Wielka Sala

-W sumie jest wiele piosenek. Zależy od tego, czy autorską czy też nie-wzruszyłem ramionami i poszedłem do baru i wróciłem z drinkami-Jestem.

- Już się zaczynałam martwić, że trafisz do kółka zgonów Raven - zaśmiałam się.

-Tak szybko? Pff-parsknąłem i zacząłem pić trunek.

- Jeżeli ten ciul odpadnie to przyrzekam, że znowu narysuję mu kaktusa na czole niezmywalnym tuszem. I tym razem nie dostanie ode mnie antidotum - powiedziałam patrząc na Charliego.

-Nie wygląda na kogoś kto by pił-zaśmiałem się-Pewnie nawet osiemnastki nie ma-dodałem kończąc drinka.

- Nie wygląda i nie ma - zaśmiałam się - Dlaczego ja go lubię?

-Bo, ma taki słodki uśmiech, cudowne włoski i uroczo śpi-zaszczebiotałem wysokim głosem- Nigdy więcej nie będę, przyrzekam-zaśmiałem się upijając łyk-Tak zwykle gadały moje ex-wzruszyłem ramionami-Może o to chodzi.

- Miałeś na prawdę dziwne dziewczyny - zaśmiałam się - Charlie faktycznie słodko śpi, ale to cudowny moment na prank życia.

-Mhhm, bywały jakieś dziwaczne-pokiwałem głową uśmiechając się-Nawet nie chcę wiedzieć, co mu zrobiłaś.

- No cóż, zrobiłam niewiele. Schowałam ubrania, skleiłam włosy iiiiiii taak jaaakbyy ... narysowałam kaktusa na czole. Obraził się. I to porządnie.

Roześmiałem się-I ty jesteś Puchonką? Do tego Prefektem?-parsknąłem-Takich rzeczy to mi nawet kumple nie robili na wycieczkach. Wiedzieliby, że za włosy, zabiłbym-powiedziałem kończąc drinka.

- W takim razie już wiem kto będzie moją następną ofiarą - zaśmiałam się - Uważaj na siebie.

-Nie ośmielisz się-powiedziałem marszcząc brwi

- Nawet nie wiesz co potrafię zrobić - powiedziałam z łobuzerskim uśmiechem.

-W takim razie koniec naszej nie-przyjaźni-parsknąłem

Siedząc przy barze i widząc Chris rozmawiająca z Nathem zaczęłam się irytować. Bez żadnych powodów czułam jak rośnie we mnie furia. Zamówiłam sobie dwa shoty i wypiłam je za jednym razem, poprawiając drinkiem.

- Koniec to koniec - zaśmiałam się - W takim razie ty sobie tu siedź, gdy ja będę wpychać w siebie lody i myśleć nad sensem egzystencji.

-Nie zapomnij o dennej komedii romantycznej, bądź hiszpańskiej telenoweli-mruknąłem

- W takim razie dziękuję serdecznie za towarzystwo - powiedziałam i pocałowałam Natha w policzek - Noc jest długa, więc pewnie się jeszcze zgadamy. I nie zaliczaj zgona, bo twoje włosy są zagrożone.
Wstałam i podeszłam do stołu z jedzieniem, gdzie nałożyłam sobie wielką miskę lodów.

Odprowadziłem dziewczynę wzrokiem, a potem starłem policzek. Wpatrywałem się w pustą przestrzeń kończąc drugiego drinka. Gdy już opróżniłem go, zacząłem obracać szklankę. Nie chciało mi się iść do baru.

Jeszcze bardziej się nienawidzę. Właśnie pocałowałam praktycznie obcego faceta w policzek, a ten debil nawet nie zauważył. To faktycznie koniec. Trzeba się z tym pogodzić. Najlepiej zjadając kubeł lodów tak, jak robiłam to w tym momencie.

Wstałem z miejsca. Nie, nie byłem zły. Wcale. Nie miałem zbytnio ochoty imprezować. Już nie. Oczywiście, że wybrała tego blondaska, bo niby dlaczego mnie. Pff, zaśpiewałem tylko kretyńską piosenkę, którą zna prawie każdy. Skierowałem się w stronę wyjścia, zgarniając butelkę gazowanej wody.

NP Gdzieś

No i sobie poszedł. Christine Amy Stephens, głupia torbo. W tym momencie straciłaś wszystko. Kilka łez popłynęło mi po policzkach. Weź się w garść dziewczyno i idź to ratować. Wzięłam pudełko lodów i wyszłam za Charliem.

Piłam spokojnie drinka, westchnęłam ciężko. Drętwa ta impreza. Ziewnęłam aż z nudów.

