Pokój spotkań

Teraz to przegiełaś i przydeptałam tej dziwaczce buta. Wiedziałam że będzie zła więc chwyciłam torbę i biegłam ile sił w nogach do pokoju wspólnego puchonów
Np:Pokój wpólny puchonów

Udałam się do pokoju spotkań i upewniłam, że nikt nie będzie nam przeszkadzał: poprzesuwałam machaniem różdżki regały tak, by tworzyły zamknięty "pokoik" na planie litery s, do środka wstawiłam kanapę, a na koniec rzuciłam zaklęcie wygłuszające dźwięki oraz mącące uwagę. Nie wiem, czy zadziałały, czy nie, nigdy wcześniej nie rzucałam tak zaawansowanych zaklęć, ale chciałam, by mój pierwszy raz... by było wyjątkowo. Bez świadków, bez przeszkód. Po wszystkim siadłam na fotelu w środku pokoju i czekałam na Letycję, rozgrzana niczym piec chlebowy i napięta jak garota.

Weszłam z futerałem i zmarszczyłam brwi. Co tu się stało? - Ktokolwiek to zrobił, jest tutaj i wyjaśni mi, po co to jest? - zapytałam głośno, nawet nie idąc dalej.

Zlękłam się, słysząc jej podniesiony głos. Zrobiłam coś nie tak? Nagle przypomniałam sobie, co miałam jej powiedzieć. Przynajmniej mniej więcej.
- U-U-Um... a więc. - odchrząknęłam. - Zawróciłaś mi w głowie, i... um... i powinnaś wziąć za to od... o... odpo... odpowiedzialność. Jeśli to nie problem. Proooszę. Bardzo... bardzo proszę. - dodałam szybko, by jej nie urazić. - Nie... nie jestem pewna, co się... dzieje... ze mną. Tak. I... ustawiłam te meble tak, żeby nikt nam nie przeszkodził. Bo... wiesz... jestem... um... tego... będziesz moją... tego... pierwszą. - bąknęłam niemrawo, czerwieniąc się. - Nie chcę, żeby... żeby kto-ktokolwiek nam przeszkadzał.

Zaśmiałam się i odłożyłam futerał na bok. - A więc to tak? Szybka jesteś - zamruczałam i zaczęłam powoli iść w jej stronę z uśmieszkiem na ustach. - Więc skoro tego chcesz... Nie zapomnisz tego na długo, pamiętaj - zamruczałam i usiadłam obok niej. Przejechałam palcem wzdłuż jej nogi.

- Um... przejdźmy do środka. Do... eee... bazy? Nie chcę, żeby ktoś znowu wszedł, jak za pierwszym razem. - wtrąciłam nieśmiało i wstałam, po czym spojrzałam wyczekująco na Letycję.

- No to wchodź - założyłam ręce oczekująco i mierzyłam ją swoim przenikliwym wzrokiem.

Poszłam pierwsza i minęłam zakręt. Z trzech stron otaczały nas regały wypełnione książkami, a jeśli moje zaklęcia działały, to nikt ani nic nie powinien nas usłyszeć.
- Użyjmy... um... t-t-tego. - rzekłam i wyjęłam z fałd mojej szaty zawiniątko: mały różowy wibrator. Jakby nie patrzeć, przywiozłam sporo zabawek do Hogwartu, ale nigdy nie spotkałam nikogo, z kim mogłabym ich użyć. Posiadanie ich krępowało mnie i zawstydzało, ale... co poradzę, że mam swoje potrzeby. Ach, zresztą! Chciałam zapomnieć o lękach i fobiach, przynajmniej na najbliższą godzinę. Przez godzinę nie być Susan. Taaak, to brzmi słodko...

Poszłam za nią zaintrygowana i zagwizdałam zaskoczona widząc przedmiot. - Mówiłam, że jesteś zboczona - zamruczałam i pchnęłam ją na kanapę, zabierając wibrator. - Rozbieraj się.

- To n-n-nie tak... - próbowałam się wytłumaczyć, ale stwierdziłam, że to bezcelowe. Czasami... czasami nie trzeba się tłumaczyć innym. Nie przez całe życie. Nie teraz. Ściągnęłam bluzkę przez głowę i zrzuciłam sukienkę, czekając ma ruch Letycji. Nie chciałam być jedyną nagą z naszej dwójki. Niepewnie sięgnęłam do jej piersi i spróbowałam zdjąć z niej bluzkę.

Rozebrałam się dość szybko, w samej bieliźnie powaliłam ją i usiadłam na niej okrakiem, zaczęłam ją rozbierać z pragnieniem w oczach, moje ruchy były pewne siebie, dawały od razu znać kto tu rządzi.

Spasowałam i tylko patrzyłam na nią z pragnieniem, fascynacją i lękiem w oczach. Poddałam się całkowicie jej woli, zgadzając się na wszystko, czego zapragnie.
- Jestem twoja... - szepnęłam głucho.

- Mówisz mi coś, co jest oczywiste - prychnęłam i położyłam dłonie na jej nagi piersiach. Zaczęłam je intensywnie masować. Nachyliłam się do jej szyi i zaczęłam ją oblizywać.

