Wielka Sala

- Chyba musiałabym iść się przebrać - zaśmiałam się - Nadal jestem uwalona trawą i błotem.
Wytarłam twarz rękawem, rozcierając przy tym błoto pod okiem.

- Wyglądasz jakbyś się nawalała z kimś w błocie - zaśmiałam się.

- Właśnie dlatego idę się przebrać - powiedziałam - Zaraz wracam.

NP dormitorium (huff)

Weszłam do Wielkiej Sali bardzo zadowolona po zimnym prysznicu. Z włosów lekko kapała woda, ale nie przejmowałam się tym. Pewna siebie, szłam między stołami, przy których praktycznie nikogo nie było. Cóż, ominęli kilka minut napawania sięmoim pięknem. Usiadłam obok Is i nalałam sobie trochę soku.

Jadłam dalej tosty, uśmiechnęłam się do Chris. Czułam się szczęśliwa od spotkania Nelly na błoniach.

- Smacznego - powiedziałam biorąc łyk soku - Czuję się taka czysta. Chociaż uważam, że w błocie mi do twarzy.
Zaśmiałam się i odstawiłam kubek na bok.

- Dziękuję - zaśmiałam się na słowa Chris, moje myśli wciąż krążyły wokół Nelly.

Wpatrywałam się w niedawno poznaną puchonkę. Miała dość specyficzną, ale ładną jak na mój gust urodę, jednak moje oczy co chwilę i tak kierowały się na Diavole Rosse. Zaśmiałam się krótko, przez co ich oczy były skierowane na mnie.
- Emm... przypomniałam sobie coś śmiesznego, nie ważne. - uśmiechnęłam się
Wybrnęłam z sytuacji, mogłyby pomyśleć, że śmieję się z jej problemów czy cokolwiek innego o czym mówiły. Jakos nie skupiłam się na ich monotonnej rozmowie o Azazelu. Wydaję mi się typowym podrywaczem aka ruchaczem, wiele plotek przewinęło się przez moje uszy. No cóż, słuch zdecydowanie mam wyczulony.
Wzięłam ostateczny łyk kawy i wpatrywałam się w kazdą puchonkę po kolei.

- Najedzona? - zapytałam z uśmiechem, znów się we mnie wpatrywała często. Znów kolejne przemyślenia i rozważanie czy robić sobie nadzieję. - Może gdzieś się przejdziemy? Nad jezioro?

- Jest wieczór, może być ciekawie. - zamyśliłam się - Można tam się kąpać? - uniosłam prawą brew

Odleciałam na chwilę duszą i zleciałam z krzesła wyobrażając sobie Nelly w kostiumie kąpielowym. Ale przypomniałam sobie lekcje ONMS i ostrzeżenie nauczyciela, aż musiałam napić się wywaru kiedy usiadłam. I jeszcze ta brew... Wzięłam głęboki oddech. Spokojnie, nie rób z siebie idiotki... Powtarzałam sobie w myślach. - Niestety, nie można. Ale usiądziemy, pogadamy, fajne widoki będą - powiedziałam z uśmiechem.

- Lubisz zlatywać z krzeseł. - zaśmiałam się - Jesteś dziwna, ale bardzo mi się to podoba - nie przestawałam się śmiać.
Zrobiła mi nadzieję na pływanie w jeziorze, ughh!
- Można się tutać taplać w wodzie bez zastrzeżeń? - uniosłam jeden kącik ust

- Podobno to jezioro jest niebezpieczne. Druzgotka tam jest, taka wyrośnięta kałamarnica, macki i te sprawy - powiedziałam na jednym dechu, zaczerwieniłam się z zawstydzenia. Gdybyś tylko wiedziała o czym myślę... Pomyślałam. - Też bym chciała popływać... - westchnęłam. - Powinni nam zrobić jakiś basen...

- Zdecydowanie powinni! - uderzyłam władczo pięściami w stół i wstałam - Idziemy Is! - pociągnęłam ją za rękę, ale kazała jej się wyprzedzić - Ale Ty prowadź, bo jeszcze nieznam terenów dookoła Hogwartu - posłałam jej uśmieszek i puściłam rękę
Miała bardzo małe i delikatne rączki w porównaniu do moich.

