Jezioro Hogwartu

- What? - zaśmiałam się, podrygując się - Co się właśnie stało. XDD

- To mój chomik, ma na imię Janusz - powiedziałam lekko zakłopotana, zastanawiałam się co on tam robił. - Możliwe, że go tam wyrzuciłam po tym jak wszedł pod spódnicę Sam... Nie pamiętam dokładnie - westchnęłam. Mimo wszystko razem z Nelly się śmiałam, wręcz się nią wpatrywałam kiedy się śmiała. Wyglądała wtedy naprawdę pięknie.

Zobaczyłam błyskawicę, a zaraz po niej cichy grzmot. Zanosiło się na burzę. Uwielbiałam ją... tylko cholera nie nocą i nie pod drzewem. Spojrzałam szybko porozumiewawczo na Isobel, wzrokiem kazałam wymyślić jej szybką decyzję.

- Chodźmy do pokoju spotkań, mało kto tam przychodzi - powiedziałam i ziewnęłam, miałam już się podnieść, ale zamknęłam oczy i zasnęłam wtulona w nią. Ostatnia myśl jaka mi przyszła do głowy zanim odpłynęłam? Jak ja się cieszę, że jestem niska, lekka i drobna.

Isobel zamilkła, a pioruny rozprzestrzeniały się szaleńczo po niebie. Wziełam ją na ręcę... była taka drobniutka, jak jakiś malutkie ciasteczko. Szłam powoli, aby nie wywalić się na śliskiej trawie. Czemu moje wszystkie porównania odnoszą się do jedzenia? Zaśmiałam się cicho aby jej nie przebudzić i udałam się do budynku.

NP: Pokój wspólny

Idąc obok Azazela, poddawałam jakieś tematy na rozmowę. Musiałam iść dwa razy szybciej niż zawsze, gdyż jego najzwyczajniejszy krok to były dwa moje małe kroczki.

Przyszedłem z Ann nad jezioro i wygodnie się położyłem podpierając się na łokciach, piękna pogoda, bardzo ciepło oraz pełnia księżyca. Można by rzec, że romantycznie. Fajnie byłoby tak wychodzić z Dianą, ale tak jak mówiła Soo, muszę się kryć z tym związkiem. Westchnąłem. - No to dajesz - powiedziałem do niej z uśmiechem.

Usiadłam po turecku naprzeciwko niego. Wyprostowałam plecy i zaczęłam śpiewać jeden z moich ulubionych utworów. Zaśpiewałam tylko jedną zwrotkę i refren, by nie zanudzić mojego słuchacza, któremu notabene cały czas się przyglądałam.

- Pięknie - powiedziałem zaskoczony i z uznaniem. Czemu dziewczyno nie trafiłaś mi się przed Chris i Dianą? I jesteśmy coraz bliżej momentu, że będę musiał Cię rozczarować co do związku ze mną. Ale mimo to jej ciało i jej osoba mnie nęciła. Uosobienie seksapilu równe Dianie.

- Dziękuję. Znowu. - zaśmiałam się - Nie za dużo tych komplementów jak na moją osobę? - zapytałam lekko zaskoczona, nieco się przybliżając.

- Dużo, ale szczerych. Ale faktycznie, za bardzo szaleję z nimi - zaśmiałem się.

Poprawiłam włosy, delikatnie je roztrzepując. Czułam się nieco zawstydzona, bo dostawałam za dużo komplementów według mnie. Przybliżając się jeszcze bardziej, nachyliłam się co poskutkowało uwydatnieniem mojego biustu. Co wcale nie było zamierzone.

Jej biust ściągnął mój wzrok, poczułem jak mój szop pracz się budzi. Cholera... W chwilach podniecenia ciężej było u mnie z wiernością, przeniosłem wzrok na jezioro. Nic nie powiedziałem, widok zrobił pustkę w mojej głowie.

Kątem oka zauważyłam co nie co w jego spodniach. Odchrząknęłam i posłałam swój wzrok w inną stronę.
- Zagrasz mi kiedyś na gitarze? - przerwałam niespecjalnie komfortową ciszę.

- Hmmm... Pewnie, zawsze i wszędzie - zaśmiałem się i spojrzałem znów na nią. Położyłem rękę tak, by w miarę zakrywała krocze, ale prawdopodobnie było już za późno.

Zaśmiałam się krótko. Ewidentnie podniecił go mój biust. Nie chciało mi się wstawać, więc na kolanach przysiadłam się obok.
- Słuchasz metalu, czyż nie? - rzuciłam z uwodzicielskim tonem.

