Schowek na miotły

Małe pomieszczenie spełniające zadanie schowka na wszystkie miotły. I te magiczne i te zwyczajne. Miejsce to nie jest chronione, więc każdy może tutaj wejść.

Otworzyłem drzwi i zacząłem szukać swojej miotły. Po chwili ją odnalazłem i zacząłem szukać w księdze zaklęć jednego zaklęcia, co jest dość oczywiste. Gdy go znalazłem cicho je wypowiedziałem po czym moja miotła naprawiła się. Odłożyłem ją na miejsce, po czym poszedłem do sowiarni aby wysłać list do rodziców.

Weszłam z Chris do schowka na miotly po czym szybko wyszłam, zamykając dziewczynę w środku za pomocą zaklęcia.
Next: Charlie. Idę po cb

- Soo! SooAh Kwon! Wypuść mnie stąd! Oddaj mi chociaż różdżkę - krzyczałam waląc w drzwi - NIECH MNIE KTOŚ STĄD WYPUŚCI.

Idąc korytarzem usłyszałam czyjeś krzyki. O, robi się ciekawie! Podeszła, otworzyłam drzwi i zobaczyłam Chris. - O, yandere gdzieś tu jest? Bawimy się w porwanie? Taaaaak! - zapytałam i weszłam do środka, rzuciłam zaklęcie zamykające drzwi działające po sekundzie i szybko zanim się zamknęły rzuciłam za nie różdżkę. Usiadłam i zaczęłam wiązać sobie kostki oraz nadgarstki, miałam nadzieję, że ktoś z zewnątrz potem jednak otworzy te drzwi.

- Co ty odpierdalasz? Mogłaś mnie stąd wypuścić! Czemu wyrzuciłaś różdżkę?! Idiotko! Teraz będziemy tu siedzieć i gnić!

Wzruszyłam ramionami i siedziałam oparta o ścianę i związana przez samą siebie. - Ale chociaż jest ciekawie.

- Ciekawie? Zależy jak dla kogo! Merlinie, jaka ty jesteś głupia.

- Oj daj spokój, spójrz na pozytywy, mogłaś tu siedzieć sama, a tak to masz towarzystwo!

- Wolałabym tu zgnić sama, zamiast z tobą.

Przed schowkiem zatrzymałam się i zdjelam zaklecie z Charliego. Odblokowalam drzwi i wepchnelam go do środka. -Dostaniecie je kiedy się. .Letycja? -powiedziałam zaskoczona, kiedy weszłam do środka za Charliem i machalam różdżką jego i Chris.-Co ty tu robisz?

- O, grupowe porwanie? - zamyśliłam się na chwilę. - Aaa... Rozumiem - rozwiązałam się i wyjęłam z kieszeni różdżkę. - Kochana, żartowałam, nie zgniłybyśmy tutaj - zaśmiałam się i dałam jej buziaka w policzek, wyszłam.
NP: Błonia

- Nie żyjesz, szmato! Nie żyjesz! - krzyczałam jak wychodziła.

-Ja pierdole..-przewróciłam oczami. -Tak jak mówiłam. Dostaniecie różdżki jak się dogadacie. Ty - spojrzałam na Chris.-Wcale nie chcesz być sama. Zaufaj mi. To najgorsza rzecz jaką może cię spotkać. Mówię ci to ja. A ty Charlie.. Dziewczyna cie rzuciła a ty tak po prostu się poddales? ! Żałosny dupek z ciebie. Rzuciłam zaklecie wyciszajace na pomieszczenie, aby z zewnątrz nikt ich nie usłyszał po czym wyszlam i znów za pomocą zaklęcia zamknelam drzwi. Oparłam się o ścianę obok i zsunelam na ziemię, wyprostowywujac nogi i krzyżując je w kostkach.

Zacząłem walić w drzwi. Niewiele to dało więc zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu-Dlaczego nie ma tu żadnych okien-mruknąłem ponownie waląc w drzwi.

- Są miotły. Mogę walnąć cię którąś z nich. Ewentualnie walnąć siebie.

-A co to da?-spytałem uderzając w drzwi.

- Nie wiem. Pewnie nic.

-Przynajmniej w tym się zgadzamy- mruknąłem i szarpnąłem za klamkę. Zaraz potem kopnąłem w drzwi powstrzymując się od przekleństw. Zacząłem rozglądać się po schowku.

- W takim razie będziemy tu siedzieć - mruknęłam - Jeżeli jedno z nas popełni samobójstwo, to nas wypuści?

Po kilku minutach bezczynnego siedzenia wstałam I poszłam do pustej klasy. Dawno nie grałam.
Next: Pusta klasa na pierwszym piętrze

-Masz czym się zabić?-zapytałem przyglądając się miotłom-Myślisz, że te drzwi da się rozwalić lecąc w nie miotłą?

- Raczej nie, ale mogę spróbować - powiedziałam biorąc miotłę i idą nią na koniec malutkiego składziku. Uniosłam się z 20 cm nad podłogę i z hukiem w drzwi dosyć mocno uderzając się w głowę. Nic się nie stało. Dalej byliśmy tam zamknięci. Leżałam na ziemi tak, jak upadłam trzymając się przy tym za głowę - Nic to nie dało.

