Zbrojownia

-Raczej odliczam ilość złamanych serduszek i potrzebnych tabliczek czekolady,  kiedy spotkam którąś z nich zapłakana na korytarzu czy bibliotece,  wiec po dziękuję- puściłam mu oczko,  ze mna nie jest tak latwo,  o nie nie nie

- Uwierz mi niektóre nie liczą na to bym był ich księciem z bajki - zaśmiałem się i usiadłem przy niej.
- Wiele chce relacji jak "sex friends" - mruknąłem - wiem, że tobie wydaje się to dziwne - dodałem

-To jest dziwne i nie moralne-Odpowiedzialam patrzac chłopakowi w oczy. Nigdy nie rozumiałam takich relacji jak sex przyjaciele. Ani z jednej ani z drugiej strony nie podoba mi się takie postępowanie, ale nikomu niczego zakazywać nie mogę, cóż.
-Czekolada i tak sie przyda, z czasem jedna strona zaczyna cos czuć do drugiej. O ciebie się nie martwie, ale jakby co to wolaj-zasmialam się.

- Będziesz pierwszą którą zawołam - zaśmiałem się - ale predziej ja ci kupiec czekoladę niż ty mi - wyszczerzyłem się

-Ale ja juz mam spore zapasy-skrzywilam minę pokazując niezadowolenie, ale jak zwykle wyszło mi cos na ksztalt uroczego grymasu.
-wszystkie moje szafki są nią zapełnione, jestem przygotowana na wszystko! -wyszczerzylam się wesolo.

- Nie masz na co pieniędzy wydawać? - spytałem, patrząc na nią
- Są lepsze rzeczy niż czekolada - stwierdziłem, uśmiechając się

-Na przyklad? -Zapytalam zdziwiona, no bo na co lepiej wydać pieniądze jak nie na czekolade. Noo chyba, ze na wielką, czekoladowa willę z czekoladowymi meblami i wszystkim.
Rozmarzyłam sie..

- Żelki, książki, miotły - mruknąłem w odpowiedzi
- Twoje ciało musi się chyba składać z czekolady - odparłem widząc jej reakcje na moje pytanie

-Inne potrzebne rzeczy kupuja mi rodzice, więc mogę wszystko wymieniac na czekolade. -Wyszczerzylam się wesolo.
-Chociaż... Czekolada z żelkami w srodku bylaby dobra. Dlaczego nie mam takiej w mojej kolekcji? -Zapytalam sama siebie nieco smutnym tonem.

- To kup - mruknąłem - mugole taką mają, ja osobiście jej nienawidzę, ale tobie będzie smakować - stwierdziłem

-A jaką ty lubisz? -Zapytalam zaciekawiona, ja uwielbiam każdą, ale to ja.
Moje nogi ponownie zaczęły latac w tą i z powrotem.

- Zwykłą, najzwyklejszą - mruknąłem - no w sumie z orzechami też jest spoko - dodałem. Jakoś nie przepadałem za innymi rodzajami czekolady.

-Ta z orzechami jest najlepsza, ale musisz spróbować mojej drugiej ulubionej. Mówie ci, pokochasz ją. Jest super, jak tylko wsadzisz kostkę do ust, wszystko zacznie eksplodować! -Moje oczy aż zaświeciły kiedy mówiłam chłopakowi o czekoladzie.

- No w sumie, ta też jest spoko - dodałem, uśmiechając się - próbowałem każdej, ale tylko kilka mogę normalnie jeść od innych mnie mdli - mruknąłem

-Wiesz co, mam przez ciebie ochote na czekolade- założyłam ręce pod piersiami i wydęłam wargę.
-Jak mogłeś!

- Idź do pokoju i ją weź - mruknąłem, uśmiechając się - przecież masz jej tyle - stwierdziłem

-To jest tak daleko, myslisz że mi się chce? -Powiedziałam z miną pokazująca "nie, wcale mi się w nie chce" i zaśmiałam się cicho.

- Myślę, że ci się chce - stwierdziłem - bo chcesz czekolady, chyba że nie chce ci się aż tak bardzo czekolady, żeby iść po nią do pokoju - zaśmiałem się, bo zdalem sobie sprawę jak głupia jest ta sytuacja

-A pójdziesz ze mna? Nie chce mi sie isc tam samej-Muknelam smutno jak male dziecko, co straciło lizaka. No cóż nie lubiłam siedziec sama, a tym bardziej chodzić sama, więc jakoś radzić sobie trzeba.

Zaśmiałem się
- Wiesz co głupia jesteś - zacząłem - zamiast tej czekolady to książki kup - kontynuowałem - a zaklęcie "Accio" po co jest? - spytałem, unosząc brew i taksując ją wzrokiem

-EJ wcale nie jestem głupia! -Walnęłam chlopaka lekko w pierś i wyjęłam różdżkę.
-Czasem zapominam że znam jakies zaklęcie, okej?... -mruknęłam i przywołałam szybko strzelającą w ustach czekoladę wyżej wspomnianym zaklęciem.

