Wielka Sala

Weszłam do Wielkiej Sali i rozejrzałam się. Nie zobaczyłam nigdzie Vala, czy Luke'a. Westchnęłam cicho kierując się do stołu Krukonów. Nalałam sobie do kubka kakaa. Z jednej strony cieszyłam się, że wróciłam do szkoły, a z drugiej...Potrząsnęłam głową. Upiłam łyk kakaa i odgarnęłam włosy.

Spojrzałam na Nelly z rozbawieniem i uniosłam dumnie głowę. - Owszem - zaśmiałam się lekko. - Poza tym, kochanie, pani profesor Isobel - uniosłam ją wyżej z rozbawieniem i opuściłam do normalnego nachylenia. - Taka zaskoczona?

Byłam otumaniona. Całe dwa miesiące przeleciało mi przed oczami. Oświadczyny na plaży, ślub w Paryżu i miesiąc miodowy spędzony tylko w jego towarzystwie...
- Ja chcę wakacje, ja chcę wrócić do tego czasu... - oparłam głowę o jego ramię, wzdychając.

- Odrobinę. - wystawiłam się język - Pani Profesor Isobel. - naśladowałam jej styl mówienia - Z kim ja teraz będę siedziała przy stole ślizgonów...

- Poczekaj cierpliwie, kochanie. Ani się obejrzysz, a znów będą wakacje - nalałem wody do szklanki i upiłem łyk. - Brakuje mi tych drinków co były na Karaibach... Namiastka tego będzie jedynie w Londynie.

Weszłam powolnym krokiem do Wielkiej Sali. Byłam cholernie niewyspana. Odgarnęłam włosy i rozejrzałam się w poszukiwaniu Sophie. Stęskniłam się za nią. Gdy ją zauważyłam uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam w kierunku stołu Puchonów. Usiadłam obok niej i objęłam jedną ręką w talii po czym pocałowałam w policzek-No hej, Sophie-przywitałam ją z uśmiechem.

- Hej... - odwróciłam się i mnie zatkało z wrażenia. - Wow... Zmieniłaś się przez wakacje! - zmierzyłam ją od stóp do głów. - Nieźle! - pocałowałam ją również w policzek. - I jak Ci minęły? Mam nadzieję, że ciekawie.

Wszedłem do Wielkiej Sali, ściągając elegancką marynarkę. Rozejrzałem się naprawdę uważnie. Kilka nowych twarzy i przede wszystkim Samantha. Wyglądała na wypoczętą, wakacje jej służyły. Niestety, to już koniec naszego sielankowego czasu i trzeba wrócić do monotonnej nauki... Ruszyłem w stronę krukonki, chciałem przywitać się z nią, zanim usiądę do swojego stołu.

-Jakoś było-wzruszyłam ramionami-Udało mi się zdenerwować meduzę na tyle, że miała pulsującą żyłę na czole-zaśmiałam się odgarniając włosy-To był piękny widok-powiedziałam uśmiechając się-A tobie?

Weszłam do środka z obojętnym wyrazem twarzy. Nie wyszło mi z Noelle, nie byłyśmy w stanie na dłuższą metę być ze sobą. Przygryzłam wargę i udałam się do stolika Krukonów, usiadłam obok Sam. - Hej, trochę się nie widziałyśmy, co? - spojrzałam na nią z uśmiechem.

Spojrzałam za swoje plecy, a potem w oczy mojego kochanka.
- I gdzie te wakacje? - zrobiłam minę zbitego psa, upijając łyk wcześniej przygotowanej zbożowej kawy.
Rozejrzałam się po sali dokładniej...
- Twoja siostra w radzie nauczycielskiej? - uniosłam lewą brew.

Wszedłem do Wielkiej Sali. Rozejrzałem się. Naprawdę jej tu nie ma. Poszedłem do stołu Puchonów.

Weszła do wielkiej sali i znowu poczuła jakby miała te jedenaście lat, czuła ten stres związany z przydziałem do domu. Och to była już tak dawno temu a potrafiła to przeżywać na nowo jakby to było wczoraj. Przeszła wzdłuż sali rozglądając się po sali przypominając sobie te wszystkie szczęśliwe chwile które tutaj przeżyła. och jak dobrze jest wrócić na stare śmieci, z uśmiechem podeszła do stołu nauczycielskiego i zajęła swoje miejsce. Czuła się trochę dziwnie po tej stronie sali ale trzeba było wkońcu dorosnąć i nie żyć życiem ucznia. Czuła lekką ekscytację ale i nerwy, związane z tym dniem mimo że wcześniej już uczyła w innej szkole. To było jednak coś innego coś czego nie mogła zdefiniować. Położyła ręce na stole i z uśmiechem patrzyła na uczniów.