Przyszłam znów pod schowek, nasłuchiwałam chwilę i westchnęłam, domyśliłam się o co chodziło Koreance, z którą rozmawiałam pierwszy raz w życiu i znała moje imię. Wyjęłam różdżkę, otworzyłam drzwi i zerknęłam na nich. - Teraz wciąż chcesz mnie zabić czy nie, jeśli odpokutowałam? - uniosłam brew.

-Dzięki-powiedziałem wychodząc z schowka-Świeeeże powietrze-mruknąłem

NP Nie wiem gdzie eeeh

- O boże, Let! - krzyknęłam. Wstałam i podbiegłam do drzwi, przez które wyleciałam jak burza. Osunęłam się na podłogę przed składzikiem cicho jęcząc z bólu.

Przykucnęłam obok niej i pomogłam jej wstać. - Ej, domyślam się - zaczęłam swoją prośbę - że chyba jesteście parą a tamta Koreanka chciała wam pomóc się pogodzić, nie zawiedźcie mnie albo mnie tamta zabije, okej?

- Nie jesteśmy parą - prychnęłam - Wszystko przeze mnie. Na brodę merlina, moja głowa.

- Więc się pogódźcie - przewróciłam oczami, zaczęłam szukać czegoś w torebce i wyjęłam fiolkę, podałam jej. - Do dna, przeciwbólowa.

- Dzięki - mruknęłam i wypiłam całą zawartość fiolki. Przeszło mi natychmiast - Chciałabym się pogodzić, ale nie umiem. On mnie pewnie nienawidzi.

- Wątpię. Jeśli coś między wami było, tak szybko się nie zmieni. Wiem to na przykładzie swojej dziewczyny - uśmiechnęłam się pocieszająco.

- Powiedz mu coś. Albo mi coś powiedz. Jak ja mam go przeprosić. Nawet nie wiem gdzie poszedł.

- Po prostu go przeproś, nie planuj tego i daj się ponieść uczuciom - objęłam ją pocieszająco. - Poszedł chyba w stronę ruchomych schodów.

- Dzięki - powiedziałam i pobiegłam do schodów.

Weszłam powoli do schowka na miotły. Powinnam sobie chociaż jakąś znaleźć. Nie zbyt mi się podobało to miejsce, nie lubię zbyt małych pomieszczeń. Może i nie mam klaustrofobii, ale jednak. Przejechałam dłonią po jeden z drewnianych mioteł..

Przyszłam do schowka żeby odnieść miotłę, akurat zobaczyłam jakąś dziewczynę. Odłożyłam swoją Błyskawicę na miejsce i się przeciągnęłam. W sumie... Nie ma tu przecież nikogo, żadnych świadków! Podeszłam do niej od tyłu i złapałam ją od razu za piersi. - Hej!

Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi. Wzdrygnęłam się i odwróciłam się odruchowo. Nagle...Zjebana nie znajoma złapała mnie za piersi.-Co kurwa.-Sapnęłam zabierając jej dłonie.-Fajne masz przywitanie.-Powiedziałam odsuwajac sie o krok i w tedy walnęłam w stojak na miotły..

- Nie podoba Ci się? - zrobiłam minę zbitego psa. - Zazwyczaj tak się witam, do tej pory tylko jednej osobie się to nie podobało - dodałam powoli zbliżając się do niej. - Dostałam od niej talerzem! - przybliżyłam się do niej i przygwoździłam ją swoim ciałem do stojaka.

Podniosłam brwi do góry patrząc na dziewczynę. CHCIAŁAM TYLKO MIOTŁĘ, a jakaś laska łapie mnie za cycki.
-Agresja...Jest zła, ta...Muszę już iść, wiesz nie chcę by kot mi zdechł z głodu.-Mruknąłem chcąc, by się w końcu odsunęła..

- Nie pierdol kochanie, z nikim się nie seksiłam już wieki! - przycisnęłam ją bardziej i lewą dłoń położyłam na jej piersi, prawą wsunęłam między nogi.

-He, to idź do burdelu czy coś.-Mruknęłam, po sekundzie przygryzłam wargę czując dotyk dziewczyny.-Masz mnie zamiar tu z gwałcić, czy co?-Spojrzałam na nią dość chłodno..

- Zgwałcić? Ależ skąd... - zaśmiałam się i machnięciem różdżki wyczarowałam kajdankami na jej nadgarstkach za plecami, zaczęłam mocniej obmacywać ją. - Nie radzę się opierać - zamruczałam zaczynając całować jej szyję.

Skrzywiłam się. Oczywiście moja podświadomośc kazała uderzyć ją kolanem w twarz i szybko uciec, jednak...Nie miałam ochoty się opierać. Uśmiechnęłam się zadziornie i przygryzłam dolna wargę.-Jak bym śmiała.-Parsknęłam śmiechem..

- I takie zachowanie mi się podoba - zamruczałam i wpiłam się w jej usta, kolanem zaczęłam się ocierać o jej kobiecość przez ubrania.

Pierwszy raz w schowku na miotły...Mając kajdanki. Willow ty to kurwa zawsze masz przygody. Westchnęłam cicho czując jak wpiła się w moje usta, zaczęłam oddawać namiętnie i nieporadnie pocałunki. Wzięłam większy oddech czując, jak dziewczyna zaczęła ocierać się swoim kolanem o moje krocze. Najzabawniejsze jest to, że nawet nie znam jej imienia. Zaśmiałam się cicho.-Jak masz na imię?... Muszę wiedzieć jakie imię mam jękać.-Uśmiechnęłam się szeroko do dziewczyny.