Cholera... Ten ton głosu... Myśl o Dianie, myśl o niej, a nie zejdziesz na złą drogę. Oparcie się jej osobie zaczynało być coraz trudniejsze, o wiele łatwiej by było gdyby była ubrana w szatę. - Owszem. Też słuchasz? - zapytałem z nadzieję, że trafiłem na kogoś o dobrym guście muzycznym. Nikt w szkole, poza moją siostrą, nie miał chyba takiego gustu.

- Zdarzyło się parę razy, ogólnie nie mam wyuczonego stylu muzycznego. Głównie sama piszę swoje piosenki raczej o spokojnym tonie z użyciem mojej klasycznej gitary. Lecz elektryczna gitara, to by było coś. - spojrzałam w jego jego, jakby domagały się czegoś więcej albo może tylko mi się tak wydawało.

- Chcesz to dam Ci na niej pograć, nie zawsze mam dla niej czas, więc nawet mogę Ci ją pożyczyć - odpowiedziałem i spojrzałem na jej twarz, usiłując nie patrzyć niżej. Bez kolejnych bodźców mój kraken się uspokajał. - Ale lubisz metal, nie?

- Lubię każdy gatunek muzyczny. - uśmiechnęłam się drugi raz przy naszym spotkaniu tak szeroko, że mój kolczyk był cały widoczny. - Myślisz, że musiałabym mieć jakieś lekcje przechodząc z klasycznej gitary do elektrycznej?

- W końcu niebiosa dały mi kogoś z dobrym gustem muzycznym - odetchnąłem z ulgą kładąc się już całkowicie i patrząc na niebo. - Musiałabyś się przyzwyczaić do strun. W klasyku trzy z sześciu są nylonowe, w elektryku wszystkie stalowe. Co do reszty jakbyś miała z czymś problem, to mogę Ci pomóc.

- Czyli byłbyś moim nauczycielem tak? - zaśmiałam się - Za jakąś opłatą czy czymkolwiek?

- Ode mnie? Opłata za to? Nie jestem jakimś tam Dexterem - zaśmiałem się razem z nią. - Coś Ty, akurat lepiej byśmy się poznali i wszystko. Zrobiłbym jeszcze z Ciebie metalówę, obudzona o północy piosenką w ułamek sekundy ją byś rozpoznała... Pewnie, że bym był - dodałem z rozbawieniem.

- No to jeszcze lepiej. Wydaje mi się, że metalówką z wyglądu jestem. Chociaż brak mi skórzanej kurtki i glanów. Wiele osób sądzi, że jestem ta zła i w ogóle ta dziewczyna z tatuażami i w czarnych włosach, kim ona jest, co ona sobie myśli. - cytując różne osoby całkowicie zmieniłam głos - A zazwyczaj obrażają mnie jakieś lalusiowate, różowe nastolatki, które jarają się lajkami na instagramie. - westchnęłam

- Taki świat, który już dawno zszedł na psy - skomentowałem. - Nawet jeśli zła, to lubię złe. Poza tym, ważne jest to, by samemu sobie się podobać niż patrzyć na innych. Co do kurtki i glanów, możesz pogadać z Isobel. Ma mnóstwo tego, par i kurtek, w połowie chodziła może raz czy dwa.

- Nie znam tu nikogo prócz Ciebie. - starałam się to wymówić z jak najbardziej flirciarskim tonem - Do jakiego domu należysz, bo w sumie, chyba nie pytałam. - pochyliłam się lekko, opierając łokcie o uda.

- Slytherin. Spokojnie, poznasz, nawet ja mogę Cię z nimi zapoznać. Tylko uważaj na Christine Stephens, będzie starała się zmienić Twoją opinię o mnie - powiedziałem z rozbawieniem pod koniec. - A, no i jest jeszcze Koreanka, z nią też nie wiadomo - i znów ten ton... Znów zaczyna mi mącić w głowie. Westchnąłem.

- Slytherin... - pomyślałam dłuższą chwilkę - Czyli jesteś agresywny, impulsywny i mściwy tak? - przegryzłam dolną wargę w dość kuszący sposób.

- Agresywny... Nie jestem, ale do czasu. Impulsywny... Zdarza się. Mściwy jak najbardziej - zerknąłem na nią akurat w momencie, w którym przygryzała wargę. Najchętniej sam bym ją jej przygryzł. O czym ja myślę? A Diana? Facet, ogarnij się trochę, pomyślałem.

Nie wiedziałam jak jeszcze mogę go "niezauważalnie" sprowokować do jakichkolwiek działań z jego strony. Zarzuciłam włosami i jednym ruchem przerzuciłam swoją nogę na drugą stronę jego ciała, siadając powoli na jego kroczu.
- A w takich momentach... Jaki jesteś? - uśmiechnęłam się zalotnie.

