Dormitorium Chłopców 1

- Właśnie o to mi chodzi, by cie zrzucić - mruknąłem i usmiechnąłem się przebiegle.
- Masz łóżko, tam możesz sobie poleżeć - dodałem - A jak nie to ja tam wrócę - stwierdziłem i wyprostowałem się, chcąc iść na łóżko.

— Nie badz dla mnie taki!— wrzasnęłam w koncu, siadając prosto.
— Chciałam... Chciałam po prostu z toba poleżeć. — powiedziałam patrzac na niego.
— TYLKO poleżeć. A potem sobie pojde. Bo zapewne masz zarezerwowane terminy dla każdej laski w Hogwarcie. I fajnie. Cieszę sie. Cieszę się tez ze to właśnie ty byłeś moim "pierwszym". — powiedziałam robiąc palcami cudzysłowie w powietrzu.
— Po prostu poleżeć i poczuć ciepełko drugiej osoby. – dodałam i zeszłam z niego.
— Wykape się i sama wyrzucę. — powiedziałam idąc do łazienki i trzaskając drzwiami.

Boże dlaczego właśnie ona mi się trafiła.
- Kurwa, naprawdę myślisz, że możesz mnie do woli obrazacy, a później sie przytulić! - krzyknąłem i wstałem z kanapy. Podszedłem do szafy i ubrałem przetarte jeansy i czarny T-Shirt. Zacząłem nerwowo chodzić po pokoju i ciągnąć za końcówki swoich włosów.

Okej... Po prostu rozpłakałam się pod prysznice. BO MOGE! Poza tym dawno tego nie robiłam. A jestem dziewczyna i dziewczyny często płaczą. No nie?
Wyszłam dosłownie parując od gorącej wody.
Owinelam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Dopiero teraz poczułam co znaczy byc rozdziewiczona... Chyba faktycznie poleże kilka dni w łóżku.
Po wyjściu, bez słowa podeszłam do swoich mokrych ciuchów i zaczelam od zakładania mokrej bielizny. Wroce do siebie to się przebiore. Przeciez nie bede biegać po szkole w ręczniku.

Słysząc, że wychodzi z łazienki, odwrociłem na nią wzrok. Gdy zbierała swoje rzeczy, patrzyłem na nią i niedowierzałem
- Czyli jednak wolisz iść do siebie - dodałem i nie ukrywałem rozczarowania.

— Nie. Nie wole. — powiedziałam szczerze.
— Ale jesli nie moge chociaz przez chwile byc przy tobie, tylko te pięć metrów dalej, to bez różnicy czy bedzie to pięć metrów czy piętnaście. — mowilam drżącymi rękoma probujac zapiać biustonosz z tylu.
Cała ta sytuacja troche mnie rozstroila. Niepotrzebne. Cholera co z toba Rian.

Podszedłem do niej i opusciłem jej ręce od stanika, wiedziałem, że i tak go nie zapnie, drżącymi rękami. Sam złapiąłem jej stanik i odsunąłem się od niej.
- Może masz racje - mruknąłem, podając jej bluzkę - ale nikt nie będzie sobie ze mnie żartował -powiedziałem - z facetami jest łatwiej, bo im można przywalić - stwierdziłem
- Więc może lepiej będzie jak wrócisz do siebie - dodałem i usiadłem na skraju łóżka patrząc się na nią.

Opuściłam rece gdy do mnie podszedł.
– To nie były żarty. — powiedziałam odwracając się i patrzac na niego.
— Ale nie chodzi o to ze była to prawda. Chciałam cie troche sprowokować. Nie sądziłam ze tak zareagujesz. Byłam świecie przekonana ze będziemy się jeszcze pieprzyć nie raz dzisiaj. — przełknęlam ślinę zdając sobie sprawe z tego jak żałośnie brzmię. Prosiłam wręcz o jego bliskość. Haha.
— Wolałabym żebyś mi przywalił. Tak zebym nie wstała przez kilka dobrych minut. — znow odwrocilam się do niego tyłem i zacisnelam zęby, zakładając koszulke.

- Jak widać na dziś koniec zabaw - mruknąłem i przejechałem dłonią po twarzy
- Jutro i tak ledwo wstaniesz, wiec nie ma sensu cie bić - dodałem - Poza tym was nie można uderzyć, przynajmniej ja mam taką zasade, której od zawsze się trzymam - stwierdziłem.

