Gospoda pod Świńskimi Łbami

Wszedłem wraz z Annabelle do gospody i od razu poszedłem do kobiety zajmującej się interesem. Położyłem potrzebną kasę na ladzie. - Pokój dla dwojga na 3-4 godziny - rzuciłem i poszedłem za kobietą na górę do wolnego pomieszczenia dla nas.

Pomieszczenie jak i lud, który zajmował w nim miejsca nie był obiektem wzdychań. Kierowałam się za Azazelem, który doskonale wiedział co robić. Trzymałam chłopaka za rękę, chwiejąc się na boki.

Wszedłem do pokoju który był wolny, razem z Ann i zamknąłem go na zasuwę od wewnątrz. Objąłem ją oburącz i przeniosłem na łóżko, była strasznie lekko. Zacząłem ją całować namiętnie.

Ręce splotłam za jego karkiem, oddając się mu w całości. Choć byłam pewniejsza siebie i odważniejsza niż zawsze, postanowiłam dać mu dominować nade mną. Niech ma ten jeden, pieprzony raz. Oddychałam głośno i choć nie czułam już zapachu jego perfum, ale dla mnie dalej pachniał najlepiej. Starałam odwdzięczyć się mu za cały trud ze mną, całując go namiętnie, dając mu przewagę w walce naszych warg i języków.

Od początku jak ją pocałowałem, poczułem, że mi ustępuje. Położyłem się na niej i zdjąłem jej bluzkę, a potem spodnie. Pożądałem jej i alkohol jedynie wzmocnił to uczucie.

Odchrząknęłam.
- Jeszcze Twoje. - złapałam za róg jego koszulki i lekko uniosłam w celu pozbycia się jej jak i spodni.

- W samej bieliźnie wyglądasz jak bogini seksu - zamruczałem jej do ucha i jednym ruchem z wprawą zdjąłem jej stanik i złapałem za piersi.

Z wielkim trudem zrzuciłam go z siebie i siadłam na nim okrakiem.
- Moich poleceń się nie ignoruje. - z użyciem siły ściągnęłam z niego koszulkę, rzucając ją gdzieś w kąt.
Ucałowałam jego żuchwę, schodząc niżej, zahaczyłam zębami o jego obojczyk, tworząc delikatnie nad nim skupisko małych malinek.

- Nie próbuj udawać dominującej - zaśmiałem się i zdjąłem jej majtki, widziałem już ją teraz całkowicie nagą. Korzystając znów z okazji przygryzłem jej ucho.

- Nie próbuję, ja dominuję. - uśmiechnęłam się szeroko, kontynuując swoją drogę.
Zatrzymałam się tym razem przy szyi, przegryzając kawałek po kawałku jego skórę. Dotknęłam językiem jego jabłka Adama, delikatnie okalając je zimnymi ustami.

- W sumie to... - oparłem głowę na rękach za sobą. - Działaj, namęcz się trochę, a ja sobie poleżę i się porozkoszuję tym co mi robisz - odpowiedziałem jej uśmiechem.

Jeszcze przed moimi działaniami, pocałowałam go czule w usta. Uwielbiałam je, małe i wąskie usta, które idealnie się nadgryzało i pociągało. Zjeżdżałam na dół, pozostawiając po sobie fioletowo-różowe znamiona.
On jest mój.
To oznaczały moje arcydzieła pozostawione w lini prostej na jego klatce piersiowej.

Patrzyłem spokojnie na jej działania z uniesioną brwią, złapałem palcami jej podbródek i spojrzałem w jej oczy. - Powinienem się czuć jak Twoja własność?

Przytaknęłam niezgrabnie ruchem głowy, nie mogąc skupić wzrok na jedym miejscu.

Zaśmiałem się i zacząłem bawić się jej włosami. Miałem wielką ochotę wejść w nią tu i teraz.

Wspięłam się po jego klatce piersiowej, ponownie zatracając się w pocałunku. Chęć posiadania go, jego ust była większa niż cokolwiek.

Odwzajemniłem pocałunek i zakończyłem jej dominację, obróciłem się z nią zamieniając pozycje i rozłożyłem jej nogi. By wzbudzić w niej niedosyt masowałem jej kobiecość palcami.

Już nie powstrzymywałam się, ręce zacisnęłam na pościeli łóżka, regularnie wydychając z siebie powietrze. Zamknęłam ocz, jeszcze mocniej ściskając swoje dłonie.

Wsunąłem w nią palce i energicznie nimi poruszałem, całując jej obie piersi i momentami oblizując. Zrobiłem dwie malinki.

Nie czułam zawstydzenia, tylko narastające podniecenie, ktore wydostawało się ze mnie pojedynczymi jękami. Jedną ręką przejechałam po barku Azazela, tworząc krwisty ślad moimi pazurami.

Nie przestawałem przez około pół minuty, coraz szybciej i coraz bardziej ją podniecając i popychając ku orgazmowi, po czym wysunąłem palce i usiadłem wygodnie, obserwując jej reakcję na zostawienie w niedosycie.

