Łazienka chłopców na parterze

(Zdjęcie łazienki prefektów ale może to i lepiej)
Wchodząc głębiej do łazienki napotykamy się na ogromną wannę dla tych którzy nie wstydzą się nagości. Na lewo są kabiny z toaletami oraz umywalki, a na prawo prysznice oddzielone od siebie ściankami i zasłonięte zasłonkami. 

- Kurde, ale ciężko mi no... - mruknąłem wchodząc do łazienki i kierując się do kabiny.

-Nie! Proszę nie! O mój Boże jesteś obleśny!-krzyknęłam.-Zrób coś zeby nas rozdzielić! Nie chce! Zostaw mnie! Idziemy do dyrektora zeby coś z tym zrobił!

Śmiałem się tylko i wszedłem do kabiny, w której zdjąłem spodnie. Zostawiłem jednak bieliznę, tak żeby nie widziała i usiadłem na klopie. - Ooooooooh! Fus do raaaaaaaaah!

-Jezu jak ja cię nienawidzę!-krzyknęłam podskakując. Odwróciłam sie do niego tyłem i praktycznie wcisnęłam w róg kabiny jak najbliżej drzwi.
-Idziemy do dyrektora!

- Cz-cz-czekaaaaaaaaaaaaaaj! Aaaah! Tak, tak, leciiiii! - ukradkiem wyrzuciłem jabłko, które miałem zjeść w sali, ale miałem w kieszeni. Zrobiło genialny odgłos głośnego chlupnięcia. - oooo...

-Nienawidzę cię!-krzyknęłam. Rozpłakałam sie z frustracji.
-oddaj mi moja rękę! Dobrze ze jestem lewo... Która ręka.. Sie posługujesz...?

- Prawą, a co? - spytałem i wyrzuciłem kolejne jabłko, z trudem się nie uśmiechnąłem rozbawiony.

-O nie...Jezu błagam wypuść mnie stad..-w koncu otworzyłam drzwi szeroko.
-Jak ktos mnie tu zobaczy to bedzie niefajnie...Wyłaź już..

- Dokąd Ci się tak śpieszy? Aaaaaaa! Kurwa leci little boy! - zawołałem jakbym był na wojnie. - Aaaaaaaaaataaaaaaaaak! Aaaaa! - wołałem dalej, stopniowo coraz bardziej rozbawiony tym jak się zachowywała SooAh. I dobrze, nauczy się następnym razem myśleć o tym co robi. Znów zrzuciłem jabłko do wody i chlupnęło głośno. - No i co? Będzie tylko, że SooAh Kwon ma fetysz srających facetów.

-Nienawidzę cie. Juz nigdy więcej się do ciebie nie odezwę jak tylko się uwolnie. Nie a widzę cie bardziej niż Carla. -powiedziałam. Dopiero potem zaczęłam się zastanawiać kim jest Carl.
-Kim jest...-urwałam.  Nie gadam juz z nim.

- Obłąkana czy szalona? - spytałem i udawałem, ze właśnie teraz się podcieram. Zastanowiło mnie co ciekawego by porobić teraz, skoro jeszcze trochę ma mi potowarzyszyć.

-Normalna.  POSPIESZ SIĘ BO CHCE IŚĆ DO JAMESA JAK NAJSZYBCIEJ!

- Spokojnie, nie krzycz - zaśmiałem się i założyłem spodnie, wyszedłem z kabiny i podszedłem do wanny, zacząłem się rozbierać, woda już była napuszczona i czekała ciepła kąpiel.

-Co ty robisz?!-krzyknęłam i odwrocilam się tyłem. No nie... Usiadłam na podłodze po turecku i nie ruszyłam się już.

- Lepiej się rozbierz, albo zmoczysz sobie całkowicie ubrania - prychnąłem rozbawiony. Nie zamierzałem się cofnąć przed tym. Zapamięta swój błąd do końca życia.

-Nie ma mowy. -powiedziałam twardo siedząc na miejscu.
-Nienawidzę cie.

- No to się zmoczysz - wzruszyłem ramionami i na bombę wskoczyłem do wielkiej wanny. Pokochałem to uczucie gorącej wody pieszczącej moje ciało i uwalniające od większych trosk.

Zostałam dosłownie wciagnieta do wody. Przez moment nie wiedziałam co się dzieje. Nie mogłam się wynurzyć. Długi sweter owinął się wokół mnie ciasno. Zaczęłam machać wszystkimi kończynami.

Wyciągnąłem ją na powierzchnię i przewróciłem oczami. - Jak z dzieckiem po prostu...

Zaczęłam pluć i parskac woda z zamkniętymi oczami. Do tego doszedł płacz z powodu paniki.  Dlatego tak bardzo nie lubiłam wody. Dlaczego tu jest tak głęboko skoro to.. WANNA!

