Dormitorium Dziewcząt

— Mhm...— Mruknelam tułając się w niego plecami.
— Spij juz. — szepnelam zamykajac oczy.
Lubiłam ten gest. Takie przytulenie. Ciepło od drugiej osoby.

Gdy położyła swoje dłonie na moich, od razu się rozluźniłem i przytulony do niej oparłem w objęcia Morfeusza, jedyne co powiedziałem przed snem to
- Ja byłem twoim pierwszym, ale ty też jesteś moją pierwszą - a potem już zasnąłem wtulony w potężną w mocy Ślizgonkę.

Scisnelam jego dlon, głaszcząc ją kciukiem.
Dopiero po chwili dotarły do mnie jego słowa... Ktorych jednak nie potrafiłam pojąć. Przeciez... Sypial z innymi nie raz i nie dwa...
Wiec o co chodziło? Nie wpadła mu jeszcze w łapki Azjatka?
Zastanawiając się nad tym i wymyślając rożne opcje , zasnelam otoczona aura ciepła.

Otworzyłem oczy i chciałem się przeciągnąć, jednak coś mi utrudniało, a mianowicie moja dłoń w dłoni Rian. Zabrałem od niej dłoń i się przeciągnąłem, cicho by jej nie obudzić. Następnie podreptałem na koniec łóżka i spuściłem nogi, zakładając na nie buty.

Poruszyłam się niespokojnie. Otworzyłam powoli oczy rozglądając się. Lekko odwrocilam się na plecy, w ciszy obserwując Tylera ktory chyba zakładał buty.
"Jak się obudzę to poważnie porozmawiamy". Czyli tak miała wyglądać nasza rozmowa. Miałam się obudzić sama i zostawiona bez słowa. Zmarszczyłam brew i wróciłam do swojej pozycji, zamykajac oczy.

Założyłem buty i obróciłem się by zobaczyć, że Rian dalej śpi. Westchnąłem i podszedłem z drugiej strony łóżka. Usiadłem przy Rian i położyłem dłoń na jej włosach, które zacząłem gładzić.

Poczułam jak materac się ugina. Następnie do moich nozdrzy dotarł jego zapach ktory juz zdążył wryć się w moja pamięć.
Gdy zaczął głaskać mnie po włosach zastanowiłam się czy otworzyć oczy czy nie i zobaczyc jak długo przy mnie zostanie...
Uchyliłam powieki patrzac wprost na chłopaka.
— Zrozumiem..— powiedziałam tylko.

Byłem trochę zszokowany, gdy wypowiedziała te słowa. Niech mi nie każe szukać w głowie słów do których mam dodać to słowo.
- Co zrozumiesz? Ja nie rozumiem - brawo Tyler, lepszej odpowiedzi nie mogłeś wymyślić

- Zrozumiem.. Jeśli wyjdziesz po cichu. Mogę nawet udawać że śpie żebyś nie musiał się krępować.- powiedziałam cicho i zamknełam oczy.

- Miałem z tobą pogadać o ile dobrze pamietasz - mruknąłem
- Nie miałem zamiaru wychodzić - stwierdziłem

Otworzyłam oczy.
-Myślałam że skoro tak cicho wstałeś i założyłeś buty..-poiedziałam niepwenie.
-O czym chcemy rozmawiać?- zapytałam podnosząc się do siadu

- O tym co się zdarzyło i o tym co chcesz zrobić - stwierdziłem - nie będę cię kontrolować, bo nie jestem ani twoim ojcem, ani bratem czy nawet chłopakiem - oparłem - po prostu sama podejmiesz decyzję, bo to twoje życie - mruknąłem patrząc na nią

— Zabrałam ci moc.... Potem... cos zepsułam... oddałam ci twoja, na szczescie ja odzyskałam...— powiedziałam nie patrzac na niego.
— I... Twoje zachowanie... uswiadomilo mi jak bardzo jestem niebezpieczna...

- Rian to co się stało to się stało, a moje zachowanie niech nie wpływa na twoje decyzję - stwierdziłem - bo jeszcze pomyśle że się zakochałaś - zaśmiałem się, patrząc na nią - po prostu ucz się jej - mruknąłem

Parsknelam śmiechem na jego słowa. Ja, zakochała.. Haha...
— Ucz się jej... Ja... Ty nie wiesz jak mnie to.. bolalo. Twoje zachowanie. A poczucie winy juz odgryzało mi noge..

