Wielka Sala

Spojrzałam na wychodzącego Aza. Łatwo było zauważyć, że coś jest nie tak, ale dlaczego kłamał? Chciałam wstać i pójść za nim, ale się powstrzymałam. Byłam pewna, że chodziło o Dianę. Zaczęłam się mocno niepokoić.

Gdy wychodził, mój wzrok był po prostu jak piła łańcuchowa wwiercająca się w niego. Jeszcze Cię dorwę, dowiem się o co chodzi. W końcu chodzi o moją Dianę! Westchnęłam. - Jak wam się spało? - zapytałam chcąc zmienić temat.

- Ja...yyyyy... nieźle - wymamrotałam pod nosem tak, że ledwo było mnie słychać.

Bez słowa wstałam i poszłam w stronę swojego dormitorium. Poczułam się gorzej.

-A jej co? -zapytałam kiedy brunetka siedząca z nami wstała i wyszła. -Kto to w ogóle był. .?

- Sam - powiedziałam cicho - Co się wszystkim dzieje?

-Wszyscy maja okres...-powiedziałam szczerząc się. -Może jakaś zaraza..

- Sam? - zapytałam gdy odchodziła. - Wszystko dobrze? - zapytałam trochę zmartwiona. Nie udzielała się zbytnio, trochę się z nią nie widziałam.

- O której mamy lekcje? - zapytałam - Chcę wiedzieć, kiedy mam skoczyć z wieży astronomicznej.

-Ej no nie panikujcie. .. bez przesady.. Nie będzie tak źle ludzie..

- Możliwe - powiedziałam i wzięłam łyk soku.
Nadal martwiłam się o Aza.

- Nie mogę się doczekać eliskirów, w przeciwieństwie do was - powiedziałam dziwiąc się temu jak narzekają. Dopiłam kawę i zjadłam jeszcze jednego tosta.

-My też. . Żadna z nas nie powiedziała ze nie..-powiedziałam przewracajac oczami. -Zauwazylyscie ze w Hogwarcie nic się nie dzieje? Kompletnie?

- Codziennie mamy jakieś lekcje i zero rozrywki - powiedziałam - Przydałoby się coś. Mecz Quidditcha? Albo wreszcie wypad do Hogsmeade.

-Noo... Chce nowe pióra. .. Mam dwa odkąd szczury twojego chłopaka zezarly mi wszystko... I chce nowe buutyy. .-jeknelam. -Mam wrażenie jakbym się nacpala...

- Poszłabym do Zonka - powiedziałam - I w końcu zobaczyłabym z bliska Wrzeszcącą Chatę. Od zawsze chciałam wejść do środka.

- Gdyby Hogsmeade było tuż po Londynie, nie potrzebowałabym eliksiru na kaca - powiedziałam w zamyśleniu. Ale jeśli wszystko w sobotę pójdzie po mojej myśli, to niepotrzebne mi ani Hogsmeade, ani Londyn.

-Możemy iść. . Wymknąc się ze szkoły. . Jakoś. . Jak coś. ..-poruszyłam brwiami,-Jeśli chcesz

- Czemu nie - zaśmiałam się - Możemy zostać przez to wyrzucone ze szkoły, ale plan nie jest zły.

-E tam zaraz wyrzucone. ..zdaj się na mój urok-machnelam włosami. -Będzie dobsz. .

- Jak tak, to dobrze - uśmiechnęłam się i dopiłam sok do końca.

-Że mną nie zginiesz. .-powiedziałam biorąc łyk soku.-Chyba. ..-dodałam robiąc mine

- A ja się chyba przyjdę, widzimy się na lekcji, arrivederci - powiedziałam do nich z uśmiechem, wstałam i wyszłam.
NP: Jezioro

Wleciała do Sali na miotle. Miała hamować, gdy spojrzała na Is. W ostatniej chwili hamowała przed stołem.
-Yo. - Powiedziała.

-Papappa! !!!! -krzyknelam do Isobel. -To co robimy???

- Hej Rina - powiedziałam - Siedzimy i jemy, czy gdzieś pójdziemy? Tak w ogóle, to gdzie jest Carl?

Spojrzała na nich pytająco.
- Jest dziś lekcja?- Zapytała. Wzięła bułkę i zaczęła jeść.

- Są eliksiry - powiedziałam , a potem spojrzałam na Soo.

Uhm. - Kiwnęła głową. Po chwili już jej nie było. Wyleciała z Sali na lekcje.

NP: Klasa eliksirów

- To ja już idę - powiedziałam załamanym głosem i wyszłam.

NP sala eliksirów

-Idę z tobą! -powiedziałam I pobiegłam za Chris.

Next : Sala eliksirów.

Po skończonej lekcji weszłam do sali mając nadzieję, że znajdę tu Azazela. Nie było go. Trochę się o niego martwiłam. No, może nie trochę, tylko bardzo. Wykończona tą całą sytuacją usiadłam przy stole Hufflepuffu i nalałam sobie trochę wody.

Weszła do sali, trzymając miotłę w ręku. Zwykle wlatywała z hukiem. A tym razem nie. Usiadła obok Chris.

W Sali znów usiadłam na przeciwko Chris i Miyafuji. -Elo pomelo i truskawki -powiedziałam wesoło nalewając sobie soku i rozglądając się po stole.

Wstała od stołu. Kiwnęła głową do Chris i Soo.
- To ja lecę.-Powiedziała, po czym wyleciała z Sali na miotle.

NP:Tereny Hogwartu

- Hej - powiedziałam z uśmiechem - Jak ci poszło na zajęciach?

-Chyba dobrze... eliksir był żółty. Ale nie wiem czy dobry... zostawilam wszystko i wyszlam.

- Widziałaś po dordze Azazela? Albo może w dormitorium? - zapytałam - Strasznie się martwię i nie wiem gdzie jest.

-Nie... Nie widziałam. .. Byłam u siebie i spałam. .. Może. . Może też śpi. . Nie martw się. . Złego licho nie bierze... -Uśmiechnęłam się pocieszająco.

- Może masz rację - powiedziałam opierając głowę na dłoni - Może nie powinnam się tak martwić. W sumie, jest dorosły. Niech robi co chce.

-Nic mu nie jest.. Serio Chris.. Nie martw się. ..-powiedziałam. Wzięłam w serwetke dwa tosty i napilam się soku. -Chcesz poznać Sowę?

Przyszedłem pogrążony w przemyśleniach. Czułem głód, dlatego tylko nie zostałem tam na noc. Zauważyłem Chris i Soo. Zawahałem się, z powodu swojego dylematu, ale usiadłem obok. - Hej, co tam? Było coś ważnego na lekcji?

Zmarszczylam nos przypominając sobie eliksiry i to milczenie ze strony Carla....

- Gdzieś ty był - powiedziałam z lekką złością - Martwiłam się o ciebie.
Miałam wrażenie, że zaraz się rozpłaczę. Najpierw znika bez słowa, a potem nagle się pojawia znikąd.

- Ja?... Na dziedzińcu, pod wieżą zegarową - zobaczyłem złość i zmartwienie Chris. Zabolało. Nie chciałem by to wszystko tak się potoczyło. Byłem zły na siebie. Objąłem ją. - Przepraszam.