Wielka Sala

-Collins! Co ty odpierdalasz! Natychmiast przestań i złaź z tego stołu!

-Zrobisz mi coś?-zaśmiałem się-Jak zejdziesz, to przestanę-powiedziałem beztrosko i kopnąłem kolejny stos talerzy.

-Przestań bo za chwilę się poślizgniesz i oboje pierdolniemy! Przestań!

-Kurwa..-syknełam pod nosem. -Ty debilu! -uderzyłam chłopaka w plecy.-Diano! To się da wytłumaczyć! -powiedziałam patrząc na nią znad jego ramienia.

-Nie za bolało-mruknąłem odchylając głowę-Chociaż mogłabyś się postarać i złaź, już.

Poluźniłam uścisk, zsuwając się z chłopaka. Nie trafiłam noga na stół przez co od razu wylądowałam na ziemi, która pozbawiła mnie powietrza w płucach po upadku. -Nic mi nie jest -powiedziałam po chwili nie podnosząc się. -Zostane tu chwile.. A ty uważaj na siebie - dodałam cicho.

-Aj, daj spokój, przecież mnie nie będzie kroić piłą łańcuchową. To tylko rozmowa-wywróciłem oczami i spojrzałem na nauczycielkę-Prawda?-uniosłem brew patrząc na nią.

- Nigdy nie wiadomo - zaśmiałam się - Nath, masz przechlapane.

-Chris.. Nie żeby coś ale..Możesz pomóc mi wstać czy coś....? --powiedziałam słysząc dziewczynę.

- Wasza wysokość - powiedziałam podając dziewczynie rękę, a potem jednym ruchem posadziłam ją przed sobą na miotle i uniosłam się kilka stóp nad ziemię.

-Nie nie nie...Chris miałaś mnie tylko podnieść. ..Chris proszę cię odstaw mnie na ziemię.  Błagam cie to nie jest śmieszne -powiedziałam zaciskajac powieki i mocno trzymając się trzonka miotly.

- No co ty, Kwon, możesz spokojnie zeskoczyć - zaśmiałam się.

-Jesteś pewna? -zapytałam nie otwierając oczu.

- Tak, jestem pewna. Nic sobie nie zrobisz z tej wysokości. Spadłam z 8 metrów i żyję.

-Bardzo zabawne..-powiedziałam ale nie ruszyłam się ani trochę. Bałam się otworzyć oczy i bałam się cokolwiek zrobić . Chris.. jak ja cie nienawidzę..

- Soo, ja mówię poważnie. Jesteśmy pół metra nad ziemią - zaśmiałam się.

Otworzyłam jedno oko. Kurwa, faktycznie. .. Żeskoczyłam z miotły. -Dziękuję. -rozejrzałam się po sali . Diana zgarnela Nathana....

- Ciekawe co Blake zrobiła Nathowi. Coś długo nie wraca.

-Później to sprawdzę... Może już go puściła chociaż wątpię. -powiedziałam rozglądając się po sali. -Niezły tu burdel... -dodałam podnosząc skrawek sukienki i wyjmujac różdżkę która trzymałam w podwiązce. Musiałam pomyśleć nad zakleciami których używała matka.

Po dłuższej chwili bezczynnego stania przypomniałam sobie kilka z nich i zaczęłam machać różdżką.
Najpierw naprawiamy to co potłuczone. Potem czyścimy podłogę, ściany i... sufit. Ja pierdole. Potem czyścimy talerze, stoły i tym podobne. Usuwamy zapach wylanego alkoholu i.. gotowe. Wielka Sala wygląda tak jak najprawdopodobniej wyglądała przed bałem. Tadam! -Jestem genialna serio...-powiedziałam do samej siebie. -A teraz idę sprawdzić czy jeden z moich... Ludzi? Żyje haha -powiedziałam do Chris wychodząc z sali.

- No to cześć Soo - mruknęłam zeskakując z miotły i wysyłając ją do schowka. Przydałoby się wypić trochę więcej. Podeszłam do baru i zaczęłam powoli pić kolorowego drinka.

Zrobiło się tak strasznie cicho. Pstryknięciem palców przywołałam miotłę, wzięłam butelkę szampana i poleciałam nad jezioro. Miałam wielką ochotę na skoki z wysokości.

Weszłam do WS ubrana w niebieską, obcisłą, sięgającą kolan sukienkę z długim rękawem,bez pleców i szukając wzrokiem mojego skarba. Po chwili dostrzegłam ja i podeszłam. -Hej piękna!

Spojrzałam na ukochaną zagwizdałam z wrażenia. Wyglądała prześwietnie w niej. - Hej kochanie! - pocałowałam ją na powitanie.

Oddałam pocałunek po czym spojrzałam w jej oczka. -Jak tam? Trochę się spóźniłam ale... ekhem... no.. heh Jak się bawisz? Bal się zaczął? Za czysto tu..

- Nie, bal umiera - westchnęłam. - Niedawno przyszłam - objęłam ją jedną ręką w pasie. - Pijesz?

-Nie Raczej nie. . Ale ty się nie krępuj-zaśmiałam się również ją obejmując.

- Dobrze - pocałowałam ją w policzek i zamówiłam butelkę whisky. Gdy już ją dostałam, wypiłam ponad połowę z gwinta. - I taką imprezę rozumiem - zamruczałam.

-Tylko nie przeginaj... Bo nie będzie fajnie. -Patrzyłam jak wychyla połowę alkoholu. -Co za dziecko..

- Spokojnie, przy Tobie czuję się lepiej, bardziej nad sobą panuję, kochane - uśmiechnęłam się do niej. Czułam jak mi szumi w uszach.

-Wiesz.. twoje oczka są podejrzane

- Ciiii... Będzie okej - postawiłam butelkę, usiadłam wygodnej i pociągnęłam ją do siebie na kolana.

-Mam nadzieje.. nie doniose cie do dormitorium haha-oparłam sie no nią plecami.

- Nie będzie to konieczne, musiałabym bimber pić wiadrami, by mnie nie doniesiono - zaśmiałam się.

-Az taka dobra jesteś? Wow.. To bardzo dobrze

- Ma się tą praktykę - uśmiechnęłam się rozbawiona.

-Pewnie wieloletnia co...

- W sumie to... - zamyśliłam się chwilę - tak.

-Nie podoba mi się to... Tak samo jak kawa

- Ciii. Nie ufasz mi, Noelle? - spojrzałam jej w oczy.

-Mam mówić prawdę czy kłamać?

- Może pakiet smart, i to i to - zaśmiałam się.

- Witaj w królestwie jedzenia i nudy - powiedziałam rozglądając się po sali - Na razie jedzenia brak, bo tak jakny no eeee wysadziłam stół z ciastami przy użyciu fajerwerków.

Wszedłem do Wielkiej Sali. Zaskoczył mnie widok, nie było zbyt wielu osób. Kiedyś było o wiele więcej ludzi tutaj w Hogwarcie... Poszedłem z nią do baru i zamówiłem sobie po prostu colę. Napiłem się łyk. - Zawsze jest tak mało ludzi? Kurde, akurat mnie łapał głód - przewróciłem oczami. - Miałaś jakiś specjalny powód?