Wielka Sala

-No. Mówiłam przecież.  -powiedziałam mierząc chłopaka wzrokiem. -Ah.. Tak jest pani profesor. -powiedziałam kłaniając się nisko kiedy dochodziła. -No więc? -spojrzałam na Collinsa. -Na czym?

Gdy nauczycielka odeszła spojrzałem na Soo, a potem wzruszyłem ramionami. Zaraz potem wróciłem do miejsca gdzie siedziałem wcześniej i przy użyciu zaklęcia osuszyłem się.

Przewróciłam oczami i stanęłam za chłopakiem. Spojrzałam czy psorka się nie patrzy po czym zapaliłam papierosa następnie gasząc go na karku Collinsa. -Zadałam Ci pytanie.

- Soo! - zawołałam ostrym tonem. - Accio papierosy - rzuciłam wyciągając różdżkę i złapałam w locie paczkę oraz niedopalonego, którego przed chwilą zapaliła. Położyłam je na tacy i podpaliłam.

-Przecież nic nie robie! -krzyknęłam rozkładając ręce.

- Ja wiem co robisz, nie jestem ślepa - odpowiedziałam z irytacją, po tacę, na której był już tylko popiół, przyszedł skrzat i wyniósł.

-Obecnie stoję. -powiedziałam niewinnie.

- A wcześniej przypaliłaś Collinsa - odpowiedziałam grobowym tonem. Słowo daję, zaraz ściągnę tu Jamesa z Londynu...

-Tak okazuje miłość. -powiedziałam.

- Żebym ja zaraz Tobie nie okazała miłości... - mruknęłam.

-Kiedyś próbowałaś. -powiedziałam. Co? Spojrzałam na nią zastanawiając się chwilę. Nie. Przeniosłam wzrok na Collinsa. -Nie lubię czekać.

- Owszem, próbowałam, potem Azazel zmienił bieg spraw trochę - odpowiedziałam impulsywnie. - Ale i tak miłość przyjacielska była.

Spojrzałam na nauczycielke marszczac brwi. -Co?

- Nieważne - machnęłam ręką i wróciłam do jedzenia. Podobał mi się mój nowy kolor włosów. Jak za dawnych czasów...

Tu się dzieje coś złego. Albo dziwnego. Albo to i to. Zakrecilo mi się w głowie przez co upadłam na ziemię, przy okazji przewracajac krzesło. Zamrugałam kilka razy po czym usiadłam. Obraz miałam maksymalnie zamazany.

Kątem oka zauważyłam gwałtowny ruch, szybko zerwałam się z miejsca i pobiegłam do Soo, pomogłam jej wstać. - Wszystko okej? - zapytałam.

-Tak. -odsunęłam się od nauczycielki żeby mnie nie dotykała. -Podłoga nierówna. -powiedziałam nadal mrugajac bo ledwo widziałam kształty.

- Usiądź - pomogłam jej usiąść na krześle, nalałam wody do szklanki i jej podałam. Obawiałam się, że zaczęła powoli sobie przypominać trochę rzeczy.

Podniosłem się z miejsca i ruszyłem do wyjścia. No, dlaczego by nie? Słyszałem urywkę rozmowy Soo z profesorką. Po chwili otworzyłem drzwi i wyszedłem.

NP: błonia Hogwartu, może?

Poczułam jak wciska mi w ręce kubek. Powąchałam zawartość po czym wzięłam łyka. Woda. Ręka mi się trzesła wiec zdążyłam trochę rozlac ale olałam to. Usłyszałam że krzesło obok mnie odsuwa się. Nath.

-Ja..Dobranoc. -powiedziałam podnosząc się z krzesła. Odłożyłam kubek na stół i wysunęłam rękę do przodu. Po chwili poczułam pod nią miękka sierść. Mając psa za przewodnika wyszłam z sali.

Weszłam do Wielkiej sali i usiadłam przy stole Gryfonow. Nalalam sobie soku i zabrałam się za jedzenie pieczeni która nałożyłam sobie na talerz.

