Piwnice podziemi

Ogrom półotwartych pomieszczeń łączących się korytarzami. Łatwo się w nich zgubić, jeśli się skręci. Można tam znaleźć różne zbędne, lecz czasami ciekawe, rzeczy. Jeśli masz szczęście nie napotkasz kręcących się tam szczurów oraz nietoperzy.

Zanim się zorientowała szła jakimś korytarzem w piwnicy. Weszła przypadkiem, znów zabłądziła. Przeklęła w ojczystym języku i szła dalej. Po drodze natknęła się na kilka szczurów.
-Zgubiłam się..-Odparła do siebie.
W pewnym momencie straciła orientację w terenie. Rozwidlenie korytarzy po raz kolejny. Skręciła więc w prawo i ruszyła przed siebie. W końcu zdecydowała się przysiąść pod ścianą. Skuliła się i siedziała tak dłuższy czas.

Weszłam do piwnic, przyjrzałam się płonącym pochodniom i murom, również i kratom. Moje usta rozwarły się z zauroczenia. - Jak tu pięknie! - zawołałam.

Siedziała skulona, gdy nagle po jej stopie przeszedł szczur. Podniosła się szybko. Szczur wyszczerzył zęby.
-Wingardium Leviosa - Powiedziała i machnęła szybko różdżką.
Szczur wzniósł się w powietrze. Rina coś powiedziała pod nosem.

- Woohoo! - zawołałam podekscytowana i ruszyłam w głąb piwnic. Nagle zobaczyłam przed sobą unoszącego się szczura. - Shimata... - przeklęłam. - To miejsce jest nawiedzone... - nie zauważyłam w ogóle Riny pod ścianą.

-Letycja...-Mruknęła pod nosem...-Spojrzała na nią.
Ucieszyła się na jej widok, choćby, że nie jest sama i może uda jej się wyjść z lochów. Po chwili szczur spadł na ziemię, jak tylko Rina straciła panowanie nad zaklęciem.

Usłyszałam coś, spojrzałam w stronę źródła dźwięku. - O, Rina. Co tu robisz? - zapytałam marszcząc zaskoczona brwi. Może była duchem, który przybrał jej postać by mnie podejść? Oooooooo....

-Zabłądziłam, bo byłam myślami gdzie indziej. Szłam przed siebie i nagle znalazłam się tutaj. I zabłądziłam...Pewnie nie raz się jeszcze zgubię...-Powiedziała cicho.

Nachyliłam się i dotknęłam jej ramienia. Czyli jednak nie duch. - Ale wyjście stąd jest banalne przecież, idziemy? - zapytałam.

-Banalne? Tu jest pełno korytarzy...-Powiedziała i chwyciła ją za rękę.
Normalnie zachowuje spokój, ale tym razem dziwnie się zachowywała jakby miała mętlik w głowie.

Uścisnęłam lekko jej rękę, by czuła się spokojnie i poszłam z nią w stronę wyjścia.
NP: Korytarz na pierwszym parterze.

Szła z Letycją. Myśli nie dawały jej spokoju. Ciągle gdzieś błądziła w myślach.

NP: Korytarz na 1 piętrze

Weszłam do piwnic razem z Noelle, spojrzałam zafascynowana na nie. - Jestem tu drugi raz i jestem tak samo oczarowana tym miejscem jak wcześniej.

-Trochę tu... creepy. .-powiedziałam kiedy zeszłyśmy na dol.

- Chodźmy dalej - trzymając ją za rękę weszłam dalej i się rozglądałam. - O Morgano, wiele pomieszczeń przypomina tu bardziej więzienne cele, nie uważasz?

-Trochę. . Czemu akurat tu chciałaś?  -zapytałam rozglądając się.

- Tylko to mi przyszło na myśl. Chyba najdyskretniejsze miejsce w Hogwarcie, najcichsze i jednocześnie czarujące.

-Znając Hogwart i tak ktoś tu za moment wjebie..

- Ciiii... Po prostu oglądajmy to miejsce. Może znajdziemy coś ciekawego? - uniosłam brew i weszłam do jednego z pomieszczeń, które było jak pokój, ale ściana od strony korytarza była z krat. - Ciekawe, kogo tu przetrzymywano? - zażartowałam i przykucnęłam do skrzyni, do której zajrzałam.