-Ey! Co tu tak martwo? ! Carl znowu umarł czy coś! -krzyknęłam kończąc swojego drinka i zeskakując ze stołka. -Ruszać się no! -wypiłam jakieś trzy shoty stojące na barze i czekałam aż jakaś klucha się ruszy.

Weszłam do Wielkiej Sali w długiej czarnej sukni i na wysokich szpilkach. Wow... Martwa impreza. Miałam nadzieję wzrokiem odnaleźć Noelle, podeszłam do baru i zamówiłam drinka.

Wleciałam do Wielkiej Sali na miotle i zaczęłam rzucać fajerwerkami, które po wybuchu tworzyły różne wzory i opadając na ziemię zamieniały się w tysiące kolorowych iskier.

Czułam się coraz gorzej. Wstałam z miejsca i wzięłam moją szatę, po czym skierowałam się do wyjścia. Cholernie się wystraszyłam, gdy do Wielkiej Sali wleciała Chris na miotle. Stałam tak i patrzyłam, co robi, a gdy już to się skończyło opuściłam salę.

Przez Chris omal nie dostałam zawału. Zabije ją za te fajerwerki.
Byłam na różnych balach. Mniej bądź bardziej dzikich, ale to to już przesada. Wszyscy siedzą i nic nie robią... To chyba najgorszy bal w historii i moja intuicja dobrze mówiła żeby zostać w dormitorium

Rzuciłam fajerwerkę w stół z ciastami, co zaskutkowało wielkim wybuchem i rozrzuceniem kremu i czekolady po całej sali. Zaczęłam się głośno śmiać obserwując reakcje innych.

-Chris kretynko! Uspokoj sie i złaź na dół! Natychmiast! -krzyknęłam rzucając w jej stronę swoim drinkiem który w ostateczności wylądował na Nathanie. Jak ki smutno.-Chris złaź!

-Tak chcesz się bawić?-parsknąłem i rzuciłem w stronę Soo, kawałek ciasta, który wcześniej upadł mi na stolik.

Popatrzyłam na ciasto które zsuwało się po moim ramieniu. Zrzuciłam go na ziemię i ruszyłam w stronę chłopaka stając przed nim. -Zrobiłam. To. Przypadkiem. Jak uwalisz mi sukienkę to cie zabije. ..-powiedziałam łapiąc kawał tortu i rozsmarowywujac mu go na twarzy -Proszę. To było specjalnie fiucie

-Dzięki skarbusiu-powiedziałem ścierając ciasto z twarzy. Uśmiechnąłem się do niej, a potem wyminąłem-Te obcasy niczego nie zmieniają. Dalej jesteś kurduplem-dodałem i poszedłem w stronę sceny.

-Coś ty powiedział? ! -odwrocilam się w jego stronę. Poszłam za nim po czym wskoczyła mu na plecy, łapiac za szyję i podduszajac lekko. -Odszczekaj to psie! Natychmiast! !

-Chyba śnisz-parsknąłem i zacząłem obracać się wokół własnej osi, śmiejąc się przy tym.

-Co ty robisz?! -krzyknęłam łapiąc się go kurczowo. -Dobra stop! Odstaw mnie na ziemię!

Zatrzymałem się. Nie tylko, dlatego, że ona tego chciała, ale w głowie zaczęło mi się kręcić-No to schodź-powiedziałem poprawiając włosy.

-Nie! Najpierw odszczekasz to co powiedziałeś! -powiedziałam łapiąc się go mocniej.

-Mam znowu zacząć się kręcić?-uniosłem brew i zacząłem chodzić po sali-Nie jetem psem aby odszczekiwać-parsknąłem.

Podleciałam na miotle do Soo i palcem zgarnęłam resztki kremu z jej ramienia.
- Smaczne - powiedziałam udając podziw - W życiu nie jadłam tak dobrego ciasta z człowieka.

-Jesteś.  Jak taki kundel. Ale nie taki słodziak kochany ze tylko pieścić i całować. . Nie.. ty jesteś taki wredny kundel.. No juz! Szczekamy! Raz dwa! -krzyknęłam podciagajac się trochę na jego plecach, bo zaczęłam się zsuwać.-A widzisz Chris! Bo wszystko co zlizane, zjedzone czy coś tem ze mnie jest sto razy smaczniejsze niż z talerza. -powiedziałam parskając śmiechem. - A ty kundlu szczekaj!

-Chciałabyś-parsknąłem-Podziwiaj widoki z góry. Masz jedyną okazję.

Zawisłam do góry nogami nad Nathem i posmakowałam krem z jego czoła.
- To już nie jest tak dobre. Smakuje żelem do włosów i kremem na pryszcze.

Zmrużyłam oczy patrząc co Chris wyrabia i wybuchnęłam śmiechem po jej słowach. - widoki z góry podziwiać będę kiedy indziej! Odszczekaj bo będę tak siedzieć cala noc!