Zauważyłam rudowłosą, jako że Skai przysnęła, znów powiedziałam do niej, że zaraz wrócę i przysiadłam się do niej. - Hej, nowa? - zapytałam z uśmiechem.

-Amm.. Szczerze mówiąc to nie..-uśmiechnęłam się. -Hej

- Nie? - zmarszczyłam brwi - Nie widziałam Cię tu wcześniej.

-A ja Ciebie tak. -powiedziałam z uśmiechem. -Rose Weasley. Miło mi Cię poznać Sophie

Zatkało mnie totalnie, ale pokiwałam głową z zakłopotanym uśmiechem. - Uhhh... Mi też miło poznać - zaśmiałam się lekko. Brawo Sophie, już Cię znają Ci, których nie znasz... Co ja takiego zrobiłam i kiedy?!

-Wszystko okej? Powiedziałam coś nie tak?

- N-nie nie wszystko okej - zapewniłam ja szybko i wzięłam oddech. Spokojnie, widać że Cię lubi, że nie odwaliłaś niczego głupiego... Upiłam łyk kawy pospiesznie. - Więc... Skąd znasz moje imię i noooo...?

-Byłam raz na waszych zajęciach z eliksirów. Dostałam szlaban i musiałam czyścić słoiczki bez magii. Siedziałam w drugim kącie sali. -uśmiechnęłam się. -Kojarzę Ciebie i kilka innych osób.

- Aaa... Okej - pokiwałam powoli głową. - Dziwne, że Cię nie zauważyłam. Ciężko by tak fajne włosy nie wpadły w oko - zmarszczyłam brwi i zaczęłam nalewać sobie kawy.

-To był chyba komplement wiec.. dziękuję. -zaśmiałam się. -Były wtedy związane w kotka wiec mogłaś nie zauważyć. W sali poza tym było ciemno.

- Właśnie... - zmarszczyłam brwi powoli kojarząc to. - Było to za czasów Isobel czy Diany?

-Profesor Blake. -odpowiedziałam pijąc ze swojego kubka.

- Naprawdę mam kiepską pamięć albo jestem głupia - zmarszczyłam nos.

-Ej no nie mów tak! Po prostu nie zauważyłaś. W sumie to chyba nikt z klasy mnie nie zauważył. Jestem mała a poza tym wtedy siedziałam naprawdę w prawie samym kslo i to na podłodze bo tak było mi wygodniej. Nie do końca pamiętam cie z twarzy. Poznałam cię bardziej po głosie. -uśmiechnęłam się .

- Aaaa... No chyba że tak - odparłam z lekkim uśmiechem. - Jednak i tak poza lekcjami bardzo rzadko Cię widywałam. Akurat wtedy byłam w Gryffindorze.

-Większość czasu siedziałam zaszyta w bibliotece. .. Z natury Nie jestem zbyt mądra bo akurat te geny mam po tacie.. Wiec próbuje nabyć trochę wiedzy...

- Aaa... Pewnie nie jest jednak tak źle.

-Może i nie ale nie chce tego sprawdzać. -przeczesałam włosy palcami i przerzuciłam je na jedną stronę.

- Rozumiem - kiwnęłam głową i poprawiłam szatę. Podwinął mi się rękaw, a nie chciałam, by każdy widział siniaki.

Zauważyłam ślady na ręku Sophie ale nie pytałam skąd się wzięły. Mama mówiła że lepiej nie być wscibskim . ..
-To.... Sophie. Może opowiesz mi coś o sobie?

- Cóż... Jestem niezdarą trochę - zaczęłam mając na myśli siniaki, które widziałam, że zauważyła. - Jak zauważyłaś jestem nieśmiała, trochę nerwowa... Dodatkowo trochę zaniedbywana przez swoją miłość... Kawoholiczka i chyba tyle. A Ty?

-Ja? A ja nie lubię kawy. -parsknęłam śmiechem. -A o sobie opowiem ci innym razem, jak będzie co opowiadać. - puściłam jej oczko.

- Zawsze jest coś do opowiadania - zmarszczyłam brwi.