Po ślinę czasie zrobiło mi sie naprawde zimno. Ale bie chciałam stamtąd schodzić. Nie chciałam sie z nikim widzieć chociaz i tak wszyscy juz pewnie spali.
Wezwałam z dormitorium ciepły koc i poduszke na ktorej usiadłam. Ulokowałam sie miedzy dwoma wyższymi częściami murowanej czesci wieży, by nadal moc patrzeć na ciemne niebo i horyzont. Otuliłam sie kocem, podkurczajac nogi i opierając rece i podbródek na kolanach.