— Nasze zasady poszły się jebac odkąd ja weszłam do tego dormitorium i oddałam ci to co...— urwałam szybko zeby się nie rozpędzić.
— Gdzie jest moja miotła?— zapytałam zakładając spodnie, nadal tyłem do niego bo łzy znow pojawiły się w moich oczach.
— Wybacz ze zepsułam ci dzien.

Było dla ciebie ważne? - zapytałem, kończąc jednocześnie jej zdanie - wcale nie prosiłem byś mi się oddała, mogłaś wyjść- mruknąłem.
- Ja swoich zasad zawsze się trzymam - stwierdziłem pewny siebie
- Twoja miotła została przeteleportowana do dormitorium Puchonek - odpowiedzialne na jej pytanie
Na ostatnie zdanie noc nie powiedziałem, bo było najgłupszym zdaniem jakie usłyszałem.
- Nie zepsułaś - mruknąłem cicho, chciałem jej powiedzieć jak zajebiście było, ale nie potrafiłem, gdyż wiedziałem, że by została. A dla jej bezpieczeństwa lepiej żeby nie zostawała.

— Nie. Nie ważne. — parsknelam śmiechem.
— Ja swoich tez. Ale widocznie wystarczył odpowiedni chłopak zeby powaliło mi się w głowie. — gdy zapielam spodnie, usiadłam na podłodze zeby założyć buty.
Usiadłam bo juz nie mogłam ustać na własnych nogach.
—"Animus aeger semper errat". Chory umysł zawsze błądzi. — zasmialam się lekko.

- Możesz przestać gadać ?- spytałem
- Nie widzisz, że próbuje buc na ciebie zły - stwierdziłem i popatrzyłem na nią - do tego strasznie trudno pieprzu się ciebie wzrokiem, gdy się ubierasz a nie na odwrót - mruknąłem.

Odwrocilam się bokiem i spojrzałam na niego z jeszcze szklistymi oczami, czego nie byłam świadoma.
— Nie badz na mnie zły. Nie masz za co... Po prostu... Cos mi się poprzestawiało na chwile w głowie. — wyjaśniłam znow parskajac nieszczerym śmiechem.

- Dobrze, że te żarty, chociaż ciebie bawiły - mruknąłem
- Nie płacz, bo naprawdę nie masz powodu, do płaczu - dodałem
- Jesteś Ślizgonką, a ja Puchonem i nasza droga w tej chwili się rozejdzie - stwierdziłem
- Nie wyganiam cię, możesz zostać, ale tylko tyle mogę ci dac - powiedziałem unosząc twarz

Tym razem naprawde się zasmialam. Nie zawiązałam drugiego buta juz tylko wstałam. Podeszłam do niego i nachylilam się, opierając dłonie na jego udach. Spojrzałam mu w oczy.
— I ty mówisz cos takiego? Ktos kogo dusza pasuje do Slytherinu jak żadna inna?— zapytałam i pokręciłam głowa.
— "Tylko tyle mozesz mi dać". Ale ja nie prosze o ślub gromadkę dzieciaków i wakacje w Tajlandii. Prosze tylko o ciebie. — Powiedziałam i na "do widzenia" wpiłam sie w jego wargi, najdelikatniej na świecie.

Gdy zaczęła mnie całować, robiła to tak delikatnie, jakby bała się mnie skrzywdzić.Nie chciałem oddawać tego pocałunku i walcxyłem ze sobą, aby jen nie uledz, jednak nie dałem rady i odałem go.
- Gej w Slytherinie - mruknąłem w jej usta -
Salazar by się chyba w grobie przewacał
- dodałem i przyciagnąłem ją do siebie, dodając pikanterii pocałunkowi.

Przez chwile w ogole nie zareagował. Nie. Wcale mnie to nie zabolało. Nie.... Tylko lekko zakuło w sercu...
Juz miałam sie odsunąć kiedy oddał pocałunek. Zrobiło mi się goraco. Jak za każdym razem gdy spojrzał na mnie z pożądaniem...
— Mężczyzna w 110%...— szepnelam ze ściśniętym gardłem.
Oparłam się kolanami o krawedz lozka tak ze jego uda znajdowały się miedzy moimi nogami. Polozylam dłonie na jego policzkach, rozkoszując się ostatnim pocałunkiem nim bede musiała wyjsć i dać mu spokoj..

