Jezioro Hogwartu

-Właśnie widzę jak sobie radzisz-mruknąłem. Przestałem wyrywać trawę i spojrzałem na wodę.

-Radzę. .. -mruknęłam zakrywajac usta dłonią żeby wyciszyć szloch. Czy on musiał akurat teraz tu przyjść? ! Nie mógł później? !

-Spokojnie. Wszystko będzie dobrze, okej?-chciałem ją objąć, ale przez umysł przemknęło mi abym tego nie robił-Chciałbym ci jakoś pomóc, ale nie mam chusteczek-powiedziałem patrząc na nią.

Parsknelam smiechem wycierajac łzy rękawem. -Taaak.... Chusteczki są najlepszym lekarstwem na wszystko. ...-powiedziałam patrząc na niego. -Nie gap się. Ładnej Azjatki nie widziałeś czy co..

-Oh, przepraszam, już nie będę-powiedziałem zakrywając oczy dłońmi i zaśmiałem się

Przewróciłam oczami i wstałam. Musze komuś coś oddać. .. -O kurwa... -mruknelam kiedy noga lekko mi się zeslizgnela i zamoczylam sobie buta.-Moje... Buty... -jęknelam

Opuściłem ręce.-Wszystko okej?-zapytałem wstając z trawy.

-Nie... Mój kochany but....-powiedziałam jakby to była największa tragedia na świecie. -Aish... Tak w ogóle to... co ty tu jeszcze robisz?

Zmieszałem się trochę.-W sumie racja..To do zobaczenia na zajęciach-powiedziałem i ruszyłem do Hogwartu.

Przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę zamku przeklina jąć buta.

Next: Dormitorium dziewcząt (Slytherin)

Jak zwykle poszlam nad jezioro. Położyłam się na plecach , na trawie, i zamknęłam oczy. Wiał lekki wiatr...Nawet nie wiem która godzina jest... Cholera... Zostawiłam różdżkę w szacie w WS... trudno. .. Błagam. .. Niech spadnie jakąś magiczna kometa na mnie., Boom... nikt nawet nie zapłacze hahaha

Poleciałem nad jezioro. Zauważyłem kogoś leżącego na trawie. Poleciałem w dół i zobaczyłem Soo.-Cześć-powiedziałem lądując. Usiadłem i odłożyłem miotłę.

-Czego? -warknelam otwierając oczy. -A.. To ty....

-Tak, to ja we własnej osobie-powiedziałem uderzając się w klatkę piersiową-Bardzo lubisz przebywać nad tym jeziorem-stwierdziłem

-No to nie przeszkadzam. -powiedziałam wstając I otrzepując spódniczkę. -Miłego siedzenia

-No, ale gdzie ty idziesz-jęknąłem patrząc jak wstaje-Znowu zostawiasz mnie samego-zrobiłem smutną minę

-Ee... a jak inaczej? Teraz ty się dowaliłeś. .. co mam ci zrobić żebyś się odwalil?

-Nie rozumiem, dlaczego mam się od ciebie odwalić?-wstałem i spojrzałem jej prosto w oczy.

-A dlaczego nie? -spojrzałam na niego leniwym wzrokiem i uniosłam brew. -Jeden argument. Podaj jeden argument który zaakceptuje

-Co chcesz właściwie zdziałać odpychając od siebie innych, co?-po dłuższym milczeniu odezwałem się.-Po co ja się zamartwiam. Tak jak sobie życzysz, księżniczko-powiedziałem mówiąc ostatnie słowo z kpiną. Wyminąłem ją i schyliłem się po miotłę.-Niepotrzebnie marnuję swój czas-mruknąłem

-Nikt ci nie kazał się do mnie odzywać! -krzyknęłam do niego. -Sam do mnie przyszedłeś! Schowaj sobie ten swój cenny czas w .. w kieszeń i odwal sie!-przeszłam obok niego kierując się do zamku

Zacisnąłem usta i wskoczyłem na miotłę. Poszybowałem w stronę Hogwartu.

Next : Dormitorium Ślizgonek

Poszedłem nad jezioro. Usiadłem na trawie i zacząłem ją skubać. Wpatrywałem się w wodę.
Chwilę potem przypomniałem sobie obietnicę, którą złożyłem Soo. Prędko zerwałem się i pobiegłem do Hogwartu.

Miałam ochotę się przespacerować, przyszłam więc tu i usiadłam, obserwując wodę. Kiedyś muszę wybrać się do Zakazanego Lasu, sprawdzić nową wiedzę w praktyce, postanowiłam sobie w myślach.

Nadleciałem miotłą nad jezioro. Wylądowałem i usiadłem kładąc miotłę obok. Tępo wpatrywałem się w wodę przekładając palce, robiłem to gdy byłem zestresowany, taki tik. Nie dostrzegłem nikogo oprócz mnie.