- Niestety tak szybko nie nadejdą - zaśmiałem się i podążyłem wzrokiem za żoną. - Owszem, ukończyła Hogwart i dostała propozycję pracy od razu... - westchnąłem i oparłem głowę na ręce. - Fajnie ma. Gdybym ja był nauczycielem... Wbrew pozorom sporo dziewczyn marzy o zakazanej miłości z nauczycielem - zaśmiałem się znów.

Cały czas po głowie chodzą mi słowa JA NIKOGO TU NIE ZNAM JA...

Zauważyłam Luke'a i uśmiechnęłam się do niego. Pomachałam mu, a potem znowu upiłam łyk gorącego napoju. Ciągle przed oczami miałam ten sam obraz. Odgarnęłam włosy i położyłam kubek na stół.

Wszedłem spokojnie do Wielkiej Sali, od razu skierowałem się do stołu Krukonów i usiadłem obok Samanthy, siedziała z jakąś krukonką. - Hej wam. Jak po wakacjach? - zagadałem nalewając sobie soku dyniowego.

Rozejrzałam się po sali z wielką niechęcią. Sporo tu ludzi, aż ma się ochotę wyciągnąć nóż ... ale Scar, nie możesz. To dopiero pierwszy dzień.

- A tylko by spróbowały. - wyszczerzyłam się w szerokim uśmiechu - A jak to jest w końcu z nimi. - pokazałam gestem głowy w stronę Nelly i Isobel - Moja siostra będzie miała teraz romans z profesorką. - westchnęłam ciężko.

Chłopak wszedł lekko zmachany ponieważ znowu zaczytał się w książkach i prawie zapomniał o ceremonii rozpoczęcia roku. Znowu za bardzo bujał w obłokach i oto co się tym sposobem dzieje. Białowłosy rozejrzał się po sali i poszedł do stołu gryfonów szukając tam jak najbardziej oddalonego miejsca od ludzi żeby mógł w spokoju czytać księgi. Znalazł jakieś słabo zaludnione miejsce i tak własnie usiadł czytając swoje księgi na temat zaklęć. Musiał być pewny że napewno wszystko dobrze zrozumiał. Nie nie był kujonem, był poprostu ciekawy świata.

Wszedłem do Wielkiej Sali i przeleciałem wzrokiem po uczniach. Zmarszczyłem brwi widząc tylko dwóch nauczycieli przy stole, pewnie reszta jeszcze śpi... Rozliczę się z nimi później. Ruszyłem ku podestowi do przemówień, znajdował się on przed stołem nauczycielskim. - Panno De Violine - zwróciłem się do białowłosej, rozmawiającej z Isobel. - Proszę do stołu ślizgonów - stanąłem przy mównicy i zdecydowałem się poczekać chwilę. Może jeszcze jakieś zbłąkane dusze zaraz wejdą.

- Stęskniłem się trochę. - wyciągnąłem w jej stronę rękę, by umożliwić jej wstanie na czas naszego przywitania - Powiem Ci, że od czasu naszego pożegnania minęły dwa miesiące. Przez dwa miesiące kuło mnie w sercu, bo zapomniałem zapytać się o adres czy o cokolwiek by mieć kontakt z Tobą. - spuściłem głowę w dół, przytulając ją do siebie - Widzimy się potem. - spojrzałem na dyrektora, całując Samanthe w policzek.

Rozglądając się po sali zauważyłam siedzącego przy stole gryfonów chłopaka , który widać że spasją lubi czytać książki. Wtedy pomyślałam sobie przynajmniej ma lepsze zajęcie niż czekanie z niecierpliwością ąż ta cała ceremonia się skończy.

Roześmiałem się i spojrzałem na nie. - Nie są już razem jednak, są już tylko najlepszymi przyjaciółkami - wzruszyłem ramionami. - Zobaczymy, jak się teraz trafi Isobel.

- Do zobaczenie później profesorko. - posłałam jej szczery uśmiech i poszłam zgrabnym krokiem do stołu Slytherinu. Wpatrywałam się w podest i w świeżego dyrektora, który jeszcze przez chwilę milczał.

- Cóż... Ja je spędziłam w swojej ojczyźnie - zaśmiałam się słysząc jej sprawozdanie z wakacji. - Wyjechałam na dwa tygodnie do matki. Nie było tak źle jak się obawiałam.

Lyss weszła na spokojnie jak zawsze uśmiechnięta i jeszcze bardziej energiczna niż zwykle. Takie żywe srebro które zwiedzało Hogwart. Z uśmiechem usiadła przy stole puchonów słuchając rozmów innych ludzi chcąc się czegoś ciekawego dowiedzieć. No co ploteczki i informacje zawsze są dobre, pozatym można ich użyć.

