Wielka Sala

-Nie płaczesz tyle ile wcześniej. .. ale nadal płaczesz. ..-westchnęłam. -Wiesz że jak coś to możesz się wygadac? -powiedziałam bawiąc się gałązką od winogrona.

- Wiem, dziękuję - odpowiedziałam z wdzięcznością. - Poradzę sobie, spokojnie.

-Jasne.... Nie poradzisz. Bo nikt nie jest w stanie sobie sam poradzić. Wiem ze jesteś silną dziewczynką ale wiesz.... nie jesteś z kamienia i przyda ci się pomóc. -stwierdziłam. -Co ja pierdole...

- Złamane serce? Phi, co to dla mnie - zaśmiałam się, dolałam sobie mleka.

-Isobel...-Spojrzałam na nią. -Przede mną nie musisz udawać. .. To w końcu ja... Wbrew pozorom nie wysmieje cie i nie rozniose wszystkiego po całej szkole..

- Ale naprawdę no... Przezwyciężę swoją miłość do Diany - uśmiechnęłam się słabo i się napiłam.

-Tak... Bo to na pewno takie łatwe co?-zapytałam unosząc brew. -Wie?

- Wie, dlatego się już nie łudzę, że coś z tego może będzie - westchnęłam ciężko, zacisnęłam zęby przypominając sobie rozmowę z nią.

-Spokojnie... -powiedziałam widząc jej reakcje. -Pomysł. ... Być może to nie to, co? Nasz los nie bierze się z dupy, nie? Widocznie czeka na ciebie ktoś lepszy...

- Tylko kto? Nikogo pewnie nie znajdę tutaj... - wbiłam wzrok w kubek.

-Nie mów hop nim nie skoczysz... poza tym.. nie tutaj to gdzie indziej... -powiedziałam. -Nie bądź pesymistyczna. .-odezwała się optymistka. . Cicho. .. Kurwa, znowu gadam sama ze sobą. .

- Może... - westchnęłam. - Dziękuję.

-Eee... za co? -uniosłam brew.-Oj no weź się już. .

- Za to, że przy mnie jesteś - odpowiedziałam rozbawiona jej reakcją.

-Pff. . Też mi coś. ..-Spojrzałam w sufit. -Tylko się nie przyzwyczajaj. .

- Chodźmy na zielarstwo - uśmiechnęłam się i wstałam. - Po drodze wezmę jakieś czysto ubranie - powiedziałam i wyszłam.
NP: Cieplarnia

-Idę Idę -powiedziałam I wstałam. .

Next : Cieplarnia

Weszłam do Wielkiej Sali i usiadłam przy stole Ślizgonów, obok było miejsce dla Nelly. Czułam, jak coraz bardziej ją lubię. Miała jeszcze taką wyjątkowa i niespotykaną urodę... Potrząsnęłam głową. Przecież nawet nie wiedziałam, jakiej jest orientacji! Życie jest takie wredne... Wyjęłam fiolkę, do której nalałam na zielarstwie wywaru uspokajającego i wzięłam dwa łyki.

Wchodząc do Sali od razu zauważyłam Is, siedząca przy naszym stole. Podeszłam do niej i sięgnęłam po kubek i dzban z sokiem. -Unnie, nie widziałaś Carla? -zapytałam biorąc potężny łyk napoju.

Usiadłam obok dziewczyny. Przysięgam, że nigdy głodniejsza nie byłam... Jadłam wszystko, ale w małych porcjach, popijając mocną kawą.
- Co piłaś? - przyglądałam się uważnie twarzy dziewczyny

- Hej, nie, nie widziałam - powiedziałam i włożyłam fiolkę do kieszeni. - Napar uspokajający, robiliśmy na zielarstwie. Smacznego - powiedziałam uśmiechając się do niej, jej perfumy były oszałamiające, ubrana była prześwietnie. Będę musiała zapytać się nauczycielki, jak się robi mocniejsze napary...

Spojrzałam na Isobel a potem na jasnowłosą, która z tego co słyszałam na błoniach miała na imię Nelly czy coś takiego... Uśmiechnęłam się pod nosem biorąc serwetki i kilka tostów i nalewając sobie cały kubek soku. -A nie mówiłam... -puściłam Isobel oczko po czym odwrocilam się. -Jakbyś go zobaczyła to jestem na astronomicznej. -dodałam na odchodne po czym spusmiechajac się do samej siebie, wyszlam z sali.

Next: Wieża Astronomiczna.

Lekko się wystraszyłam, co pomyśli o tym Nelly, ale jednocześnie czułam wdzięczność do Soo. Uśmiechnęłam się szerzej i wzięłam sobie jednego tosta. Zaczęłam jeść.

- Napar uspokajający? Coś się stało? - zapytałam z troską, kiedy jedna ze ślizgonek opuściła wielką salę
Poprawiłam bluzę, która odsłoniła mi ramię, jednocześnie lustrując od góry do dołu postać Isobel. Miała cudną figurę, w porównaniu do mojej chudej jak patyk talii i nagłych, szerokich bioder. Również moja kobiecość, która znajdowała się w górnej partii ciała była wybrakowana. Kiedy inne stały w kolejce po wielkie cycki czy szczupłe nogi, ja chyba w tym czasie kończyłam jeść drugiego naleśnika z kaloryczną bitą śmietaną, świeżą miętą i deserową czekoladą z kawałkami orzechów laskowych.
Never mind.
Swój wzrok zatrzymałam na jej oczach, delektując się ich kolorem.

