Dormitorium Dziewcząt

— Wkurwiasz mnie. — powiedziałam klepiąc go w głowę.
Przestałam go głaskać.
— Zejdź to pojde.

- Teraz cię wkurzam, a później będę cię ostro rżnął - mruknąłem, podnosząc się. Usiadłem na łóżku i puściłem dziewczynie oczko.
- Zanieść cię? - spytałem - Mniej będzie cię bolało jeśli choć chwilę, nie będziesz chodzić - wytłumaczyłem

— Jasne...— prychnelam i usiadłam na lozku.
— Tym razem nie odmowie. — powiedziałam.
Wyciagnelam do niego rece jak dziecko.
— Tylko powoli.

- Oki poczekaj - wstałem z łóżka i podszedłem z drugiej strony, gdzie miałem bliżej do dziewczyny. Zabrałem z szafki maści i wsadziłem w tylne kieszenie. Jedną z dłoni ułożyłem na jej plecach, za to drugą włożyłem pod uda i powoli ją uniosłem. Gdy już w miałem ją w rękach, przyciągnąłem ją do siebie.

Gdy mnie podnosił, starałam się nie spiąć żadnego z mięśni bo wtedy tez bolało, ale tak się nie da wiec kiedy znalazłam się w jego ramionach, syknelam krótko i oparłam głowę o jego ramie. A raczej pozwoliłam jej opaść.
— Jak powiesz ze jestem ciężka to wywalę cie przez okno

- Przepraszam, ale nie należą do osób delikatnych - mruknąłem, gdy usłyszałem jej syk bólu - zresztą sama to wiesz - dodałem, śmiejąc się
- Nie wiem czy moje wątłe ciało uniesie twoje - mruknąłem nawiązując do komentarza z wczorajszego poranka

— No właśnie wiem...— mruknelam.
— Nie jestes taki wątły..— powiedziałam. — Powiem ci ze jestes całkiem... męski.

- Hmm? Całkiem ? - spytałem, unosząc brew
- Jak tylko będziesz mogła chodzić, pokażę ci jaki męski jestem - stwierdziłem, całując ją w szczękę, następnie znaczyłem mokrą drogę pocałunków do kącika jej ust i odsunąłem się lekko od niej. Nacisnąłem klamkę wchodząc do łazienki
- Gdzie cię postawić - spytałem, będąc już na środku pomieszczenia.

— Całkiem bardzo. — przytaknelam głowa.
Spojrzałam na niego po tym jak się odsunął.
— Hm? Mmm... Tam. – powiedziałam wskazując miejsce najbliżej prysznica.
Gdy mnie tam odstawił, skrzywiłam się lekko. Ciezko było mi ustać na własnych nogach.
— Za jakas chwile wyjdę. — powiedziałam zdejmując koszulke.

- Postoję i popatrzeć - mruknąłem i usiadłem na rogu wanny, uprzednio wyjmujac ze spodni maści i kładąc je obok siebie - później musisz się nimi nasmarować - dodałem poważnie.
Popatrzyłem na jej ciało od góry do dołu, zatrzymując się na pewnych miejscach dłużej i przełknąłem głośno ślinę.
- Potem cię z powrotem zaniosę - dodałem gardłowo

Uniosłam brwi i spojrzałam na niego gdy usiadł na brzegu wanny.
— Mmm... Moze troche prywatności co?— mruknelam.
— Jak skończę to cie zawołam skarbie. — zatrzepotalam rzęsami.
— Serio. Idz tam...— Powedrowalam za jego wzrokiem i zrobiłam najgłupsza rzecz na świecie. Zasłoniłam piersi i łono rękoma.
No tak.. wczoraj mnie ruchal. To ma sens.

- Dobrze kochanie już idę - mruknąłem i zaśmiałem się gdy się zasłoniła. Wstałem i podszedłem do wyjścia z łazienki, naciskając klamkę i odwróciłem się do niej
- Po pierwsze: nasmaruj się nimi - wskazałem na maści - jedna jest na siniaki, a druga do miejsca które rozrywa cię na strzępy - wytłumaczyłem
- Po drugie: naprawdę was dziewczyn nie da się zrozumieć, jednego dnia się z nami pieprzycie, z kolei następnego założyłybyście przydługi sweter i o dwa rozmiary większe spodnie - zaśmiałem się i wyszedłem z łazienki. Podszedłem do jej łóżka i zacząłem sprawdzać czy ma jakaś książkę.

