Zakazany las

— Co? Ze niby ty się nie slinisz...— mruknelam.
— Owszem. Ale cześciej slinili się na widok mnie w bikini..

- Nie, nie ślinię się - stwierdziłem
Na jej kolejną odpowiedź rozszerzyłem oczy
- To na pewno - mruknąłem. Ciekawie musi wyglądać w bikini.
- Pewnie jak jesteś na plaży, to nie wyżytym facetom staje na twój widok - odparłem z uśmiechem

— Tak. I wyglada to genialnie. — zasmialam się.
— Szczególnie kiedy opalasz się topless. — dodałam. Nigdy tego nie robiłam ale chciałam zobaczyc jego reakcje.
— Moge cie o cos zapytać? Komu wysyłałeś list? Nad jeziorem?

Moje oczy gwałtownie się poszerzyły
- Topless? - spytałem, przełykając głośno ślinę
Patrzyłem na nią przez dłuższą z niedowierzaniem, po chwili przypominając sobie o jej pytaniu
- Dziewczynie - mruknąłem pewnie. W sumie taka była prawda, tyle że ta dziewczyna, a raczej kobieta, była moją matką.

— Topless. Jak pojechaliśmy na wycieczkę. — powiedziałam i zaczelam się śmiać.
Co.
— Dziewczynie...?— powtorzylam odsuwając się i patrzac na niego. — Aha..— znow się do niego przysunelam by nie widział mojej miny.

- Tak - mruknąłem - jedynej, która zostanie w moim sercu na zawsze - stwierdziłem i wsunałem dłonie pod jej sweterek, a następnie podkoszulek, gładząc jej zgrabne plecy.

Przeszedl mnie dreszcz po jego słowach i po tym jak zaczął gładzić moje plecy.
Zacisnelam zeby. Jedyna ktora zostanie w jego sercu. W oczach stanęły mi łzy które następnie zaczely obficie spływać po policzkach. Ale nie odezwałam się juz.

Poczułem jej łzy na mojej koszulce, więc wyjąłem dłonie spod jej ciuchów i podniosłem jej twarz, trzymając za podbródek.
- Nie płacz maluszku - mruknąłem i zaczęłam ścierać każdą jej łzę - Co złego zrobiłem? - spytałem - jeżeli to przez mój dotyk, to nie będę dotykał twoich pleców - odparłem. Myślałem że to o to jej chodzi, bo gdy zacząłem dotykać jej pleców, z jej oczu poleciały łzy.

Spojrzałam na niego zaciskajac usta by nie wydać z siebie żadnego dźwięku.
Pokręciłam głowa. Oczywiscie ze to nie to. Wysunęłam się z jego dłoni i znow się w niego wtulilam kciukami gładząc jego brzuch.

Przytulałem ją do siebie, cały czas zastanawiając się, dlaczego płacze i wreszczcie mnie olśniło. Ponownie odsunąłem ją od siebie i złapałem obiema dłońmi za jej policzki, przyciągając do siebie i całując ją delikatnie w usta. Gdy ją pocałowałem ponownie odsunąłem ją od siebie
- Skarbie, chodziło mi o moją mamę - zaśmiałem się - myślałem, że będziesz wiedziała - mruknąłem - tyle razy ci mówiłem, że się nie zakocham, a także to że się nigdy się nie zakochałem - stwierdziłem - dodatkowo sama mówiłaś, że nie mam serca - dodałem.

Czułam się podle. Gorzej niz gdyby ktos dał mi w twarz.
Nie podnosilam wzroku gdy mnie odsunął i pocałował.
Wybuchnelam płaczem na jego słowa. Nie wytrzymałam. Sens slow dotarł do mnie z opóźnieniem.
– Ale.... Skad mogłam widzieć...

Przytulałem ją do siebie
- Bo sama mówiłaś, że byś ze mną nie wytrzymała, więc myślałem że zrozumiesz aluzje - stwierdziłem, gładząc ją po włosach
- Poza tym miałaś się do mnie nie przywiązywać - mruknąłem - a po twoim płaczu, wnioskuje, że ci na mnie zależy bardziej niż myślałem - odparłem

— Nie zalezy.— powiedziałam szybko.
— Nie na tobie... Myślałam.. — zaczelam myślec gorączkowo. — Ze mnie okłamałeś... I zrobiło mi się przykro. Po prostu

- Aż tak przykro, że wylałaś z siebie ponad litr wody? - spytałem. Nie wierzyłem jej, ale byłem pewny, że przywiązała się jak do przyjaciela. Zresztą nie za bardzo znam się na kobiecych łzach.

— Nie wylałam...— powiedziałam, na sile chcac się uspokoić.
— Nieprawda...— mruknelam obejmując go za szyje mocno.

- Niech ci będzie skarbie - złapałem ją za talie i wtuliłem się w jej włosy. Zaciągając się jej pięknym zapachem.

Oddychałam głębiej. Zrobiłam z siebie idiotkę.
Było mi gorąco i duszno.
— Jaka jest twoja mama?

- Ładna - stwierdziłem z uśmiechem. Zawsze stwierdziłem, że jest piękna, ale to pewnie przez to że jestem jej synem - wszyscy w rodzinie twierdzą, że jestem kopią mamy - zaśmiałem się - w sumie cieszę się że do taty nie jestem podobny - mruknąłem.