Zachwiałam się gdy pociągnęła, ale uśmiechnęłam się radośnie i wystrzeliłam do przodu. - Pewnie! Za mną! - powiedziałam wesoło i wyszłam.
NP: Jezioro Hogwartu.

Obudziłam się dosyć gwałtownie i rozejrzałam się po sali.
- O kurde ... kiedy ja zasnęłam? - mruknęłam do siebie poprawiając włosy.
Isobel i Nelly gdzieś poszły, więc zostałam sama przy stole. Napiłam się soku i oparłam głowę na rękach.

Znudziło mi się to siedzenie w samotności, a mój tyłek trochę zaczął boleć od tej drewnianej ławki. Na głowie zrobił mi się mały siniak, bo kilka razy opadła mi na stół. Postanowiłam się przejść. Powoli wstałam, przetarłam czoło, poprawiłam włosy i wyszłam.

NP cokolwiek na piątym piętrze

Weszłam do sali razem z Sam, rozejrzałam się po pomieszczeniu będąc tu pierwszy raz w życiu. Stałam w miejscu nie wiedząc przy którym stole usiąść, zwłaszcza, że nikogo nie było.

Przyszłam dso Wielkiej Sali i nie zauważyłam zbyt wiele osób. Przynajmniej tych, których znałam. Usiadłam przy stole Krukonów i nałożyłam sobie jedzenia na talerz.

Wszedłem do Wielkiej Sali. Zastanawiało mnie gdzie jest Soo. Co się z nią stało. Wyminąłem dwie Krukonki i usiadłem przy swoim stole.

Usiadłam obok Sam, było dużo jedzenia, i takiego które kochałam, i takiego które mniej już lubiłam. Nałożyłam sobie jedzenia i nalałam kawy do kubka. Sam milczała, nawet nie zareagowała gdy stałam nie wiedząc gdzie usiąść. Pewnie ma mi za złe sytuację w dormitorium. Oparłam głowę na rękach, które zaciskałam zła na siebie. Starałam się zapamiętać, że to jest nasz stół.

Wzięłam coś dla Nelsa i położyłam na ręce, przez co obok pojawił się szczur. Nie wiem dlaczego, ale śnił mi się Mortimer, rzadko go widuję. Tylko czemu mi się przyśnił?

Bez słowa rozglądałam się po pomieszczeniu, wszystkiemu się przypatrując. Styl tej sali był świetny, i jeszcze ten sufit jak niebo... Naprawdę świetne. Wzięłam łyk kawy, kątem oka zerkając na Sam.

Jadłam dalej posiłek. Ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego? Wcześniej takie sny mi się nie zdarzały. Tym bardziej z nim...

- Jakaś wycieczka mnie ominęła? Takie pustki są... - powiedziałam bez emocji, niezadowolona z jej milczenia i przede wszystkim z tego, że czułam, że ma mi za złe to co robiłam. To co było częścią mojej natury i charakteru. Gdyby nie ten chłopak, to bym ją znów zaczęła molestować... I na dodatek jakieś slow motion, siedzi i nic nie robi, pff.

-Była jedna do Londynu, ale dawno...-powiedziałam. Może Mort tam został? Fakt, że jest rozkojarzony, ale chyba nie aż tak...

- Może nie powinnam Ci przeszkadzać w rozmyślaniach - westchnęłam i zajęłam się jedzeniem, głód po podróży wciąż był niezaspokojony.

- To nie tak... Tylko chyba się w kimś zauroczyłam- powiedziałam po chwili milczenia

Wbiłam wzrok w stół, zagryzłam wargę. Więc to tak... Nie wiedziałam co zbytnio powiedzieć, molestowałam dziewczynę, która czuła coś do kogoś innego. A ja się łudziłam, że coś z tego będzie.

Zerknęłam na dziewczynę, widziałam, że się nad czymś zastanawia.-Może lepiej zmienię temat...Jak ci się podoba Wielka Sala?

- Jest przepiękna, jak Twoje piersi, po prostu ten styl, ten sufit, wszystko tak uporządkowane i w ogóle, i ta mównica! - zaczęłam się zachwycać coraz bardziej.

