Wieża Astronomiczna

-Mnie? Mnie nic. Moja matka dostała tutaj dobrą ofertę pracy, której na próżno było szukać w tamtych stronach. Wiesz ojciec kocha matkę więc bez zająknięcia powiedział że się zgadza na przeprowadzkę. Mój brat został w szkole w Japonii a ja trafiłam tutaj, w sumie nie wyszło to najgorzej myślałam że będzie naprawdę gorzej- powiedziała do niego z miłym uśmiechem

- Ze mną u boku nic Ci nie grozi, gwarantuję Ci to - zaśmiałem się lekko i przekręciłem na bok. - Jesteś ciekawsza od tych gwiazdozbiorów.

-Och czyli mam teraz diabelskiego jeża do ochrony? Och cieszy mnie to bardzo- powiedziała ze śmiechem i też się przekręciła na bok tak żeby go widzieć- Oj wątpię jestem tylko mała nudną czarownicą pół krwi- powiedziała ze śmiechem

- Diabelskiego? - zaśmiałem się. - Mała może i tak, co jest nawet urocze, ale na pewno nie nudna.

-No co chyba brzmi lepiej niż szatańskiego- powiedziała z rozbawieniem- O nie byłabym tego aż taka pewna panie drogi.

- Czemu nie? Póki co świetnie się tu bawię - przeczesałem włosy i oparłem wygodniej głowę.

- Ja też nie mogę narzeka na nude ale to chyba że ty jesteś interesujący- powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy

- Ja będę wychodził z założenia - pokręciłem głową zaczynając swą wypowiedź - że to Ty jesteś interesująca. Nie mam ciekawego życiorysu.

-Ja też nie mam nic ciekawego w swoim życiorysie. Czyli wygląda na to że jesteśmy na tym samym poziomie - powiedział żartem i poprawiła swoje włosy

- Swojego do swojego ciągnie, czyż nie? - zaśmiałem się i przeciągnąłem.

-Mówisz? Będziemy dwójką bardzo nudnych ludzi w takim razie- powiedziała z rozbawieniem

- Wciąż jednak twierdzę, że nie jesteś nudna - uparcie trwałem przy swoim, nawet teatralnie splotłem ręce na piersi.

-I jak niby chcesz udowodnić swoją rację mój ty jeżu?- spytała go z uniesioną brwią

- Jeszcze nie wiem, ale wymyślę, a wtedy nie zaznasz litości - pogroziłem jej żartobliwie palcem.

-Och nie mogę się doczekać na tę Torturę panie Tokisaki- powiedziała z zadziornym uśmiechem po czym się roześmiała

- Torturę? Takie to tylko w łóżku - machnąłem ręką ze śmiechem.

Lekko się zarumieniła po czym uderzyła go w ramię- Głupek- powiedziała ze śmiechu- Tortury w łóżku? To brzmi jakbyś miał mi tam wrzucić garść szpilek i jadowitych stworzeń

- Nieeee... Po co się tak męczyć, zamiast skuć Cię kajdankami, wziąć jakieś pejcze, przyprawiać Cię o te urocze rumieńce, które właśnie widzę - zacząłem wyliczać.

No dobre teraz cała Koreanka była czerwona jak teraz jej włosy które były wściekle czerwone. Gez co to za człowiek i czemu chce ją traktować niczym jakis czarodziejski Gray, chyba powinna teraz uciec ale nie umiała. To wszystko tak kusząco brzmiało ale dziewczyno wróć na ziemię. Nadal czerwona patrzyła się na niego, jednak milczała

- A tak serio to nie wiem czy mam skłonności do tego. Jednak dobrym pomysłem w sumie, jak widać - spojrzałem z rozbawieniem na jej twarz i włosy - było palnąć takie coś, buraczku.

