Klasa eliksirów

Spojrzała na nauczycielkę. I z niechęcią przelała eliksir do buteleczki. Przyjrzała się uważnie eliksirowi i wzięła do ręki.
- Uhm..-Przełknęła ślinę i wypiła.
Wypiła cały eliksir. Po jakimś czasie, jej ręka zaczęła się świecić na różowo.
Nie cierpię różowego...-Mruknęła cicho...
Powiedziała to tak jakby bardziej się przejęła kolorem, niż tym, że ręka jej się świeci.

Mój cudowny eliksir z fioletowego przeobraził się malinowy.
Czas na śmierć - pomyślałam.
Miałam ochotę się rozpłakać, bo byłam pewna, że tego nie poprawię i trafię z nieznaną dolegliwością do skrzydła szpitalnego.

- Świetnie ci poszło, Is, oby na Zielarstwie szło ci lepiej - mruknęłam i wyszłam z sali.

Następny post w pokoju wspólnym

- Ja mogę to posprzątać... - powiedziałam cicho, nie chciałam by to przeze mnie nasz dom był najgorszy. Nie chciałam być temu winna. - Proszę... Ja się postaram poprawić, po prostu... Słabo mi wychodzi ten przedmiot... - dodałam czując się jak najgorsze nieprzydatne warzywo. Diana, potem SooAh, teraz znowu Diana, zdrowie psychiczne podupadało, będę musiała gdzieś po zmroku wyskoczyć się przejść...

Sensei? - Zapytała. Jak długo ręka będzie mi się świecić?- Dodała.
Spojrzała na święcącą się rękę.
Sensei? Kiedy ręka mi wróci do normalności? - Wypytywała.
W końcu ucichła, mając nadzieję, że eliksir przestanie działać. Spojrzała na nauczycielkę.

Zebrałem rzeczy i ruszyłem do wyjścia. W sumie byłem zadowolony ze swojego eliksiru. Jakbym zepsuł coś tak łatwego na drugim roku, to byłoby słabo.

*edit* Następny nie wiem gdzie

- Mogę być nawet poćwiartowana, mnie obchodzi mnie już nic - powiedziałam wściekła na siebie, zaciskałam pięści, trzęsłam się i szybko wyszłam.
Następny post w: Pusta Sala

-Gdzie jest pokój pielęgniarki?- Zapytała.
Po drodze i tak pewnie zabłądzi. Szkoła jest tak duża, że łatwo się gubi. Zamyśliła się.
- Um.... Tego.. nooo..nandemonai...- Powiedziała cicho.

Siedziałem grzecznie jak dobry uczeń i spoglądałem na wszystko. Podszedłem do nauczycielki z zamiarem zaoferowania pomocy, ale ona prędzej by mnie zabiła niż przyjęła pomoc gdy spokojnie da radę sama. Wesolutki wyszedłem z Sali i skierowałem się do Dormitorium. Mam nadzieję, że wziąłem jakąś książkę z domu. Jeśli nie to będę musiał zapierdzielać kilka pięter do biblioteki. OBY NIE ! Jeden z pierwszych stopni. KURWA. Znowu leżałem na schodach. Kolejny punkt dla nich. Boli, a tyle schodów przede mną. No cóż. Zapierdzielamy.

                                      Następny post w Dormitorium Gryffindoru.

Czekała dłuższy czas na odpowiedź. Chyba nikt jej nie usłyszał. Postanowiła sama znaleźć pielęgniarkę. Wyszła z klasy. Rozejrzała się po korytarzu i ruszyła przed siebie na ślepo. Najwyżej się zgubi.

Następny post u pielęgniarki, o ile trafi. xd

Wbiegłem do sali i podszedłem od razu do pani Diany. - Przepraszam ... uhhh... - Wydyszałem i spojrzałem się na nią.- Mogę pomóc ? Zgubiłem pewną fiolkę. Wie penie pani co w niej było. Zapasu nie mam, a jak dobrze wiemy długo się go robi. - Z całkowitą powagą spoglądałem na moją nauczycielkę. Pożerała mnie od środka spora ilość strachu i obaw.

Pośpiesznie wyszłam z sali. Zabrałam soje rzeczy,- no nie było źle-pomyślałam i uśmiechnęłam się pod nosem

Kurt wlał sobie eliksiru do butelki by spróbować później, wstał i poszedł za Isobel'ą. Lepiej spróbować ją uspokoić niż mieć wyrzuty sumienia że nic nie zrobił.

Następny pod na błoniach.

Spojrzałem na nauczycielkę jak na boga. Tylko dlatego, że miała zapas magicznego Eliksiru. Choć jeszcze mógł by być słodki. Wtedy to już bym się jej kłaniał.- dzię...- Chwilkę później byłem na ziemi z panią Dianą. Zabolało tylko bardzo, ale bez problemu. Przyzwyczajony jestem. - Ał... Czy coś się Pani...  - Spojrzałem gdzie jest i zrobiłem się czerwony po czym spojrzałem na drzwi. Zamknięte ! Uff nikogo nie ma.- Przepraszam ale ...

Drzwi do klasy były zamknięte. .. spóźniłam się na lekcje.. Uuups. .. bywa... shit... Schowam się w Pustej Sali... tam zazwyczaj nikogo nie ma.. Może mnie nie znajdą. ..

