Biblioteka Hogwartu

- Nie, jedynie ją - odpowiedziałem, zamyśliłem się chwilę. - Na wieżę w sumie można by też iść, nie?

-No w sumie można by pójść teraz. Tylko czy ty chcesz tam iść?- spytała go z uśmiechem na twarzy

- Oczywiście, że chcę - odparłem z uśmiechem.

-W takim razie ruszamy- powiedziała wstając ze swojego miejsca po czym podała mu ręke- Jeżu pozwolisz?- powiedziała z rozbawieniem

-Sam-powiedziałam uśmiechając się lekko. Zauważyłam naszywkę na jego szacie-Ravenclaw? Witam kolejnego Krukona

- Nie pozwolę - odpowiedziałem ze śmiechem i wstałem sam. - Zatem... lećmy! - wyszedłem z biblioteki.
Z/t

Osz ty- powiedziała z udawanym oburzeniem po czym ze śmiechem podążyła za nim
<z/t>

Spojrzałem na jej szatę. A więc też była Krukonem. Spróbowałem trochę się rozluźnić i wreszcie opuściłem rękę. Nie za bardzo wiedziałem, co mogę powiedzieć.
- Powiesz coś o sobie...? - Spytałem, nie mając pomysłu, o co innego mógłbym w tej chwili spytać. Bawiłem się palcami i huśtałem na krześle. Unikałem też jej wzroku. Sam nie wiem, czego się bałem. Wydawała się miła.

Skoro spytał się, to znaczy, że nie widział tego, co mam w szkicowniku. Uff-Jestem Sam, tak jak już słyszałeś, mam szesnaście lat i lubię rysować-powiedziałam po czym westchnęłam-Zabrzmiało to jak przedstawianie siebie w przedszkolach-mruknęłam poprawiając włosy. Spojrzałam na jedno z miejsc-W sumie wiesz, jeśli ci przeszkodziłam w lekturze, to mogę iść-dodałam po chwili przenosząc wzrok na swoje dłonie.

- Nie przeszkadzasz mi... W sumie nie wiem, czemu to czytam. Czy w tym notatniku są twoje rysunki? - Przeniosłem wzrok na jej twarz. Im dłużej rozmawialiśmy, tym łatwiej było mi wypowiedzieć kolejne słowa.

-Oh, okej-uśmiechnęłam się do niego, po czym usiadłam na krześle. Słysząc pytanie kiwnęłam głową-Tak tutaj są, ale zwykle to są bazgroły-wzruszyłam ramionami.

- Pokażesz mi je? - Spytałem, wyciągając okulary z pod szaty. Ich oprawki były kwadratowe w czarnym kolorze. Wsunąłem je na nos, po czym zamknąłem książkę i odłożyłem ją na miejsce. Gdy skończyłem, spojrzałem na nią wyczekująco.

-W sumie nie ma ich, co pokazywać. I tak jest ich tam niewiele-powiedziałam drapiąc się po karku. Nie chciałam ich pokazywać-nie było tam żadnych zapisków za rysunkami, ale...Coś mnie blokowało, aby dać ten szkicownik w ręce chłopaka, jednak nie chciałam aby zabrzmiało to jakoś nieprzyjemnie. Chwilę patrzyłam na jego twarz i chyba tego nie kontrolowałam, bo podałam mu szkicownik. Co się właściwie stało?

Delikatnie wziąłem rysownik z rąk dziewczyny. Obejrzałem dokładnie każdy szkic i rysunek, chcąc zauważyć wszystkie szczegóły. Było ich niewiele, ale każdy coś przekazywał i w każdym było dużo uczuć samej autorki.
- Bardzo ładne. - Stwierdziłem, kończąc analizować ostatni.

-Dzięki-powiedziałam i cieszyłam się w duchu, że nie zgubiłam innego szkicownika. Właściwie wciąż nie rozumiałam, dlaczego ja dałam Marcelowi zeszyt, bo...Wcześniej nigdy nie dałam swojego rysownika obcej mi osobie, a nawet tym, których dobrze znam nie chciałam ich pokazywać. Mort ich nie zobaczył. Sam, przestań. Ponownie spojrzałam na Krukona uśmiechając się do niego lekko. Nie mam bladego pojęcia dlaczego.

Oddałem dziewczynie notatnik po czym zapatrzyłem się w podłogę. Nie wiedziałem, co mogę więcej powiedzieć... To było dla mnie trochę za dużo. Ciężko mi było poznawać nowych ludzi, a rozmawialiśmy już jakiś czas.

- Um... Wiesz, gdzie dokładnie można spotkać testrale? - Spytałem w końcu, zanim zorientowałem się, o co pytałem. - Znaczy... Nie ważne, zapomnij o czym w ogóle mówiłem! - Dodałem szybko. Powiedziałem to jednak za głośno, więc do moich uszu od razu dotarło "Ciii!".