Oddychałam głębiej, byłam pewna, że to wyczuła. Słowa nie były tu potrzebne, tak jak zauważyła. Przywarłam do niej i odchyliłam głowę, marząc, by ugryzła mnie w szyję.

Złapałam skórę między zęby i przygryzłam mocno, natomiast palcami złapałam jej sutki i zaczęłam nimi obracać. Kolano wsunęłam między jej nogi i ocierałam intensywnie o jej kobiecość.

Jęknęłam, kiedy mnie ugryzła, na poły z bólu, na poły z rozkoszy. Czułam w piersiach przyjemne ciepło rozchodzące się falami po całym ciele, a mające swój początek w sutkach. Podobne ciepło czułam też w kroku. Oddychałam głęboko, aczkolwiek coraz bardziej spazmatycznie.

Korzystając z tego, że wciąż miała na sobie majtki, najpierw wsunęłam tam rękę tylko po to, by coś zdobyć. Mianowicie jej dziewictwo. Chwilę później moje palce weszły w nią bez patyczkowania się i przebijając błonę. Ustami zeszłam z jej szyi do sutka i zaczęłam ssać mrucząc z zadowolenia.

Krzyknęłam z cicha, bo zabolało mnie w kroczu. Dość mocno. Na szczęście chwilę potem ból ustał, a w jego miejsce pojawiła się ciepła, mokra rozkosz. Czułam, jak coś spływa mi między nogami... chyba... chyba krew. A więc już nie jestem dziewicą. O czym powinnam myśleć w takiej chwili? Ha, przez moją głowę przemknęło, czy aby na pewno moje zaklęcia działają, ale teraz to chyba i tak bez znaczenia. Jęknęłam z rozkoszy, gdy zaczęła ssać mój sutek. Podobało mi się to. Upajała mnie jej władza nade mną. Ujęłam niepewnie jej rękę, tą, którą miała między moimi nogami, i poprowadziłam ją.

Zabrałam rękę i swoje palce zastąpiłam włączonym wibratorem. Przygryzłam jej sutek podczas gdy drugą ręką bawiłam się jej piersią. Z kolei wolną dłonią dałam jej mocnego klapsa.

Odetchnęłam urywkowo, gdy wibrator wszedł we mnie. Jej klaps i gryzienie sutka obudziły we mnie jeszcze większe pożądanie...
- Drap. Gryź. P-P-Proszę... - wyszeptałam drżącymi od namiętności ustami.

Uśmiechnęłam się zwycięsko i zaczęłam nim w niej poruszać. Paznokciami przejechałam po jej biodrze, powoli i intensywnie. Z kolei językiem przejeżdżałam po jej obojczyku oraz szyi.

Czułam w sobie ciepło poruszające moje zagmatwane myśli i najskrytsze instynkty, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Podobało mi się to. Zmysłowe uczucie towarzyszące wędrującemu po mnie językowi Letycji powodowało chyba nawet większe podniecenie, niż wibrator. Na biodrze czułam ból, ciepły i rozkoszny, i chyba krew; mam delikatną skórę... jęknęłam z cicha, samoistnie, nie mogąc wytrzymać zalewającej mnie raz po raz fali rozkoszy.

- I taką gładką... - zamruczałam z uśmiechem i podniosłam swoją głowę wyżej, by ją pocałować namiętnie. Wsunęłam wibrator głębiej, a drugą dłonią masowałam teraz jej pierś. Podobało mi się to uczucie władzy, dominacji nad nią, przymknęłam oczy oddając się temu uczuciu.

Pozwoliłam, by wsunęła mi swój język do ust, oddając się jej całkowicie. Niech ona dyktuje rytm. Czułam, że szczyt rozkoszy jest coraz bliżej...

Przyspieszyłam przygryzając jej szyję i ściskając pierś. Nawet miała czym oddychać i to mnie zadowalało.

Lekki bezdech... on też okazał się bogaty w rozkosz. Przygniatała mi moje niezbyt obszerne płuca, ale podniecało mnie to... a przynajmniej na razie, bo za chwilę zacznie brakować mi tlenu, chociaż z drugiej strony mój oddech i tak stawał się coraz bardziej płytki i spazmatyczny, a każdemu wydechowi towarzyszył cichy jęk.

Odsunęłam się na chwilę, by dać jej złapać oddech, po czym zdjęłam z siebie ubranie i znów poruszając wibratorem zaczęłam się swoimi piersiami ocierać o jej piersi.

Jej duże, lekko chłodne piersi ocierały się o moje. Niemal czułam, jak iskierki rozkoszy przeskakują pomiędzy ciałami. Złapałam ją za plecy i docisnęłam do siebie, poruszając biodrami w rytm wibratora.

- Przyjemnie? - zamruczałam do jej ucha, które następnie przygryzłam i przyspieszyłam ruchy urządzenia. Wolną dłonią dałam jej kolejnego klapsa.