Następny w Pustej Sali

Zdyszana stanęłam przed drzwiami sali. Oczywiście, z roztargnienia na ławce zostawiłam pióro. Drzwi były zamknięte. Zapukałam i usiadłam pod ścianą. Może ktoś tam został i chciałby mnie wpuścić do środka.

Spojrzałem jeszcze raz totalnie zawstydzony. Na 100% byłem cały czerwony. Spojrzałem się na boki. - Fiolka się rozbiła... Czy mógł bym poprosić o jeszcze jedną? - Chciałem nie przyprawiać jej więcej wstydu przed uczniem. Zgrabnie i szybko się odsunąłem i wstałem. Podałem Dianie dłoń.- P-proszę wstać.

Zapukałam po raz drugi, a potem trzeci. Musiałam odzyskać moje pióro.

Złapałem za fiolkę i pobiegłem do drzwi. Złapałem za nie i otworzyłem drzwi. - Dziękuję za wszystko. - Odpowiedziałem w pośpiechu i wyszedłem. Minąłem dziewczynę i pognałem do siebie. To znaczy... Dormitorium. Chodziło mi o Dormitorium oczywiście. Wlazłem po schodach. Ich było tak wiele... TAK WIELE. Za każdym razem bolało mnie to w serduszku.

Z sali wybiegł jakiś chłopak. Nie wiem gdzie się tak spieszył, ale coś musiało się stać.
- Przepraszam, chyba zostawiłam pióro na ławce - powiedziałam z uśmiechem do nauczycielki.

- Nie ważne - rzuciłam i weszłam do środka.
Chwyciłam pióro i udałam się do Wielkiej Sali, żeby coś zjeść.

Wszedłem do sali, rozejrzałem się.
- Pani profesor? - zawołałem.

Usiadłem na ławce, spojrzałem na nią. Cholera... Aż mi się przypomniały tamte zdarzenia, dopiero po kilku sekundach się opamiętałem. - Kiedy Pani chciała, żebym obiecał, że następnym razem będzie po "mojemu" - zacytowałem ostatnie słowo. - To co miała na myśli? I swoją drogą, jak się Pani nazywa? Bo tego jeszcze się nie dowiedziałem - zaśmiałem się.

- Ładne imię. Jak rzymska bogini księżyca. Cóż... I tu i tu bogini - uśmiechnąłem się łobuzersko. Wstałem i udałem się ku drzwiom. Przystanąłem na chwilę. - Ciekawe jakich zasad... Może kiedyś będę miał okazję się dowiedzieć. Cóż... Przyszedłem tu bo mi się nudziło, ale nie wątpię, że Pani ma dużo rzeczy na głowie. Do widzenia i miłego dnia.

Zaskoczyła mnie ta nagła akcja, odwzajemniłem pocałunek, rękami objąłem Dianę w pasie. Umie się całować, nigdy w to nie zwątpię.

Ruch jej bioder był jak "Baczność!" dla żołnierza w moich spodniach, kontynuowałem pocałunek z nauczycielką, opuściłem rękę na jej tyłek, drugą położyłem na jej piersi.

Odgłos pstryknięcia palcami i zamkniętych drzwi dał mi jasno do zrozumienia. "moje zasady i, właśnie, chęci". Podniosłem ją trzymając za uda i położyłem ją na biurku, położyłem się na niej wciąż ją całując. Wystarczyło raz jej posmakować by nie móc przestać i pragnąć jej coraz bardziej. Chyba została moim narkotykiem właśnie...

Oooo... Jak ostro i władczo. Kobieto no... Narobiłaś mi ochoty a teraz mam wyjść? No okej, nie będę za sobą mostu palił. Uśmiechnąłem się tylko. - Okej - powiedziałem. - Do zobaczenia, proszę Pani - wyszedłem.
NP: Dziedziniec Hogwartu

Zapukałem do drzwi, a gdy nie usłyszałem nikogo, pociągnąłem za klamkę. Klasa była otwarta. Ociężale pchnąłem drzwi i rozejrzałem się za miejscem, gdzie mogę usiąść. Wybrałem miejsce pośrodku, a jako, że byłem tu prawie sam, bo w końcu była też tutaj nauczycielka, nie miałem z kim rozmawiać. Usiadłem na miejscu i wyciągnąłem zeszyt.

Zapukałem do drzwi, a gdy nie usłyszałem nikogo, pociągnąłem za klamkę. Klasa była otwarta. Ociężale pchnąłem drzwi i rozejrzałem się za miejscem, gdzie mogę usiąść. Wybrałem miejsce pośrodku, a jako, że byłem tu prawie sam, bo w końcu była też tutaj nauczycielka, nie miałem z kim rozmawiać. Usiadłem na miejscu i wyciągnąłem zeszyt.

Zanim przyszłam do klasy , wstąpiłam do sowiarni i wysłałam sowę na Pokątna. Potrzebne mi w końcu jakieś ciuchy.. szaty... I tak dalej... lista była długa... Pieniądze ściągną sobie z konta u Gringotta. Weszłam do klasy. -Dzień dobry...

Weszłam do sali z wielką niechęcią. Nie lubiłam eliksirów i często coś mi nie wchodziło.
- Dobry - powiedziałam patrząc na nauczycielkę.
Usiadłam w zupełnie ostatniej ławce, tuż pod ścianą.

-Dzień dobry-powiedziałam po czym usiadłam na miejscu gdzie byłam tydzień temu. Wyciągnęłam swoje rzeczy i cicho powtarzałam to, czego uczyłam się wcześniej.