Pokój Diany Blake

Z ulgą położyłam się na swoim łóżku. Luna od razu do mnie dołączyła, mrucząc radośnie  przyciskając swój nos do mojego nosa, w celu okazania przyjaźni. Roześmiałam się cichutko. Byłam jednak zbyt zmęczona, żeby się dzisiaj z nią pobawić.
- Jutro - obiecałam jej. - Mogę nawet zawalić śniadanie, aby tylko cię zadowolić.
Wydawało mi się, że Luna od razu załapała, o co mi chodzi i zajęła swoją część łóżka. Pomyślałam jeszcze tylko, że najwyżej prysznic wezmę jutro rano i od razu porwały mnie objęcia Morfeusza.

Weszłam do pokoju i napełniłam miski z jedzeniem dla swojego czworonoga. Położyłam się na łóżku i puściłam cichą, spokojną muzykę. Przymknęłam oczy. Błądziłam myślami. Chociaż dalej czułam się trochę osłabiona po utracie krwi, to jednak nie czułam się źle pod względem psychicznym.

- Wejdź - powiedziałam, otwierając drzwi. - Nie będę miała jednak dziś dla ciebie zbyt wiele czasu. Porozmawiajmy. Chyba tylko na tyle możesz liczyć w tym momencie.

- Raczej rozkaz, abyś był dla niej miły, a przy następnych problemach... radzę zgłosić wszystko do mnie, albo do dyrektorki, zrozumiałeś? - zapytałam z uroczym uśmiechem na ustach, chociaż mój głos zabrzmiał bardzo groźnie.

- Tak. Rozkaz. Jeden z wielu, jakie wydałam w swoim życiu. I w sumie wydaje mi się, że wydam ich jeszcze więcej. Ty musisz się po prostu stosować do wszystkiego co powiem.

- Idź już. Proszę cię. Muszę przemyśleć kilka ostatnich spraw. Wiesz... ja nie wiem, czy my powinniśmy w to brnąć. Jesteś uczniem. Jestem nauczycielką. To dosyć chora relacja - powiedziałam prawie szeptem, po czym westchnęłam głośno i z pozycji siedzącej przeszłam na leżącą.

- Czy uważasz, że gdyby teraz ktoś do mnie wszedł i zobaczył, jak trzymam twojego penisa w swoich ustach, to ktokolwiek by to zaakceptował i nikomu nie powiedział? Wystarczy jeden gest, jedno spojrzenie, które nas może zdradzić i zrujnować zarówno moją karierę, jak i twoją przyszłość. Czy naprawdę tego chcesz? Ryzyka, emocji? Może to wszystko jest niepotrzebne i nie warto się w to angażować?

- Może to działa wśród uczniów, ale nie wśród nauczycieli - dodałam cicho, dziwiąc się, że mój głos może być przy tym tak niski i kuszący. - Boję się też tego, że w pewnym momencie nie będę w stanie tego skończyć. Nie będę w stanie skończyć nas i naszej relacji.

- W takim wypadku chodź i mnie pocałuj - wyszeptałam i spojrzałam prosto w jego oczy.

Leżałam, a on pochylał się nade mną. Wygięłam delikatnie plecy w łuk, aby mu to ułatwić i przy okazji zetknąć swoją klatkę piersiową z jego klatką piersiową. Wydawało mi się, że bardzo mu się to podoba... a ja dopiero zaczynałam.

- Jeszcze nie - mruknęłam i sprawiłam, że to nagle on znalazł się na dole, a ja na górze. Siedziałam na nim okrakiem i pochylałam się nad nim, aby dalej się z nim całować. Jednocześnie jednak poruszałam delikatnie swoimi biodrami, aby poczuć, jak twardy jest oraz, żeby jeszcze bardziej go podniecić.

Wyszeptałam zaklęcie i po chwili szaty, które oboje mieliśmy na sobie, znalazły się obok nas, na podłodze. Byliśmy w samej bieliźnie, przez co jeszcze lepiej czułam jego twardego członka. Przesunęłam swoje usta na jego ucho i ugryzłam je dosyć mocno. Po chwili jednak zaczęłam wytyczać sobie ścieżkę w dół - przez szyję, obojczyki, aż po sutki. Nie byłam tylko i wyłącznie delikatna. Lizałam, ssałam, całowałam i gryzłam, ale wiedziałam, że sprawiam mu tym wyjątkową przyjemność. Zresztą - samo prowadzenie gry wstępnej było dla mnie czymś podniecającym.