-Takich ciekawskich jak ty...-powiedziałam idąc za nią. -Nie grzeb tam... nie wiadomo co tam jest

- Może jakieś zwłoki znajdziemy? - wyjęłam jakiś kostium bdsm, totalny kombinezon, ble, bezguście. - O cholera - pokazałam go jej - Masakra.

-Ee.. Co to jest? -zapytałam patrząc na rzecz którą trzymała w ręku. -Wtf?

- Taki kombinezon dla fetyszystów, przylega do ciała, krępuje ruchy, nic nie widzisz, a tu - wskazałam - masz otwory by móc oddychać. Te metalowe części są do podłączania metalowych bądź gumowych rurek, służących do kontroli oddechu. To akurat zdecydowanie nie jest w moim guście - wykrzywiłam twarz w grymasie i odłożyłam do skrzyni, wyciągnęłam kajdanki i kluczyk. - Wow...

-Aha.. No to trochę faktycznie fuj...-powiedziałam. -Kajdanki? Wygląda na to ze ktoś nieźle się tu bawił..

- Dokładnie - zaśmiałam się i schowałam wszystko do skrzyni. - Chodźmy dalej - wyszłam z pomieszczenia, znów biorąc ją rękę i poszłam dalej z nią.

Szłam posłusznie za Letycją. Nie podobało mi się chodzenie po piwnicach..

- Fajnie tu. Gdzie później idziemy? - zapytałam zaglądając do kolejnych pomieszczeń przy okazji.

-No.. Gdzie tylko chcesz kochana. -powiedziałam ściskając lekko jej dłoń.

- A może na Wieżę Astronomiczną? - zapytałam odwracając się do niej.

-Chyba nie chcesz mnie stamtąd zrzucić? -zaśmiałam się.

- Skądże - zaśmiałam się razem z nią. - To tak świetne miejsce, romantycznne nawet, a każdy kojarzy to z samobójstwami i z zrzucaniem z wieży...

-Wieża, romantyczna? -powtorzyłam kiedy szłyśmy do wyjścia.

- Tak, czemu nie? Są ładne widoki i w ogóle... - wyszłam razem z Noelle.
NP: Wieża Astronomiczna

Weszla do piwnic -Klimatycznie. -usmiechnela sie pod nosem na mysl o dalszych zdarzeniach

- Zgadzam się - odpowiedziałam z przekąsem. Jedno mnie postrzymywało od rzucenia się na nią i rozebrania jej. Czemu miała mieć krótkie włosy? No cholera... Zdecydowanie widać było moje niezadowolenie na twarzy.

Odwróciła się powoli do kobiety. -To jak pani profesor? -zapytała zadziornie

- Zrobię to pod jednym warunkiem - odpowiedziałam i splotłam dłonie na piersi, wbiłam w nią wzrok.

-Słucham, Dostosuję się. -uśmiechnęła się zalotnie

- Eliksir na porost włosów - odparłam bez emocji i wyjęłam go z torebki.

Cicho się zaśmiała i chwyciła buteleczkę. Wypiła wystarczającą ilość. Po chwili jej włosy były już długie

- I tak mi pasuje - powiedziałam zbliżając się do niej i przycisnęłam ją swoim ciałem do krat, złapałam jej nadgarstki i nad głową przyszpiliłam je, wpiłam się w jej usta. Zaczęłam masować też jej pierś wolną ręką, kolano wsunęłam między jej nogi i zaczęłam nim pocierać jej krocze.

Cicho zamruczała. Pogłębiała pocałunek, wpychając swój język do ust kobiety. Westchnęła przez pocałunek. Jej mięśnie samoistnie lekko się napięły.

Uśmiechnęłam się pod nosem i puściłam jej nadgarstki, zaczęłam ją rozbierać wciąż całując. Nie byłam delikatna już od samego początku.

Ponownie westchnela. Gdy kobieta puscila jej nadgarstki ta zlapala ja za kark i przytrzymala. Dawala sie rozbierac, chciala tego

- Podoba mi się Twoja blada skóra - szepnęłam gdy ją całkiem rozebrałam i wepchnęłam to jednego z pomieszczeń oddzielonego od korytarza kratami, machnęłam różdżką i sznur niedaleko wystrzelił w stronę uczennicy i związał ze sobą jej nadgarstki.