Pokój Jamesa Shadows

Powoli czułem, że się zbliżam, odsunąłem swoje usta od jej i zacząłem nimi pieścić jej obojczyk.

Poczuła te napięcie w tamtych rejonach. Jej oddech powoli przyśpieszał i robił się płytszy, przerwały go ciche pojękiwania.Wtopiła palce w jego włosy i ugryzła go delikatnie w płatek ucha

- Jesteś świetna - szepnąłem do jej ucha, jej nogi założyłem sobie na ramiona i lekko przyspieszyłem.

-To ty jesteś w tym boski -wymruczała i skrzyżowała nogi za jego karkiem. Biedny stolik co on teraz musi przeżywać. Pojękiwała głośniej i podziwiała cudowne ciało swojego kochanka

- Ty jesteś moim paliwem - odparłem i znów ją pocałowałem, wolną dłoń przeniosłem na jej pierś by masować.

Lekko się uśmiechnęła i wpiła się w jego usta niczym spragina wody. Drapała jego plecy co jakiś czas wbijając się coraz mocniej. Napięcie w niej rosło i czuła że jest blisko

Czułem, że jestem jeszcze bliżej i przyspieszyłem. Do masażu dołączyłem drugą rękę. Miała takie jędrne piersi, zdecydowanie dobrze trafiłem.

Pomrukiwała jednak po chwili jeknęła wyginając się się delikatnie. Poczuła jak dziwne ciepło rozchodzi się po jej ciele to było tak intensywne że nie można tego za bardzo opisać. Swoimi lekko zamglonymi oczami spojrzała na Jamesa

Doszedłem i opadłem na nią oddychając szybko, spojrzałem na nią z uśmiechem. - Naprawdę byłaś dobra.

Mężczyzna mógł poczuć jak szalenie galopuje jej serce.Podparła się delikatnie na łokciach patrząc na kochanka-Mając przy sobie takiego mężczyznę trudno nie próbować mu dorównać - powiedziała z uśmiechem i pocałowała go delikatnie. Jej świat zwolnił i był w nim tylko James, który pięknie zawrócił w jej głowie (i nie tylko)..albo alkohol to sprawił...nie, raczej zrobił to przystojny nauczyciel zaklęć

Po dłuższym czasie już spaliśmy razem w łóżku.
Obudziłem się następnego dnia z cholernym bólem głowy. Co to się stanęło? Cholera... Skrzywiłem się z bólu głowy, obok siebie zobaczyłem Dakotę. Ah... No tak, już pamiętam. Wstałem, świadomy od początku, że nagi. Założyłem na siebie bokserki i udałem się do łazienki pod prysznic, przed wypijając eliksir na kacowy ból głowy.

Kobieta spała wtulona w ciało Jamesa, chociaż później spała na krawędzi nie spadała. Obudziła się w czasie kiedy James akurat się kąpał, ból głowy był jeszcze znośny miewała gorsze ale ta suchość była okropna. Rozejrzała się po pokoju i odkryła że nie jest u siebie tylko w obcym pokoju, na dodatek naga. Próbowała przypomnieć sobie co się wydarzyło i przypomniała sobie. Lekko się zarumieniła i uśmiechnęła się pod nosem, no tak już wiedziała co się stało. Szczerze mówiąc nie żałowała tego , chociaż gorzej jeśli James ją wygoni i nie będzie chciał znać. Wstała z łóżka i zebrała swoją bieliznę którą ubierała patrząc za okno

Wróciłem w końcu do pokoju, zauważyłem, że blondyna już nie śpi. Cóż... Nieco krępująca sytuacja. Decyzje i konsekwencje, kraken i yehetanie. - Dzień dobry - przywitałem się, siląc na swój gromki, normalny, codzienny głos. Wziąłem dwie szklanki, nalałem do nich wody i podałem jedną kobiecie. Sam ze swojej pociągnąłem porządny łyk.