Po raz kolejny zaczęłam schodzić coraz niżej, wyznaczając sobie ścieżkę w kierunku jego podbrzusza, przy którym spędziłam chwilę, zanim przy użyciu zębów nie ściągnęłam z Azazela jego bokserek.
- Połóż się na łóżku tak, abyś był naprawdę blisko zagłówka - rzuciłam, napawając się widokiem jego boskiego ciała.

Po raz kolejny wyszeptałam zaklęcie, ciesząc się, że znam ich aż tyle, a na nadgarstkach chłopaka pojawiły się kajdanki, które krępowały mu ruchy. Z powodu połączenia z masywnym łóżkiem nie mógł stąd uciec. Teraz był zależny tylko i wyłącznie ode mnie.
Po raz kolejny zaczęłam całować i lekko gryźć jego podbrzusze, czekając, aż zacznie mnie zachęcać do tego, abym kontynuowała.

Chwyciłam dłonią jego penisa i poruszyłam dłonią w górę i w dół, po czym włożyłam sobie do ust sam czubek i zaczęłam go ssać oraz drażnić językiem. Chwilę później odsunęłam się i zeszłam z łóżka po krzesło, które stało po drugiej stronie pokoju, aby postawić go w taki sposób, aby Az miał na niego doskonały widok.

Powoli zdjęłam swój stanik, patrząc cały czas w oczy chłopaka. Chwilę później ściągnęłam z siebie także koronkową bieliznę. Usiadłam na krześle i rozłożyłam nogi w taki sposób, że opierały się one na łóżku.
Przejechałam swoją dłonią po wewnętrznej części swoich ud, po czym podniosłam palec do ust i wsadziłam go do buzi na kilka sekund, ssąc lekko.
- Patrz, jaka mokra jestem... - wymruczałam.

Stwierdziłam, patrząc na jego reakcje i na wygłodniały wzrok, jaki rzucał w moim kierunku, że nie będę przerywała tego przedstawienia. Wsunęłam w siebie jeden palec i zaczęłam powoli nim poruszać. Widziałam, jak chłonął ten widok i marzył, żeby być we mnie. Moja druga dłoń wylądowała na mojej piersi, delikatnie ją masując.

Przerwałam czynności, po czym zbliżyłam się do chłopaka, chodząc po olbrzymim łóżku. Usiadłam koło niego, krzyżując jednocześnie nogi, po czym włożyłam mu do ust palce, które przed chwilą w sobie miałam.
- Posmakuj mnie, kochanie - wyszeptałam mu do ucha.

Wyciągnęłam mu z ust swoje palce, po czym pochyliłam się, aby mój sutek trafił na to samo miejsce. Chciałam, żeby jego język i zęby wyczyniały z nim cuda, sprawiając, abym była jeszcze bardziej mokra niż teraz. Jeśli on jest wulkanem, który grozi erupcją, to ja jestem powodzią, która może go ugasić.

Usłyszałam alarm. Cholera, to już? Odsunęłam się od ucznia i pstryknięciem palców zdjęłam kajdanki z jego nadgarstków.
- Zbieraj się - powiedziałam, zakładając na siebie bieliznę i szatę. - Za dziesięć minut mamy być w Londynie!

Ułożyłam chłopaka na łóżku i delikatnie pogładziłam go po włosach. Zaczęłam grzebać w szafce nocnej w poszukiwaniu eliksiru, który pomógłby szybciej powrócić mu do zdrowia. Nie chciałam zabierać go do pielęgniarki. W końcu... sama byłam w stanie mu pomóc.

Wyciągnęłam jedną fiolkę, otworzyłam ją szybkim ruchem i wręcz wlałam zawartość do gardła chłopaka.
- Witaj - powiedziałam cicho. - Po tym poczujesz się o niebo lepiej, musisz mi uwierzyć.