Dormitorium Dziewcząt

- Nie mów tak - westchnąłem.
- Nie mów tak jakby to miałby być koniec - stwierdziłem, patrząc jej w oczy.

— I tak nadejdzie. — powiedziałam cicho.
— Pewnego dnia będziemy wiedzieli ze to nasze ostatnie chwile... sekundy. Pewnego dnia po raz ostatni będziemy sie kochać, całować i dotykać... Wiesz to...

- Nigdy nie będzie ostatniego razu - mruknąłem.
- Nie będzie - dodałem.
- Będę Cię całował, dotykał zawsze i kiedy tylko zechcę - odparłem.

— Teraz to ty żyjesz marzeniami...— odparlam cicho.
— Nawet tak nie mow... Wiemy jak to sie skończy. To nie nastanie szybko ale nastanie. I trzeba korzystać z tego co mamy teraz.

- Skarbie, przejdziemy przez to - odparłem i musnąłem delikatnie jej usta swoimi.
- A teraz pomyśl o czymś innym i chodź pójdziemy zjeść śniadanie - mruknąłem.

Przygryzlam wargę tuz po tym jak mnie pocałował.
— Dobrze. Ale zaczekaj sekundę...— powiedziałam podnoszac sie na łokciu.
— Nie musisz tego obiecywać... Jedynie przytaknij. Bedziesz o mnie czasami myślał?

Zrobiłem tak jak chciała zaczekałem, nie wiedząc co mnie czeka.
- Będę o Tobie stale myślał Rian - mruknąłem, gładząc jej policzek.
- Żadna z dziewczyn tak wiele dla mnie nie zrobiła - dodałem.

— Nic dla ciebie nie zrobiłam...— powiedziałam zdezorientowana, kręcąc głowa.
— O czym ty mówisz?—zapytałam.

- Wiele rzeczy dla mnie zrobiłaś, a nawet tego nie wiesz skarbie - mruknąłem.
- Ale jedną z najważniejszych rzeczy, które mi pokazałaś to, to że jest coś wart - odparłem.

— Bo jestes. Zawsze byłeś. Jestes wart wiecej niz ktokolwiek inny w tej szkole. — odparlam.
— Masz honor, dumę i wielkie serce.

- Dobra, dobra, nie przesadzajmy z tym - zaśmiałem się, całując ją w usta.
- To jak ubierzesz się czy idziesz tak? - spytałem, patrząc na nią

— Nie przesadzam. — powiedziałam z uśmiechem.
— A moge isc tak?— zapytałam siadając i zbierając włosy by unieść je do góry.
— O tak?— zapytałam poruszając lekko ramionami.

- Hmm - mruknąłem.
- A ubierzesz chociaż bieliznę? - spytałem, przekrzywiając głowę.

— Zalezy jaką...— odparlam uśmiechając sie i poruszając brwią. Zaczelam sunac jedna dłonią po swoim ciele, druga trzymajac włosy.

Pochyliłem się do niej i mruknąłem przy uchu.
- Mało seksowną - szepnąłem, kładąc rękę na jej udzie.

— Nie posiadam takiej. — powiedziałam puszczając włosy i patrzac mu w oczy.
— Moim celem życiowym jest podniecać cie zawsze i wszędzie. Wiec muszę mieć do tego odpowiednia bielizne skarbie.

- A dałabyś radę włożyć coś bym mógł spokojnie zjeść i by erekcja mi w tym nie przeszkodziła? - spytałem, patrząc jej w oczy.

— Dobra. — powiedziałam cmokajac go w usta i zsuwając sie z lozka.
Podbiegłam do szafy i znow w niej zanurkowalam, wyjmując kilka rzeczy. Za pomocą magii przywołałam z komody bielizne i zniknęłam w łazience, tam rowniez posługując sie magia by szybciej sie przebrać w babcina koszule do połowy łydek, spod ktorej wystawały królicze kapcie puchate jak jasna cholera. We włosach znow znalazły sie walki a w ustach dymiący papieros.
Wydreptalam z łazienki i oparłam sie ręka o futryne.
— Juz. — powiedziałam wypuszczając dym z ust.

- Chcesz tak wyjść? - spytałem, wybuchając śmiechem.
- Bo jeżeli tak to chodź - stwierdziłem, wstając z łóżka.

— Jesli ci to pomoże to tak. Tak pojde. — odprlam pewnie.
— Możemy isc.

- Chodziło mi jedynie o to - mruknąłem, podchodząc do niej i zabierając jej papierosa z ust - byś nie wyszła w samej bieliźnie - stwierdziłem, zaciągając się trzymanym papierosem.