Słysząc otwierające się drzwi odrazu się odwróciła i lekko się uśmiechnęła. Nawet o poranku wyglądał oszałamiająco, aż nabrała ochoty żeby. .....nie ważne w sumie. Nie wstydziła się swojego ciała pozatym on wiedział ją nago, wiec gdyby się wstydziła i zacząła ukrywać wyszło by to co najmniej śmiesznie
-Dzień dobry - powiedziała mimo że jej głos brzmiał średnio przyjemnie. Kiedy mezczyna podał jej wodę podziękowała i na raz wypiła całość. Była cholernie spragniona, pustynia domagała się nawilżenia- Jak się czujesz? Dobrze Ci się spało? - spytała opierając się tyłem o stół i patrzyła Jamesa

- Hmmm... - oparłem się o regał i pomyślałem chwilę. - Nawet dobrze, choć rano nawet się zastanawiałem, gdzie ja się w ogóle znajduję - parsknąłem śmiechem i dopiłem wodę, nalałem sobie znów. Będę niczym smok z jednej z polskich legend... - A Tobie jak się spało? Mam nadzieję, że nie spychałem Cię za bardzo z łóżka.

-To takim razie co ja mam powiedzieć skoro ja byłam nie w swoim pokoju. Myślałam że mnie uprowadzili czy coś - powiedziała z lekkim rozbawieniem I też dolała sobie wody -Bardzo dobrze jesteś bardzo wygodny musze Ci powiedzieć. Chociaż rano zacząłeś się odrobinę rozpychać, ale nie martw się nie było źle było bardzo dobrze . - powiedziała z uśmiechem i upiła znowu wodę

- Cóż... Ciężko Cię nie uprowadzić. Kusząca, atrakcyjna blondynka... - zaśmiałem się krótko. - Chcesz jakiś eliksir? Na ból głowy lub ogólnie na kaca? - zasugerowałem unosząc brew. Swoim wzrokiem podziwiałem jej ciało. Chyba nigdy nie widziałem tak świetnego jak to.

Zaśmiała się cicho - Skoro mam być uprowadzona przez takiego przystojnego i czarującego mezczyne to zgadzam się na to - powiedziała z uśmiechem na twarzy podziwiajac swojego towarzysza -A masz coś co ekstremalnie nawodni bo czuję się jak chodzą pustynia a wole być lasem tropikalnym - powiedziała z rozbawieniem opierając jedną rękę o biodro

- Cóż... Poznajesz kolejne aspekty życia, Dakoto - powiedziałem odwracając się do szafki i szukając w niej czegoś, magicznie obniżona temperatura potężnie chłodziła napoje w środku. Wyciągnąłem z niej szklankę z orzeźwiającym napojem z owoców tropikalnych, podałem blondynce. - Byłaś wulkanem namiętności, teraz jesteś pustynią, a zaraz będziesz lasem tropikalnym. Choć... Pod względem deszczu byłaś już nim kiedy piliśmy i w łóżku też - podsumowałem.

-Cóż człowiek uczy i poznaje całe swoje życie-Powiedziała podziwiając tył Jamesa z lekkim uśmiechem pod nosem. Nie narzekała na widoki ani na towarzystw. Wzięła od niego napój i z uśmiechem podziękowała za niego po czym upiła łyka, nah jakaś multiwitamina ale całkiem niezła. Na jego słowa zaśmiała się cicho- Widze że bardzo pięknie mnie opisałeś, chociaż co do deszczu podczas picia i w łóżku chyba bym sie nie zgodziła- powiedziała z lekkim uśmiechem

- Cóż, i wtedy byłaś mokra i wtedy. Jak to mówią, wilgotne lasy równikowe? - zmarszczyłem brwi w zamyśleniu i wziąłem też i dla siebie sok, zamknąłem drzwiczki szafki i usiadłem na łóżku. Polubiłem jej towarzystwo. Inteligentna kobieta z poczuciem humoru.

