Dormitorium Dziewcząt 1

1. Samantha Drought
2. Rose Crux
3. Leticia Hale

Weszłam do dormitorium i opadłam na łóżko..Niedługo kolejne zajęcia. Cicho westchnęłam i pogłaskałam Nelsa. Wpatrywałam się w sufit i chcąc nie chcąc zamyśliłam się.

Wróciłam do dormitorium. Otworzyłam kufer i schowałam notatnik od...Właśnie czy on mi się przedstawił? Wyjęłam notatnik i zauważyłam, że wewnątrz jest jego podpis. Położyłam dziennik na łóżko i przebrałam się z szaty na luźny ciemny sweter, spodnie, a włosy rozpuściłam. Wzięłam nowy szkicownik i pobiegłam w stronę wieży astronomicznej.

Kiedy się obudziłam zobaczyłam, że kartki w moim notesie są porozrywane-Ugh, Nels-westchnęłam i szybko pozbierałam skrawki po czym wrzuciłam zeszyt do kufra. Wyciągnęłam z niego szatę i zrobiłam poranne czynności. Po tym uczesałam się po czym wyszłam do Wielkiej Sali na śniadanie.

Weszłam do pokoju i wzięłam rzeczy, po czym prędko poszłam się umyć. Wróciłam i od razu wgramoliłam się pod kołdrę, a wtedy szybko zasnęłam.

Wybudziłam się z snu. Pomyślałam, że to idealna pora aby coś poczytać.

Wróciłam do pokoju i padłam zmęczona na łóżko. Od razu zasnęłam.

Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Od razu zasnęłam

Obudziłam się przez mocny ból głowy. Skrzywiłam się i wstałam. Może powinnam się przejść? Tak to chyba dobry pomysł.
Next: jezioro hogwartu

Wróciłam do dormitorium i usiadłam na łóżku. Wyjęłam szkic Aza i wyciągnęłam z kufra ołówek.

Jakimś cudem nie zgubiłam za tym piątym razem drogi i dotarłam na inną wieżę niż poprzednio. Były jakieś drzwi z kołatką, która się odezwała dając mi zagadkę. Z zaskoczenia prawie spadłam ze schodów, ale zastanowiłam się chwilę. Czy tak się wchodziło do dormitorium? Udało mi się odpowiedzieć dobrze i weszłam. Kolejne pytanie, które dormitorium jest żeńskie? Dobrze, bagaże na chwilę zostawię, nikt mi przecież ich nie ukradnie, tak?  Uchyliłam drzwi do pierwszego, nie było nikogo. Dobrze... Na wszelki wypadek zajrzę do drugiego. Otworzyłam drzwi do dormitorium, w którym na łóżku siedziała dziewczyna. To tu... Trochę za bardzo się wychyliłam i poleciałam do przody próbując złapać równowagę, ale prawie że skoczyłam na tą dziewczynę. Wylądowałam z twarzą między jej piersiami, a rękami na nich.

Słysząc skrzyp drzwi odłożyłam ołówek. Zaczerwieniłam się czując jak ktoś mnie dotyka. Spojrzałam na tą osobę, którą była jakaś dziewczyna-M-Mogłabyś mnie puścić?-powiedziałam po chwili

- Miękkie, ciepłe, jędrne... Domyślam się, że świetnie smakują... Szkoda puszczać, zwłaszcza po tak szczęśliwym zrządzeniu losu - odpowiedziałam jakby żałując, że nie mogę dalej jeść ciasta, które bardzo mi smakuje, podniosłam się i przeciągnęłam. Wyciągnęłam do niej rękę z uśmiechem. - Swoją drogą, Letycja, miło mi poznać.

-Samantha- odparłam podając jej dłoń. Czyli nowa krukonka?

- Na pewno trafiłam do Ravenclaw, tak? Nooo powiedziano mi po przydziale o jakiejś wieży. Weeeeż, trafiłam na jakąś jedną dziwną, idealne miejsce do samobójstw! Ale w końcu tu trafiłam, chyba dobrze, bo to nasz barwy? Ughh... Ravenclawu, bo wciąż nie mam pewności - typowo dla siebie już się robiłam gadułą. Usiadłam obok niej przy okazji przyglądając się jej biustowi. - Wciąż się tak domyślam, podtrzymuję to.

