Wielka Sala

Zmierzyłam wzrokiem obca dziewczynę ktora sie do nas dowaliła. Przewróciłam mimowolnie oczami.
— Takich samych jak ja...— mruknelam pod nosem.
– Az.. Is.. Chris... — mowilam za każdym razem wbijając widelec w naleśnika. Kiedy juz go rozciapcialam, polałam syropem i zaczelam jeść.

Posłałam Azjatce ciepły uśmiech, po czym skierowałam wzro na dziewczynę o bujnej, czarnej czuprynce.
- Wróciłaś? - uniosłam pytająco brew, wpatrując się w detale jej twarzy.
Nalałam sobie do szklanki mrożonej cytrynowej herbaty z miętą, od razu upijając łyk smacznego napoju.

Byłam tak zajęta rozmową z Soo, że nie zauważyłam dziewczyny, która przed chwilą podeszła i zaczęła rozmawiac z Azem. Znaczy z Al.
- Jestem Chris - powiedziałam uśmiechając się - Przepraszam, za takie olanie cię, ale dopiero wróciłam, więc moja królowa Soo wymaga szczególnej uwagi.

- W porządku. - uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny, upijając kolejny łyk herbaty.
Wyglądała bardzo przyjaźnie, nie to co Azjatka, która nawet się nie przedstawiła. Może gorszy dzień lub inny humor? To na pewno coś z tego.

— awww...— mruknelam na słowa Chris do dziewczyny.
— Cieszę się że znasz moja wartość i doceniasz potrzeby. — zatrzepotalam rzęsami.
— Tak w sumie to co ru robisz?— zapytałam krukonke. — Znam cie?

- Tu? Z tego co wiem to w szkole przebywa się po to by podjąć się jakiejś nauki, czyż nie? - powiedziałam lekko ironicznie - I raczej mnie nie znasz, bo jestem nowa. - nie lubiłam tego epitetu, ale aby ułatwić Azjatce przyjmowanie wiadomości, przekazałam jej informacje najprościej jak mogłam.

Zaśmiałam się szczerze rozbawiona. Urocza.
- Nie.. Chodziło mi o to co robisz TU. - machnęłam dłonią wskazując nasze otoczenie.
- Aha. Pytam bo ciągle dowiaduje się jeszcze różnych rzeczy. Nie wszystko pamiętam.- wyjaśniłam.

- Dongsaeng, spokojnie - przewróciłam oczami i wlepiłam wzrok w Krukonkę.
- Spokojnie, Soo tak ma. Zwłaszcza przy nawalaniu się poduszkami w pokoju wspólnym. Co nie? - spojrzałam na ślizgonkę, po czym znów na Rose.
- Opowiesz coś o sobie? Wydajesz się ciekawą osobą - powiedziałam z uśmiechem.

Spojrzałam ma Koreankę, zatapiając swoje wargi w mrożonej herbacie, a następnie delikatnie je oblizując.
- TU w Waszym otoczeniu? - naśladowałam jej ruchy z uśmiechem na ustach - Dosiadłam się, bo chciałam Was po prostu poznać, to źle? - swój wzrok szybko przeniosłam na Alessię, wsłuchując się w jej słowa, zamyśliłam się, palcami pocierając brodę.
- Nie wiem co mogłabym o sobie opowiedzieć, zapytaj mnie o coś. - patrzyłam prosto w hipnotyzujące oczy czarnowłosej dziewczyny.

- Hmmm... - pomyślałam chwilę. O co bym mogła ją zapytać? Oto jak bardzo bolało gdy spadła z nieba? I specjalnie ją jeszcze zrzucić z krzesła dla efektu?
- Jakie masz zainteresowania? - zapytałam i założyłam nogę na nogę, utkwiłam w niej zaintrygowany wzrok.

- Zainteresowania? - w mojej głowie olśniła całkowita pustka - Nauka? - wypaliłam, chociaż nie to miałam na myśli - Oprócz nauki trudno było mi się zająć czymś innym, bo pochłaniała cały mój czas. - odwzajemniłam jej spojrzenie, poprawiając kosmyk włosów za ucho - A jakie są Twoje zainteresowania Allesio?

- Cóż, ja lubię latanie, eliksiry, pływanie... Ewidentnie jesteś z Ravenclaw - zaśmiałam się lekko i dolałam sobie kawy do kubka.
- Oprócz tego nałogowo faszeruję się kofeiną oraz męczę swoją siostrę i jej dziewczynę - wyszczerzyłam się dumnie.