— I tak bym tego nie zrobiła. W bieliźnie mozesz mnie widzieć tylko ty. Nawet sesja w strojach kąpielowych jeszcze sie nie ukazała i raczej nie ukaże. — odparlam.
— Nie pal. Skracasz sobie zycie.

- Mam nadzieję i niech tak zostanie - odparłem i odwróciłem twarz by wypuścić dym.
- Skarbie zmieniam zdanie, bo rzeczywiście mówiąc tamte słowa nie wyraziłem się jasno - mruknąłem.
- Ubierz co chcesz, tylko nie idź w samej bieliźnie, bo nigdy nie wyjdziemy z tego pokoju - powiedziałem z uśmiechem.
- W takim razie mam nadzieję, że masz ich więcej - dodałem, ponownie się zaciągając.

— No przecież wiem.. żartowałam z tym "seksownym" super strojem...— odparlam ściągając koszule i zostając w samej granatowej bieliźnie, przylegającej mocno do ciała.
— Nie jestes teraz zabawny. — warknelam i gdy po raz kolejny wypuszczał dym, stanęłam na palcach, ciagnąc go na koszule i zlaczylam nasze usta.
— To trujemy sie razem. — mruknelam i Wypuscilam dym ktory mu "ukradłam".

Gdy miałem kolejny raz wypuścić dym, dziewczyna złączyła nasze usta, przez co większość dymu wypuściłem w jej wargi.
- To wcale nie taki zły pomysł kochanie - mruknąłem, ponownie łącząc nasze usta, a wolną ręką przytrzymując ją za tyłek.
Odsunąłem się od niej na chwilę, by zaciągnąc się dymem, który ponownie wypuściłem w jej usta.

Nie podobały mi sie jego słowa, nawet jesli były zartem.
Oddałam zachłannie pocałunek, przy następnym wciągając dym i zatrzymując go na moment w płucach. Odsunęłam sie na kilka milimetrów.
— Przykro mi Romeo. Twoja Julia za wszelka cenę chce żebyś żył. — odparlam i dmuchnelam mu dymem w twarz.

- Skarbie i tak mnie to czeka - zaśmiałem się, wachlując dłonią tak by pozbyć się dymu.
- A tak to przynajmniej skrócę swoje cierpienie - mruknąłem, patrząc na nią.
- Ubierzesz się czy wolisz bym Cię rozebrał? - spytałem, oblizując wagi, patrząc na nią, ubraną w samą bieliznę.

— I zostawisz mnie sama na tym świecie...— przypomniałam mu.
— Nawet nie wiesz jak bardzo chce odpowiedziec twierdząco na druga opcje... Ale chyba sie ubiore...— mruknelam odsuwając sie i wymijając go by otworzyć szafę i stanąć przed nia z jedna ręka na biodrze, druga zas lekko klepiąc sie w policzek. No i co ja mam ubrać...

Liczyłem na to, że jednak zmieni zdanie, ale gdy ruszyła do szafy, wiedziałem, że nic z tego.
Zgasiłem papierosa, którego trzymałem między palcami i ruszyłem w jej stronę.
- Ja też chcę byś odpowiedziała na nią twierdząco - szepnąłem do jej ucha, gdy już byłem przy niej.
- To jest aż głupie, że samo założenie przez Ciebie bielizny jest tak podniecające - mruknąłem, gładząc jej udo.

— Głupie? A ja mysle ze całkiem mądre. Póki na ciebie działam, to znaczy ze naprawde mnie chcesz. — odparlam opierając sie o niego plecami.
— Chciałeś isc jeść... Powinieneś cos zjeść. Ile ja w ogole spałam?

- Akurat ty zawsze będziesz na mnie działać - stwierdziłem.
- No cóż...nie spałaś na tyle długo bym Cię schrupał - mruknąłem, podgryzając jej ramię.

Okej... To było urocze. Ale w pierwszej chwili slyszac cos takiego z jego ust, wybuchnelam radosnym śmiechem.
Nie mogłam sie opanować. Zaczelam rechotać jak wariatka, zginajac sie wpół.

Słysząc jej śmiech, uśmiechnąłem się szeroko. Właśnie o to mi chodziło, chciałem znów usłyszeć jej śmiech i to dostałem.
- Ubieraj się - mruknąłem i klepnąłem ją w tyłek, gdy się oddalałem, by usiąść na kanapie.