- Jesteś głupia i do tego masz skleroze - zaśmiałem się - jak możesz zapomnieć o tym, że znasz zaklęcia, to tak jakby zapomnieć głowy - dodałem ze śmiechem

-Wcale nie jestem głupia, to ty jesteś głupi glupku-znów go walnęłam w pierś. Wiem, będzie kara, nie dostanie ani kawałka czekolady.... Chociaż to nie kara dla Tylera. Muszę wymyśleć coś innego.
-Spotka ci za to kara-powiedzialam dumnie z uroczym usmieszkiem

- Już się boję - mruknąłem
- Walniesz mnie czy nie dasz czekolady? - spytałem patrząc na dziewczynę
- Jednak jesteś głupia - usmiechnąłem się

-Spadaj.... To nie miłe-Mruknęlam smutno i zaczęłam gnieść czekolade na kostki.
Wzięłam jedną z nich i wsadziłam do ust brudząc przy tym wargę.

- Wiem - stwierdziłem
- Ale ja nie jestem miły, tylko szczery - zaśmiałem się
- To jak będzie z tą karą? - spytałem. W sumie chyba tego byłem najbardziej ciekaw.

-hmmmm powiem wszystkim że masz hiva i żadna dziewczyna juz nie będzie chciala praktykować przyjacielskiego sexu- zacmokalam kilka razy w stronę chłopaka i lekko się zaśmiałam. Podałam mu pudełko z czekoladą.
-Czekoladkę na osłodę?

- Nie uwierzą ci myszki - zaśmiałem się - takie rzeczy to nie ze mną - mruknąłem
- I nie dzięki, nie chce mi się jeść - dodałem

-uwierzą, każdy wierzy w takie bzdury-Sppjrzalam na niego poważnym wzrokiem i zabralam czekoladę.
-Nie to nie

- Jedź jedź - mruknąłem
- Będziesz gruba i brzydka jak będziesz wpierdalała samą czekoladę - zaśmiałem się

-Jem tak już kilkanaście lat i nadal jestem chuda i piękna, phi-parsknęłam śmiechem odkładając pudełko na stolik obok i oblizałam ubrudzoną od czekolady, dolną wargę.

- No nie wiem, nie wiem - zaśmiałem się
- Kiedyś twój metabolizm nie nadąży i będziesz chodzącą beczką a ja będę się śmiał- mruknąłem - i będzie beka śmiechu - zaśmiałem się

-Nie bede, nawet tak nie mow! -ponownie walnęłam chlopaka w piers, ale takze sie zaśmiałam.
-wtedy znajde zaklęcie na metabolizm i wszystko wroci do normy-wytknelam mu jezyk

- W sumie racja - zaśmiałem się - magia to wyjście z każdej sytuacji - zaśmiałem się

-a widzisz? Zawsze bede chuda i piękna czas miałam się melodyjnie i wsunęłam do ust kolejny kawałek czekolady.
-Na pewno się nie skusisz?

- Nie - powiedziałem kręcąc głową - po raz kolejny podziekuję chudzinko - dodałem uśmiechając się

-nie rozumiem jak mozna nie chcieć jeść czekolady -pokręciłam głową z niedowierzaniem.
-Kiedys cie przekonam-stwierdziłam uśmiechając sie gdy male kuleczki musowały mi w ustach.

- Kiedyś może się skuszę, ale dzisiaj podziękuje - stwierdziłem
- Nie mówię,że nie lubię czekolady, bo był bym chyba jakiś dziwny, gdybym tak powiedział, po prostu akurat teraz nie mam na nią ochotę - mruknąłem

-O tak byłbyś wielkim dziwiakiem-Przytaknelam chłopakowi i wpadlam na genialny pomysl.
-Jak na czekolade nie masz ochoty to moze troche ognistej? -zapytałam z wesołym usmiechem na ustach

- A mocną masz głowę? - spytałem - Po ilu jesteś juz wstawiona - spytałem, wiedząc że nie każdy może pić tyle ile ja

-Nie wiem, nie licze tego co wypije-wzruszylam ramionami.
-pożyjemy zobaczymy czy wierz sikam i ponownie użyłam zaklęcia przywołującego. Przywolalam ognistą i dwa, szklane naczynia.

- Chcesz tu pić? - spytałem lekko wytrącony z równowagi
- Ty i ognista to chyba źle połączenie - mruknąłem, patrząc na nią

-A gdzie indziej? Masz jakieś lepsze miejsce? -zapytalam od razu gdy chłopak się zdziwił.
-Może tak, może nie. To się okaże.

- To może lepiej nie pijmy - stwierdziłem - jeszcze do spodni mi się będziesz dobierać - mruknąłem ze śmiechem

-Nie mam zamiaru, a poza tym jakbym to zrobiła to bylbyś z siebie zadowolony, nieprawda? -Spojrzałam na niego ze śmiechem.
-ponawiam pytanie, znacsz lepsze miejsce do picia?