- Jej dziewczynę? - uniosłam brew - Nie znam tu za wielu osób, chyba nawet nie zdążyłam poznać Twojej siostry. - zakręciłam włosy na swoim palcu, przenikliwie wpatrując się w nią. Lustrowałam ją od pasa w górę i od nowa od góry do pasa, była w pewnym sensie ujmująca.

- Tak, jej dziewczynę - potwierdziłam. - Isobel, dość charakterystyczna osoba. Myślę, że się polubicie.
Przyglądałam się Rose tak jak ona mi. Coś w niej po prostu było, co mi się podobało. Jak to się mówi, miała w sobie to coś.
- A masz może jakieś hobby czy też jest to nauka? - zapytałam zaciekawiona.

- Hobby? Eh... - mruknęłam do siebie zakłopotana - Jasne, że mam... - próbowałam wymyślić coś na poczekanie, lecz to rownież nie szło mi za dobrze, przez co tylko skuliłam ramiona - Interesuję się mitologią grecką. - mruknęłam cokolwiek przyszło mi do głowy.

- O, mitologia grecka! - aż się nieco pochyliłam do przodu, kiedy to usłyszałam i spojrzałam na nią ucieszona.
- Wiedziałam, że idzie z tobą pogadać o wielu rzeczach - dodałam zadowolona i wyszczerzyłam idealne zęby w uśmiechu. - Ulubiona bogini? Ulubiony mit?

- Atena, bogini mądrości. Wiadomo z jakiego powodu. - uśmiechnęłam się promiennie - Każdy mit lubię, ulubionego nie mam. A Twoja ulubiona bogini i mit?

- Swego czasu najbardziej lubiłam Afrodytę. Obecnie chyba Nyks. Choć i Tanatosa też bardzo lubię - odparłam. Co dk mitu, pomyślałam chwilę, pocierając podbródek.
- W sumie to chyba albo o Atlasie, albo o Syzyfie. Chciałabym, by to spotkało Clawsa.

Nagle ocknęłam jakby z transu. Wgapiłam się w okno i zupełnie odleciałam. Nie wiem ile czasu tak spędziłam, ani co działo się wokół mnie. Ale głupio się do tego przyznać, bo mogły myśleć, że ich słucham. A co jak mnie o coś zapytają i nie będę wiedziała o co im chodzi?
- Przepraszam - mruknęłam - Ale o czym rozmawiacie? Odpłynęłam na chwilę.

- Gadamy o tym jak nieudolnie wymyślam swoje zainteresowania. - przeniosłam wzrok na Chris, uśmiechając się nieśmiało.

Okej. Dotarło. Z opóźnieniem ale chyba lepiej tak niz wcale...
Akurat poduszki pamietam... Przełknęlam ślinę przez caly czas gapiąc się na Aza... Czy... Azazele... Czy jak to tam.. Nawet nie załapałam nowego imienia...
Nie bede płakać. To jej decyzja. A ja nie jestem jakas tam wrażliwa baba...
Kiedy obraz zaczął mi się rozmazywac, spuscilam wzrok, wbijając go w swoj talerz na którym lezal zmaltretowany naleśnik.
Zamrugałam szybko powiekami, grzebiąc w nim widelcem.

- Soo, wszystko w porządku? - zapytałam patrząc na azjatkę. Może nie powinnam pytać. I tak powie, że nic jej nie jest, ale jednak nie wygląda za dobrze ( co jest bardzo dziwne ) i się o nią martwię.

Potrzasnelam głowa. Nie było to "nie" ale tez nie było to "tak". Po prostu pokręciłam głowa.
Niech nie pyta. Nie teraz. Zacisnelam zęby skupiając się na naleśniku.
Chrząknęłam lekko.

- Wymyślasz? Słońce, znajdziemy ci jakieś zainteresowania, które wierz mi, bardzo mocno polubisz! - zawołałam wesoło. - Takie jak sikanie na stojąco pod wiatr... Wróć, jak muzyka, latanie, tępienie Clawsa...

- Chwila co... - zastygłam na jej ostatnie słowa - Byłam świadkiem jak pewien chłopak go denerwował... Nie ważne. Pewnie ma wielu tępicieli. - uniosłam brwi w lekkim grymasie - Biedny.

