Wielka Sala

Jak psu... Rzucił mi ją jak psu... Dobrze. Zasłużyłam. Poszłam po nią i podnioslam ja z ziemi , nie zwracając uwagi na innych. Idąc w stronę wyjścia, zabrałam szczątki zdjęć i wyszlam z WS.

NEXT : Sala wejściowa

Weszłam do całkowicie pustej sali i usiadłam przy stole Ślizgonów. Kiedy to zrobiłam odruchowo zaczęłam zastanawiać się czy przypadkiem Tokisaki nie miał racji i czy nie przynosze hańby Slytherinowi. . Siedziałam przy stole i bezmyślnie wpatrywalam się w blat.

Olałam lekcje, jakiekolwiek teraz były. Musiałam coś zjeść. Tak bardzo wkurzyłam się za Azazela, że całą noc przesiedziałam na Wieży Astronomicznej.
Weszłam do Wielkiej Sali, usiadłam przy stole puchonów, nalałam sonie soku i wgapiłam się w podłogę.

Weszłam do Sali i usiadłam przy stole Krukonów, jak zwykle wzięłam coś do picia i jedzenia. Było mi to obojętne. Zaczęłam jeść.

Wszedłem do Sali szukając Soo. Zauważyłem ją. Siedziała przy stole. Zignorowałem fakt, że nie powinienem siadać przy stole Ślizgonów i do tego rozmawiać z nią skoro, przecież wcześniej była delikatna sprzeczka. Ugh, walić to. Podszedłem do stołu gdzie siedziała i usiadłem naprzeciw jej.-Miałaś iść do skrzydła szpitalnego-powiedziałem patrząc na nią.

-A ty miałeś się odwalic. -powiedziałam bez żadnych emocji i oparlam pulsującą z bólu głowę o reke. -Stół Gryfonów jest dalej.

-Widzę, że nieźle sobie radzisz, królewno-stwierdziłem ignorując jej wypowiedź.-Powinnaś iść do pielęgniarki.-dodałem i podrapałem się po policzku

-Nic mi nie jest. -nalalam sobie kawy i pociagnelam łyk. Chwila..-Jak... jak ty do mnie powiedziałeś?

-Nic mi nie jest-przedrzeźniałem ją-Oh serio? Na schodach też nic ci nie było, prawda?-oparłem dłonie o policzek.-Ja? Wydawało ci się chyba-powiedziałem i uśmiechnąłem się.

-Na schodach... Spałam debilu a ty mnie do piguły zaniosłes! Masz szczęście ze jej nie było! -fuknelam. -I nie przedrzezniaj mnie

-A od spania nie masz dormitorium?-uniosłem brew i nalałem do kubka wody.

Chciałam odpowiedzieć ale w ostatniej chwili powstrzymałam się. -Mam. -odparłam i wypiłam kawę do końca. -Za dużo kawy.. -mruknelam do siebie.

Chwilę milczałem stukając palcami w stół. Zaraz potem w końcu postanowiłem się odezwać-Powiedz mi jedno. Po co to robisz?

-Hm? -spojrzałam na niego dmuchajac w kosmos włosów który opadł mi na twarz, żeby się go pozbyć. -Co robię?

W towarzystwie brata weszłam do Wielkiej Sali. Kątem oka widziałam Soo. Byłam zaskoczona, ale jedynie tym, że nie obchodziła mnie już. Widząc Carla tylko spojrzałam na to sceptycznie, domyślałam się, że zakończy się to prędzej czy później tak jak w moim przypadku. Pozostało mi jedynie mieć nadzieję, że chłopak się opamięta. Zauważyłam Chris, usiadłam obok niej. Mimo to poczułam rozczarowanie gdy Azazel nie usiadł ze mną. Czemu?

Wszedłem w towarzystwie Isobel, zauważyłem parkę gadającą przy stole Ślizgonów. Niech Morgana Ci później sprzyja, pomyślałem widząc chłopaka. Nie wiedział na co się pisze. Niech sprzyja Ci kiedy będziesz musiał się po niej pozbierać. Usiadłem przy stole Ślizgonów, w miarę daleko od nich. Wyjąłem książkę i zacząłem czytać. Wyśmienity pisarz, wyjątkowo pisał.