Odkryłem kołdre i widząc jej nogi złapałem za tą najbliżej mnie w okolicach uda i pociągnąłem w dół
- Dobrze że nie odgryzło - mruknąłem i zaśmiałem się perliście.
-

Zsunelam sie po lozku, znajdując się blizej niego.
— Mowie poważnie...— powiedziałam z uśmiechem.
— Nie chce korzystać juz z magii...

- Ja też mówię poważnie - mruknąłem -nie będzie magii to ruchania też nie - stwierdziłem, przybliżając się do jej twarzy - a wiem, że nawet dziś jesteś bardzo napalona, spływająca Niagaro - dodałem, patrząc jej w oczy

— Szantażujesz mnie?— zapytałam unoszac brew.
— Swietnie. Bawmy się magia ktora omal nie pozbawiła cie jakiejs cząstki ciebie. — powiedziałam prychajac.
— Jestem. Ty tez. — przypomniałam mu, gwałtownie kładąc mu dłoni na kroczu.

- Mówię tylko że z kobietą bez magii nie będę się pieprzył - stwierdziłem - a twoja magia doda jedynie pikanterii naszym przygodom - dodałem
- Jeszcze jeden taki numer, a będziesz go ssać - mruknąłem - i nie żartuje - powiedziałem poważnym tonem

— Czyli gdybym... Jakimś cudem zgubiła magię albo cos... To stałabym się czyms na poziomie zużytej gumki?— zapytałam i odwrocilam wzrok. No tak.
Głupia jestes Rian... Jak Boga kocham..
— Dobra Jezu..— powiedziałam zabierając rękę w taki sposób zeby przejechać po nim jeszcze.

- Nie na poziomie zużytej gumki - mruknąłem - Poza tym magii nie da się " zgubić" jest z tobą przez całe życie - stwierdziłem
- Jesteś okropna, ale skoro tak się zachowujesz, to ja też - oblizałem suche usta, a następnie oblizałem dwa palce i położyłem dokładnie na jej łechtaczce. Miałem lepszą pozycję do dojścia do jej pochwy niż ona do mojego penisa.

— Nie? No to na poziomie śmiecia. — powiedziałam.
— Tak? Bo mi się wydaje ze przekazałam komuś moc po raz pierwszy w zyciu i nie miałam pojęcia czy ja odzyskam..— mruknelam juz żałując swoich slow.
— Ale przeciez ja nic nie zrobiłam...— powiedziałam. Gdy tylko mnie dotknal, sapnelam cicho i złapałam go za przedramię.
— Przestan...

- Tym bardziej nie śmiecia - dodałem gardłowo
-Tak to prawda, tym kimś byłem ja, ale moc do ciebie wróciła, wiec nadal nie masz odpowiedzi - stwierdziłem
- Nie mogę przestać, uwielbiam cie podniecać - dodałem i przesunąłem palce po jej kobiecości - ciekawe Niagaro, kiedy spłyniesz - dodałem zmysłowym głosem

— Mhm...— prychnelam na jego słowa.
— Wiesz ze moge zrobic to samo...— powiedziałam ocierając powoli dłonią o jego twardniejącego penisa.
– Boże Przestan...

- Wiem - dodałem - ale ja będę mógł zmienić pozycję a ty nie za bardzo - dodałem i przesunąłem ponownie palce po jej łechtaczce
- Boga tu nie ma - mruknąłem - ale jestem ja i to ci powinno wystarczyć - powiedziałem i ponownie przejechałem ręką po jej sromach

— Jestes pewien?— zapytałam patrzac na niego. Wciągnęłam gwałtownie powietrze gdy jego palce zaczely drażnić moja kobiecość. Zaczynałam się ju robic naprawde mokra.
— To patrz. — odsunęłam. Się od niego i szybko Zawinelam w kołdrę jak naleśnik.
Pokazałam mu jęzor.
— Szach mat

Zaśmiałem się
- Gdybym wsadził te palce - uniosłem palce, które jeszcze niedawno ją pieściły - nie wiem czy udałoby ci się zawinąć - dodałem
- Myślisz że ręka mi tam nie wejdzie? - spytałem i pokazałem na kołdrę - zawinęłaś się tak bym miał łatwiejszy dostęp? - spytałem, patrząc na nią

— Co? Nie!— powiedziałam szybko.
— Mam ściśnięte uda... Nie mozesz tego zrobic. — powiedziałam z uśmiechem.
— Pocałujesz mnie?

- Nie - mruknąłem pewny siebie i wstałem z łóżka -a bardzo tego chcesz? - zapytałem
- Poza tym nie mogę za bardzo mnie podniecasz - powiedziałem wskazując na lekko stojącego penisa

— Chce. Bardzo chce. — powiedziałam patrzac na niego.
Zwróciłam wzrok na jego spodnie czujac jak cos mi przecieka...
Oblizalam seksownie usta.
— Nie chcesz mnie pocałować..?