-Nie wiem-powiedziałam po czym gdy coś powiedział szybko, pokiwałam głową-Okej, nic nie słyszałam-dodałam uśmiechając się.

- Dziękuję. - Mruknąłem. - Lubisz czytać? - Spytałem, zerkając na książki znajdujące się na półce.

-Czasem- powiedziałam odgarniając włosy na jeden bok. Mhm, tak czasem. Wcale nie są to zarwane noce.

-Yhym. - Mruknąłem, nerwowo bawiąc się palcami. - Ja... Ja już lepiej pójdę. - Trochę za szybko wstałem i niedbale zasunąłem krzesło. Drżącymi rękami chwyciłem torbę, leżącą przy stoliku.

Szybkim krokiem opuściłem bibliotekę i skierowałem się na lekcję.
NP: Klasa eliksirów.

Z powodu braku zainteresowania, postanowiłam wybrać się w jakieś ustronne miejsce. Oczywiście pomyślałam, że idealną do tego będzie biblioteka. Strzał w dziesiątkę. Praktycznie zero żywej duszy, tylko książki. Podeszłam do jednego regału. Chciałam książki, ale nie miałam bladego pojęcia jakie. Chciałam czytać...Tylko co? Podręczniki od zielarstwa? Może te kuszące książki kucharskie, czy księgi zaklęć. Albo te mugolskie. Pomyślałam, że warto się dowiedzieć więcej na temat historii Hogwartu. W ten więc sposób czytałam i dowiadywałam się bardzo dużych ciekawych i przydatnych informacji.

Coś przywiodło mnie tutaj, do tej wielkiej przestrzeni pełnej książek. Może był to żal, że inni potrafią pisać, a ja nie? A może jednak po prostu mi się nudził o po tym, jak Kai postanowił wrócić do zamku. Stawiam na to drugie, no bo ile można turlać się po mokrej trawie. Fajna zabawa, ale co za dużo, to niezdrowo. Jakimś cudem znalazłam się przy ogromnej, stalowej bramie prowadzącej do zamkniętego działu. Ciekawe co tam jest, a tym bardziej ciekawe, skąd mogę wziąć klucz. Żeby nie wyglądać zbyt podejrzanie odeszłam stamtąd i zaczęłam przeglądać przypadkowe książki.

Biblioteka. Po co ja tu przyszedłem? Już zapomniałem, ale chyba chciałem się douczyć czegoś o tych wszechświecie co się dwoi i troi, o którym mówiła mi Sami. Wszedłem i zobaczyłem jakąś dziewczynę, wyglądała na inteligentną, więc podszedłem zapytać się o niektóre rzeczy.
-Hejka, wiesz może gdzie znajdę dział o wszechświatach, efektach motyla i tym podobnych?- Gdy to mówiłem cały czas się uśmiechałem, jak to na optymistycznego chłopaka kwiatu przystało.

Stałam przy jednym z regałów i szukałam zaklęcia, które mogłoby otworzyć dział ksiąg zakazanych. Alohomora nie zadziałała, więc potrzebowałam czegoś sto razy lepszego. Nagle usłyszałam męski głos. Miałam nadzieję, że to Kai, ale zawiodłam się widząc gościa w szatach Ravenclawu.
- Wyglądasz na zaradnego chłopaka, sam sobie poradzisz - mruknęłam unosząc na sekundę wzrok znad książki, którą właśnie przeglądałam. Czy ja wyglądam na jakąś cholerną bibliotekarkę? No błagam, taka stara to ja nie jestem.

- Pozory mylą koleżanko. Niestety nie czytam za dużo książek, ale dziękuję za komplement czy coś. Za to ty wyglądasz na inteligentną, myślałem, ze może mi pomożesz- Wzruszyłem ramionami, widocznie nie wszyscy w tej szkole są przyjaźni jak Sam. Trudno, jakoś trzeba sobie poradzić, więc przeszedłem wzrokiem po półkach ale nich meh.

- Eeeeee dziękuję? - mruknęłam wracając do czytania. Komplementy, ah komplementy. Coś czego najbardziej w świecie nienawidzę, zaraz za otwartym hejtem i bezimienną ślizgonką. Po co ktokolwiek to stworzył? Jak będę potrzebowała miłego słowa to sobie o nim pomyślę, bo jednak angielski tak trochę potrafię.

Minęło sporo czasu, a ja chyba przysnęłam nad książkami. Nadal nie wiem, jak mam się dostać do działu ksiąg zakazanych, ale nie wiem co miałoby się stać, ja i tak tam wejdę. Odłożyłam książki na swoje miejsca. Jeszcze raz przestudiowałam dokładnie zamek w drzwiach i potem wyszłam.
/np: wielka sala