— Jesli to co mowia jest prawda, to twoja mama jest seks bombą...— powiedziałam lekko się uśmiechając.
— Dlaczego? Kazdy chłopak chce byc taki jak tata

- Bo wolę być brunetem z ciemnymi oczami, niż ciemnym blondynem z jasnymi oczami - stwierdziłem - Chociaż ciekawe jakbym wyglądał będąc ich połączeniem - zamyśliłem się

Odsunęłam się i spojrzałam na niego błyszczącymi jeszcze od łez oczami.
— Gdybys miał jasne oczy i ciemne włosy... Mógłbyś byc...Równie zajebisty

- O tym właśnie kochanie myślałem - mruknąłem i wyciągnąć dłoń, by pogłaskać ją po policzku
- Ale już blondynem nie chciałbym być - zaśmiałem się

Odruchowo wtulilam policzek w jego dlon, po chwili się prostując gdy zorientowałam się co robię.
— Jako ciemny blondyn... Tez byłbyś niezły

- Nie, zdecydowanie nie - mruknąłem i położyłem drugą dłoń na jej twarzy
- A ty do kogo słońce jesteś podobna? - spytałem

— Ja?— spytałam zastanawiając się.
— W sumie... To do niego... Moze troche do mamy... Ale tez nie. — odparlam.
— Do nikogo... Jestem taka.. Niczyja...

- Skoro tak mówisz, to znaczy że jesteś ich połączeniem - stwierdziłem - i przez to jesteś piękna - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło
- Nie wiem jak wytrzymam, bez dotykania ciebie i to już jutro - westchnąłem

— Nie...— pokręciłam głowa.
— Moi rodzice mimo wieku mogliby byc modelami... Moje rodzeństwo zgarnęło wszystko... Janjestem takim wypadkiem..— mruknelam.
— Nie wytrzymasz...

- Twierdzisz, że nie jesteś modelką? - spytałem - skoro tak mówisz to chce zobaczyć twoją siostrę - zaśmiałem się
- Masz rację, nie wytrzymać, założę sobie po pierwszym dniu opaskę na oczy - mruknąłem

Skrzywiłam się lekko.
— Kazdy woli moja siostre...— mruknelam.
— Opaska ci nic nie da. Uwierz mi. A ja nie mam zamiaru byc grzeczna...

- Wiesz, nie widziałem jej, ale myślę, że bardziej wolę ciebie - stwierdziłem i zjechałem dłońmi na jej tyłek, ściskając go lekko - tylko ty tak reagujesz - dodałem
- Dlaczego ja mam być grzeczny, a ty nie? - spytałem - skoro tak ja też nie będę grzeczny - odparłem, ponownie ściskając jej pośladki

– Jak zobaczysz to juz nie bedziesz chciał mnie..— mruknelam ciszej.
Czujac jak ściska moje pośladki, lekko się uniosłam.
— Ty musisz.— odparlam wzruszając ramieniem.

- Raczej nie słonko - mruknąłem
- Dlaczego ja muszę? - spytałem - To nie fair

— Raczej tak kochanie. — odparlam.
— No bo sam mnie powstrzymywałes... Teraz cierp

- To pokaż mi jej zdjęcie i wtedy pogadamy - odparłem
- Nie - mruknąłem - możesz dokończyć co zaczęłaś, ale nie rób mi tego - stwierdziłem

— Przestan...Przeciez żartuje... Jak bedzie ci ciezko to nie hamuj się.— oparłam głaszcząc go po policzku. — Nigdy się nie hamuj

- Oj będę musiał, chociaż trochę - stwierdziłem - ale jeżeli nie będziesz czegoś chciała to mów mi to, a jak nie reaguje to wal po mordzie - mruknąłem, jednak widząc jej wzrok dodałem - Mówię całkowicie serio

— Nie chce żebyś się hamował... Lubie cie takiego. — przyznałam. — Ja tez mowie serio. — dodałam.
— Chce żebyś robic na co masz ochotę... Od tego jestem..

- Skoro to jest "twój tydzień" będę starał się robić tylko to co ty będziesz chciała, a nie to co ja będę chciał - stwierdziłem i złaczyłem nasze usta, ponownie zacisnąłem dłonie na jej pośladkach

— Chce tego co ty...— szepnelam oddając pocałunek. Ujęłam jego twarz w dłonie, smakując jego usta z niecierpliwością.

- Uwielbiam cię, gdy jesteś taka zdecydowana - mruknąłem miedzy pocałunkami. Jej dłonie na mojej twarzy dodawały delikatnego akcentu temu pocałunowi. Położyłem dłonie na jej talii i przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie.

Ciasno objęłam go nogami w pasie, pogłębiając pocałunek.
Głaskałam go kciukami po policzku, lekko przygryzajac jego dolna wargę.

Jęknąłem w jej usta
- Naprawdę potrafisz mnie podniecić - mruknąłem jej w usta - Taką cię uwielbiam - stwierdziłem - ale jeżeli jutro też masz mnie tak całować to wylądujemy w łóżku nie jeden raz - zaśmiałem się, odsuwając się lekko, co było trudne przez jej nogi, oplatane wokół mnie

Zawiesiłam na nim spojrzenie gdy się odsunął.
— Powiedziałeś ze nie bedziesz mnie pieprzył... ehhh niezdecydowany jestes... ja jutro mam zamiar cie całować i prowokowac...

- Żartujesz, prawda? - spytałem
- Jak mam cię nie posuwać skoro będziesz mnie prowokować, nie wytrzymam - jęknąłem

— Bede ci tylko robic tak...— powiedziałam całując go w szyje i lekko przygryzajac.
— Tak...— wsunelam rękę w jego spodnie i przejechałam palcami po jego męskości. Wyjęłam ja szybko.
— Bede nosić tylko mini... I zero stanika..