Spojrzałam tylko na niego, nie zdradzałam swojej obecności. Dawny stylu życia, witaj z powrotem, pomyślałam. Zamknęłam oczy rozkoszując się uczuciem wiatru, który zawiał.

-Isobel. -powiedziałam cicho zająć za nią. -Dwie minuty.

Wzdrygnęłam się na ułamek sekundy, zebrałam się na siły. - Poszczuć Cię inferiusami? Na pewno w Zakazanym Lesie są jakieś zwłoki - mruknęłam. - Znów chcesz się mną pobawić?

-Poszczuj. ... Torturuj. . Zabij.... mam to gdzieś. Przeprosze, ty mnie zbluzgasz i sobie pójdę. -powiedziałam klejąc na trawie tak samo jak chwile temu na błoniach. Oparłam dłonie o uda i pochylilam głowę,

Kątem oka, z ciekawości, na nią spojrzałam i odskoczyłam zaskoczona. Dobrze rozumiałam ten ukłon, wątpiłam by w ramach oszustwa kolejnego dopuszczała się aż do tego... Zrobiłam identycznie jak ona. - A ja Cię przepraszam za Azazela. Gdybym tylko wiedziała, że on tak... się zemści... Nie doszłoby do tego - odpowiedziałam cicho.

-Nie.... Należało mi się.  A nawet gorzej. Wystarczy ze go sprowokuje jeszcze raz.-podnioslam glowe. -Co ty robisz? Wstań.

- Domyślam Cię jak to Cię zraniło - usiadłam. - Wiesz jak to coś w Zakazanym Lesie zabolało? Zależało mi na naszej relacji! - podniosłam głos, patrzyłam na nią sama nie wiedząc już co czuję. Współczucie, żal, wyrzuty sumienia? Wściekłość? Miałam jeden wielki mętlik w głowie.

-Owszem. Wiem. -powiedziałam znowu pochylajac głowę. -Uwierz mi ze nie chcesz tej relacji... Mogę cię bardziej zranić. .. sama widzisz...

Rina nadleciała nad jezioro. Wyhamowała koło nich.
- Nie przeszkadzam?- Zapytała.

Słysząc czyiś uniesiony głos odwróciłem głowę. Oh, czyli jednak nie jestem sam. No cóż nie mieszam się. Oparłem się o splecione dłonie na karku i położyłem się prostując nogi. Wdychałem chłodne powietrze.

Nie zauważyłam Miyafuji-san, zajęta rozmową z SooAh. - Wystarczyłoby, że dałabyś sobie pomóc - powiedziałam patrząc w jej oczy.

Już chciałam coś odwarknąć do Miyafuji ale się powstrzymałam. -Nie... -uklonilam się jeszcze niżej , prawie dotykajac czołem ziemi. -Mi juz sie nie da pomoc. Przepraszam. -powtorzyłam i wstałam z ziemi obciągając lekko koszulkę w dół i odwracając sie na pięcie. Jestem juz zmęczona. .. Poczułam ze coś spływa mi po ustach. Dotknęłam ich i spojrzałam na dłoń. Krew. Krew z nosa.... O nie.. odchyliłam głowę do tyłu. Nie to nie tak... Pochylilam w dół.

Spojrzała na Carla, jednak zaraz na Is i Soo. Jej oczy mówiły "Też tu jestem!". Nie wiedziała czy nie przeszkadza. Położyła się na trawie.

Westchnęłam, wstałam i poszłam do pokoju wspólnego.
NP: Pokój Wspólny (Hufflepuff)

-Nic tu po mnie-pomyślałem i wskoczyłem, po raz kolejny, na miotłę. Poszybowałem w górę i pognałem w stronę Hogwartu.

Soo...może powinnaś iść do pielęgniarki? - Zapytała. Czasami czyjaś pomoc nie jest zła.- Dodała. Wstała i wsiadła na miotłę.
- To ja lecę. - Kiwnęła do niej głową.

NP: Dormitarium

Ruszyłam w stronę zamku.

Next : Pokój spotkań.

Poszedłem nad jezioro. Nie mogłem tu przylecieć, ze względu na to, że moja miotła jest...w niedyspozycji. Usiadłem w cieniu opierając się o pień drzewa. Skrzyżowałem ręce na wysokości klatki piersiowej i wpatrywałem się w wodę. Wziąłem głęboki wdech i poczułem zapach świerku, na co mimowolnie uśmiechnąłem się. To miejsce jest takie relaksujące.

Wzięłam głęboki wdech i napawałam się pięknym widokiem jeziora. Usiadłam po drzewem opierając się o nie. Poluzowałam krawat, czując jak mnie ściska i wyprostowałam nogi. Próbowałam myśleć o czymś innym niż doskwierający ból głowy.