła mi brzuch - Ale ja już znalazłam lepszego... - dotknęłam palcem jego klatki piersiowej, wskazując na jego osobę - Opanowałeś się i nie zgwałciłeś mnie przez sen. - wzruszyłam ramionami - Chyba. - uniosłam pytająco brew.

- Tego nie wiesz - mrulnąłem - I chyba dalej musisz szukać - mruknąłem i podwinąłem jej koszulkę. Zacząłem całować jej brzuch, schodząc coraz niżej.
- Musisz znaleźć innego, takiego który da mi popalić - zaśmiałem się w jej brzuch - Zdecydowanie takiego - stwierdziłem.

- Daj sobie sam popalić gamoniu! - załaskotało mnie, kiedy zaśmiał się w mój brzuch - Albo sama się rozdziewiczę w nocy, a Ty nie będziesz wiedział... znaczy co? Kto to powiedział?

- Uwierz mi jak będziesz próbowała się rozdziewiczyć to ci pomogę - uśmiechnąłem się zadziornie, na jej propozycję.
- Szczerze Sarah, nie wyobrażam sobie ciebie, z rozłożonymi udami, składającej sobie wibrator - mruknąłem i pociągnąłem za gumkę jej majtek.

- Wibratora może nie... - uniosłam podejrzanie brwi, odwracając później wzrok gdzie indziej - Chcesz mi pomóc? - zapytałam się podchwytliwie.

- Ty zaczniesz, ja tylko dokończę - mruknąłem
- A czego byś użyła ?- spytałem ciekawy. Była coraz bardziej otwarta w moim towarzystwie, co mi się podobało. Powrociłem do swojej dawnej pozycji i ułożyłem się obok dziewczyny.

- Ciebie. - uśmiechnęłam się promiennie, a na moje poliki wkradły się różowe wypieki. Skrępowałam się nieco pewnością siebie, która tak nagle mną zawładnęła. Złożyłam nogi dość nieśmiale, zahaczając jedną z nóg o jego krocze.

Zmieniłem nasze ubożenie, tak że siedziała na mnie i jęknąłem jej do ucha
- Jak zamierzasz mnie "użyć" skoro mówiłem ci, że nie mogę i nie zamierzam być twoim pierwszym - mruknąłem całują jej szyje - musisz najpierw mnie poznać, dopiero potem zadecydujesz - mówiąc to położyłem dłonie na jej udach.

- Tak naprawdę chciałbyś nim być. - przejechałam palcem po jego szyi, kreśląc bliżej nieokreślone wzorki - Miałbyś wtedy zaszczyt wśród rówieśników i innych swoich kolegów. - mój głos nieco zobojętniał - Że rozdziewiczyłeś puchonkę, to takie niedorzecznie i nie do zrobienia, prawda? - podkreśliłam mocniej ostatanie słowa.

- A ty chcialabyś się pochwalić koleżankom, że rozdziewiczył cię podły Ślizgon? - spytałem.
- Poza tym dlaczego ja? - spytałem - Nic o mnie nie wiesz - dodałem
- Jednak gdybym chciał to bym to miał - mruknąłem patrząc jej w oczy.

Przewróciłam oczami, poprawiając dużo za dużą koszulkę. Wpatrywałam się w jego klatkę piersiową, myśląc co powiedzieć.
- A dlaczego nie Ty? - mruknęłam jakby do siebie - Jesteś pierwszą osobą, której pozwoliłam się tak do siebie zbliżyć.

- To lepiej dla ciebie, gdy znajdziesz kolejną - mruknąłem uśmiechając się
- Sarah teraz tak na poważnie, zdajesz sobie sprawę jak ważne jest dla was dziewictwo? - zapytałem retorycznie - do swoich ostatnich dni będziesz pamiętać wszystkie szczegóły, wiec chyba wiesz, dlaczego JA nie mogę być pierwszym - dodałem. Ona na prawdę mnie nie znała.

- W takim razie wychodzi na to, że też mnie nie znasz, a robisz takie rzeczy. Taki już jesteś? Ru.. Znaczy, uprawiasz seks z jaką popadnie? - non stop siedziałam na nim, odchylając się tak, bym mogła na niego spojrzeć.