Otworzyłam usta zeby mu odpowiedziec ze nie o to mi chodzi. Nie wstydziłam sie swoich walorów. Wręcz przeciwnie. Poza tym jak sam zauwazyl.. widzial mnie nago. To chodziło... O cos innego.
Gdy wyszedł, weszłam pod prysznic. Ciepła woda nie mi nie sprzyjała wiec umyłam się w chłodnej. Troche mi to zajęło bo około piętnastu minut az. Jak na mnie to długo. Wyszłam owinięta w ręcznik i podeszłam do umywalki by umyć zeby. Gdy skończyłam juz poranna toaletę, sięgnęłam po maść czytając etykietkę. Wyszło na to ze posmarowałam niektóre siniaki ale druga maść nie miała okazji byc użyta z taka łatwością.
Gdy tylko próbowałam się tam dotknąć... To było po prostu niemożliwe.
Za którymś razem kiedy w koncu nabrałam troche maści na palce i chciałam ja tam wcisnąć "na szybko" po czym się rozpłakałam, skapitulowałam i z płaczem zawołałam chłopaka.

Szukając jakiej książki z zaklęciami, natrafił na tyle rzeczy, że aż trudno mi było je policzyć. Westchnąłem, nie znajdując żadnej książki i położyłem się na łóżku dziewczyny. Jednak gdy usłyszałem że płacze, a następnie mnie woła nie miałem pojęcia co może jej się dziać. Wstałem z łóżka i otworzyłem drzwi od łazienki, jednak widząc że dziewczyna ledwo stoi w samym ręczniku, podszedłem do niej i ją przytrzymałem
- Co się dzieje? - spytałem, patrząc w jej szkliste oczy. Teraz dopiero zobaczyłem, jak wątła jest ta dziewczyna i zaczynałem żałować tego, co wczoraj z nią wyprawiałem.

— Posmarowałam siniaki... Tam tez chciałam.. Ale tak boli ze nie moge.. No to chciałam tak siup...No i siupnęłam tak ze się popłakałam...— powiedziałam podnoszac na niego wzrok.
— Co? — zapytałam lekko zaskoczona i zdziwiona.
Nie znałam go długo. I prawie wcale. Ale po raz pierwszy zobaczyłam w jego oczach... Troskę. Taka prawdziwa troskę... To było przerażajace. Nie wiedziałam czemu...
Wszsystko było jasne. Ja byłam jego zabawka i by moze vice versa. I dobrze. Taki układ był idealny

- Mam ci z tym pomóc? - zapytałem wskazując na maść
- Co, co? - spytałem jej. Nie wiedziałem o co jej chodzi, bo oprócz pytania czy w czymś jej pomóc, nic nie powiedziałem

Przytaknelam lekko głowa.
— Nic.. po prostu.. A nic. — powiedziałam szybko.
— Snaruj bo ne bede czekać tylu dni na ciebie..— podałam mu maść, nie patrzac na niego.

Usmiechnąłem się na jej ostatnie słowa
- Powiedz o co ci chodziło - mruknąłem i wziąłem do ręki maść. Przeczytałem co było na opakowaniu i miałem już pewien plan jak to zrobić by jej nie bolało za bardzo
- Musisz usiąść, najlepiej oprzeć się o wannę i rozłożyć choć trochę uda - wytłumaczyłem.

— O nic o nic. Juz zapomniałam. – skłamałam podchodząc powoli do wanny.
Usiadłam na jej krawędzi bokiem i z trudem oparlam tez na niej jedna stopę, tym samym rozchylając mocniej uda. Zacisnelam zeby czekajac az bol lekko złagodnieje.
— Nie spodziewałam się czegoś takiego...— powiedziałam cicho.

- Nie rozumiem - mruknąłem - czego się nie spodziewałaś? - spytałem i uklęknąłem przed nią.
Zacząłem najpierw dmuchać w jej kobiecość, by dać choć trochę się rozluziła

— Że tak bedzie... Rozdziewiczenie... Plus ty... Ale si nie żale. Dobrze wiesz ze dzisiaj jestem chętna. Mimo wszystko. — powiedziałam przełykając ślinę gdy poczułam jak dmucha w moje krocze.
— Po prostu nie sądziłam ze az taka do dupy jestem

- Jesteś po prostu bardziej delikatna - mruknąłem - I nie do dupy, okej. Tylko do pieprzenia - dodałem ze śmiechem, mocniej dmuchajac w jej pochwę
- Naprawę nie wiesz jak walczę, teraz ze sobą, by nie zdjąć spodni i nie wejść w ciebie - mruknąłem. Cały czas dmuchajac, nałożyłem na dwa palce paść i rozłożyłem je równomiernie niedaleko jej wejścia, by przyzwyczaiła się do temperatury leku.

