Biblioteka Hogwartu

- Cieszę się - uśmiechnęłąm się szeroko i ją mocno przytuliłam. Chciałam być zawsze przez nią przytulana i ją przytulać, czułam się wtedy tak dobrze, było mi tak ciepło.

-Nie uduś mnie, proszę-powiedziałam śmiejąc się. Również ją objęłam opierając brodę o jej głowę.

- Jesteś taka ciepła - zamruczałam wtulając się. - Bądź moją poduszką! Proooooszę.

-Mogę być poduszką-zaśmiałam się.

- Dobrze - ziewnęłam, złapała mnie fala senności. Spojrzałam w jej oczy. - Proszę... Tym razem zostań ze mną i nie odchodź - powiedziałam cicho póki mogłam i opadłam na nią już śpiąc i przytulając mocno.

Oh, no okej? Oparłam się wygodniej na krześle i otworzyłam książkę, którą wcześniej czytała Sophie. Czasem na nią zerkała. Tak uroczo spała.

Obudziłam się i spojrzałam na nią szybko, totalnie zakłopotana. - Przepraszam, czasem mi się tak zdarza, mam nadzieję, że nie było to problemem - zaczęłam się tłumaczyć z prędkością karabinu maszynowego.

-Nic się nie stało-powiedziałam uśmiechając się.

Odetchnęłam z ulgą. - Mam nadzieję, że nie spałam za długo.

-Niee-zaśmiałam się patrząc na nią-Masz kłopoty ze snem?

- No... Miałam, może wciąż mam, nie wiem, unikałam ostatnio snu - przyznałam z westchnięciem. - Jeszcze trochę i uzależnię się od kawy.

-Musisz spać-powiedziałam patrząc na nią.

- Ale... Nie potrafię... Dobra, nie ważne, to śmieszne czemu nie śpię - spuściłam wzrok w dół, westchnęłam cicho.

-Nie będę się śmiać, Sophie-powiedziałam patrząc na nią. Lekko uniosłam jej głowę tak, aby mogla mi spojrzeć w oczy-Proszę, powiedz

Wzięłam głęboki oddech. Myślę, że mogę jej zaufać. - Po rozpadzie rodziny zaczęłam się bać spać sama. Teraz żadnych gryfonów nie widzę w dormitorium, noce spędzam sama, a ono jest duże i właśnie w takich miejscach się boję...

-W takim razie mogę spać z tobą-powiedziałam po chwili.

- Wiesz, nie zawsze byłam taką niemotą, mając 3 lata już spałam sama i na spokojnie, jakoś po prostu to wpłynęło na moją psychikę i... - urwałam swoje tłumaczenie słysząc jej propozyję. Spojrzałam na nią totalnie wryta. - N-naprawdę?

-Mhhhm-pokiwałam głową uśmiechając się.

- Dziękuję! - zawołałam i przytuliłam ją mocno. - Twoja pomoc wiele dla mnie znaczy - westchnęłam i zamknęłam oczy napawając się ciepłem jej ciała.

-To nic takiego-powiedziałam

- Dla mnie nie jest to nic takiego - odparłam spokojnie, odsunęłam się lekko i poprawiłam sobie włosy. Wzięłam w dłoń kosmyk jej włosów i przyjrzałam się ich barwie.

-Tak chyba robią przyjaciele, prawda?-spytałam po chwili i przyglądałam jej się z lekkim rozbawieniem.

- Cóż, nie miałam za wielu przyjaciół - westchnęłam.

-Taak jak ja-powiedziałam uśmiechając się do niej.

- Więc mamy coś ze sobą wspólnego - zaśmiałam się lekko.

-Dokładnie-zaśmiałam się przerzucając włosy na jeden bok

- Więc możemy się jakoś lepiej zrozumieć - zaburczało mi w brzuchu, przygryzłam wargę. - Idziemy coś zjeść?

-To jest dobry pomysł-powiedziałam uśmiechając się.

- No to chodźmy - uśmiechnęłam się, wstałam i trzymając ją za rękę wyszłam z biblioteki.
NP: Wielka Sala

Wolnym krokiem przemierzałem Hogwart wzdłuż i wszerz. Gubiłem się co kilka minut, prosząc o pomoc obrazu. Uczę się tu dość długo, a non stop zachowuje się jakbym był tu pierwszy raz. Wszedłem osowiałym korkiem do biblioteki, kierując się na dział mitologii greckiej.

Całkowicie zapomniałbym o lekcji!

Np: Cieplarnia

Weszłam do biblioteki, rozglądając się po pomieszczeniu. Zaczęłam wędrować między regałami szukając czegoś ciekawego.

Weszłam do biblioteki z naręczem książek które zabrałam z dormitorium. Oddałam je po czym zaczęłam wędrówkę między regałami.

Lyss weszła do biblioteki głównie w celu odrobienia lekcji z historii magii znowu zadał jakieś głupie eseje które trzeba było odrobić. Ech czemu te najnudniejsze zajęcia mają najgorsze prace domowe , no ale nic. Powoli wędrowała między książkami o wielkich magach szukając właściwej do swojej pracy.

Wszedłem do biblioteki, szukając jakiegoś zajęcia, uśmiechnąłem się jednak widząc puchonkę. Idealnie. Przysiadłem się do niej. - Hej! Co tam porabiasz?

Spojrzała na niego z nad książki jakby widziała go po raz pierwszy -Ja? Czekam na jeża o demoniczym imieniu którego wykopali z zaklęć. Może ty go gdzieś widziałeś - spytała go z uśmiechem na twarzy

- Cóż... Nie widziałem - zaśmiałem się i przeczesałem włosy palcami. - Jak się czujesz?

-Och szkoda wielka może kiedyś się pojawi - powiedziała z teatralnym dramtyzmem po czym roześmiała się patrząc na niego- W miarę dobrze tylko historia magii mnie dołuje - powiedziała z lekkim uśmiechem - A jak u ciebie? Nie ucierpiałeś za bardzo?

- Cóż... Bardziej ucierpiała moja duma. Tylko, że Shadows to bliski kumpel mojego ojca, wiem o nim tyle, że nie stawiałem oporu gdy mnie wyrzucał - zmarszczyłem nos. - Ah, ten esej? Łatwizna - machnąłem ręką.

-Psst... Gołąbeczki...-powiedziałam wychylajac się ze swojego miejsca. -Nie mam nic przeciwko dzikim romansom ale ciszej...Czytam ten sam fragment juz czwarty raz przez was. -dodałam. -Możecie się tu nawet rozebrać i pieprzyc byleby ton ciszej. Okejka? -uśmiechnęłam się.

- Jesteśmy cicho, spokojnie, izi jak jebanie kochana - machnąłem ręką, patrząc na rudą.

-Nie mów do mnie "kochana" Tokisaki. -mruknęłam.

-Może dla ciebie łatwizna ale dla mnie to koszmar. Jakby dali mi drwa do rąbania - powiedziała z cichym śmiechem i spojrzała na Rudowłosą dziewczynę - Nic nie stoi na przeszkodzie zebyś poszła usiąść przy innym stole - powiedziała ze słodkim uśmiechem

-Nic nie stoi na przeszkodzie żebyście to Wy stąd wyszli, skoro ja byłam tu pierwsza. -odpowiedziałam dziewczynie która uśmiechała się jak idiotka.

- Chcesz to mogę Ci z nim pomóc, swój już napisałem wczoraj - spojrzałem znów na rudowłosą, chwilę myślałem nad słowami. - No dobrze, kochaniutka, więc stwierdzam że sugestia zmiany stołu jest dobra.