Jezioro Hogwartu

Przyszedłem nad jezioro. Czułem w środku wewnętrzną pustkę. Usiadłem na trawie opierając się o drzewo. Westchnąłem patrząc na wodę. Włożyłem rękę do kieszeni bluzy. Oh...Papieros? Wyjąłem go i obracałem w palcach. Czy miałem zapalniczkę? Zaraz po co mi. Parsknąłem cicho i za pomocą zaklęcia zapaliłem go. Tak, bo nie chce mi się szukać zapalniczki. Głupi leń. Zaciągnąłem się i wypuściłem, zaraz potem dym. Mhhhm, ile się zmieniło w ciągu tych miesięcy. Patrzyłem pusto w wodę i zgasiłem papierosa. Przeczesałem włosy palcami. Po co ja właściwie wróciłem?

Po jakimś czasie wzrok jakby mi się zamglił, a po policzkach coś mi spływało. Prędko przetarłem policzki, jak i oczy. Coś mi musiało wpaść do oka. Tak na pewno było. Zacząłem szukać po kieszeniach chusteczek. Są. Wytarłem nos i schowałem kulkę do kieszeni bluzy.

Znudziło mi się siedzenie nad jeziorem. Podniosłem się i zacząłem kierować się do zamku. 

NP błonia Hogwartu

Przyszłam nad jezioro z psem, po drodze wyciągając z kieszeni szaty wyciągając zwykłą, mugolską paczkę papierosów. Po chwili jednak schowalam ją z powrotem.
-Chcesz pobiegać? -zapytałam psa. Wzięłam kawałek małej gałęzi i rzucilam daleko, wzdłuż wody. Cong Cong rzucił się za zdobyczą.

Po raz kolejny przyszedłem nad jezioro. Chyba wcześniej była jakaś lekcja, widziałem grupę wychodzącą z cieplarni. Ups? Jak ominie mnie parę lekcji to nie strzelą we mnie avady, przecież...Chyba. Usiadłem na trawie i patrzyłem w wodę. Co ja właściwie tutaj jeszcze robię.

Zobaczyłam Collinsa który przyszedł nad jezioro. Jakby nie było innych miejsc... Pies wrócił do mnie z gałęzią którą znów mu rzuciłam. Sama usiadłam na trawie i jednak skusiłam się na papierosa. Te wakacje były zupełnie inne. Chociażby przez to że nie spędzałam ich w domu. No i pojawił się Cong Cong.
Zapaliłam fajkę zapalniczka i schowalam ją do kieszeni, zaciągając się dymem. Cong wrócił i szczeknął na mnie, kiedy nie chciałam mu rzucić patyka.
-Oj dobra...-w końcu znów mu go rzucilam, a ten zadowolony pognał za nim.

Usłyszałem dyszenie. Wróciłem się i spojrzałem na... Oh to Cong Cong. Spojrzałem na niego. Po co tutaj przyszedł? Zaraz potem dostrzegłem patyk, który trzymał w buzi. W oddali dostrzegłem również niewielką postać, czyli Soo. Nad nią unosi się szary dym. Wstałem i podszedłem do niej. Nie ma 18 lat przecież, więc dlaczego pali? Usiadłem obok. Przy brzegu były kamyczki. Wziąłem kilka i zacząłem najpierw je podrzucać, a potem rzucałem je w wodę, tworząc tak zwane kaczki.

Uniosłam brew patrząc na Collinsa.
-Eee... Potrzebujesz czegoś chłopcze?

-Chłopcze?-uniosłem brew odwracając twarz w jej stronę-Jestem od ciebie starszy. Zresztą chyba nie powinnaś palić-powiedziałem-Nie urośniesz-dodałem szeptem uśmiechając się

-Duży jak brzoza, głupi jak koza.-powiedziałam. -Słyszałam to. A co do mojego palenia... To chyba nie twój interes?

-W sumie czy przestaniesz, czy nie to i tak będziesz niska-wzruszyłem ramionami. Wziąłem kolejny kamyk i rzuciłem go w wodę-No racja, co ja się przejmuje, przecież byłaś tylko moją dziewczyną. No prawie jesteśmy jak obcy ludzie-prychnąłem

-Nie byłam twoja dziewczyna. Co ty sobie wmawiasz? -wydmuchalam mu dym w twarz. -Odwal się od mojego wzrostu. Nie jestem mała.

-To, że znałem twoje imię, to był czysty przypadek, na pewno-parsknąłem wywracając oczami

-Wiesz co... denerwujesz mnie..-powiedziałam przytykajac koniec papierosa do jego obojczyka i przypalajac go.

Spojrzałem na nią marszcząc brwi. Złapałem za jej rękę, lekko ściskając nadgarstek-Co ty odwalasz?-syknąłem i zabrałem peta, którego następnie wrzuciłem do jeziora.

-Puść. .-powiedziałam skupiając wzrok na jego dloni która zaciskala się na moim nadgarstku.

Chwilę, jeszcze trzymałem jej rękę, ale nie było to co, było wcześniej. Puściłem ją i przeniosłem wzrok na wodę.

