Wielka Sala

-Ale zabawny jesteś-mruknęłam patrząc na to co robi-Czyli najpierw była to Sam, potem Zdzichu, a teraz znowu Sam? Ale jesteś zdecydowany, nie powiem-powiedziałam uśmiechając się.

- Przewidziało Ci się - odpowiedziałem by się z nią podrażnić trochę, byłem rozbawiony, miotłę odwróciłem bokiem do dołu. Rozsiadłem się wygodnie.

-Oczywiście-odparłam nalewając sobie do jakiegoś kubka soku. Upiłam łyka i zerknęłam na miotłę, po czym przeniosłam wzrok na Azezela? Chyba tak brzmi jego imię.

- Podobno według żydów Azazel jest demonem pustyni... Hmmm... Może będę szejkiem arabskim i skombinuję sobie harem... Co o tym myślisz? - zapytałem biorąc kolejny łyk.

-Myślisz, że ktoś by do tego dołączył?-zapytałam unosząc brew.

- Może Ty? - zażartowałem, rozejrzałem się i zobaczyłem na stole nauczycielskim wino. Naszła mnie myśl by się nalać sobie trochę. - Jak coś... To nic nie wiesz. - Wziąłem kieliszek i poszedłem szybko, nalałem trochę i wróciłem i usiadł. - Umówmy się że jest to sok z winogron - uśmiechnąłem się.

Przyłożyłam dłoń do czoła i wzięłam głęboki wdech-Nie. Nie jestem zainteresowana-powiedziałam i spojrzałam co on wyprawia.-Oczywiście, sok z winogron-parsknęłam dopijając sok

- Wątpię, by można tu było pić legalnie. Mimo że jestem pełnoletni - wzruszyłem ramionami. - Tak łatwo jest się napić w świecie mugoli - westchnąłem.

Na korytarzu było słychać odgłos lecącej miotły. I rzeczywiście, po chwili do Wielkiej sali wleciała Rina. Wyglądała trochę niewyraźnie.
- Ohayou..-Powiedziała.
Zeszła z miotły powoli i usiadła przy swoim stole.

Odwróciłam się i zobaczyłam znajomą Puchonkę-Cześć Miyafuji!-rzuciłam w jej stronę uśmiechając się. Zwróciłam się w stronę Ślizgona-Mówiłeś coś?-uśmiechnęłam się w jego stronę i poprawiłam włosy

- Ależ skądże - odpowiedziałem. - Kolejna Azjatka, wygląda mi na Japonkę. Z jakiego domu jest? - zapytałem i wyzerowałem kubek z "sokiem winogronowym".

Weszłam do Wielkiej Sali i od razu zobaczyłam Azazela. Zagapiłam się i podknęłam, ale w ostatniej chwili złapałam za ławkę i jakimś cudem udało mi się nie upaść. Pomachałam do chłopaka ze Slytherinu i usiadłam przy stole swojego domu.

- Chris, chodź! - zawołałem. Ucieszyłem się ją widząc, przeniosłem miotłę na stół by zrobić miejsce dla dziewczyny obok siebie.

-Hufflepuff-odpowiedziałam i dokończyłam pić sok.

Pomachała ręką do Sam. Rozejrzała się i zastanowiła się co by chciała zjeść. Po namyśle wzięła sok i pizze.
- Itadakimasu.- Powiedziała cicho i zaczęła jeść.

Nalałam sobie trochę soku i podeszłam do Azazela i Sam.
- Dzień dobry - powiedziałam z uśmiechem siadając obok.

-Cześć Chris! Jak się spało?-zapytałam uśmiechając się.

- No hej, jak się spało? - zapytałem z uśmiechem, przeczesałem włosy palcami. - Ne! Miyafuji-san! Może też dołączysz do nas? - zawołałem.

- Spało się świetnie, tylko przez jakiś czas Is coś mamrotała pod nosem - powiedziałam - A jak u was?

-W sumie nic się nie działo. Tylko Nels mi zepsuł kilka szkiców-powiedziałam drapiąc się po policzku-Ale to nic-machnęłam ręką

I do twojego haremu? -Zapytała retorycznie. Nie chce mi się wstać. - Powiedziała leniwie.
Po chwili zaśmiała się. Wróciła do jedzenia.
Czemu wszyscy mówią mi po nazwisku..-Mruknęła pod nosem.

- A nawet dobrze. Chyba wiem nawet co mamrotała - westchnąłem. Czyli trzyma się swojej pasji. Odchyliłem się na krześle.

- Macie jakieś plany na dzisiaj? - zapytałam i napiłam się soku dyniowego.

-Chyba nic konkretnego. Posiedzę w bibliotece, albo porysuję na dworze. Ewentualnie będę się uczyć-wzruszyłam ramionami.

