Pokój Jamesa Shadows

Wszedłem do pokoju. Wyglądał tak, jak sobie zażyczyłem by wyglądał. No żyć nie umierać! Rozpakowałem się, usiadłem na łóżku. Pograłem na gitarze z kilkanaście minut, a potem położyłem się na łóżko by odpocząć po podróży.

Wróciłem z obiadokolacji w Wielkiej Sali i położyłem się spać.

Zapukałam do pokoju i weszłam. - Panie profesorze?

- Tak? - zapytałem akurat grając na gitarze jedną z ulubionych solówek. - Ah, no tak, lekcja - powiedziałem patrząc na zegarek. Odłożyłem instrument na bok, usiadłem przy biurku, rudowłosej wskazałem pufę obok. Wyjąłem z torby wszystkie książki jakie miałem o nekromancji oraz co nieco o czarnej magii. Za machnięciem różdżki pojawiły się dwa kubki z kawą. Zapowiadała się lekcja trwająca całą noc.

Usiadłam na pufie, podekscytowana. Miałam już uzupełnić dziś braki w nekromancji, całkowicie wszystkie, jakie mi zostały w tym rodzaju czarnej magii.

Otworzyłem książki i zacząłem lekcję. Od ożywieńców, widm, banshee, aż po wskrzeszanie ludzi. Popijałem w międzyczasie kawę, gdy zapytałem o jej ulubioną muzykę, włączyłem swoją, którą i ja i ona lubiliśmy.

Wzięłam kawę, z zadowoleniem słuchałam muzyki, którą puścił. Facet zdecydowanie miał dobry gust muzyczny. I to mój opiekun! Uważnie słuchałam go, zależało mi na tej wiedzy. Spędziłam z nim tak kilka godzin, poznając coraz więcej i doskonaląc się jako nekromantka.

Po dziesięciu godzinach skończyliśmy, byłem zmęczony tak jak i ona, ale ciężko pracowaliśmy. Pojmowała wszystko świetnie, co mnie zaskakiwało. Była zdolna, ewidentnie. Dodatkowo gdy zapytała mnie o eliksir zmiany koloru włosów, podałem jej przepis. Był prosty, każdy kto ukończył Hogwart wiedział to. Wstałem i się przeciągnąłem, położyłem się na łóżku. - To by było na tyle, nie wychylaj się z tą wiedzą, dobrze?

- Dobrze, dziękuję - uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam.
NP: Dormitorium Dziewcząt (Hufflepuff)

Wszedłem do pokoju i usiadłem przy biurku, poczekałem na Soo.

Do pokoju weszłam chwile po profesorze. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, zamykając drzwi. -Wow

- Hm? - uniosłem pytająco brew.

-Fajny pokój. ..-powiedziałam.-Spodziewałam się czegoś innego

- Dzięki. A czego się spodziewałaś? - zapytałem z rozbawieniem.

-Zdechłych myszy... kociołków. . Stołu do tortur...

- Serio? - zaśmiałem się głośno. - Nie nie nie, coś Ty - machnąłem ręką.

-Żartowałam. -powiedziałam. -Ciężko wyczuć żart kiedy jestem chora. -usiadłam na krześle I rozpięlam płaszcz bo czułam ze robi mi się gorąco juz.

- Ile masz lat? - zapytałem podchodząc do barku i wyjmując Ognistą Whisky.

-Siedemnaście.-powiedziałam wydmuchując nos.

- A już chciałem wyjmować dwie szklanki - westchnąłem ciężko i nalałem do jednej trunku.

-No to wyjmuj. W świecie magii jestem pełnoletnia

- Nie przechodziliśmy jeszcze na Ty - skomentowałem i wyjąłem drugą. Nalałem whisky i jej podałem.

-Przepraszam. Odruchowo.-mruknęłam i wzięłam od niego szklankę. Obrócilam ja w dłoniach i przyjrzałam jej się

- Dziesięcioletnia, obyś miała mocną głowę - dodałem i pociagnąłem pierwszy porządny łyk.

Zaśmiałam się cicho. Niedługo się przekonamy. -powiedziałam wypijajac połowę zawartości. -Dobra..-powiedziałam wciągając powietrze.

- Wiem, tylko dobre trunki kupuję. Nawet jeśli mają swoją cenę, nie zamierzam pić byle czego - zaśmiałem się. - Kiedy jesteśmy sam na sam, mówmy sobie po imieniu.

-Okej... Tak po prostu? Nie nabiera mnie pan? Mój mózg nie działa dzisiaj tak jak zwykle

- Tak, ale pamiętaj, tylko na osobności - odpowiedziałem i opróżniłem szklankę, dolałem alkoholu.

-Jak w ogóle będę coś pamiętać. -powiedziałam wychylajac resztę alkoholu.-Dlaczego ty tak krzyczysz?

- Krzyczę? - spojrzałem na nią z rozbawieniem.

-No tak... Pewnego dnia wykituje.. będziesz mnie miał na sumieniu a mój brat cie zabije

- Ja normalnie mówię, to normalny ton dla mnie - wzruszyłem ramionami i pociągnąłem kolejny łyk.

-Mhm...Poproszę -powiedziałam wyciągając szklankę w jego kierunku. -Kupie ci butelkę na dzień nauczyciela

Nalałem jej pełną szklankę. - Sprzedadzą Ci w ogóle? - zapytałem i odstawiłem butelkę, pociągnąłem kolejny łyk.

-Jak nie mi to Azowi. Albo.. komuś. -powiedziałam biorąc łyk. -Poradzę sobie. Zresztą wystarczy że za ladą będzie stał facet

- A to czemu akurat to wystarczy? - napiłem się znów.

-No... Czasami to po prostu wystarczy. -znów się napilam.-Co powiesz na " prawda czy wyzwanie"? Albo może lepiej w pytania zagramy?

- Można, bo robi się trochę drętwo - odparłem i opróżniłem szklankę.

-Okej. No to.. Co cie skłoniło do uczenia w szkole?

- Nie mogłem już dłużej być aurorem, dalsza praca ze smokami też nie wchodziła w grę, dostałem propozycję pracy tu, więc skorzystałem - odparłem i pomyślałem chwilę nad pytaniem. - Co najbardziej lubisz w tej szkole?

-Jedzenie. Serio. Kocham jedzenie. Szczerze mówiąc to mogłabym zamieszkać w kuchni. Próbowałam ale skrzaty mnie wywaliły. .. Ktoś ci juz podpadł?

- Póki co, nikt mi nie podpadł, nie życzę też tego nikomu. Co najbardziej lubisz gotować?

-Skąd przypuszczenie że potrafię to robić? Ehh... W sumie to chyba większość rzeczy kuchni azjatyckiej i.. no w sumie jeszcze nie trafiłam na coś co by mi nie wyszło. Za co można u ciebie podpaść?

- Za szczeniackie zachowania, rozwalanie mi lekcji oraz brak szacunku. Takie normy po prostu - wzruszyłem ramionami. - Jakie masz zainteresowania?