Jezioro Hogwartu

- Zawsze coś się musi dziać? Wszystko jest w jak najlepszym porządku.

-Mam cię wrzucić do jeziora czy sama powiesz? -zapytałam obracając różdżkę między palcami.

- Możesz mnie wrzucić, bo nic się nie stało. Zupełnie nic.

Popatrzyłam na nią. Nie to nie. Ja juz się nie mieszam. -Jak chcesz.-powiedziałam oschle

- Zmieniłaś zdanie co do balu?

-Nie. Raczej nie. A co?

- Nie wiem, jakoś tak po prostu zapytałam. Masz może jakąś piosenkę, którą mogłabym puścić? Po znajomości dodam dedykację - zaśmiałam się.

-Sama przyjdę i zaśpiewam. -powiedziałam wybuchając śmiechem. -A tak serio.. nie wiem.. Jednak wiem. Ed Sheeran - Give me love. O. Będzie idealnie. Kurde. . To teraz może się zjawie haha

- Zapamiętam to - powiedziałam z uśmiechem - Ale zaśpiewać możesz.

-No pewno. I zatańczyć. W ubraniu czy beeez? -zapytałam śmiejąc się.

- Znajdziemy ci jakąś rurę - wybuchnęłam śmiechem.

-Ale cie walne zaraz.... Nigdy więcej takiej kompromitacji...

- Jaka tam kompromitacja? Praktycznie nikt tego nie widział.

-Ty.. Gabi.. Lexy...I przede wszystkim ON

- On znaczy Nathan? I czym się tu przejmować? Raczej nikomu nie wygadał, bo się z ciebie nie śmieją.

-Ja się nie przejmuje. -warknęłam. -Po prostu nie mogę sobie darować że pozwoliłam mu na siebie krzyknąć... Kurwa nie przeżyje tego..

- Krzyknął na ciebie? No proszę cię. Nie można za to nienawidzić ludzi. Ja rozumiem, masz do tego inne podejście, ale bez przesady.

-Aha... Nie no w porządku! Pozwolę pomiatac sobą! No pewnie! Czemu nie! Poza tym. -powiedziałam wstając I otrzepując shorty. -Ja nie powiedziałam ze go nienawidzę. -dodałam ciszej po czym ruszyłam wzdłuż jeziora.

- Jak sobie chcesz - mruknęłam i wróciłam do zamku.

NP wielka sala

Znowu się zdenerwowałam. Byłam tak cholernie wściekła że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Kopnelam jakiś kamień leżący na brzegu po czym wróciłam do zamku.
Next: Chuj wi

Przyszedłem nad jezioro i postawiłem butelkę na trawie. Wziąłem kilka kamieni i zacząłem je rzucać w wodę. Gdy mi się skończyły usiadłem przy brzegu i wpatrywałem się w taflę wody.

Cicho podeszłam do Charliego i usiadłam obok z poker facem.
- Chcesz trochę lodów? - zapytałam patrząc w jeden punkt na horyzoncie.

-A co, nie chcesz się podzielić ze swoim nowym chłopakiem?-parsknąłem patrząc w wodę.

- Moim nowym chłopakiem? O kim ty mówisz? - mruknęłam - Chyba nie o Nathanie?

-No raczej. Chyba, że każdego chłopaka traktujesz buziakiem w policzek-powiedziałem wzruszając ramionami-Ale co mnie to przecież obchodzi-parsknąłem rwąc trawę.

- A więc jesteś zazdrosny? Jakbyś się na mnie nie obraził za niewinny żart, to teraz całowałabym ciebie - prychnęłam.

-Mhhhm, bardzo niewinny-mruknąłem poprawiając włosy-Wiesz, w Nowym Jorku, gdy miałem dziewczynę, to ona nie odwalała takich akcji-parsknąłem i wziąłem wodę, którą odkręciłem i zacząłem pić.

- Jak była taka fajna, to może do niej wrócisz, co? Na pewno była ode mnie lepsza.