-Spadaj, teraz będę się bała spać ponieważ obudzę się podwiązana do sufitu albo inne dziwne rzeczy. Co tedy jak ja to zdzierżę? Wyląduję w mugu- powiedziała ze spokojem ale nadal była czerwona na samą myśl o tym

- Cóż... Każdemu się przyda trochę pikanterii od czasu do czasu - odparłem z rozbawieniem. - Wolisz nadgarstki związane z tyłu czy z przodu? - zapytałem ledwo powstrzymując się od śmiechu.

-Nienawidzę cię wiesz- powiedziała z lekkim uśmiechem i go uderzyła w bok śmiejąc się cicho. Jej rumieńce już powoli zbladły

- Też Cię kocham - odparłem nie wytrzymując już. Wybuchłem śmiechem po prostu.

-Ja wiem. Spróbowałbyś powiedzieć coś innego - powiedziała ze słodkim uśmiecham i sama się wkońcu roześmiała.

- Ajjjj Ty Ty - objąłem ją i zacząłem czochrać po włosach ze śmiechem.

-Ej ratunku, wielki dziki jeż mnie czochra niszcząc całą fryzurę- powiedziała ze śmiechem próbując się wyrwać z jego objęć

- Nikt Ci nie pomoże, jesteś na mojej łasce he! - zawołałem ze śmiechem i ją puściłem.

Przeturlała się kawałek dalej i spojrzała na niego- Haha! Uwolniłam się od złego jeża i teraz mnie nie dopadniesz- powiedziała ze śmiechem

- Serio? - przeturlałem się po ziemi prosto w jej nogi, przewracając ją i położyłem się na niej. - Więc jesteś między młotem a kowadłem. Scyllą a Charybdą, moim... krakenem... oh... you touch my tralalala... a latającym holendrem! I co teraz?

Kiedy był nad nią burak wrócił na jej słodką twarzyczkę i patrzyła mu w oczy. Kiedy powiedział o krakenie niestety wybuchła niekontrowanym śmiechem- Nie wiem jestem chyba zdana na twoją łaskę- powiedziała rozbawiona

- Dokładnie, buraczku - zaśmiałem się. Dla wzmocnienia efektu złapałem za nadgarstki i przyłożyłem do ziemi, okradkiem usiadłem w miejscu jej miednicy. - Totalnie na mojej łasce!

-Ej no zejdź ze mnie jesteś gruby i ciężki- powiedziała coraz mocnej się rumieniąc i podziwiając teraz mężczyznę. Bardzo pięknie wyglądał przy świetle książęca- Aż się boje co mi zrobisz

- Gruby? Spokojnie... Mój kraken tylko Cię zabierze do luku Davy'ego Jonesa - zaśmiałem się.

-Ach tak? Jestem ciekawa czy sobie poradzi z tym wyzwaniem- mruknęła z groźnym uśmieszkiem po czym się zaśmiała

- Uwierz mi, igrasz z ogniem - roześmiałem się i zszedłem z niej.

- Chętnie poznam ten ogień- powiedziała z uśmiechem i wzięła głęboki oddech ponieważ wkońcu grubasek z niej zszedł

- Może od razu tu i teraz? - uniosłem pytająco brew.

-Każdej to proponujesz po dłuższej chwili znajomości- powiedziała rozbawiona i przeczesała swoje włosy

- Nie. Jeśli już, to mi proponują, a nie ja im - odpowiedziałem ze śmiechem.

-Czyli mówisz że ja mam proponować tobie takie rzeczy? Oh to sobie poczekasz kochanie- powiedziała z uśmiechem na twarzy

- W pewnym sensie już proponowałeś - położyłem się na plecy i spojrzałem w niebo.

-Ech niech ci będzie że proponowałam ci coś takiego. Ale poczekasz na spełnienie tej propozycji- powiedziała ze słodkim uśmiechem chochlika i spojrzała w niebo

- Nie myśl, że jestem jakimś desperatem - prychnąłem z rozbawieniem.

-A ja wiem, może jesteś taką desperatką kochanie- powiedziała z rozbawieniem kładąc ręce pod swoją głowę