Wielka Sala

- N-n-nic - pokręciłam szybko głową, napiłam się łyka czekolady szybko, cała czerwona twarzy. - Ładnie wyglądasz.

-Okeej, w takim razie zostawiam was-parsknąłem i włożyłem ręce do kieszeni, a potem udałem się do stołu Ślizgonów siadając naprzeciw Soo.

-Dzięki-odparłam uśmiechając się. Przeczesałam palcami włosy i spojrzałam na dziewczynę.

Uniosłam wzrok i zobaczyłam Natha. O. Książę Podziemia się zjawił. Opuściłam wzrok. -Potrzebujesz czegoś? -zapytałam wolno.

Przełknęłam ślinę, zawstydzona wbiłam wzrok w swój kubek.

-Jedzenia? Wiesz, po coś jednak się przychodzi na Wielką Salę-stwierdziłem i wziąłem spaghetti na talerz-Nie próbuj dzisiaj mi zniszczyć włosów-powiedziałem patrząc na Soo. Nalałem sobie wody do kubka i zacząłem jeść.

-Już bardziej się ich zniszczyć nie da. Widziałeś się dzisiaj w lustrze? Wyglądasz gorzej niż ja

Słysząc Chris skomentowałem to jedynie prychnięciem. Odprowadziłem wzrokiem wysokiego blondyna, a potem zerknąłem na Chris. W sumie nawet nie wiem, co chciałem powiedzieć, więc odwróciłem głowę i napiłem się soku.

Spojrzałam na Natha, potem na Charliego i na sufit. Położyłam głowę na stole i zamknęłam oczy.

Poprawiłem włosy i upiłem łyk wody-Wcale nie, przy okazji widziałem się w lustrze-parsknąłem wywracając oczami.

-Żyjesz?-spytałam i przesiadłam się, aby siedzieć obok Sophie-Haloo ziemia do Sophie-zawołałam uśmiechając się.

-Przestań przewracac oczami. Juz kiedyś cie o to prosiłam. -powiedziałam patrząc na niego. -Gdzie byłeś przez ostatnie dni?

- Tak tak tak, żyję - pokiwałam szybko głową zakłopotana. - Sophie na ziemi - uśmiechnęłam się przenosząc wzrok na Raven.

Nie będę tu tak bezczynnie leżeć. Jak mam nic nie robić, to wolę siedzieć na dworze. Wstałam i wyszłam na błonia, po dordze zabierając książkę z dormitorium.

Mhhm, okej? Zaraz potem jak Chris wyszła sam poszedłem do pokoju. Dawno nie śpiewałem.

-To dobrze-zaśmiałam się i spojrzałam na Sophie-Idziemy gdzieś czy zostajemy tu?

-W dormitorium-wzruszyłem ramionami i poprawiłem włosy-No co miałem robić? Spałem, czytałem, spałem no i to tyle-powiedziałem patrząc na dziewczynę.

-Sam? -zapytałam przekrzywiajac głowę na bok.

- Można iść. Ale gdzie? - zapytałam i dopiłam czekoladę. Poprawiłam sobie włosy.

-No, chyba raczej nikt mi w tym nie pomagał-parsknąłem i już miałem przewrócić oczami, ale spojrzałem w sufit-No nie za wiele Ślizgonów widziałem w moim dormitorium, więc sam

-Mhm. Powiedzmy że ci wierzę. -powiedziałam nalewając sobie znów herbaty. -Wiesz że jeśli zobaczę cie... A zresztą nieważne.

-W sumie nie wiem gdzie-powiedziałam opierając dłoń o policzek-Większość czasu spędzałam w dormitorium niż w jakiś miejscach w Hogwarcie-odparłam patrząc na swoje paznokcie.

-No tak, bo jak nie daję oznak życia przez kilka dni to na pewno cię zdradzam-mruknąłem pod nosem-W sumie dlaczego ty się nie odezwałaś? Cokolwiek?-spytałem i usiadłem wygodniej.

- Może chodźmy... - zamyśliłam się na chwilę. Właśnie, gdzie? Chociaż... Właśnie! - Za mną - uśmiechnęłam się i wyszłam z Wielkiej Sali, upewniając się, że Raven za mną idzie.
NP: Dziedziniec Pod Wieżą Zegarową.

-Mhhm, okej-powiedziałam i wstałam idąc za Sophie. Przy okazji zdążyłam wziąć jedno ciastko.

NP tam gdzie Sophie

-Źle się czułam. Wiedziałbyś o tym gdybyś okazywał jakiekolwiek zainteresowanie moja osoba. Ale widocznie ta cienka ściana która dzieli nasze dormitoria, jest granicą nie do pokonania.

-Najwidoczniej-mruknąłem i upiłem łyka wody.

Popatrzyłam na niego chwile i prychnęłam. -Świetnie. Nieźle się zaczyna

Odchyliłem się lekko i spojrzałem w sufit patrząc na to jaka jest aktualnie pogoda-Nieźle się zaczyna, co chcesz przez to powiedzieć?

-Nasz związek. Nieźle się zaczyna. Ty masz mnie gdzieś , ja mam wrażenie że ci się narzucam swoją osobę i że traktujesz mnie jak małe dziecko

-Nie traktuje cię jak małe dziecko-stwierdziłem patrząc na nią.

-No jasne... Powiedziałeś ze mnie kochasz. Jesteś pewien ze tego nie żałujesz?

-Będziesz tak cały czas pytała, czy tego żałuję? Nie żałuję tego, jestem pewien-powiedziałem poprawiając krawat.

-Tak będę. Będę też uważnie patrzyła na to czy żadna się do ciebie nie zbliża.

-Oczywiście. Ty też nie zbliżaj się do jakiś chłopaków-powiedziałem poprawiając włosy.

-Ja się nie zbliżam. To oni się do mnie dowalają

-Jak się dowalą i nie będą chcieli się odczepić poznają moich dwóch kolegów-powiedziałem unosząc obie dłonie zaciśnięte w pięści-To one-zaśmiałem się.

-Tak tak... Lepiej jedz to spaghetti. ..

-Dooobrze-powiedziałem uśmiechając się. Ponownie wbiłem widelec w makaron i jadłem dalej. Odstawiłem talerz prawie pusty. Więcej nie zjem. Wziąłem serwetkę i wytarłem buzie, co z tego, że mogłem zrobić to ręką. Dopiłem wodę-Jestem jeszcze gdzieś brudny?-spytałem patrząc na Soo.

-Jak się w końcu wykąpiesz to będzie idealnie..

-A chcesz się przyłączyć?-spytałem wyszczerzając się.

-A jesteś na to gotowy?

-Zawsze-powiedziałem mrugając do Soo.

-To chodź. Zrobimy ci dziką kąpiel w zimnym jeziorze..

-Mi? A co z tobą?-parsknąłem.