- Po prostu... Jestem po pewnych przejściach, ale już jest coraz lepiej - powiedziałam z uśmiechem i czułam się nieswojo gdy tak się we mnie wpatrywała. Czy to coś znaczyło? Pomyślałam z nadzieją. Kątem oka zauważyłam jej ramię, podobało mi się jej ciało. I to bardzo... Wzięłam kolejnego tosta, starając się brać te, które miały jak najwięcej sera.

Pewnych przejściach? Nie chciałam dopytywać, choć kusiło mnie niezmiernie. Dowiem się kiedyś w swoim czasie. Biorąc ostatniego gryza czekoladowego wafelka, zbyt mocno zahaczyłam o kolczyk.
- Ajć. - syknęłam i szybko zacisnęłam zęby. - Kolejny raz dziś się ugryzłam czy skaleczyłam w tą samą wargę. - zaśmiałam się żałośnie,

- Zdarza się - odpowiedziałam i chusteczką wytarłam jej wargę z kropli krwi. - Ile już go masz?

- Ughh. - westchnęłam, szukając wzrokiem odpowiedzi - Od kilku lat. Wtedy zmieniłam styl z cukierkowej buzi na taką jaką widzisz mnie teraz. - zatrzepotałam zabawnie rzęsami - Wtedy kiedy zrobiłam ten bunt przeciwko żałosnym komentarzą w moją stronę.

- Wyglądasz przepięknie - powiedziałam z uśmiechem, nie mogłam powstrzymać tego komplementu, mimo obawy, że źle odbieram jej zachowanie w stosunku do mnie Wciąż nie wiedziałam czy coś z tego będzie. Na widok tego, jak zatrzepotała rzęsami, myślałam że zemdleję z wrażenia.

- A dziękuję, dziękuję. - takich komplementów w moją stronę nie słyszy się zbyt często - Jesteś naturalną rudowłosą? - zapytaĺam z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy

Kiwnęłam głową. - Dlatego mam swój specjalny pseudonim we Włoszech - zaśmiałam się. - Przez właśnie ten kolor włosów - wzięłam łyk kawy. - Myślę o śniegu, ilekroć spojrzę na Twoje włosy - dodałam. - Gdy masz przy sobie Arię, zastanawiam się, czy nie jesteś ludzkim wcieleniem Skadi - zaśmiałam się.

- Skadi? Któż to? - prawie zapadałam się głebie oczu Isobel, ten kolor mogłabym opisywać dniami i nocami

- W mitologii nordyckiej uznają ją jako boginię zimy, miała wilka, nazywają go Kaldr. Takie tam bzdety, po prostu strasznie mnie ciekawią i mogę o nich czytać godzinami... - powiedziałam odwzajemniając spojrzenie, miała urocze oczy, aż na chwilę zamilkłam. - Często jak przychodzą mi listy od znajomych z Włoch, gdy widzę kogo napisali jako adresata, to czasami zlatuję z krzesła widząc swoje przezwisko - dodałam śmiejąc się. Wciąż patrzyłam w jej hipnotyzujące oczy.

- Jakie przezwiska? - zaśmiałam się, wyobrażając sobie Is spadającą z krzesła

- Diavola Rossa, czerwona diablica - powiedziałam i mało faktycznie nie zleciałam z krzesła widząc jej śmiech. Wyglądała przepięknie, taka zadbana, idealna...

Weszłam do sali i od razu usiadłam obok Is i Nelly.
- Hejka - powiedziałam z uśmiechem - Co słychać?

Podskoczyłam zostając przez Chris wyrwana ze stanu ZauroczonegoWpatrywaniaSięWOczy i się uśmiechnęłam. - O, hej Chris, a tak siedzimy, zjadłyśmy trochę i sobie gadamy.

- Rozmawiałam z twoim bratem, Is - powiedziałam gapiąc się w stół - Przeprosił mnie, ale nie wiem, czy mam mu wybaczyć. Co ty na to? Powinnam?

- Azazel nigdy nikogo celowo nie krzywdzi, zawsze się stara tego uniknąć jak może. Nie jest taki zły jak się wydaje - westchnęłam patrząc na nią - Naprawdę żałuje, że to tak wyszło.

- Nie żałuj ... to nie twoja wina - mruknęłam - Sam tego chciał. Jeżeli nie krzywdzi nikogo celowo, to po co to zrobił?

- Ale że on żałuje, nie ja - zaśmiałam się krótko. - Nie miał pewnie wyjścia... Mówił mi, że to działo się zanim byliście więcej niż przyjaciółmi. Może był między młotem a kowadłem - spojrzałam na sufit.

- Tak ... na pewno - powiedziałam. Nalałam sobie soku i wypiłam go na raz. Czym ja się przejmuję? Przecież ustaliłam, że mam na niego wywalone. To jego wybór. Jednak coś nie dawało mi spokoju i nie wiem co dokładnie.

- Nie okłamałby ani mnie, ani Ciebie. Znam go od dziecka, uwierz mi - powiedziałam i wzięłam gryz tosta.

- No okej - zaśmiałam się i ponownie napiłam się soku.

Byłam uniesiona obecnością Nelly i naszą pogłębiającą się relacją, prawie że nuciłam pod nosem piosenki. Wzięłam łyk wody uśmiechnięta.