Złapałem ją za uda i usadziłem na sobie, tak że moje ciało znajdowało się miedzy jej nogami. Nie chciałem być już miły i grzeczny, nie zamierzałem prosić o jej zgodę, po prostu wsadziłem swoje dłonie w jej spodnie, a następnie pod bieliznę i ścisnąłem jej jędrny tyłek. Pogłebiłem nasz pocałunek i przygryzłem jej wargę, ponieważ chciałem dostępu do jej języka, z którym toczyłem bitwę o przewagę swoim.

Otoczyłam go nogami w pasie gdy zmienił moja pozycje. Jego wielkie łapki odnalazły moje pośladki które idealnie, tak samo jak piersi, najwyraźniej stworzone były do ich kształtu.
Rozchylilam usta, wchodząc w mała bitwę o dominację z jego językiem. Tym razem mu nie odpuszczę. Napieralam na jego jezyk zamierzając wygrać.

Oboje chcieliśmy wygrać tą walkę. Napieraliśmy na swoje języki, tak by przeciwnik się poddał, jednak to tylko dodawało oleju do ognia
- Chyba musisz wyjść - mruknąłem miedzy pocałunkami znów ściskając jej tyłek. Lubiłem jak jeczała mi w usta, to było bardzo sensowne.

Nie mogłam nacieszyć się tym pocałunkiem. Pochłaniał mnie coraz bardziej i bardziej.
— Muszę...— powtorzylam po nim.
— Ale... Ja nie chce... chcesz zebym wyszła?- zapytałam miedzy gorącym jak cholera pocałunkiem. Jaki facet taki pocałunek.

Położyłem się, tak że zwisała nade mną
Nie...chce...ale...musisz - mruknąłem nie przestając napiętnie jej całować. Przypominając sobie o tym , że nadal trzymam dłonie na jej pośladkach, wyjąłem je i położyłem na jej talii, mając pewien plan.

— Ale... Ty tego nie chcesz...— powiedziałam. Tak bardzo chciałam z nim zostac. Czułam ze się narzucam ale nie potrafiłam tego opanować.
— Prosze...— powiedziałam cicho, opierając przedramiona po bokach jego głowy.

- O co...prosisz? - spytałem i zacisnąłem palcena jej talii. W sumie gdyby została nie umiałbym się pohamować i znów bym ją przeleciał, a jej ciało by tego nie wytrzymało, jutro by skomlała z bólu.

— O.... — urwałam zastanawiając się czy chce to powiedziec. — O ciebie...— wycedziłam. — Tyler to boli...— powiedziałam gdy wbijał palce w moja talie. Wytrzymam. Powinnam wyjsc... Sam mowi ze MUSZĘ wyjsć... Delikatnie próbuje mi powiedziec zebym spadała a ja jestem tak kurewsko bezczelna... Cholera

- Przepraszam - mruknąłem i usiadłem prosto odrywając się od niej
- Naprawdę musisz iść, bo nie wytrzymam, a chce cię widzieć za jakieś max 2 dni ponownie - dodałem

— Chcesz?— zapytałam mocno zaskoczona.
— Naprawde?— dopytalam.
— Ale... ehhh...— jeknelam schodząc z niego.
— Wiesz... Powiem ci cos jeszcze...— powiedziałam zastanawiając się. — Tylko zapamiętaj dokładnie...

- Tak, chce, nawet bardzo - mruknąłem uwodzicielskim tonem - ale musisz się zregenerować - stwierdziłem
- Słucham? - zapytałem - co chcesz mi powiedzieć - dodałem ciekaw

— Aanima vilis(nędzna dusza; podła istota).— powiedziałam tylko. Tylko albo i nie... Podałam mu hasło do Kamiennej ściany ktora pozwoli mu wejsc do Slytherinu. Mam nadzieje ze jak zatęskni to wykorzysta...
Pocałowałam go jeszcze raz namiętnie w usta i odsunęłam się.
— Popsułeś mnie..— powiedziałam idąc tyłem do drzwi.

- Ja ciebie? - zapytałem
- To co wolisz u siebie, żeby ci koleżanki zazdrościły? - zapytałem i zaśmiałem się. Podałem jej też hasło do swojego dormitorium, by w razie potrzeby, wpadła tu.