-Oh, pewnie już pędzę, a zapomniałem, że w tym momencie już do niej nie wrócę, bo od roku wącha kwiatki od spodu-mruknąłem odkładając butelkę obok-Słowa typu "przykro mi", "współczuję", czy, że nie wiedziałaś niczego nie zmienią, więc proszę cię nie mów ich-dodałem zaraz potem patrząc się w wodę.

- Nie miałam najmniejszego zamiaru tego powiedzieć. Ale co ci przeszkadza w dołączeniu do niej - powiedziałam z nienawiścią - Pewnie ci będzie tam lepiej.

-Właściwie po co tutaj przyszłaś?-parsknąłem patrząc dalej w niebo.

- Chciałam cię bardzo ładnie przeprosić, przytulić i powiedzieć jak bardzo cię kocham, ale teraz to nie ma sensu.

-Tymczasem, mówisz mi, że lepiej abym dołączył do mojej byłej dziewczyny, która nie żyje. Hmm, nieźle ci poszły te przeprosiny. Jeśli to wszystko, to mogłabyś już sobie iść? Bo aktualnie wolałbym pobyć sam-powiedziałem w końcu na nią patrząc

- Dobra - prychnęłam - Jak chcesz.
Czułam, że zbiera mi się na płacz. Jak ty umiesz wszystko zepsuć, Chris. Odeszłam kawałek, z wściekłością wrzuciłam buty do wody i na boso wróciłam do zamku.

Kiedy odeszłam z westchnieniem zdjąłem ten kretyński krawat i położyłem go obok butelki. Wpatrywałem się w wodę i układałem swoje myśli.

Wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Wróciłam nad jezioro i podniosłam pudełko z trawy.
- Nie wzięłam lodów - mruknęłam i odeszłam.

Nic nie odpowiedziałem tylko napiłem się wody gazowanej. Taa, teraz to kompletnie straciłem ochotę na imprezy..

Po dłuższym siedzeniu stwierdziłem, że mam dość, więc wziąłem mój krawat do ręki i zostawiając butelkę wody poszedłem do zamku.

Z krzykiem radości przeleciałam nad głową Charliego wracającego do zamku i pijąc szampana z butelki poleciałam nad jezioro. Będąc na oko dwadzieścia metrów nad taflą upuściłam butelkę i sama wskoczyłam do wody.

To był okropny pomysł. Byłam zbyt lekka, żeby opaść na dno, więc woda wypchnęła mnie na powierzchnię. Nie miałam siły, żeby się ruszyć. Dryfowałam na wodzie zdala od brzegu.

Przeszedłem się nad jezioro spokojnie, miałem długą przerwę od Hogwartu, związaną z wyjazdem rodziców, ale w końcu wróciłem do tej szkoły. Za bardzo się przyzwyczaiłem do amerykańskiej szkoły, może dla tego zapomniałem jak się szło do Wielkiej Sali... Zauważyłem dziewczynę, a może zwłoki, dryfujące na wodzie. - O kurwa... - Szybko zrzuciłem z siebie koszulę i spodnie i wskoczyłem do wody. Popłynąłem do owej dziewczyny i zaciągnąłem na brzeg na grunt. Nachyliłem się sprawdzić czy oddycha.

- Hola hola - mruknęłam z przerażeniem podnosząc się z trawy - Nie za szybko?

- Nigdy nie jest za szybko - mruknąłem i się podniosłem, jakby jej tekst nie zrobił na mnie wrażenia. Wyjąłem różdżkę i zacząłem się osuszać nią, potem się ubrałem. - Dobrze, że chociaż żyjesz. Przypomnisz mi jak się idzie do Wielkiej Sali? Ostatnio byłem tu siedem lat temu...

- Siedem lat temu? Skąd się urwałeś? - mruknęłam - A co do Wielkiej Sali, to chodź za mną. Jeżeli uda mi się tam dojść na własnych nogach.

- Chodziłem dwa lata, potem rodzice musieli na kilka lat wyjechać do USA, więc chodziłem tam do szkoły, by w końcu wrócić tu - przewróciłam oczami i wziąłem ją pod ramię. - Teraz Ci się uda, idziemy.