Na jego słowa prawie się zakrztusiła. Dobra trzeba przyznać że ma gadane- Mówisz że w obu przypadkach sprawdziłeś to dobrze, cóż dobrze mieć kogoś kto kontroluje mój biom-powiedziała ze śmiechem kończąc napój. Poza cudnym ciałem i przystojną późną James miał naprawdę bystry umysł i charyzmę na dodatek jego humor bardzo jej odpowiadał. Położyła pustą puszkę obok siebie na stole i patrzyła na Jamesa

- Dokładnie. Bawiłem się w geologa, podróżnika. Kiedyś dzieciaki na geografii zobaczą las w książce, a tam Ty i autorstwo czyje? Moje oczywiście - zaśmiałem się podchodząc do niej bliżej. - Tylko że gdzieś raporty zgubiłem... O ile je zrobiłem - dodałem ze śmiechem. - Nie żałuję jednak tej wyprawy.

-Współczuję już tym dzieciom, jak one biedne to wytrzymają co? Toż to będzie czysta tortura dla nich- powiedziała z rozbawieniem patrząc jak się do niej zbliża- Chyba jakieś zrobiłeś ale nie wiem czy nie zostały zniszczone, trzeba było sprawdzić- stwierdziła w zamyśleniu i spojrzała mu w oczy- Ja też nie żałuje i mogłabym z tobą tak podróżowac na koniec świata- stwierdziła ze słodkim uśmiechem

- O jakiej torturze mówisz, kochana? - spytał i położył swoje dłonie na jej biodrach, utrzymując wciąż kontakt wzrokowy z blondynką. - Żadne tortury, jedynie przyczyna wzrostu samogwałtu wśród młodzieży. Ankiety społeczne wprowadziłyby wśród ludzkości trwogę, moherowe babki schodziły by na zawał widząc wyniki sondaży. Dakota Lupin, ikona erotyzmu równikowego, ucieleśnienie tropikalnego pożądania na całym świecie, zarówno mugolskim jak i czarodziejskim... - zamyślił się chwilę. - Dakota Lupin na okładce czasopisma Cosmpolitan... Łatwo sobie to nawet wyobrazić. Wielka ilość adoratorów... Nic tylko brać i widzieć cię na różnych sesjach zdjęciowych, wybiegach... Oraz rosnąca nienawiść fascynatów egzotycznej blondynki wobec Jamesa Shadows - zaśmiał się na koniec i odgarnął kosmyk blond włosów za ucho kobiety, westchnął cicho, czując jej perfumy, jak jego nozdrza doznają ich zapachu. - Alkohol, connecting people - stwierdził, nawiązując do logo firmy Nokia i wziął kosmyk jej włosów do dłoni, zaczął się nim bawić, wciąż nie spuszczając wzroku z niebieskich oczu.

Czując jego dłoń na swoim biodrze uśmiechnęła się lekko patrząc w jego oczy. Słuchając jego coraz to nowych pomysłów i toku myślenia zaczęła cicho się śmiać. Naprawdę trafiła na interesującego przedstawiciela.
-O nie. Jak ja przeżyję coś takiego, nie mogę pozwolić żeby taka apokalipsa się stała, samogwałt wśród młodzieży, Remus by mnie zabił za coś takiego. Poza tym wątpię żeby ktokolwiek mnie pożądał, tym bardziej jacyś mugole chyba że bym użyła Photomagica, to wtedy jeszcze bym w to uwierzyła- powiedziała z rozbawieniem patrząc nadal w jego niebieskie oczy- O nie Cosmopolitan, magazyn którego nigdy nie czytałam, nie wiem czy by mnie wzięli do czegoś takiego. Chociaż nie chce mieć tłumu adoratorów, skoro mam tutaj jednego którego wszyscy będą nienawidzić, bo znalazł jeden sposób na rozkochanie w sobie kobiety- powiedziała z uśmiechem obejmując go w pasie. Jego świeże, ciepłe i umięśnione ciało było takie przyjemne i pachniało tak dobrze. Na jego słowa zaśmiała się głośniej- No tak, on dużo tutaj pomógł- zaśmiała się cicho patrząc w jego oczy,zerkając jak bawi się jej włosami. Och jak tutaj było jej dobrze, mogła by się wogóle stąd nie ruszać