- Właśnie nie. Niestety ma tylko mnie i siostrę. Zresztą, myślisz, że on to taki miły dobry chłopaczek. Tylko że jest draniem, co Soo zresztą może potwierdzić - spojrzałam na chwilę na Azjatkę, po czym znów spojrzałam na Rose.
- Dobra, może przyjemniejsze tematy. Chcesz polatać? Tyle czasu już tego nie robiłam.

- Dajcie biednemu Clawsowi spokój. I tak go tu nie ma i nie będzie - powiedziałam patrząc na dziewczyny - Nie może przecież wrócić.

- Nigdy tego nie robiłam. - skrzywiłem się, patrząc na Al pełna zainteresowania - Ale do odważnych świat należy. - uśmiechnęłam się promiennie.
Przeniosłam swój wzrok i w pewnym sensie się zdziwiłam.
- Przecież widziałam go chyba wczoraj. Wybacz, straciłam rachubę czasu.

- A ja też go widziałam. I nawet go chyba wyzywałam - odpowiedziałam Chris. Po tym jednak spojrzałam na Rose z szeroko otwartymi oczami.
- No chyba żartujesz! Idziesz ze mną, raz raz! - oświadczyłam, wstając od stołu i łapiąc za rękę dziewczynę.

- Idę z Tobą? - otworzyłam szeroko oczy, uważając aby nie potknąć się o własne nogi - Gdzie Ty mnie prowadzisz Alessio?

- No jak to gdzie? Na naukę, na błonia! - zawołałam gdy mnie zapytała i wyszłam z dziewczyną z wielkiej sali.
/ 2x zt do błoni Hogwartu.

- Jak to Carl jest w szkole? - zapytałam. Ledwo zdążyłam to powiedzieć, a Rose i Alessia już wychodziły z Wielkiej Sali. Błagam, żeby tylko Al znowu nie zaczęła napierdzielać Clawsa i rzucać nim w drzwi.

Claws. Kolejny raz o nim mowia i oczekują ze bede wiedziec
Kto to jest.
Spojrzałam na Chris kiedy tamte sie zmyły.
— Dlaczego on..a to zrobiła?— zapytałam lekko przekrzywiajac głowę.

- Nie mam pojęcia - mruknęłam patrząc na Soo. Od razu widać, że jest mocno zdezorientowana - Też byłam zaskoczona. Nie spodziewałabym się czegoś takiego po Azie, no ale się stało.

Weszliśmy razem do WS i skierowaliśmy się do stołu Gryfonow.
Gdy usiedliśmy, nalałem dziewczynie herbaty i pocałowałem we włosy.

— Jest... Ci z tym okej?— zapytałam niepewnie, przygryzajac dolna wargę.
— Nie... To nic nie zmienia?

- Za tego dzieciaka powinnam uderzyć Cię w czerep. - spojrzałam na niego, gdy wzięłam do ust kanapkę z twarożkiem, zagryzając ją powolnie małymi kawałkami.

— Słuchaj dziecino... Proponuje nie pyskować bo jestes na warunkowym...— mruknąłem biorac się za jajecznicę.

- Ja Ci dam na warunkowym. - uderzyłam go lekko w ramię, zapijając kęsy kanapki herbatą - I ja Ci tam dziecino.

Przewróciłem oczami. Jezu co za baba..
— Jedz lepiej..— mruknąłem atakując swoje jedzenie.

- Widziałam to! - skomentowałam jego przewrócenie oczami, patrząc na niego z uniesionymi brwiami - Smacznego.

— Gdybym nie chciał żebyś widziała to zrobiłbym to tal żebyś nie widziała..— powiedziałem z uśmiechem.
— Wzajemnie dzikusko

- Ulala... dzikusko powiadasz? - odstawiłam kanpakę, której już nie mogłam dojeść i wzięłam do rąk herbatę, zaczęłam sączyć ją malutkimi łyczkami - Zobaczymy później.

Weszlismy do Wielkiej sali, która nie bez przyczyny tak się nazywała. Każdy dom miał wydzielone miejsce, ale jak ktoś chciał to mógł się dosiąść, bo miejsc i tak było za dużo
- To na co masz ochotę - spytałem dziewczyny, cały czas się rozgladajac

- Chodź najpierw usiądziemy przy jakimś stole. - rozglądałam się za wolnymi miejscami, których było od groma - Wolisz usiąść przy swoim stole czy przy stole puchonów?
Spojrzałam na niego, wzrokiem szukając jego wzroku.