— A to nie to samo?— zapytałam lekko się uśmiechając.
— To Przestan walczyć. Wytrzymam. — powiedziałam pewnie. Drgnelam na wannie gdy poczułam jego palce miedzy udami.
— Sorry..— mruknelam starając się przyzwyczaić. Nie jestem jakas głupia, delikatna paniusia... Kurde...

- Nie to, nie to samo - stwierdziłem
- Oj uwierz mi to co przeżywasz, wcale mnie nie kręci, a chce uniknąć sytuacji, że gdy wreszcie wejdę w ciasną ciebie, nie będziesz darła się z bólu, tylko będziesz się wiła pode mną, jęcząc moje imię.
Zacząłem ponownie w nią dmuchać, widząc że to ją rozluźnia i nałożyłem na palce więcej maści. Wystarczyło dać to na jej łechtaczce, na razie nic nie wciskać. Zacząłem mocniej w nią dmuchać i szybko przejechałem palcami po jej kobiecości, dalej w nią dmuchałem, gdy już ją nasmarowałem. Wstałem i popatrzyłem na nią
- I jak? - zapytałem

Spuscilam wzrok i przytaknęłam głowa. Jezu.. Chyba nie dopada mnie poczucie winy... Jezu fuj.
Robił to bardzo delikatnie. Zaskakująco delikatnie. Raczej byłam gotowa na terapie szokowa. A tu prosze...
Uniosłam w koncu na niego wzrok gdy wstał.
— Mokro. Cholernie mokro. I nie mowie o maści...— powiedziałam. Wystarczył jego dotyk... Dotyk i mimo bólu zareagowałam. Zle ze mna.

- Kurwa Rian, mogłaś po prostu powiedzieć że lepiej się czujesz -mruknąłem, patrząc na nią- mówiłem ci już przecież, że pragnę cię, i zrobił bym to tu i teraz - dodałem i opadłem na kolana nie dało niej, przytrzymując się wanny, by nie rzucić się na nią - a ty mi mówisz, że ci się właśnie teraz mokro zrobiło? - zapytałem retorycznie
- Zanieść cię do pokoju? - zadałem pytanie, nadal trzymając się wanny

— Nie czuje się...— zaczelam ale i tak by mnie olał.
Spojrzałam na niego gdy oparł się o wannę.
— Myślisz ze nawet jak mnie boli to nie zareaguje na ciebie? — zapytałam cicho.
— No... zapytałeś "I jak" to ci powiedziałam. Nie bolało tak bardzo kiedy ja to próbowałam zrobic ale... Przez to... Po prostu zareagowałam...— powiedziałam czujac się jakbym mu matkę zabiła...
— Sama pojde..— mruknelam podnoszac się z wanny. Zaczelam dreptać do drzwi jak staruszka.
— Wszystko na mnie...

Podszedłem do niej i znów ją podniosłem.
- Myślałem, że skoro cię boli to nie będziesz czuła, że to mój dotyk - wytłumaczyłem jej, by miała pewność o co mi chodziło - W sumie to nawet nie wiesz jak bardzo spodobały mi się twoje słowa dodałem i przekroczyłem próg komnaty - Tyle tylko, że ta wiadomość za bardzo mnie podnieciła i gdybym nie trzymał wanny, włożył bym coś w ciebie, niekoniecznie swojego penisa - powiedziałem to, kładąc ją na łóżku
- Następnym razem znaczne też bardziej precyzował pytania - mruknąłem, siadając na łóżku
- A ty - wskazałem na nią palcem - masz mi mówić, że coś cię boli, a nie to ukrywać, okej? - zapytałem dziewczyny leżącej na łóżku.

Złapałam sie go odruchowo gdy mnie podniosl.
— A co innego?— zapytałam ciekawa. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła... No i chuj.
Zrobiłam wielkie oczy gdy nagle wskazał na mnie palcem.
— Spróbuje. — powiedziałam łapiąc go za palec dłonią — Wow..— sapnelam widzac różnice wielkości naszych dłoni.
— O jaaaa!

- No tak to ty - zaśmiałem się gdy mnie pociągnęła za palec, tak że drugą musiałem oprzeć na łóżku
- Co cie tak dziwi? - zapytałem

— No patrz!— krzyknęłam rozprostowywukax jego dlon i przykładając do niej swoja. Moj środkowy palec, najdłuższy, kończył sie odrobine ponad połowicznym zgieciem jego.
— No patrz!