- ...ak... - wyszeptałam drżącymi ustami i jęknęłam, gdy jej zęby wbiły się delikatnie w moje ucho. Czułam się coraz lepiej, coraz płynniej, rozlewałam się w tym morzu rozkoszy, jaką mi dawała.

Obmacywałam dłonią jej pośladek, jeszcze bardziej przyspieszyłam ruchy wibratora i jego moc, językiem przejeżdżałam wzdłuż jej szyi w obie strony.

Czułam, że się duszę, duszę się rozkoszą, mój oddech nie miał już w sobie ani odrobiny regularności. "To zaraz nastąpi...", pomyślałam i jęknęłam, głównie z rozkoszy, ale też dlatego, że sama już nie wiem, kim jestem... spojrzałam w dominujące oczy Letycji, by znów się odnaleźć. Pomogło.

Odwzajemniłam spojrzenie, widziałam, że Susan jest blisko, więc nie przerywałam tego, powoli znów zaczęłam też się ocierać o nią.

To dziwne, ale jest jest kilka rzeczy bardziej zmysłowych od samego seksu, o czym właśnie się przekonałam na własnej skórze - i to dosłownie. Dotyk skóry Letycji na mojej skórze należał właśnie do tej grupy. Czułam ją na swoich biodrach i brzuchu, i szalenie mnie to podniecało. Ostateczna fala paraliżującego ciepła zalała moje ciało, aż nie mogłam się ruszyć. Jęknęłam mimowolnie, głośno.

Usiadłam obok niej zadowolona i wyciągnęłam wibrator z dziewczyny. Założyłam z powrotem swoje ubrania i zerknęłam na nią. - Podobało się?

Przez chwilę nie kontaktowałam, ale gdy tylko pulsujące fale ciepła ustały, odetchnęłam głęboko i odparłam z zadowoleniem ubierając się:
- Taaak... - miałam straszny mętlik w głowie, do głowy cisnęły mi się dziesiątki pytań. Zdecydowałam się zadać tylko dwa:
- To co teraz będzie? Jesteś... um... moją dziewczyną, czy jak? I czy ja, eee... je-jestem... lesbijką? - zachłysnęłam się tym ostatnim słowem.

- Dziewczyną? Coś Ty, za krótko się znamy - założyłam nogę na nogę. - A czy jesteś lesbijką... To już musisz ustalić sama - wzruszyłam ramionami i odchyliłam głowę do tyłu. Wyjęłam różdżkę i przywróciłam pokój do poprzedniego układu mebli.

Myśli ponownie zakotłowały mi się w głowie.
- Cze-Czekaj, a-a-ale przecież się sek... seksiłyśmy! - powiedziałam zdziwiona. - To nie... nie obliguje nas do, um... do czegoś?

- Jak dla mnie, ja tam lubię seks bez zobowiązań. Co z niego wyjdzie - to z niego wyjdzie - wzruszyłam ramionami.

- Och. - odparłam zdziwiona. - To... to dziwne. Nie są-sądziłam, że m-m-można uprawiać seks... dla samej przyjemności. - zarumieniłam się lekko. - Hum... tak czy siak dziękuję. I, um... Le-Letycjo... t-t-trzymaj się ode mnie z d-dala, do... dobrze? N-Nie kuś mnie więcej... proszę... bardzo, b-b-ba-bardzo proszę? Zrobiłyśmy to raz i, um... wy-wystarczy. Zostańmy, mhm, przyjaciółmi. - uśmiechnęłam się lekko rozbita między znanym mi już pożądaniem Letycji, a chęcią ucięcia moich lesbijskich zachowań w zarodku.

- Nie mam zamiaru trzymać się od Ciebie z dala - prychnęłam rozbawiona i wstałam. Wzięłam futerał i po prostu wyszłam.
NP: Dormitorium Dziewczyn (Ravenclaw)

"Och, super. Czyli to koniec. Dalej będzie mnie męczyła, aż w końcu naprawdę stanę się lesbijką. Cudownie.", pomyślałam. Ale... w sumie to nie było takie złe... mhm... "Nie, nieprawda, to JEST złe!" Dlaczego?
...
Nie znalazłam na to odpowiedzi. Biłam się jeszcze chwilę z myślami, po czym udałam się do dormitorium, uprzednio ukrywszy wibrator w fałdach szaty.
NP: dormitorium dziewcząt Hufflepuff

Wylądowałam na kanapie w pokoju wspólnym. Tak wiele wspomnieć wiąże się z jednym, magicznym pokojem. Westchnęłam głośno, zakładając nogę na nogę. Sofa była niesamowicie wygodna, ciekawe czy ktoś raczy mnie odwiedzić...

Spacerując po Hogwarcie zdecydowałem zajrzeć do pokoju spotkań, stając w drzwiach uśmiechnąłem się sam do siebie. Instynkt męża działa, co? Czekałem tylko aż mnie zauważy.

- Azazel! - podskoczyłam jak oparzona, wskakując na chłopaka.
Oplotłam swoje nogi wokół jego bioder i wtuliłam się niemiłosiernie mocno, wdychając zapach jego perfum...