Klasa transmutacji

-To fajnie akurat.. Tylko dlaczego ty mnie o to pytasz na lekcji transmutacji? ! Ahh.. Sobota. Quidditch. O ile będziemy mogli skorzystać z boiska

Unoszę głowę znad łokci. Przysnąłem. Nikt nie zauważył, a ta Sam nawet mnie nie obudziła. Kręcę głową z uśmiechem. Opuszczam prawie pustą klasę, rzucając jeszcze spojrzenie na dziewczynę przy biurku. Widoczna obsesja na punkcie Quidditcha. Znowu się śmieję i zamykam drzwi.

A, okej? Podążyłam wzrokiem za nim, a potem gdy zniknął w drzwiach zrobiłam podobnie.

-Bo nie było okazji...dlatego...-Powiedziała cicho.

Potarłam czoło dłonią. -Przepraszam... Po prostu pogadamy o tym w sobotę. Poza tym... Nie jestem pewna czy powinnam ci zdradzać takie rzeczy..

Eeee - Mruknęła. Ale...jak to...-Zapytała. lepiej latam niż radzę sobie z transmutacją. - Powiedziała.

-Taak... A dlaczego ostatnio nie latasz?

-Lekarka kazała mi nie latać po upadku, a później tereny wokół szkoły były zabronione.-Odpowiedziała. A po korytarz nei wolno..-Mruknęła. Potem gdzieś wyszła.

Wszedłem do klasy i spojrzałem na nauczycielkę. Coś mi kazało zrobić teraz inaczej, wręcz się teraz ukłoniłem. - Dzień dobry bardzo, szanowna pani profesor - przywitałem się i usiadłem w ławce, na samym tyle w kącie.

Weszła do klasy nieco poobijana z miotłą w ręku. Usiadła na swoim miejscu, oparła miotle o ławkę i wyciągnęła szkicownik. Zaczęła coś szkicować, lecz po chwili nagle usnęła.

Weszłam niepewnie na swoją pierwszą lekcję w Hogwarcie. Przywitałam najserdeczniej jak potrafiłam nauczycielkę i skierowałam się na tyły klasy.
- Przepraszam, nie będzie pan miał nic przeciwko, jeżeli onok pana usiądę? - zapytałam Azazela, opierając się rękoma o ławkę.

- Ależ skąd, siadaj - zaśmiałem się i wskazałem na ławkę obok swojej.

Przysiadłam się, stykając się ramionami z Azazelem. Te ptasie klatki przyczepione do sufitu mnie przerażały.

Wszedłem do klasy i usiadłem w pustej ławce z przodu. Wyjąłem podręcznik, a różdżkę położyłem na ławce blisko mojej ręki.

Odchyliłem głowę do tyłu i zasnąłem.

Weszłam do klasy i usiadłam w pierwszej ławce w kącie , patrząc w okno. Nawet nie przywitałam się z nauczycielka.

Złapałam go za ramiona słysząc lekkie chrapanie. Potrząsnełam go aż do skutku.
- Jeszcze raz zaśniesz, a to. - jednym, sprawnym ruchem wyciągnęłam różdżkę i przystawiłam mu do podbródka, sprawiając uniesienie lekko jego głowy - Będzie Twoim najgorszym koszmarem. - uśmiechnęłam się sarkastycznie na koniec, odstawiając różdżkę spokojnie na ławkę.

-Dzień dobry-przywitalam się z Azazelem lekko zdziwiona. -Dzień dobry.-powiedziałam do reszty uczniów po czym usiadłam za biurkiem.

Przetarłem zaspane oczy i spojrzałem na nią i zaskoczony na różdżkę. - Mówiłaś coś? - ziewnąłem.

Weszłam do klasy i zajęłam miejsce obok jakiegoś chłopaka, któremu dziewczyna groziła różdżką. Wzruszyłam ramionami, co kot lubi. Obok mnie było inne wolne miejsce, które rezerwowałam dla Cynthii i nie dałabym nikomu usiąść.

Na pierwszym piętrze zwolniłam. Na co ja się spieszę? Przecież to transmutacja, synonim tortur. Zeszłam na parter i zaczęłam się rozglądać za odpowiednią klasą. W końcu ją znalazłam, więc weszłam do środka.
- Dzień dobry - przywitałam nauczycielkę. - I cześć - rzuciłam do reszty nieco ciszej. Mam nadzieję, że uda mi się dziś jeszcze kogoś poznać. Zaczęłam się rozglądać za jakimś miejscem.

Przebudziła się i podniosła głowę z nad szkicownika.
- Bry...sensei..- Powiedziała i ziewnęła.