- Cosmopolitan to jedno z najpopularniejszych pism wśród mugoli - odpowiedział z uśmiechem, zwycięskim, zdobywczym. Myśl o tym, że Dakota do niego coś poczuła, łechtała jego ego, sprawiała satysfakcję.
- Zatem... W takim wypadku, żadna popularność, nic w ogóle nie doda ci już chyba uroku, moja droga - zamruczał i pogładził powoli dłonią jej plecy. Schylił się nieco, by złapać ją na wysokości pośladków i podniósł do góry, sprawiając tym samym że przywarli do siebie ciałem. Przeszedł w stronę łóżka i usiadł na nim, tak by blondynka siedziała okrakiem na jego kolanach.
- Gdzie ty byłaś przez te lata, pani Lupin? - spytał unosząc brew i patrząc na nią do góry.

-To już wszystko tłumaczy. No cóż jedyny magazyn mugoli jaki czytałam to national geographic, jedyna sensowna lektura tam- powiedziała z uśmiechem na twarzy nie spuszczając z niego wzroku. Poczuła coś napewno, jednak chyba za wcześnie mówić co to było dokładnie. Wiadomo minie trochę czasu i będzie to w pełni ukształtowane. A narazie połechtajmy, jego ego dalej
-Och doprawdy? Dlaczego tak sądzisz? A może będzie coś co go doda? I nie nie mam na myśli zaklęć- mruknęła z uśmiechem oplatając nogi wokół jego pasa kiedy ją tylko podniósł. Czuła to przyjemne ciepło i zapach jego ciała, założyła ręce za jego kark
-Więć byłam głównie w Norwegii gdzie uczyłam czarodziei z Durmstrangu, potem chwila na walizkach aż przywiało mnie spowrotem tutaj, panie Shadows. A co tęsknił pan, panie Shadows?- spytała z uśmiechem na twarzy zerkając w jego oczy

- Żeby coś ci dodało seksapilu, piękna i powabności, to musiałabyś stać się samą Afrodytą - zaśmiał się i opadł na plecy, pociągając wraz ze sobą blondynę na siebie i spojrzał jej w oczy. - Niby mugolskie, ale co nieco ciekawego można w nich znaleźć, nie mówię tu nawet o Playboyu i tym podobnych - dodał ze śmiechem i przeczesał jej włosy swoją dłonią. Dakota intrygowała Jamesa, z pewnością niełatwo by mu było znaleźć drugą taką, jak właśnie ją.
- To trochę jak w jednym z moich ulubionych romansów, dziewczyna po uratowaniu innej dziewczyny zdała sobie sprawę, że to dla niej zniosła wszystkie trudności losu. To było nawet ciekawe, wiesz? - uniósł pytająco brew.

-Ach Afrodyta jest już trochę oklepana wolała bym być samą Freją, ewentualnie Hathor. Też w sumie był to ciekawy wybór, przybierać postać krówki- powiedziała z uśmiechem i zamuczała cicho. Opadła razem z nim ale podparła się wygodnie na rekach i patrzyła na niego, a kaskada blond włosów osłaniała jej twarz. - Oczywiście że nie mówisz o Playboy do tego nikt się głośno nie przyzna- powiedziała z lekkim rozbawieniem. - to może mi zrobisz małą wycieczkę po mugolskich czasopismach?- powiedziała i mruknęła cicho na pieszczotę mężczyzny. W sumie James był pierwszym od dawna mężczyzną przy, którym zatrzyma sie na dłużej. No chyba powoli trzeba zmieniać tryb życia ja jakiś mniej ryzykowny
-Czyli moja słodka niewiasto mówisz że mam Cię teraz uratować? Tylko przed czym mam Cię ratować mm? Przede mną? Ach pokaż mi ta powieść to może coś wymyślę i powiem czy jest ciekawe jak mówisz- powiedziała z uśmiechem na twarzy.