Westchnąłem.-Myślę, że twoja "śliczna" główka, rozgarnie to bez mojej pomocy-powiedziałem robiąc cudzysłów w powietrzu. Wstałem i powoli odchodziłem. Odwróciłem się i dodałem-Miłego dumania w samotności. Idę gdzieś, ale ciebie to i tak nie obchodzi.-wzruszyłem ramionami i wyszedłem z sali.

- Hej - powiedziałam nie odrywając wzroku od podłogi.
Wzięłam łyk soku.

- Co jest? - zapytałam Chris. Coś było nie tak, nigdy tak nie patrzyła w podłogę. Czy przez to co zrobił Az, straciłam i ja w jej oczach?

- Nie, nic - powiedziałam i uśmiechnęłam się - Wszystko w najlepszym porządku.

- Mam nadzieję - mruknęłam i nalałam sobie kawy. Szkoda, że patronus mi nie wyszedł perfekcyjnie... Byłyby punkty dla domu... Westchnęłam. - Nie było Cię na zaklęciach.

Chcialam zatrzymac chlopaka ale było juz za późno. Do sali weszła Isobel z bratem. Podazylam wzrokiem za dziewczyna i dostrzegłam Puchonke która wczoraj.. Tak jakby stanęła w mojej obronie. Powoli wstalam i podeszlam do niej. Lekko klepnelam ja w ramię.-Przepraszam...

Podniosłem wzrok znad książki, zauważyłem Sam. Isobel siedziała przy Chris, a Chris... No. Wstałem i usiadłem obok Samanthy. - Hej. Jak po lekcji? - zapytałem z uśmiechem. - Chyba nie masz nic przeciwko jak tu usiądę? - dodałem po fakcie.

Chłopak rozejrzał się dookoła i zauważył Koreankę, do której podszedł."Hej, lepiej się czujesz?"

Nawet nie wiem kiedy, ale zaczęłam szybko szkicować. Trafiło akurat na owoce w misce. Słysząc głos Azazela ręką trąciłam kubek z wodą, a ten wylał mi się na zeszyt. Cicho przeklnęłam. Wzięłam serwetki i próbowałam uratować szkic.

- za co mnie przepraszasz? - zapytałam Soo - Nic się nie stało.
Spokojnie wzięłam łyk soku dyniowego.
- A na zaklęciach mnie nie było, bo po prostu nie chciało mi się przyjść.
Tak, powiedziałam to. Jedna z moich ulubionych lekcji, a mnie nie było.

- Spokojnie - powiedziałem bez uczucia winy czy coś. Wziąłem zeszyt, mruknąłem jedno zaklęcie, czas jakby na nim cofnął się o dwie sekundy, oddałem go w całości uratowanego. - Takie coś da się odkręcić.

- Leń - rzuciłam tylko, pociągnęłam łyk kawy, totalnie ignorując ślizgonkę.

-Dzięki-wymamrotałam i schowałam zeszyt-Co plan z haremem ci się nie udał, że się tu dosiadłeś, huh?-spojrzałam patrząc na niego

Parsknelam smiechem -Nie nie.,.. Yyy. . Sekundke..-dodałam do chłopaka który do mnie podszedł. Zwróciłam się ponownie do Puchonki. -Chciałam ci podziękować. -powiedziałam klaniajac się. Po raz pierwszy od .. od dawna zachowałam się tak , jak mój tata mnie wychował. . -Dziękuję za to ze tak się zachowałas

- Ktoś kiedyś na poważnie mówił, że planuję harem? Wliczając mnie do tych osób? Proszę Cię, mam dość tego po pierwszym roku w Japonii - machnąłem ręką. - Po prostu i Ty siedzisz sama, i ja. Czemu by nie pogadać? Swoją drogą, ten chłopak co się porywa na tą Koreankę, to od Ciebie z domu? Wątpię by posłuchał moich ostrzeżeń. Chodzi o mi o to że on się na niej przejedzie - powiedziałem rozbawiony. Ludzie... Jesteście jak ćmy, lecicie do ognia.