- Po pierwsze nie rób tak, a po drugie nie, nie chce - stwierdziłem, uśmiechając się do niej zadziornie - Tak wgl jak tam sprawy na dole? - spytałem - Nadal boli? - dodałem do pytania kolejne

— Oj bardzo boli...— powiedziałam robiąc zbolała mine.
— Boli tak ze oszaleje... Jesli mnie nie pocałujesz...

- To szalej! - puściłem jej oczko - oby nie z byle kim - stwierdziłem ze śmiechem, kierując się do drzwi - Mam nadzieje, że przyjdziesz do mnie, albo dasz znać bym wpadł do ciebie - oblizałem suche wargi, patrząc na nią i idąc tylem

— Idziesz?— zapytałam poważnie zaskoczona. Usiadłam w tym kokonie i popatrzyłam na niego cała potargana.
— No... Dobrze...

- A co mamy robić? - spytałem stojąc przy drzwiach
- Doprowadzamy siebie nawzajem do szaleństwa co nie jest mądre - mruknąłem
- Jak masz pomysł co możemy robić, zamiast się ruchać to jestem otwarty na propozycje - dodałem

— Mooozemy się poruchac... Byleby porządnie.. A potem... Isc gdzies.. albo... Powiesz mi troche o swoim zyciu.. — powiedziałam niepewnie. Nie. Nie zgodzi się na to.
— Albo możemy się ruchac... A potem ja pojde nad jezioro a ty wyruchasz jakas Puchonke...

- Twierdzisz, że wczoraj nie wyruchałem cię porządnie? - spytałem - Poza tym maść chyba tak szybko kocie nie działa - dodałem śmiejąc się i żeby nie stać, po prostu usiadłem na sofie jednoosobowej, blisko drzwi. Stąd dopiero miałem doskonały widok na nią

— Bo to nie maść...— powiedziałam wzruszając ramieniem.
— Ale zmuszać nie bede. — dodałam kładąc się z powrotem i patrzac na niego.
— Ale pocałować mnie mogłeś...

- A co takiego? - spytałem - co cię tak szybko uzdrowiło? - mruknąłem, patrząc na nią
- Akurat zmuszać to ty nie musisz - mruknąłem śmiejąc się - Sama możesz to zrobić - dodałem

— Magia...— powiedziałam tajemniczo ale akurat w naszym przypadku... To jak najbardziej możliwe.. i prawdziwe.
— Zdecydowanie.. — urwałam, starając się na czyms skupić. — ..wole jak ty mnie sam całujesz. — dokończyłam uśmiechając się lekko. Udało się.
Magia wrodzona jest o tyle fajna... Ze jesli nauczysz się nad nia panować.. Mozesz ją sobie uwalniać w rożnych sytuacjach. Ja jeszcze nad nia nie panowałam. Ale akurat to było łatwe... Lekko poruszyłam palcami przez co chłopak odczuł jakbym dotykała jego penisa osobiście, gola ręka. Nie dałam niczego poznać po swojej twarzy. Nawet ziewnelam.

- Jesteś okropna - mruknąłem i jęknąłem
- Pocałuję cię, ale musisz tu przyjść - stwietdziłem i pokazałem na nią, a później na swoje kolana

— Co? Dlaczego jestem okropna? Myślałam ze jestem całkiem ładna...— zrobiłam smutna mine, nadal go drażniąc za pomocą magii.
— Ja... Tak daleko... No nie wiem.. Nie mam majteczek...

- Wiem, że ty to... - powstrzymałem kolejny jęk - robisz, to wszystko przez twoją...twoją - tego już nie powstrzymałem i jęknąłem głośno
- Poradzimy sobie bez majteczek - mruknąłem -Ale wiesz nie chcesz to nie podchodź - powiedziałem i warknąłem, nie umiałem się powstrzymać

Jego reakcje niesamowicie mnie nakręcały. Poczułam jak robi mi się mokro pod tyłkiem. I to całkiem całkiem.
Jednak to jego warknięcie było mistrzostwem.
— Moze rozepnij sobie spodnie bo zaraz eksplodują...— powiedziałam delikatniej kontynuując. Rozeinelam się z kołdry i polozylam w dosyc kuszącej pozycji, pozwalając by koszulka się podwinęła i ukazała jeden z pośladków. Podparłam dłonią głowę.
— Myślisz ze powinni zmienic tu zasłony?