-Tak to Ravenclaw- wydukałam. Czułam się niepewnie w obecności Letycji. Podrapałam się po policzku wpatrując się w pościel.

Zmarszczyłam brwi, położyłam się na chyba jej łóżku i położyłam głowę na jej kolanach patrząc od razu w jej oczy. - To świetnie! W końcu trafiłam w dobre miejsce. Powinnam przynieść bagaże, ale chyba nikt mi ich nie świśnie, nie?

-Nie wydaję mi się aby ktoś je zabrał- powiedziałam. Chwilę wpatrywałam się w oczy dziewczyny, jednak zaraz potem przeniosłam wzrok na swoje dłonie.

- Jeju... Egzorcysty tu trzebaaaa... Nieśmiałość Cię opętała! - potrząsnęłam dziewczyną z uśmiechem, naszedł mnie pomysł, a że byłam impulsywna, to nie wahałam się tego zrobić. Wstałam i usiadłam okrakiem na jej kolanach, przodem do niej. - Zacznijmy od poznawania się. Czym się interesujesz? - uniosłam pytająco brew z uśmiechem.

-Emh...No r-rysuję...-powiedziałam niepewnie. Poczułam mrowienie w łydce, za długo siedzę w jednym miejscu...

- Hmmm... Ciekawie... A właśnie! Jedno z najważniejszych pytań, masz chłopaka albo dziewczynę? - przechyliłam głowę wciąż się uśmiechając.

Przez myśl przemknął mi Mort, ale...On jest tylko kolegą. Wpatrywałam się w jedno miejsce, a po jakimś czasie przypomniałam sobie o tym, że Letycja jest. Spojrzałam na nią. Chyba nie ma złych zamiarów...Chce mnie tylko poznać- Nie mam- powiedziałam obracając między palcami ołówek-Kto by mnie chciał- dokończyłam w myślach.

- Aż dziwne. Masz dzieło, pfu, dzieła sztuki matki natury... Ogółem widać, że da się z Tobą fajnie pogadać... - przyjrzałam się jej pod różnymi kątami wciąż nie dowierzając. Zauważyłam szkicownik. - Co najbardziej lubisz rysować? - zapytałam i bez pytania wzięłam go i otworzyłam, zerkając na zawartość.

-Emh...Nie czekaj- powiedziałam, a zaraz potem zauważyłam jak dziewczyna bierze mój szkicownik i go przegląda- To nic takiego...Zwykłe bazgroły...

- Co czekaj? Jakie tam bazgroły! Świetne! Kurczę, tak wracając do tematu, Twoje piersi są tak świetne jakbyś je po prostu narysowała no! - uśmiechnęłam się wesoło z rozwartymi ustami dalej je oglądając.

-Cieszę, że ci się podobają...Szkice oczywiście- powiedziałam cicho. Słysząc komentarz dziewczyny ponownie poczułam jak się czerwienię i skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej.

Wróciłam na jej kolana, oparłam brodę na rękach opartych na swoich kolanach. - Lubię jak jesteś zawstydzona, fajnie wtedy wyglądasz. O Merlinie, mój nowy nałóg i pasja! - wbiłam w nią przenikliwy wzrok z rozbawionym figlarnym uśmiechem, już ją mocno lubiłam.

Nie wiedziałam, co jej więc wbiłam swój wzrok w jakiś obraz. Oparłam jedną dłoń o policzek i bawiłam się końcówkami włosów.

- Nie mów, że będziesz mnie ignorować noooo - powiedziałam i zeszłam z niej, położyłam się obok niej na łóżku. - To boli, wiesz? Daj się ze sobą zaprzyjaźniiić - dodałam i położyłam się na brzuchu, wciąż się przyglądając. Nagle mnie coś naszło. - Rysujesz może portrety?

Spojrzałam na nią. Czy ja nie miałam szkicu Isobel w zeszycie? Wyciągnęłam się aby wziąć szkicownik. Zaczęłam szybko go przekartkowywać- Gdzie on jest... Przecież był... co się z nim stało?...Cholera jasna... Gdzie ja mogłam to zostawić...- mamrotałam pod nosem. Zobaczyłam rysunek Azazela, który odłożyłam na bok.- To muszę skończyć- pomyślałam dalej kartkując. Gdy skończył się opadłam na łóżko chowając twarz w dłoniach.-Miałam jeden, ale mi zniknąął- powiedziałam zawiedziona. A nawet fajnie wyszedł...