Westchnąłem ciężko i zacząłem się kąpać jak gdyby nigdy nic.

Odsunęłam się od chłopaka,  w ogóle nie patrząc w jego stronę.  Przecieralam oczy, wycierajac z nich wodę.  Świetnie.  Byłam cała mokra.  Na pewno wyglądałam zajebiście. Pociagnelam nosem, trzymając prawa rękę za plecami.
-Chce stąd wyjść.  Jesteś największym chujem jakiego znam.

- Cóż... - Wstałem, akurat mój wzrost umożliwiał mi bycie pasem ponad powierzchnią wody, więc widziała mojego krakena. - Kolega się obraża, jest ciut niedoceniony, nie uważasz?

-Co?-odwróciłam sie i krzyknęłam zasłaniając oczy. Ja ci dam debilu jeden...Niech ja sie tylko uwolnię...
-Nienawidzę cię!-uderzyłam ręka w tafle wody po czym popchnelam chłopaka, tak ze wpadł pod nią.

Kiedy tylko mnie popchnęła, kajdanki wciągnęły Koreankę razem ze mną pod wodę, przez co tylko bardziej mi się chciało śmiać. Wciągnąłem powietrze na sekundę przed zanurzeniem.

Znów to ja znalazłam sie pod woda. Chłopak dostał pod nią w twarz z otwartej, na jego szczęście, dłoni po czym wynurzylam głowę na powierzchnie. Znaleźliśmy sie po środku wielkiej wanny.

- Cóż... Ciekawe jak Ty tu przeżyjesz bejbe - zaśmiałem się i poczochrałem ją po głowie. Nic sobie nie robiłem z jej uderzenia, bardziej mnie śmieszyło niż bolało.

-Jak to jak? Normalnie. Zaraz stad wyjdziemy i pójdziemy do dyrka. Wykąpałeś sie? Super. Wychodzimy.

- Jeszcze nawet nie zdążyłem sobie zwalić! - zawołałem z oburzeniem.

-Co?!-wrzasnęłam. -O nie...-pociągnęłam go do krawędzi i wyszłam z wody. Wszystkie ciuchy, tak samo jak włosy, poprzyklejały sie do mnie.
-Wyłaź!-ukucnelam nad krawędzią.
-Chce stad wyjsć.

- Pięknie krzyczysz. Idziemy do mnie? Spokojnie, gumki jak coś mam - oświadczyłem stawiając opór i patrząc ze spokojem na Azjatkę.

Otworzyłam usta zeby go wyzwać ale rozmyśliłam sie. Zmrużyłam oczy i uśmiechnęłam sie.
-Tak. Tylko sie pospiesz.

- Ewentualnie można zrobić to tutaj - zamruczałem i objąłem ją w pasie, brodę oparłem na jej ramieniu.

-Tutaj nie ma warunków.-powiedziałam wyrywając sie z jego objęć.
-Nie dotykaj!

- Ugh - wyszedłem z wody i zacząłem się wycierać ręcznikiem zadowolony z siebie. Trochę mina psa, kiedy wchodzisz do domu i on tą miną mówi "wcale Ci nie nasrałem jak byłeś w pracy". Ze względu na jej obecność więcej czasu poświęciłem na miejsca intymne. - Teraz idziemy do Jamesa, czy uciekniesz mi przed seksem i nie powinniśmy jeszcze do niego iść?

-Nie bedzie żadnego seksu Valentine. Jak sie rozdzielimy to będziesz mógł sobie zwalić ale beze mnie.-mruknelam ciagnąc go do wyjścia.

- To wolę zwalić sobie na Ciebie - zaparłem się.

-Żebym ja nie zwaliła ciebie z wieży... Idziemy Val...

- Nie chce mi się - mruknąłem w odpowiedzi i zacząłem się ubierać.

-Nie utrudniaj Krukonie..-mruknelam katem oka widząc jak sie ubiera. Usmiechnelam sie do siebie.

- Chodźmy już do tego Jamesa, bo inaczej się od Ciebie nie uwolnię kobieto - wywróciłem oczami i podążyłem w stronę drzwi. Liczyłem, że wyciągnie ona jakąś naukę z tego. Nie powinna ze mną zadzierać, nie zmuszać do niczego. - Podobało się? Mam nadzieję, że dobrze będziesz wspominała ten czas spędzony ze mną.

- A chcesz sie ode mnie uwolnić? -zapytałam całkiem poważnie.
-Nie wiem czy sie podobało. Na pewno było dziwnie i niezwyczajnie. -powiedziałam.
-Myślałam ze spełnisz swoje groźby. -mówiłam wyciskając rękoma wodę z włosów i idąc za nim. W mojej głowie kłębiły sie rożne myśli. Od tych zwyczajnych do tych niepokojąco niemoralnych.