Pomachałam do niej ręką i wskazałam miejsce obok siebie.

- Nie każ mi się powtarzać. - patrzyłam tępo w stronę nauczycielki - Jeszcze raz zaśniesz, a po lekcji nie będzie fajnie. - uśmiechnęłam się sadystycznie i obracałam różdżkę.

-Witaj.-powiedziałam do nowo przybyłej. Znowu nowa..? -Jak się nazywasz i z jakiego domu jesteś? -zapytałam uśmiechając sie

Zauważyłam Letycję, uśmiechnęłam się do niej.
- Cynthia Chase, z Gryffindoru - przedstawiłam się. - I jestem absolutnie beznadziejna z transmutacji - dodałam.
Poszłam w stronę ławki, w której siedziała Letycja i usiadłam obok.
- No hej - walnęłam swoją torbę na ławkę.

- Aż się boję - zaśmiałem się i rozejrzałem się kto jest w klasie. Zastanowiło mnie gdzie jest Isobel i jej biała miłość. Ziewnąłem znów.

- Masz czego. - wybełkotałam w złości pod nosem, przyglądając się każdemu z osobna.

- Oj no nie dygaj kochanie - westchnąłem. - Czym się tak denerwujesz?

- Tobą. - dalej patrzyłam wszędzie tylko nie na niego i uśmiechnęłam się tak jak przed chwilą.

- Co ja zrobiłem? - zmarszczyłem brwi zaskoczony.

-Azazel. Weź się w końcu zamknij.-rzuciłam do chłopaka uśmiechając się. -Wbrew pozorom transmutacja nie jest taka zła - dodałam do Gryfonki. -Ja nazywam się Danika White. Oprócz transmutacji trenuje również Quidditcha. Zwracaj się do mnie po imieniu, tak ja reszta.-powiodłam wzrokiem po uczniach. -A teraz powiedzcie mi co chcecie dzisiaj robić

Parsknęłam pod nosem, siedząc cicho, czekając na czyjeś pomysły. Czego mogłabym się nauczyć na transmutacji?

Wzdrygnęłam się, gdy walnęła torbą w ławkę. - Hej - uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam zbytnio, co zaproponować.

Nie byłem jeszcze na lekcji Daniki, ale wydawała się w porządku. Chociaż jak tak dalej pójdzie, to nie będziemy nic robić na tej lekcji. Nawet gdybym miał konkretny pomysł, to pewnie bym się nie wychylił, nie lubię za bardzo zwracać na siebie uwagi. Rozejrzałem się po sali, Może ktoś zgłosi jakiś pomysł?

- Wyczuwam las rąk - szepnęłam do Letycji.
Ja i transmutacja to decydowanie słaba para. Zazwyczaj, gdy próbowałam zrobić coś w tej dziedzinie, to albo nie działo się nic, albo uzyskiwałam skutek odwrotny od zamierzonego. Potrzebowałam ogromnego skupienia i sporo ćwiczeń aby efekt był zadowalający.

-Ja mam zajebisty pomysł!-powiedziałam prostujac się na krześle. -Nauczmy się jak zamienić kogoś w ślimaka, zdeptac go a potem.... Ukryć ślady. -powiedziałam patrząc na nią i próbując zachować powagę.

- Dokładnie - zaśmiałam się do Cynthii i zmarszczyłam zaskoczona brwi na pomysł Koreanki, której imienia wciąż nie znałam.

-O! Idea...-dopiero po chwili dotarł do mnie sens słów dziewczyny. Wyszłam zza biurka, rozglądając się po klasie. Chwila...-SooAh... Gdzie jest Carl? -zapytałam ostrożnie.

-A bo ja wiem gdzie ta plaga egipska się szlaja. .-mruknęłam wzruszajac ramieniem. Aaa... -Nie mogę pani powiedzieć pani profesor. ..

- Życiowe problemy - rzuciłem z rozbawieniem do Annabelle, słuchając koreańskiej ślizgonki.

-Az weź się zamknij i mnie nie wkurwiaj.-rzuciłam patrząc na nauczycielke. -A tak serio to nie wiem.. Nie widziałam go.

Pokiwalam głową. -Nie żebym jej nie ufała.. Ale niech jakiś Gryfon powie mi jutro czy widział Carla..

- Nie wiem o co chodzi, ale ten dialog może być całkiem ciekawy - powiedziałam cicho

- Biedny Carl... Ale i biedna ta tutaj - westchnęłam cicho. - Mogłam nie przychodzić na tą lekcję w sumie.