Zerknęłam na Letycję-Umh, hej. Wybacz zamyśliłam się-powiedziałam zerkając na nią-Było okej-powiedziałam wzruszając ramionami. Zaraz potem przywitałam się z Lukiem, a gdy mnie pocałował w policzek zaczerwieniłam się, po raz pierwszy w tym roku. Zauważyłam, że kakao już się kończy-A jak u was?-spytałam opierając ręce o policzki, aby jakoś zakryć rumieńce.

-Tęskniłam-powiedziałam obejmując ją-W następne wakacje musimy gdzieś razem wyjechać-powiedziałam patrząc na nią.

-Hey-krzyknełam do Lyss z nadzieją , że odpowie

Weszła powolnym i leniwym krokiem nie śpiesząc się nigdzie. Trochę jej się nie chciało tutaj być no ale musiała. Westchnęła kiedy usiadła przy stole i znudzona patrzyła na ludzi. Miała tylko nadzieje że nikt do niej nie zagada, nie miała ochoty być dziś miłą osobą tylko sobą.

- Cisza! - powiedziałem nieco głośniej, co było prawie krzykiem, jakby to powiedziała Soo. Naprawdę osoby, które mówią głośniej, od razu muszą być uznawane za krzyczących?... - Witam was w kolejnym roku szkolnym w Hogwarcie. Cieszę się widząc, że wielu wróciło całych i zdrowych, co dla mnie oznacza, że wakacje minęły dobrze - uśmiechnąłem się delikatnie do nich i odchrząknąłem. - Widzę też nowe osoby, mam nadzieję, że starsi uczniowie lub Ci, co są już tu dłużej, pomogą nowym w poznaniu szkoły, nauce, że dadzą im wsparcie i nie dadzą im odczuć samotności. Po skończeniu kolacji, pójdziecie razem z opiekunami do pokojów wspólnych oraz dormitoriów. Więc tak na koniec: smacznego! - odwróciłem się i zasiadłem do stołu.

Oh świetnie, czy ten koleś musi się tak drzeć? To już nie można mówić normalnie? Jeżeli trafię na niego na lekcjach, to się poćwiartuję.

Usłyzała że ktoś ją woła i zaczęła sie rozglądać. Zobaczyła Katie i uśmiechnęła się do niej szeroko- Hej jak się masz? Wszystko wporządku po wakacjach?- spytała siadając obok niej. Nadal uśmiechnięta niczym jakiś debil, ale słuchała w ciszy tego co mówił dyrek. Zauważyła jakiś nowych nauczyciele, więc szykuje sie niezła zabawa. Spojrzała znowu na koleżankę i uśmiechnęła się do niej

- A dokąd byś chciała? - zapytałam z uśmiechem na ustach i słuchałam dyrektora. Najpierw się wzdrygnęłam gdy zaczął, potem już przysłuchiwałam się spokojnie.

Lyss u mnie wszystko dobrze wakacje też spędziłam fajnie (sarkazm) a jak tobie minął okres wakacji ? Odparłam z uśmiechem

Przeleciałam wzrokiem po uczniach, zmartwił mnie brak Chris. A z nią co się stało? Westchnęłam ciężko i upiłam łyk kawy. Zerknęłam na siedzącą obok mnie Dakotę. Nowa nauczycielka, której nie znałam wcześniej. - Hej, Isobel jestem - podałam jej rękę z uśmiechem.

-Gdziekolwiek byś chciała-zamruczałam z uśmiechem i nałożyłam sobie coś do jedzenia, po czym zaczęłam jeść.

- A więc co Ty na Trójkąt Bermudzki? Samo jego centrum? - zapytałam z rozbawieniem, oczekując jej reakcji.

- W sumie bardzo dobrze. Dużo czasu udało mi się spędzić z bratem, skończył wkońcu szkołę i będzie mieszkał bliżej nas. Mówił coś o naukach na Aurora więc może mu się uda. Pozatym nic nowego- powiedziała z uśmiechem na twarzy

- A mi w miarę spokojnie, dobrze, nie miałem na co narzekać, nawet brat zabrał mnie ze sobą do łapania smoków - upiłem kolejny łyk soku.

-Czemu nie-parsknęłam patrząc na nią-Na koniec świata i jeeeeszcze dalej-dodałam uśmiechając się.

- No to postanowione! - zaśmiałam się spojrzałam w jej oczy.

-Już nie mogę się doczekać-uśmiechnęłam się i pocałowałam Sophie krótko w usta. Zaraz potem nalałam sobie kawy i upiłam łyka.

- Cóż, później pogadamy, pewnie moi ślizgoni już się niecierpliwią - westchnęłam i wstałam, podążyłam ku wyjściu i zatrzymałam się na chwilę. - Slytherin, do mnie! - zawołałam trzymając rękę już na drzwiach, gotowa za chwilę wyjść. Gdy zaczęli już się zbierać, niespiesznie ruszyłam w stronę lochów, by mogli za mną nadążyć.
NP: Pokój Wspólny (Slytherin)