Wieża Astronomiczna

-Wiem- powiedziałam uśmiechając się- Dobrze, że jesteś

- No widzisz! I co, jestem takim zboczonym potworem? - z rozbawieniem uniosłam brew.

-Tylko więcej nie zasypiaj obok mnie w samej bieliźnie, to nie będziesz potworem- zaśmiałam się

- Czyli... Mogę spać z Tobą jeśli założę coś więcej? Jeju, naprawdę jestem takim pasztetem? - zaśmiałam się razem z nią.

-Nie mi to oceniać- powiedziałam- Chodzi mi bardziej o to, że nawet jeśli chciałabyś spać ze mną to czułabym się bardziej komfortowo, jeśli miałabyś coś ubrane więcej niż koronkowa bielizna.

- Tak więc będzie - odpowiedziałam z uśmiechem i pocałowałam ją krótko w policzek.

Pokiwałam głową czując, że ponownie na mojej twarzy pojawił się rumieniec.

- Czemu wyglądasz tak słodko kiedy jesteś zawstydzona? Chcesz żebym się zakochała? - powiedziałam do niej oskarżycielsko po czym się zaśmiałam. Ziewnęłam. - Spać mi się chce... - wyciągnęłam z torby płaszcz i przykryłam nas nim. - Jeśli nie masz nic przeciwko, to już dziś nie będę spać z Tobą w samej bieliźnie - powiedziałam cicho i zasnęłam na niej.

Ostrożnie wyciągnęłam szkicownik i zaczęłam konturować obrazek z Azazelem.

Obudziłam się po jakimś czasie, spojrzałam na jej rysunek. - Kto to?

Prawie skończyłam kolorować. Usłyszałam pytanie Letycji- To jest Azazel. Ślizgon, bardzo go lubię- powiedziałam i poprawiałam kota- Tutaj jest jego kot, Itachi.

- Ah... Okej - powiedziałam i usiadłam tak, by się na niej już nie opierać. Patrzyłam jak rysuje.

-Będziesz wiedziała jak wrócić do dormitorium? Po tym jak skończę rysować to chcę mu to zanieść. -spytałam kolorując tło.

- Wiesz, to z tej wieży trafiłam później do dormitorium - zaśmiałam się. - Spokojnie, będę na Ciebie czekać.

-Okej, dzięki- powiedziałam z uśmiechem dalej kończąc tło.

- W porządku... Bez Ciebie nie mogłabym zasnąć - powiedziałam i ze szkicownika przeniosłam wzrok na nią, uśmiechnęłam się.

-Dobra ii koniec- powiedziałam i wstałam z miejsca. Pomachałam brunetce i zeszłam z wieży.

NP gdzieś

Po dłuższym czasie wchodzenia po schodach udałam się na wieżę astronomiczną. Usiadłam na kamiennej podłodze i wpatrywałam się w niebo.

Pod koniec wspinaczki przeklinałem się w myślach za pomysł włażenia na najwyższą wieżę w tej szkole. Stanowczo za dużo schodów. Stanowczo.
Gdy dotarłem na szczyt lekko się uśmiechnąłem, przynajmniej widoki były zacne. I nie miałem na myśli tylko krajobrazu. Na środku podłogi siedziała Samantha i wpatrywała się w niebo. Podszedłem do niej i usiadłem obok.
- Hej - rzuciłem.

Po raz kolejny włosy przesłoniły mi twarz. Westchnęłam poprawiając je i odrzucając je na bok. Po dłuższym czasie wpatrywania się w niebo usłyszałam głos Morta. Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego- Cześć- powiedziałam uśmiechając się

Odchyliłem głowę spoglądając na płynące leniwie chmury. Zanosiło się na deszcz.
- Często tu przychodzisz?

-Okropnie męczy wchodzenie po tych schodach, ale dla tych widoków. To miejsce mnie uspokaja- powiedziałam odwracając wzrok i wpatrując się w niebo

- Coś cię zdenerwowało? - zapytałem, przenosząc wzrok na jej profil. - I zgadzam się, te schody są okropne. Jeszcze stopnie pułapki... Prawie sobie wybiłem zęby po drodze.

-Chyba byłam lekko zestresowana, ale to nic takiego...Tak myślę- powiedziałam wzruszając ramionami

- Skoro tak mówisz... - na chwilę odwróciłem wzrok w stronę nieba. Chmury zgęstniały zabierając światło. - Chyba będzie padać - mruknąłem.
"Brawo, Mort! Rozmowa o pogodzie, co za świetny temat..." zganiłem w myślach sam siebie.

-Lubię deszcz-wyznałam po chwili i ponownie poprawiłam włosy. Nienawidzę mieć ich rozpuszczonych.

Zwróciłem uwagę na powtarzany przez nią ruch.
- Nie musisz ich poprawiać. Dobrze wyglądasz w rozpuszczonych - powiedziałem i lekko się uśmiechnąłem.