- Widzę - mruknąłem - i pomyśleć że te wszystkie palce - poruszyłem dłonią - były jeszcze wczoraj w tobie. - zakończyłem zdanie, uśmiechając się promiennie.
- Gdybym miał mniejsze dłonie, albo inaczej to ujmę - westchnąłem - gdyby moje palce nie były długie, chyba bym się załamał - mruknąłem

— Teraz juz wiem czemu tak boli...— powiedziałam krzywiąc się lekko.
Spojrzałam na niego nadal trzymajac dłonie przy sobie.
— Dlaczego? Masz cholernie zwinny jezyk i fiutka jak koparka

- Ostrzegałem, że będzie boleć - mruknąłem. Ze wzgledu na to, że trzymała moje dłonie, usiadłem na niej okrakiem i przyblizyłem się do niej, tak że dzieliło nas niewiele
- Głupie pytanie. A dlaczego ty masz duże cycuszki i mokra jak tylko cię dotknę?

— Bo genetycznie tez jestem super. — pokazałam mu jezyk.
— Bo jestes przystojny. — dodałam znow wywalając jęzor.
— Nie za wygodnie panu?

- Nie - mruknąłem - wygodnie, ale nie za wygodnie - dodałem. I naszła mnie ochota być bliżej niej, więc też tak zrobiłem. Uniosłem jej podbródek, zbliżając się i musnąłem jej usta swoimi. Złapałem ją w tali i przybliżyłem się do niej, by stykać się klatkami piersiowymi.

— I bardzo dobrze. — zasmialam się.
Przyglądałam się mu gdy uniósł moja twarz ku sobie.
Przez krotki moment znow mogłam posmakować jego ust. Przysunął się blizej, przez co moje piersi otarły się o niego. Poczułam mrowienie w mich całych. Moje sutki od razu stwardniały ale nawet nie mogłam nad tym zapanować. Jedynie dobrze ze miałam na sobie gruby ręcznik.

Skierowałem swoje usta na jej szczękę, a następnie na szyję, którą w pewnych miejscach przygryzałem i ssałem. Na swoje dzieła dmuchałem zimnym powietrzem.
- Musisz cos na siebie założyć - mruknąłem miedzy pieszczotami - ręcznik jest najgorszą ochroną przede mną, za łatwo go zdjąć - pocałowałem jej obojczyk i odsunąłem się
- Co ci przynieść? - zapytałem patrząc w jej oczy

Slytherinie czy ty widzisz co ja odpierdalam? Tak? To podziwiaj.
Mimowolnie jeknelam gardłowo gdy zasysał skore na mojej szyi.
— Cokolwiek bym nie założyła... I tak byś to rozerwał na strzępy gdybys naprawde chciał się do mnie dobrać. — powiedziałam. Zapatrzyłam się w jego oczy. — W komodzie. Na przeciwko lozka. W górnej szufladzie. Jest duża koszulka z kotem ktory oblizuje się na widok żarcia... Niebieska.

- Też racja - mruknąłem, schodząc z niej niechętnie. Poszedłem według jej wskazówek i wyciagnąłem koszulę, którą chciała. Rozłożyłem ją w powietrzu j popatrzyłem na rysunek.
- Wiesz ten kot kogoś mi przypomina - mruknąłem i dałem jej koszule. Usiadłem obok niej, tak że stykaliśmy się ramionami.

— Mowilam ze zawsze mam racje. — wzruszyłam zadowolona ramieniem.
— Domyslam się. Kot to ty jak widzi laske 10/10. — powiedziałam siadając i zdejmując ręcznik. Powoli założyłam koszulke i spojrzałam na niego.

- Hmm, jeżeli ja miałbym być kotem to raczej, tak wygladałem wczoraj - zaśmiałem się
- Ale mi kot przypomina ciebie, gdy mnie widzisz - zaśmiałem się.
Jednak wcale nie było mi do śmiechu, gdy zdjęła ręcznik i postanowiła powoli naciągnąć koszulę.
- Powiedz mi, że już, ta maść działa i nic cie nie boli - mruknąłem nie patrząc na nią, przesyłając głośno ślinę.

— Ej... On się ślini... a ja się nawet nie oblizuje..— powiedziałam rozciągając lekko koszulke by ja nia spojrzeć.
— Maść juz działa i nic mnie nie boli. — powiedziałam całując go w ramie krótko.

- Chciałem, żebyś mi powiedziała prawdey - jęknąłem- a nie powtórzyła za mną - dodałem po chwili.
- Mam nadzieję, że jutro już cię nie będzie bolało - mruknąłem - bo dłużej nie wytrzymam -stwierdziłem

— Ale powiedziałam. — mruknelam. — Jezu co ty się tak przejmujesz? — zapytałam w koncu. — Jak przyszedłeś poruchac to chyba dobrze byłoby gdybys to dostał tak?