Ton jej głosu, ok, przygryzanie wargi, widok jej biustu, ok, ale teraz to mnie zamurowało i odjęło mi mowę, a co najlepsze, mój John od razu się obudził. Zacisnąłem usta, zastanawiając się nad odpowiedzią. Przeklinałem zmącone pożądaniem myślenie. Wziąłem oddech. - Cóż... Odpowiedzialnie wobec swojej dziewczyny - odpowiedziałem starając się nie gwałtownie, tylko powoli i spokojnie. Nadszedł jej moment, a ja nie chciałem za bardzo jej zranić.

Pochylając się nad nim, przyłożyłam mu palec do ust. Wędrówkę ustami zaczęłam od odsłoniętego obojczyka, nie zostawiając obojętnie jego jabłka Adama czy nawet mocno zarysowanej szczęki.

Nie mówiłem już nic, kątem oka znów uchwyciłem jej biust. Chociaż w sumie... Diana jest u siebie przecież. Postanowione. Złapałem dwiema rękami Ann za ramiona i się z nią przeturlałem by była pode mną, pocałowałem dziewczynę namiętnie.

Uśmiechnęłam się podczas pocałunku. Jeden nie cały dzień w szkole dla czarodziei i już jakie mam przeżycia. Ujęłam jego twarz w dłonie, aby przejąć kontrolę nad pocałunkiem, co wcale nie było takie łatwe.

Uśmiechnąłem się pod nosem, wspomnienie jej biustu napędzało mój temperament, swoją dłoń położyłem na jej pierś i zacząłem ją masować, coraz goręcej ją całując.

Chłopaczyna się rozkręcił, na to liczyłam. Podczas pocałunku z moich ust niekontrolowanie wydobył się cichy jęk, kiedy jego dłoń zetknęła się z moim ciałem. Zadrżałam mimowolnie, jedną z dłoni usadowiłam na karku Azazela, a drugą próbowałam złapać koniec materiału od koszulki, ale wyszło na to, że jednak mam za krótkie rączki.

Przerwałem na chwilę pocałunek, by zdjąć jej bluzkę. Zdjąłem również i swoją, nie myślałem już o niczym, a jedynie o niej. Wróciłem do całowania, jej jęk jeszcze bardziej mnie podniecił.

Kiedy przed moimi oczami pojawiła się naga, doskonale wyrzeźbiona klatka piersiowa chłopaka razem z brzuchem, mój świat stanął w miejscu i nic więcej się dla mnie nie liczyło. Jakbym kompletnie odleciała, dostała jakiś mocnych narkotyków i po prostu... Podobała mi się ta władczość u niego, zdecydowanie to najbardziej u niego lubię albo może jednak uwielbiam te usta, czy jego ciało. Ughh! Tyle myśli! Wplotłam swoje palce w jego włosy i delikatnie pociągnęłam, przegryzając jego dolną, zwilżoną wargę.

Zatraciłem się totalnie w pocałunku, Ann była tak pociągająca, tak seksowna, jednym ruchem rozpiąłem jej stanik i ująłem dłońmi jej piersi, które poznawałem swoimi palcami.

Kolejny raz zadrżałam, pragnęłam go całego. Dość zdziwiona tak szybkim posunięciem Azazela, mocniej pociągnęłam go za włosy, oddając mu się w całości.

Poczułem uległość swojej kochanki, co było dla mnie zielonym światłem. Zdjąłem jedną rękę z jej piersi, tym samym zwiększając odpowiedzialność drugiej ręki, która została na jej idealnych piersiach. Wolną ręką rozpiąłem jej spodnie, namiętnie ją całując i wkładając w pocałunek pragnienie posiadania jej.

Nasze języki prowadziły zaciętą bitwę. Dłonią, którą dotychczas trzymałam na jego bujnej czuprynie, przesuwałam po spodniach, czując jego wydajne przyrodzenie.

Stanowczym, lecz niebrutalnym ruchem zdjąłem jej spodnie do kolan, chcąc podniecić ją jeszcze bardziej, wsunąłem rękę między jej nogi pod bieliznę i zacząłem masować, drugą ręką robiłem to samo z piersiami, wygrywałem bitwę w pocałunku, bez problemu dominując Ann.

Jęknęłam z podniecenia, moje ciało oblała fala ciepła, gdy jego ręka dotknęła mojej kobiecości. Z moich ust regularnie wydostawały się głośne westchnięcia. Próbowałam dalej pocierać lub dostać się do jego członka, lecz po prostu mnie zmogło. Nie potrafiłam samodzielnie ruszać ciałem. Już nie byłam taka dominująca jak na samym początku.

Odsunąłem się na chwilę, by rozebrać Ann już do końca i nachyliłem się do jej piersi, których sutki zacząłem pieścić zębami. Zsunąłem spodnie i otarłem się penisem o wejście do dziewczyny.