- Nie ma problemu - powiedziałam - Pewnie byś tak nie postąpiła co?
Po chwili ciszy odezwałam się ponownie.
- Czuję się świetnie. Zawsze chciałam dać komuś w twarz.
Zaczęłam się śmiać.

-Nie znam go. Nie będę się mieszać w cudze sprawy. Jego decyzja.-wzruszyłam ramionami- To nie jest w każdym razie Krukon. Gdyby nim był to bym wiedziała.

Jak dla mnie, często robiła coś co zadziwiało ludzi, na koniec i tak nic się nie zmieniało. Wstałam i dumnie wyszłam. Może i się upokarzałam, miałam swoje upodobania, ale były chwile przeznaczone na takie rzeczy, i tylko z osobami, które były tego warte. Poszłam do podziemi, do pokoju wspólnego.
NP: Pokój Wspólny (Hufflepuff)

- Więc albo puchon albo gryfon. W sumie, o wiele lepsza jest wiedza praktyczna niż teoretyczna - westchnąłem rozsiadając się wygodniej, widząc jak SooAh kłania się Chris. W końcu Ci przeszło czy jak? Nie zmieniłaś się jeśli chodzi o Twój stan... Mogłabyś się umyć i ubrać ~ rzuciłem w myślach. - Chyba lubisz rysować, no nie? - zapytałem Krukonki.

Zdziwiłam się śmiechem dziewczyny. Kiedy Isobel wyszła spojrzałam za nią. Czeka mnie dłuuugi dzień. .. -Nie wiem czy bym zrobiła czy nie.. Być może i tak... Być może nie... Wbrew pozorom nie jestem taka od urodzenia. Jeszcze raz dziękuję, -ukłonilam się po raz ostatni i odwrocilam do chłopaka, -Tak?

Zauważyłam, jak Azazel rozsiada się obok Sam. Szybko napisałam do niej karteczkę i rzuciłam prosto przed nią.
"Uciekaj, póki możesz".
Uśmiechnęłam się do niej.

Spojrzałem na karteczkę, którą Sam posłała Chris. - Dlatego szukałem ciekawych książek - mruknąłem rozbawiony tym. Polubiłem Chris, bardzo mocno, ale nic na siłę. Jeśli nie chce zaakceptować mojej natury, to nie zmuszę jej do tego.

Spojrzałam na karteczkę i otworzyłam ją. Zaśmiałam się pod nosem. Schowałam ją do zeszytu, który znów wyciągnęłam.-Czy ja wiem? Myślę, że bardziej można nazwać to bazgroleniem.-powiedziałam odkładając zeszyt na stole. Schowam go potem.

- Jak dla mnie, to nawet nieźle Ci to wychodzi. Kiedyś próbowałem nauczyć się narysować lepiej, ale, dostałem gitarę elektryczną i pochłonęła mnie w całości - oparłem się na rękach wygodnie.

-Taaa...-pokiwałam głową. Wzięłam zeszyt i schowałam go. Podniosłam się z miejsca.-Nie wiem jak ty, ale ja idę do biblioteki.-dodałam i sprawdziłam jeszcze raz czy niczego nie zapomniałam.

- Tylko tym razem krzesła nie zapomnij - odpowiedziałem z uśmiechem i wstałem. - Albo książki z niższych półek bierz - dodałem i wyszedłem z Wielkiej Sali.
NP: Dormitorium Chłopaków (Slytherin)

"Wybacz że się spytam, ale czy na pewno wszystko w porządku?" Kurt naprawdę chciał pomóc, nawet jeżeli ona nie zachowywała się najlepiej wcześniej."Jeżeli masz problem z czymś lub kimś, możesz że mną pogadać, tyle chciałem ci powiedzieć." Uśmiechnął się i poszedł do stołu swojego domu.

NP: Pokój Wspólny Gryffonów.

To.. Było. .. W hui.... Dziwne.... Potrzasnelam głową i wyszlam z Wielkiej Sali. Musze porozmawiać z.. ze wszystkimi.. poszłam szukać. . Jego.

Next: Błonia maybe

Nie chciało mi się siedzieć dłużej, po prostu wyszłam na dwór.

NP błonia