- Jaka znowu niewiasto? - zmarszczył brwi rozbawiony i przesunął swoimi dłońmi po łopatkach blondynki nad nim. Przechylił głowę, wpatrując się w jej twarz.
- Chcesz mnie ratować przed sobą, będąc moim zbawieniem, szczęściem? - uniósł brwi z zaskoczeniem. W głębi siebie miał też nadzieję, że Dakota nie ma bardzo zaniżonej samooceny. Po prostu nie zniósłby takiego użerania się, by udowodnić wartość takiej osoby, pokazywanie tego i owego, łączenie tego z przekonywaniem, że jest tak i tak.
- Nie wiem czy jest po czym robić wycieczkę - zmarszczył brwi, myśląc od razu jakby to miało wyglądać. Jakoś sceptycznie był nastawiony do tego.
- Na mitologii nordyckiej aż tak mało się nie znam, możesz być moją Freyą, nie ma problemu - zaśmiał się i złożył na jej ustach krótki pocałunek.

-No nie wiem w sumie, bo ratowanie faceta to chyba trochę nie tego. Chociaż w tych czasach wszystko jest możliwe- powiedziała z z szerokim uśmiechem gładząc jego policzka. Chociaż na jego następne słowa zatrzepotała rzęsami i lekko otworzyła usta, lekkie zaskoczenie nie ma co. Szybko jednak uśmiechnęła się w ten swój sposób
-No proszę proszę, takie wyznania już lecą. Napewno już wytrzeźwiałeś? A może masz gorączkę? Nie nie wygląda. Ach no dobra przyjmuje to na klatę jak prawdziwy facet tzn kobieta. Pozwalam być twoim szczęściem i zbawieniem, niech stracę- powiedziała z tym uśmiechem chochlika i puściła mu oczko. Ona i zaniżona samo ocena? O nie nie, nie teraz. Może kilka lat wcześniej to i owszem, ale to było dawno i nie prawda.
-W sumie...to chyba nie. Możemy sobie darować takie rzeczy-powiedziała z uśmiechem
-To dobrze bo Afrodyta to nie moje klimaty- powiedziała z rozbawieniem i odwzajemniła delikatnie oraz jego pocałunek

- Widziałem już nawet przypadki, w których kobieta oświadczała się facetowi, nic mnie już chyba na tym świecie nie zaskoczy - odparł z wyraźnym rozbawieniem, pokręcił nawet głową z politowaniem. Wciąż się wpatrywał w oczy Dakoty, ciężko mu było odwrócić od niech wzrok, podobały mu się w końcu. Przewrócił zaś swoimi na pytanie o jego trzeźwość, po prostu teraz już nie mógł.
- Jestem na sto procent trzeźwy, zdrowy również - odparł i poczochrał ją ze śmiechem po głowie. James, całkowity okaz zdrowia psychicznego i fizycznego. No dobra, to drugie nie do końca, z uwagi na jego nogę.
- Ale wiesz, wolę sytuację, w której to facet dba o kobietę.

-Czyli tam cię uratować, oświadczyć się, przyjść na ślub w garniturze i przenieść cię przez próg? Brzmi jak plan - powiedziała w żarcie, ponieważ aż tak daleko z planami nie wybiegała. Może później będzie coś takiego robić, ale nie teraz. Narazie jej dłoń wodziła po jego opalonym ramieniu, takie ciepłe i przyjemne.
-No w to nie wątpię mój drogi, nie jeden by tego pozazdrościł- zaśmiała się ale po chwili zrobiła oburzoną miną- No wiesz co! Tak psuć moją fryzurę której nawet nie układałam- powiedziała z udawanym oburzeniem ale szybko się roześmiała
-No to mamy problem, bo ja lubię też sytuacje gdzie kobieta też dba o faceta.

- Straciłaś więc coś, czego tak naprawdę nie miałaś - odparł z lekkim rozbawieniem, na temat jej włosów i przekręcił się z nią na bok, nie spuszczał też wzroku z oczu Dakoty. Co miała w sobie ta blondyna, że tak go ciągnęła ku sobie? Nie wnikał, złożył na jej ustach krótki pocałunek, ale jakże zaskakująco subtelny. Zignorował jej plan, wątpił, że ją przegada. Zwyczajnie postawi przed faktem dokonanym, tyle.
- Mów sobie co chcesz, planuj co chcesz, zobaczymy co z tego w ogóle pójdzie. Ja się tak łatwo nie dam - zaśmiał się lekko i przejechał dłonią po jej biodrze.