-Hogwart jest cudowny. Zobaczysz, spodoba ci się- powiedziałam uśmiechając się.

- Mam nadzieję, że nie tylko Hogwart - odpowiedziałam z uśmiechem. - Może kiedyś będzie tak, że wchodzę do szkoły i takie: tą macałam, tego macałam, tą też, tą zgwałciłam, tamtą wylizałam, w tamtej moje palce były jak pędzel.. - dodałam z zamyśleniem i zatarłam ręce, wzięłam kolejny łyk kawy. - W sumie to też będę musiała w wolnej chwili zwiedzić trochę Hogwart. Jaka lekcja jest jutro?

Zaśmiałam się słysząc plany dziewczyny. -Jutro? Mamy zielarstwo- odpowiedziałam rozbawiona.

Weszłam do Wielkiej Sali pewnym krokiem. Czułam się świetnie, byłam wyspana i zadowolona ze swoich notatek dotyczących Quidditcha. Zobaczyłam Carla, Sam i jakąś nową. Mimo tego, nie podeszłam do żadnego z nich, tylko usiadłam sama i zabrałam się do jedzenia tostów z serem.

- A tamta to kto? - zapytałam Sam. - Mogłaby podejść do nas, pogadać, a tak to usiadła sama. Outsiderka? Nie dogaduje się z innymi? - zasypałam nową przyjaciółkę z domu kolejnymi pytaniami, znów się robiłam gadatliwa.

-To jest Chris. Puchonka i dobrze się dogaduje z resztą. Jest bardzo miła i ją lubię-powiedziałam-Może nas po prostu nie zauważyła?

- Hmmm... Więc zauważy - uśmiechnęłam się tajemniczo i wstałam, poszłam za dziewczynę od tej strony, w którą nie patrzyła, cicho przykucnęłam za nią i złapałam obiema rękami za piersi. - Miło Cię poznać, teraz już mogę Cię pamiętać - powiedziałam nagle.

- Co do Merlina - wrzasnęłam. Od razu włączył mi się w mózgu mechanizm obronny, więc chwyciłam pusty talerz i przywaliłam dziewczynie w twarz. Dopiero po chwili zrozumiałam co właśnie zrobiłam - Co to miało być?!

Minęła sekunda jak zobaczyłam tuż przed oczami talerz, w odruchu obronnym zamknęłam oczy zanim powitałam plecami matkę ziemię. Na szczęście nie uszkodziło mnie to jakoś mocno, ale poczułam jak boli mnie głowa. Spojrzałam na dziewczynę. - Ughhh... Sam tak nie reagowała... - mruknęłam i wstałam, wyciągnęłam do niej rękę. - Letycja z Ravenclaw, miło poznać - uśmiechnęłam się do niej przyjacielsko.

- Um ... Chris - powiedziałam nie podając jej ręki - Hufflepuff. Nie mogłaś normalnie do mnie podejść?

Usiadłam obok niej przy stole i westchnęłam. Złapałam się za bolącą głowę. - Wiesz, mogłaś... Mniej agresywnie zareagować - zaśmiałam się. - Nie było to normalne podejście? Bosz... Mam nadzieję, że nie wszyscy tu są tak cnotliwi... - wyjęłam z kieszeni małą podręczną fiolkę z wywarem przeciwbólowym i wypiłam duszkiem.

- Jak chciałaś mniej agresywnej reakcji, mogłaś mnie nie łapać za cycki, tylko normalnie porozmawiać - zaśmiałam się - I wiesz, nie wszystkim się podobają takie powitania.

- Więc co ja tu robię... pfff - odchyliłam głowę na krześle do tyłu. - Mogłaś od razu podejść do mnie i mojej Sam, zamiast siadać jak odludek, więc to też trochę Twoja wina. Gdyby nie to, nie złapałabym Cię za nie - powiedziałam z rozbawieniem patrząc na nią i unosząc brew.

- Żadna moja wina - powiedziałam - Nie miałam ochoty podchodzić. Gdybyś nie przyszła, pewnie czytałabym teraz książkę.