Pokręciłam głowa.
— Nie mam tu koleżanek. Przynajmniej na razu. Poza tym juz mi zazdroszczą..— powiedziałam trzepocząc rzęsami.
— Zeby Azjatka miała wiedzę cycki niz zachodnie panienki? Skandal..— uśmiechnelam się uwodzicielsko.
— Bede tęsknić. I masz racje. Juz czuje jakby cos próbowało mnie rozerwać od srodka... Ale wiesz co?— zapytałam otwierając drzwi.
— Nie żałuje. Zeby mnie cholera... nie żałuje. — posłałam mu oczko i wyszłam uśmiechając się do siebie. Ruszyłam do wyjścia chcac juz znaleźć się w swoim lozku... Albo najpierw wziąć chłodna kąpiel... Miałam wrazenie ze jutro bede cała posiniaczona..

NEXT: Dormitorium Slizgonek

To prawda cycki miała niezwykle. Liczyłem jedynie na to, że szybko do siebie dojdzie, bo cholerą, ale już chciałem za nią iść i w nią wejść, by ponownie się na mnie zacisnęła. Wziąłem różdżkę do reki i ogarnałem całe to pomieszczenie. Piściele i poszwy zmieniłem na nowe, pachnące, a brudne wyrzuciłem do brudnych rzeczy, usiadłem na łóżku, opierając się o jego ramę, ciesząc się że nie muszę robić niczego recznie. Magia jednak bardzo się przydawała w codziennym życiu. Jednak to co robiłem dziś z Rian, było niesamowite. Żadna dziewczyna nie była na dłużej niż jedna noc, ale dla tej Ślizgonki, warto zrobić TAKI wyjątek.

Wstałem i poszedłem ogarnąć się do łazienki. Gdy wyszedłem założyłem na siebie bieliznę, jakiś czarny T-Shirt i przetarte jeansy. Usiadłem na łóżku i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Jednak przypomniała mi się wczorajsza noc ze Ślizgonką i postanowiłem ją odwiedzić. Zabrałem ze sobą różdżkę i wyszedłem z pokoju.

Next> Dormitorium Ślizgonek

Wszedłem z nią do pokoju i postawiłem na podłodze, nie odsuwając się od niej, więc bylem na wysokości jej brzucha, trzymając ją pod udami
- Już mamy jedzenie - zaśmiałem się, spoglądając na nią z dołu.

Popatrzyłam na niego zdziwiona gdy postawił mnie na podłodze.
— Zboczeniec...— mruknelam lekko rozbawiona jednak.

- Właśnie za to mnie lubisz - mruknąłem i wyprostowałem się, stojąc blisko niej.
- Idziemy jeść? - spytałem, oblizując usta

Dopiero po chwili się zorientowałam ze chodziło naprawde o JEDZENIE. Zaczelam się śmiać jak opętana.
— Wy..Wybacz...Boże...— powiedziałam trzymajac się jego ramienia.
– Tak tak... jemy..

- Jesteś bardziej zboczona ode mnie - mruknąłem i usiadłem, na podłodze ,opierając się plecami o łóżko. - I jak z tobą wytrzymać choć jeden dzień i nie chcieć cię pieprzyć - mruknąłem, kręcąc głową.

— Nieprawda. – usiadłam na przeciwko niego po turecku.
— Musisz nauczyć się samokontroli misiu...

- Próbuje słońce, ale przy tobie jest trudno - zaśmiałem się, sięgając po jedna z kanapek i wgryzajac się w nią

— Mam zacząć nosić habit?— zapytałam nalewając nam soku z dyni ktory stał na kwadratowym, niskim stoliku. Podobne znajdują się w wielu domach w Korei.
Poprawiłam spódniczkę zeby zakryc bielizne ktora się ukazała i wzięłam kubek w dlon.

- Zdecydowanie - mruknąłem, zagryzając wargę - Do tego jeszcze jakieś kalosze - zaśmiałem się.
- No co ja na to poradzę, że pragnę cię pieprzyć wszedzie i w każdej minucie - mruknąłem pewny siebie - a do tego te twoje stroje - stwierdziłem ilustrując ją

— O matko... Moze łatwiej bedzie zamknąć mnie w piwnicy... Tam bede mogła latać nago..— odparlam biorac kawałek papryczki i odgryzając jej koniuszek.
— Po prostu na mnie lecisz... I nie chodzi tylko o byle jaka chęć zamoczenia... Podobam ci się..— wycelowalam w niego papryczka z diabelskim uśmiechem.

Przyblizyłem się do niej i odgryzłem kawałek papryczki.
- Masz rację - mruknąłem - Chlernie mi się podobasz - stwierdziłem - ale o chęć zamoczenia też chodzi - odparłem