Wyprostowalam sie, masując swoj tyłek ale nie przestajac sie śmiać.
— Hej! A myślałam że chciałeś sie ZAGŁĘBIĆ w inne tematy...— powiedziałam z szerokim uśmiechem, podchodząc do szafy i wyjmując z niej dluga, skośną spodnice w stylu hiszpańsko-kowbojskim, sięgająca do kostki, z frędzlami w kolorze brązowym oraz czarną bluzkę z długim rękawem ktorej dekolt opierał sie w połowie ramion. Sięgała tuz nad paskiem spódnicy. Zaklęciem usunęłam widoczne ramiączka biustonosza po czym podeszłam do szafy by wybrać buty. Zdecydowałam sie na kozaki na cienkiej szpilce które zostały właściwie kupione do tej spódnicy.

- Już ja się zagłębie - odparłem, obserwując jej ruchy.
Przez cały czas gdy się ubierała, towarzyszyło mi uczucie z którym bardzo dobrze się czułem, a mianowicie chęć zerwania z jej ubrań. W sumie dało się już przyzwyczaić do tego uczucia, które towarzyszyło mi tylko przy tej dziewczynie.
Gdy już była w pełni ubrana, przeleciałem ją wzrokiem od góry do dołu i oblizałem suche usta, nie mogąc się powstrzymać.

Uniosłam lekko brew gdy uniosłam wzrok po zapięciu buta i zobaczyłam jak chłopak na mnie patrzy. Uśmiechnelam sie i wstałam z lozka, powoli do niego podchodząc.
Ułożyłam kolano kiedy jego nogami i nachylilam sie, opierając rękę na oparciu kanapy za jego plecami, tak ze nasze twarze dzieliły milimetry.
— Na co sie tak gapisz słoneczko?

- Na Ciebie skarbie - mruknąłem, ponownie kładąc dłoń na jej pośladku.
- Wszyscy inni mogą mi tylko pozazdrościć widoków - mruknąłem i poprzez zaklęcie wygładziłem swoją koszulę.

— Nie tylko widoków...— zamruczalam i pocałowałam go w usta, zasysając jego dolna wargę.
— Chodźmy juz... Bo za sekundę bede musiała zmienic bielizne. — powiedziałam cicho, przykładając czoło do jego.

- Nie tylko - jęknąłem, gdy zassała moją wargę.
- Wiesz, że to wcale mnie nie zachęca do wstania z tej kanapy? - spytałem, patrząc jej w oczy.
- Ale przynajmniej wiem, że nie tylko ty na mnie tak działasz, ale i ja na Ciebie w podobnym stopniu - dodałem z szerokim uśmiechem.

— W podobnym?— zapytałam odchylając sie nieco do tylu.
— W podobnym?— powtorzylam. — Włóż rękę w moje majtki. No zrob to. — powiedziałam opierając sie drugim kolanem na kanapie tak, ze jego noga znalazła sie miedzy moimi.

Słysząc jej słowa ułożyłem rękę na wewnętrznej cześci jej nogi i powoli zacząłem sunąć dłonią w górę.
Jednak gdy już miałem zrobić włożyć rękę w jej majtki, zatrzymałem się i popatrzyłem w jej oczy.
- A dasz radę mnie powstrzymać, gdy się nakręce? - spytałem.

— A dlaczego mam cie powstrzymywać?— zapytałam po chwili, przełykając ślinę.
— Dam. — dodałam wpatrując sie w jego ciemne oczy. — Dam radę.

Słysząc jej słowa więcej nie musiała mówić. Jak gdyby nigdy nic wsunąłem rękę w jej majtki i przejechałem dwoma palcami po jej łechtaczce.
- Jak zwykle gotowa - stwierdziłem z uśmiechem, czując jak mokra jest w danym momencie.
Ostrożnie wyjąłem oba palce ociekające jej sokami i oblizałem lubieżnie, patrząc jej w oczy.

Przygryzlam wargę by nie wydać z siebie żadnego odgłosy gdy poczułam jego palce na swojej kobiecości.
Gdy zobaczyłam jak je oblizuje z moich soków, zakręciło mi sie w głowie przez co bujnelam sie gwałtownie na bok, zaraz dochodząc do siebie.
Wpiłam sie w jego usta, całując go gwałtownie.
— Jak wrócimy...— obiecałam. — Jak wrócimy z wielkiej sali... Albo w trakcie powrotu... bez znaczenia...— sapnelam

Gdy tylko wpiła się w moje usta, oddałem zachłannie pocałunek.
- Ale co "jak wrócimy"? - spytałem, patrząc na nią z uśmiechem, znów umiejscawiając palce na jej łechtaczce.