-Po prostu, one wpadają na oczy, co jest dosyć irytujące-westchnęłam czując jak na mojej twarzy pojawia się delikatny rumieniec. Zerknęłam na Morta, odwzajemniłam uśmiech, a potem spojrzałam ponownie w chmury.

Przez chwilę milczałem i po prostu obserwowałem dziewczynę.
- Właściwie to skąd jesteś? - zapytałem.

-Chyba to nie będzie wielkim zaskoczeniem, jak powiem, że jestem z Londynu?-powiedziałam i wyprostowałam nogi.

- To by wyjaśniało zamiłowanie do deszczu - zaśmiałem się krótko. - Można albo przywyknąć i to polubić, albo się wyprowadzić. Ewentualnie strzelić sobie w łeb.

-A co z tobą?-spytałam i spojrzałam na niego-Skąd ty jesteś?

Szukałam jakiegoś dobrego miejsca, nigdzie nie mogłam wysiedzieć długo. Po drodze przegrałam walkę ze łzami, nie szlochałam, ale łzy powoli spływały z oczu. Otworzyłam drzwi i zrobiłam krok w przód, ale kiedy zauważyłam kto tu jest, odwróciłam się energicznie i poszłam z powrotem, nieco szybszym krokiem.
NP: Dormitorium Dziewczyn (Ravenclaw)

- Też Lon... - Urwałem, bo zauważyłem, że drzwi się otworzyły, ktoś wszedł i natychmiast wyszedł. - Kto to był? - zapytałem, marszcząc brwi.

Słysząc skrzyp drzwi odwróciłam się. Zobaczyłam Letycję, która była w okropnym stanie. Od razu gdy nas zauważyła wycofała się, co uważałam za dziwne. Zrobiło mi się jej okropnie żal. Chwilę myślałam o Krukonce. Gdy usłyszałam pytanie Morta spojrzałam na niego i zamrugałam kilkakrotnie-To była Letycja, tak mi się zdaje.-powiedziałam i zerknęłam ponownie na drzwi

- Powiesz mi w końcu o co z nią chodzi? - zapytałem spokojnie, chociaż ktoś, kto dobrze mnie znał, mógł w moim głosie dosłyszeć lekkie zniecierpliwienie. - Nie jestem głupi. Ona unika mnie, a ty unikasz jej tematu. Jakiś powód musi być.

Westchnęłam patrząc dalej na drzwi-Więc, gdy byłeś na tamtej wycieczce w Egipcie dołączyła Letycja. Akurat gdy wchodziła to wpadła na mnie i byłam w dość niekomfortowej sytuacji-powiedziałam i zaczęłam bawić się palcami-Nie wiem jak to powiedzieć, ale wydaje mi się, że interesuje się dziewczynami i chyba jest zainteresowana mną, ale nie wiem, nie powiedziała mi tego wprost i ugh-westchnęłam i oparłam dłonie o policzki-To głupie-mruknęłam patrząc się w ziemię.

Klasnąłem językiem o zęby i krótko rzuciłem okiem na drzwi.
- I co, jest o mnie zazdrosna? - Pokręciłem głową. Dość abstrakcyjna myśl. - Rozmawiałaś z nią o tym? Czy tylko się unikacie? Ostatnio spałyście razem na kanapie, więc chyba aż tak źle między wami nie jest...

-Na kanapie zasnęła ze mną bez mojej wiedzy...I nie tylko na kanapie, ale przynajmniej w ubraniu- wymamrotałam i patrzyłam się na swoje dłonie- Zanim to się stało to ummh, jakby to powiedzieć- powiedziałam i przełknęłam ślinę- Ja ją zastałam w pokoju bez ubrań, a potem gdy poszłam pod prysznic, ona poszła za mną...- objęłam się i potarłam lekko ramiona. Robiło się chłodno, ale ja na twarzy czułam jak jest gorąco. Głupio się to mówi, nawet Mortowi... Cholera.

Objąłem ją ramieniem.
- Porozmawiajcie na spokojnie - powiedziałem cicho. Poczułem jak na głowę spada mi kropla deszczu. A potem kolejna. - Chodźmy stąd, robi się zimno.

-I gdzie mielibyśmy iść?- spytałam niepewnie podnosząc głowę. Od razu na twarz spadło kilka chłodnych kropel. W sumie mogłabym tu zostać...

Deszcz zaczynał przybierać na sile. Zimne, jesienne krople uderzały w moją twarz i wsiąkały we włosy.
- A gdzie być poszła? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.

Deszcz padał coraz mocniej. Lekko zadrżałam i wtuliłam się w chłopaka. -Na pewno gdzieś, gdzie będzie sucho i ciepło- powiedziałam

- No to zacznijmy od zejścia stąd. - Wstałem i podałem jej rękę. - A potem możemy iść na przykład do pokoju spotkań albo wspólnego. Tam jest kominek.

Pokiwałam głową i podniosłam się trzymając go za rękę. Nie puściłam jej i ostrożnie zaczęłam się kierować do drzwi.