Jęknęłam głośno, kiedy już miałam szczytować, ale... Warknęłam głośno, uderzając pięściami w materac.
- Znudziła Ci się już ta Twoja piękna buźka? - powiedziałam sarkastycznie wrednym głosem.
Wstałam na kolana, prawie przymierzając się do uderzenia pięścią w jego twarz, ale w ostatnim momencie się powstrzymałam. Siadłam na nim okrakiem, balansując na jego zakrytym członku, rozbudzając jego podniecenie.

Roześmiałem się do łez, gdy tak zareagowała. Po chwili się ogarnąłem, przewróciłem ją na łóżko i znów położyłem się na niej. - Wybacz, po prostu z natury jestem sadystą - zaśmiałem się lekko, założyłem szybko i zgrabnie gumkę i wszedłem w nią.

- Z natury powinieneś właśnie dostać ode mnie w pysk. - warknęłam przez zęby, nic nie robiąc sobie z jego działań, opanowując nawet swoje podniecenie, do granic możliwości.

- Przesadzasz - zamruczałem jej do ucha, które przygryzłem, a ręką przesunąłem między jej piersiami, przypominając sobie jak to zawsze na nią działało.

- Nie przesadzam. - starałam się niwelować wszystkie jęki, które mimo wszystko próbowały wydostać się z moich ust.
Ponownie wbiłam mu moje paznokcie w okolicach barków, tym razem ze zdwojoną siłą.

- Myślisz, że coś czuję? I tak je słyszę - zamruczałem i polizałem ją po uchu, po czym zacząłem się poruszać w niej.

- Nie musisz czuć, by powstały krwiste rany. - uśmiechnęłam się w sarkastyczny sposób i w końcu pozwoliłam, aby wydobył się ze mnie pełny jęk.

- Aż za te rany wyszedłbym stąd zanim byś doszła, wiesz? Ale... Niech Ci będzie - zaśmiałem się całując ją w czoło i przyspieszyłem bardziej, rękami pieszcząc jej piersi.

Zadrżałam cała, kiedy zaczął pieścić moje piersi, prowadząc mnie prostą ścieżką do orgazmu. Przeciągnęłam paznokciami po plecach Azazela, tworząc długie ślady.

- Chcesz oskalpować mi plecy? - przyspieszyłem jeszcze bardziej, czując jak jestem blisko. Intensywniej ruszałem dłońmi po jej piersiach Była idealna, świetna, wymarzona.

- Ch-chcę. - wymamrotałam, lekko się zająkając - Azaaz... - byłam w trakcie mówienia jego imienia, kiedy moje ciało zaczęło górować.
Ciepło rozpłynęło się po moim ciele jak prąd. Wygięłam plecy i zadrżałam, oddychając niespokojnie. Zacisnęłam zęby, zamykając oczy.

Zamknąłem oczy w orgazmie, doszedłem w niej i położyłem się obok Annabelle. Odetchnąłem głęboko.

Wtuliłam się do niego jak do poduszki, okrywając nas kocem czy innym przykrywającymczymś. W tym pokoju wcale nie było tak ciepło jak mogłoby się wydawać. Próbowałam wyrównać swój oddech, ale nie szło mi to za dobrze.

Obejmowałem ją ciepło do swojej rozgrzanej piersi. - Jak się czujesz? - zapytałem.

Przytaknęłam, nie zdając sobie sprawy z tego o co pytał. Wtuliłam się mocniej. Zamknęłam oczy, niemal odpływając w sen. Stan upojenia dalej trzymał mnie nie przerwanie tak samo.

Spojrzałem na nią z niedowierzaniem. - Dziewczyno... Za 20 minut jest powrót do Hogwartu... - pokręciłem głową załamany tym.

- Czemu tak szybko? - zapytałam, patrząc na niego jak małe dziecko.

- Nie wiedziałaś? Tylko do północy przewidziane było Hogsmeade - wstałem i zacząłem się ubierać, zużytą prezerwatywę wyrzucając w kąt. Biedny Pan Aberforth... O ile ktoś tu w ogóle sprząta.

- Jeszcze nie... - przeciągnęłam się rozespana na łóżku - Ubieerz mnie i choć tu na chwilkę. - mówiłam jakby ociążałym tonem.

- Jak dziecko - zaśmiałem się lekko i podszedłem, zacząłem ubierać dziewczynę. Tak się spić...

Kiedy ubierał moją bluzkę, pociągnęłam go do mnie, trzymając dłoń na jego karku. Na jego ustach pozostawiłam czuły pocałunek.
- Kocham Cię. - wyszeptałam mu prosto do ucha, następnie delikatnie je przegryzając - I nie mówię tego pod stanem tego, no, upojenia. - brakowało mi słów, ale starałam się mówić jak najbardziej przekonująco - Kocham Cię Azazelu Tokisaki. - powiedziałam z pełną powagą w głosie, ponownie całując.

- Ja Cię również kocham, Annabelle de Violine-Tokisaki - odpowiedziałem z równą powagą, patrząc w jej oczy, po czym wróciłem do ubierania dziewczyny. Gdy ją ubrałem, podałem jej rękę. - Idziemy?

- Tak mi się nie chce... - niechętnie wygramoliłam się z łóżka, naciągając na siebie bluzę.
Podałam mu rękę i już mniej się kołysząc, ruszyłam za nim.