-Gochisousama deshita.-Powiedziała.
Skończyła jeść. Wyciągnęła szkicownik i zaczęła coś bazgrać.

- Ciekawe jak się lata na Sam - odezwałem się nagle, patrząc w sufit, przeczesałem włosy.

-Sama nie wiem-wzruszyłam ramionami i zaśmiałam się

Westchnąłem, nie udało się. Ona miała się wnerwić! Oj trudno, na pewno niedługo przyjdzie Isobel, a wtedy doprowadzę ją do szału. Dzięki doświadczeniu wiem jak najlepiej się ją irytuje.

-Nie chcesz iść wypróbować?-zapytałam podnosząc się. Chciałam szybko pójść na dwór i przepisać ten list, a potem wysłać go do mamy-Ja nie wiem jak ty, ale spadam. Do zobaczenia-pomachałam w stronę jego i Chris po czym wyszłam na Błonie.

Odmachałem Sam, spojrzałem na Chris. - Co myślisz o jej pomyśle? - zapytałem i z uśmiechem pokazałem jej swoją nową miotłę.

Też spadam. - Odparła cicho.
Wsiadła na miotłę i wyleciała z sali piorunem. A się kurzyło za nią.

NP: Błonia.

- Myślę, że ten pomysł jest świetny - powiedziałam i uśmiechnęłam się do Azazela.

- Więc... Chodźmy - przeczesałem szybko włosy palcami, mówiłem to wszystko patrząc w jej oczy. Wstałem biorąc miotłę do ręki i skierowałem się na błonia.
NP: Błonia

Wstałam i wyszłam za Azazelem. Po drodze wzięłam swoją miotłę ze schowka i ruszyłam na błonia.

NP: błonia Hogwartu

Weszłam do sali, usiadłam na końcu stołu Hufflepuff. Zaciskałam zęby, chcąc jak najbardziej zdusić w sobie płacz. Jestem silna, kiedyś będę najsilniejsza w swojej dziedzinie! Takie coś to jest przecież nic! Nalałam sobie kawy i wypiłam za jednym razem. Przydałbyś mi się tu teraz bracie... Położyłam ręce na stole i opadłam, głowę kładąc czołem na rękach. Byłam zrozpaczona.

Weszłam do sali i zobaczyłam, ze Is siedzi przy naszym stole. Podeszłam do niej i usiadłam obok.
- Hejoszki - powiedziałam nalewając sobie ciepłej herbaty.

- Hej - odpowiedziałam cicho. Czułam się martwa i bez sił. Nie płacz... Po prostu nie płacz do cholery... Zacisnęłam ręce w pięści, martwiłam się czy nie pokruszę też sobie zębów.

- Coś się stało? - zapytałam z niepokojem.
Od razu pomyślałam o jednym. Jeżeli ktoś skrzywdził Is, ja skrzywdzę jego dwa razy bardziej.

- Nie... Nic, nieważne - odpowiedziałam zdławionym głosem, odwracając głowę w drugą stronę. Chociaż... Wstałam, specjalnie opuszczałam głowę by włosy zasłoniły mi twarz. - Źle się czuję - odpowiedziałam i prawie że wybiegłam z Wielkiej Sali.
NP: Wieża Astronomiczna

Wyszłam z Wielkiej Sali i poszłam do dormitorium

NP dormitorium dziewczyn (Huff)

Weszłam do Wielkiej Sali I usiadłam na miejscu najbliżej drzwi. Położyłam ręce na stole i oparlam na nich głowę zamykając oczy. Tu sobie posiedzę. .. lepiej tu niż w dormitorium. ..

Weszłam do Wielkiej Sali, włosów nie odsuwałam z twarzy, cały czas mi ją zasłaniały. Nie interesowało mnie wtedy już jak wyglądam, usiadłam przy stole puchonów, nieświadoma że plecami do Koreanki. Nalałam sobie kawy, pociągnęłam jeden łyk, ale stwierdziłam, że nie chce mi się ani jeść ani pić, zamyśliłam się.

Znowu mi się przysnelo. Podniosłam głowę ze stołu i rozejrzalam się. Za mną siedziała, odwrócona tyłem Isobel. Nie zauważyła mnie. To dobrze. Za bardzo się do niej zbliżyłam... Za dużo sobie pozwoliłam. Odrzuciłam włosy na plecy i zabrałam się za jedzenie płatków z mlekiem.

Czułam, że nie mogę znaleźć sobie miejsca. Wstałam, kątem oka zauważyłam kogoś przy stole Ślizgonów. Gdy rozpoznałam tą osobę, idąc do drzwi sali, potknęłam się i się przewróciłam. Wstałam i wyszłam jak najszybciej.
NP: Korytarz na parterze.

Kiedy skończyłam jeść, wytarlam usta serwetka i wyszlam z Wielkiej Sali.

Next: Gdzieś tam