Wstałam szybko i odsunęłam ręce do jej twarzy. - Gdzie byłaś przedtem? Może jest tam? Choooodź - pociągnęłam ją za ręce by wstała i w stronę drzwi. - Prowadzę! Znaczy.. Ty prowadź, bo się tu prędzej zgubię i nie wiem gdzie byłaś - dodałam.

-Daj spokój, późno już. Z resztą to tylko rysunek. Narysuję nowy- wzruszyłam ramionami siadając na łóżku.

- Twoje rysunki to nie byle co! Nie chcesz mi pomóc poznać tą szkołę? - spojrzałam na nią udając minę zbitego psa. - Nie daj się prosiiiić.

-Można to zrobić juuuutro- powiedziałam po czym ziewnęłam. Otworzyłam kufer i wzięłam swoją piżamę. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Z rozpuszczonymi włosami i w piżamie- Ja w każdym razie dzisiaj nigdzie się nie wybieram.- powiedziałam uśmiechając się.

- Pffff... Może jakoś wysiedzę na miejscu. Dobra, inaczej - podeszłam i ją przewróciłam ją na łóżko, okrakiem usiadłam na niej i za nadgarstki przytrzymałam na łóżku. - Masz wybór, albo idziemy, albo Cię tu zgwałcę - uśmiechnęłam się szeroko.

-Żartujesz? Letycja puść mnie- powiedziałam próbując się wyrwać.-Jest ciemno więc i tak nic byśmy nie widziały... Letycja, bez żartów zostaw mniee

- Ale to był właśnie żart - zaśmiałam się i zeszłam z niej. Wyszłam na chwilę z dormitorium. Wróciłam zdyszana ciągnąc za sobą multum bagaży, nie mówiąc już o tym, że szłam w szpilkach co utrudniało sprawę. Położyłam je obok łóżka jakiegoś. - Na tym nikt nie śpi, prawda? - zapytałam.

-Chyba nie-powiedziałam patrząc na łóżko. Podniosłam się na łokciach i poprawiłam moją szarą bluzkę, która trochę się podwinęła. Odłożyłam szkicownik do kufra w sytuacji gdyby Nels postanowił mi kolejny rozwalić...

Zdjęłam z siebie ubrania, w samej bieliźnie poszłam pod prysznic. Rozkoszowałam się ciepłą wodą po dniu wysiłku. Wróciłam w rozpuszczonych jak zawsze włosach W takich Sam wyglądała fajniej, ziewnęłam i usiadłam na łóżku.

Gdy Letycja zdjęła z siebie ubrania odwróciłam wzrok. Nagle moje dłonie są takie interesujące. Wgramoliłam się pod własną kołdrę. Naprawdę trafiła mi się ciekawa współlokatorka.

Miałam na sobie nie byle jaką bieliznę, czarną, koronkową. Stanęłam na środku pokoju i zaczęłam rozluźnianie swojego ciała połączone z treningiem, nawyk, robiłam to codziennie dwa razy.

Nie patrz się, nie paatrz-pomyślałam wpatrując się w swoje dłonie. Zaraz potem zerknęłam, co robi, a to co ujrzałam sprawiło, że po raz kolejny, w obecności Letycji zarumieniłam się.

Spojrzałam na jej twarz zadowolona z siebie, przyglądając się jej zarumienieniu. Wyglądała słodko, tak też w sumie powiedziałam do niej.

Poczułam się strasznie zmęczona. Ziewnęłam po czym położyłam się na lewym boku przymykając oczy. Po jakimś czasie zasnęłam.

Dokończyłam swoją tradycję i naszedł mnie kolejny pomysł. Nigdy nawet nie zakładałam piżamy, weszłam powoli i ostrożnie do łóżka Sam obok niej, zamknęłam oczy i też zasnęłam, z łobuzerskim uśmiechem na ustach. Objęłam ją głęboko śpiąc już.