Jezioro Hogwartu

Zajęli się czymś innym, więc opuściłam niekomfortowe miejsce pomiędzy nimi, żeby usiąść naprzeciwko nich. Przysłuchiwałam się cicho rozmowie.

- Jakoś. Nie ma krzyku w sposobie bycia.

-No to chyba dobrze. .-oparłam ręce o podciagniete kolana i spojrzałam na Sophie. -Uśmieeechnij się!

- Eee? - podniosłam głowę. Na mojej twarzy pojawił się nieśmiały i wymuszony uśmiech, jako, że nie umiałam na zawołanie.

-No.. powiedzmy że zaliczone - zaśmiałam sie

- Ummm... Okej - odetchnęłam. - Jakie macie plany na dziś lub jutro?

-Hmm.. myślę. . Że pośpie trochę. . A ty?

- Sama w sumie nie wiem - wzruszyłam ramionami, oparłam brodę na dłoniach.

Spojrzał na Sophie. - Mam wykorzystać moc łaskotek?

- W... Jakim celu?... - zapytałam odsuwając się niespokojnie w tył i patrząc na niego uważnie.

- By cię rozweselić! - Rzuca się na nią i łaskocze pod pachami.

- Nieeee! - pisnęłam i szybko się odsunęłam od niego - nie, nie trzeba, naprawdę!

- Na pewno~?

-Może ja was zostawię co? -zaśmiałam się.

- Nie! - przytuliłam się mocno do Lexy - nie zostawiaj mnie z nim samej!

Zachichotał. - Zostań dla niej.

- Lexy, on w końcu ma w czymś rację, zwróć na to uwagę - spojrzałam znacząco na puchonkę.

-Okej! -uniosłam dłonie w geście obrony. -Jestem tu. Zostaje. Amen.

- Zamierzasz się teraz modlić?

Odetchnęłam z ulgą i usiadłam normalnie już. Przyglądałam się im ukradkiem, to jemu to jej, przygryzłam lekko wargę.

-Ja? Nie? Skąd takie przypuszczenie?

- Nie wiem. Takie zmyślenia.

Nie mówiłam nic, przyglądałam się wodzie w jeziorze.

-Aha. Fajnie.-powiedziałam przewracajac oczami. -Chyba idę spać

- To ja też pójdę, bo zacznie mnie łaskotać - zadrżałam na samą myśl o tym.

- Jak chcecie. Ja zostanę trochę.

- Będę w Wielkiej Sali jak coś - uśmiechnęłam się i wstałam, skierowałam się do zamku.
NP: Wielka Sala.

Spojrzał na jezioro.

W końcu patrzenie się w taflę wody go znudziło i poszedł do Wielkiej Sali.
NP: Wielka Sala

Przyszedłem nad jezioro.  Ile razy podczas tych wszystkich świątecznych kolacji, nie słyszałem jakie to miejsce jest piękne i żebym od razu je odwiedził, gdy przyjadę. Woda. Bardzo kurwa śliczne. Zacząłem wrzucać kamienie do wody.

*flashback*
-Jak najdalej, dajesz!-powiedziała uśmiechając się. Zaśmiałem się i rzuciłem kilka kamieni naraz. Jeden leciał dalej od drugiego-Cuudnie, brawo ty-szepnęła obejmując mnie w pasie. Zamruczałem i uśmiechnąłem się do niej. Zacząłem szukać wzrokiem kamieni.

Przyszłam nad jezioro, zaczynało już padać, pierwsze kilka kropel poczułam na nosie. Usiadłam kilka metrów od jezioro, siadając typowo dla siebie skulona z objętymi kolanami pod brodą. Rozpadało się porządnie, ale jednak siedziałam tak w samotności, po zaledwie dziesięciu sekundach przemoknęłam całkowicie.

Chyba zapomniałem czegoś zabrać. Jednak mi się wydawało. Zdążyło się rozpadać. Zauważyłem jakąś skuloną osóbkę. Nie była to Soo. Podszedłem do niej ostrożnie, aby przypadkiem się nie wyjebać. Ukucnąłem obok niej-Co ty tu robisz podczas takiej ulewy?

- Siedzę - odpowiedziałam krótko, cieszyłam się, że chociaż dzięki deszczowi nie było widać łez, które się pojawiły kilka chwil temu. Czułam wszędzie wodę, wręcz ociekałam nią.

-Chodź. Przeziębisz się-powiedziałem kładąc jej dłoń na ramieniu.

- Nie dbam o to, czy się przeziębie czy nie, to nieważne w sumie - pociągnęłam nosem.

Cicho parsknąłem i objąłem ją po to, a by podnieść ją do pionu. Gdy już stała normalnie zdjąłem swoją szatę i uniosłem ją nad naszymi głowami tworząc parasol-Chodź, wracamy do Hogwartu-powiedziałem patrząc na nią.

- Dobrze - westchnęłam i kichnęłam. - Wciąż nie wiem, czemu Ci tak na tym zależy.

Wywróciłem oczami-To nie jest ważne. Po prostu chodź-powiedziałem idąc powoli-I uważaj, bo trawa jest śliska. Jak będziesz tracić równowagę, łap się czegkolwiek. Nawet mnie-mruknąłem idąc-A i na zdrowie-dodałem.

- Dziękuję - powiedziałam cicho i szłam ostrożnie.

-Nie masz za co przecież-parsknąłem i szedłem dalej.

Kichnęłam znów i poszłam z nim w kierunku zamku.
NP: Tam gdzie Nathan

Potrzebuję trochę świeżego powietrza przed balem. Skiepściłam wszystko i nie ma szans na pójście z Charliem. Whatever. Usiadłam na trawie i wgapiłam się w bąbelki na wodzie.

-Co robisz? -zapytałam siadając obok Chris, nad brzegiem jeziora.

- Siedzę sobie - powiedziałam starając się uśmiechnąć - I tak sobie patrzę no wodę.

-Co się stało?