Wypuscilam powietrze z ust i odsunęłam się szybko. Kiedy trzymał mnie za rękę, spodziewałam się odruchu który zawsze mi towarzyszył. Jednak teraz było inaczej. Poczułam coś. . Innego. Zupełnie innego. Patrzyłam na chłopaka.

Siedziałem dalej nieruchomo. Po chwili chwyciłem kolejny kamień i rzuciłem go. Dopiero gdy kamyk wpadł z pluskiem do wody odwróciłem się w jej stronę-I co się tak patrzysz?-spytałem unosząc brew. Zaraz potem usłyszałem dyszenie. Oh, cześć psie, po raz drugi.

Dopiero po chwili zorientowałam się ze chłopak do mnie mówi.
-A co nie wolno? -gestem przywołałam do siebie psa który usiadł z mojej drugiej strony.

-Nie, trzeba mieć pozwolenie pisemne-prychnąłem odwracając głowę i patrząc na wodę.

-No to masz pecha. Mnie nie obowiązują takie rzeczy.

-Mhhhm-mruknąłem i poprawiłem włosy.

Nadal na niego patrzyłam. Nie chciałam przyznać ze przed samą sobą ze to wszystko było prawdą. Te sny jie mogły być prawdziwe... to niemożliwe.

Odnosiłem wrażenie, że wciąż na mnie patrzy-Co blondyna nigdy nie widziałaś, że się tak przyglądasz?

-Naturalnego? Ostatnio nie. -powiedziałam. Miałam wrażenie jakbym juz to mówiła kiedyś. .

Cicho się zaśmiałem. Mówiła to już. Powinienem mieć jeszcze tamtą koszulę, a pewnie wyrzuciła by ją do wody

-Z czego się cieszysz? Masz jakieś omamy? Albo coś?

-Chyba mam- powiedziałam odwracając głowę. Spojrzałem jej w oczy- Nie wydawało ci się, że to już powiedziałaś?

-Moze i mam... a co?

-Bo to mówiłaś- powiedziałem uśmiechając się.

-Co? Nie. Niby kiedy? Masz coś z głową?

-Z moją głową? Wszystko dobrze- odparłem patrząc na nią.

-Ale z twarzą nadal nie..-powiedziałam bawiąc się różdżką.

-No skoro ci się nie podoba, to nie musisz patrzeć-wywróciłem oczami.

-Masz rację. -machnęłam różdżką i posługując się zaklęciem niewerbalnym, wrzuciłam chłopaka do jeziora.

Nim cokolwiek zdążyłem odpowiedzieć wpadłem do wody. Wynurzyłem się i ręką odgarnąłem włosy- Pożałujesz- powiedziałem kierując się do brzegu. Gdy już tam dotarłem pochyliłem się nad dziewczyną i zacząłem wyciskać wodę z koszulki i włosów na nią. Potem szybko wziąłem dziewczynę na ręce i wszedłem ponownie do wody. Zatrzymałem się i upuściłem Soo do wody. Nie było to w miejscu gdzie jest głęboko.

Patrzyłam z rozbawienien na chlopaka w wodzie.  Dopóki nie zaczął iść w moją stronę.
-Ej! -krzyknęłam kiedy zmoczyl mi włosy.  Przerazilam się orientując się co chce zrobic, biorąc mnie na ręce.
-Nie nie nie! Nie rób tego! Collins nie rób tego! -krzyknęłam nim wpadłam do wody. W końcu wynurzyłam się wściekła i stanęłam.  Woda sięgała mi do biustu.
-No I co?! Mam cię teraz zabić? !

Wybuchnąłem śmiechem patrząc na nią. Przez chwilę omal nie straciłem równowagi i nie wylądowałem w wodzie. Chwilę patrzyłem na Soo. Wyglądała jak przemoczona kurka. Poprawiłem koszulkę aby nie przyklejała się aż tak bardzo do ciała. Oczywiście wiele to dało. Tyle, że wcale-Zabić? No co tylko się odwdzięczam- uśmiechnąłem się.

-Ja ci się odwdzięcze. -zebralam się w sobie i z całej siły popchnęłam go. Chłopak wpadł znów do wody ku mojej radości.

Podniosłem się i odgarnąłem włosy do tyłu-Dziecinada- prychnąłem i zacząłem iść w kierunku brzegu. Usiadłem na trawie i zacząłem wyciskać wodę z koszulki.

Spojrzałam na chlopaka. Również wyszlam z wody. Ubranie przylepiło się do mnie.
-Prosisz się o wpierdol

-Ty zaczęłaś- stwierdziłem przechylając głowę.

-Mogę dopiero zacząć. -powiedziałam siadając na trawie. -Przez ciebie mi zimno.

-Nie dam ci bluzy, ani niczego takiego, jeśli tego oczekujesz- powiedziałem próbując pozbyć się wody z uszu.

-Nie. Nie oczekiwałam tego. Po tobie nie można oczekiwać takich rzeczy. Miałam raczej na myśli jakiś szybki numerek