Pub pod Trzema Miotłami

- Na pewno? - zapytałam i położyłam ostrzegawczo palce na jej biodrach.

-O tak jestem tego pewna- Mruknęła z lekkim uśmiechem na twarzy opierając ręke o stół

- Eh, tu jest za dużo ludzi, wyciągnę to z Ciebie w dormitorium - zaśmiałam się i dopiłam trunek, zamówiłam kolejną kolejkę.

-Oj nie sądzę moją droga, ale możesz próbować słodki nietoperku- powiedziała do niej z uśmiechem na twarzy

- No dobrze, mój Ty łosiu - zamruczałam i się zaśmiałam, dopiero teraz czułam jak mi trochę szumi w uszach.

Zaśmiała się i spróbowała wydać siebie takie stęknięcia jak łóś ale jej nie wyszło. Cicho sie zaśmiała i patrzyła na Is

Weszłam do pubu z Marceline i podeszłam do lady. - Dla mnie rum porzeczkowy - powiedziałam do barmana i spojrzałam na rudowłosą. - A dla Ciebie?

Weszłam do ciepłego pomieszczenia za Sophie i podeszłam do lady. - Dla mnie piwo kremowe. - Odezwałam się, patrząc na barmana. Nie uśmiechnęłam się do niego.

Poprosił mnie o dowód, bo nie dowierzał mojemu wiekowi, pokazałam mu więc i dostałam szklankę ze swoim rumem. Marceline podał kufel. Zajęłam ustronny stolik w kącie.

Wzięłam swój kufel i usiadłam na przeciwko Sophie. Upiłam łyk i z uśmiechem rozkoszowałam się przyjemnym ciepłem rozchodzącym się po moim ciele. - Smakuje wspaniale. - Mruknęłam.

Upiłam łyk rumu zadowolona, delektowałam się chwilę smakiem. - Rum moim zdaniem lepszy - odparłam i wystawiłam język do niej, po czym zaśmiałam się lekko.

Lubiłam, kiedy się śmiała. - Oj tam, moje lepsze. - Pościłam jej oczko i upiłam kolejny łyk.

- Wolę swoje. Nawet nie kremowe piwo mi nie smakuje - zmarszczyłam nos.

- Szczerze mówiąc, nigdy nie piłam rumu. - Powiedziałam. Zarumieniłam się delikatnie. Słodko marszczyła nosek.

- Serio? - podałam jej szklankę. - Proszę, spróbuj - posłałam jej ciepły uśmiech. Strasznie polubiłam spędzanie z nią czasu.

Wzięłam od dziewczyny szklankę i niepewnie pociągnęłam jeden łyk. - Wow, całkiem niezłe. - Zdziwiona oddałam jej naczynie. Smak napoju przyjemnie rozpłynął się w moich ustach.

- Dokładnie - odparłam i napiłam się. - Mocne, dobre, moje ulubione - uśmiechnęłam się. - Gorąco Ci? - spytałam widząc jej rumieńce.

- Co? A, tak. Ściągnę płaszcz. - Zaśmiałam się nerwowo. "Kurde, zauważyła" pomyślałam. Ściągnęłam płaszcz i powiesiłam go na oparciu krzesła.

Zaśmiałam się lekko i sama zdjęłam swój, też było mi ciepło, ale nie na tyle bym się rumieniła. - Lubię spędzać z Tobą czas, wiesz?

- Och, to miłe. Ja natomiast bardzo lubię spędzać z tobą czas. - Zaśmiałam się. Cieszyłam się, że mnie polubiła.

- Również mi miło - odpowiedziałam uśmiechnięta od ucha do ucha i dopiłam do końca, poprosiłam o jeszcze jedną szklankę. - Jakie masz plany na dziś?

- W sumie... Nie ma żadnych konkretnych... - Zamyśliłam się chwilę, dopijając moje piwo.

- Hmm... Rozumiem - wzięłam kolejną szklankę. Niedługo miała być lekcja, więc od razu poprosiłam o rachunek i podałam kelnerowi pieniądze za siebie i Marceline. - Ostatnia i lecimy na eliksiry?

- Dobra. Tylko oddam ci pieniądze... - Nie wypadało, żeby ona płaciła za wszystko, więc odwróciłam się i zaczęłam szukać odpowiedniej sumy w kieszeniach płaszcza.

- Nie, naprawdę nie trzeba - położyłam rękę na jej ręce. - Nie szukaj.

- No dobra, ale następnym razem ja płacę. - Kiedy dotknęła mojej ręki, znowu się zarumieniłam. Miała taką delikatną skórę.

- Niech Ci będzie - odpowiedziałam. - I tak ja znów zapłacę - dodałam ciszej, jakby pod nosem, chcąc ją sprowokować, ale nie tak na poważnie.

- O nie, nie tak łatwo. Oczywiście, że ja zapłacę. - Odpowiedziałam udawanym tonem.

- Czy ja coś mówiłam, że nie zapłacisz? - zmarszczyłam brwi z udawanym zaskoczeniem. - Przesłyszało Ci się buraczku. Chyba faktycznie tu gorąco - westchnęłam.

- No pewnie. - Pokazałam jej język. - Chyba musimy się już zbierać, jeżeli chcemy zdążyć na te eliksiry. - Powiedziałam, spoglądając na zegarek wiszący na ścianie.

- Pewnie - dopiłam trunek do końca i wstałam, alkohol mnie ośmielił, dzięki czemu wzięłam ją za rękę.

Chwyciłam jej rękę, po czym razem wyszłyśmy z pubu.
NP: Klasa eliksirów.

Wyszłam razem z Marceline.
NP: Klasa Eliksirów.

- Znów Ci coś nie wyszło - parsknęłam śmiechem. - Zasiedziałyśmy się tu trochę, czyż nie? Zaraz zawołam "Evie", a tu się okaże, że siedzisz jako szkielet!

-No nie aż tak chuda nie jestem hic- pokręciła głową - chyba trzeba iść naprawdę - powiedziała czując jak jej się kręci w głowie

- Dokładnie. O jeju, a Ty taka pijana... - pokręciłam głową i wstałam, zostawiłam pieniądze za nas obie na blacie i pomogłam Evie wstać. - Dormitorium? - spytałam. Trochę mnie bawił widok pijanej rudowłosej, była... Nawet zabawna. Dostrzegłam też jej gładką skórę na szyi, poczułam pokusę, by jej dotknąć, jednak się pohamowałam.

-Sama mnie upiłas Dżosebel- powiedziała lekko zaplątanym językiem. Tak upiła się ekspresowo i Is jeszcze to wykorzystała. Przytuliła się do niej mocno -To gdzie idziemy?

- Dżosebel? - przewróciłam oczami. - Do dormitorium oczywiście! Przecież proponowałam! - westchnęłam ciężko i ruszyłam w stronę wyjścia.
NP: Dormitorium Dziewczyn (Slytherin)

Poszła z nią do dormitorium no bo jakie ma inne wyjście z tej sytuacji

/ Po seksach z Evie.
Isobel ucieszona wpadła do pubu. Już dłuższy czas jak nie miała okazji być w Hogsmeade, czy po prostu w celu napicia się gdziekolwiek. Jej wybór padł oczywiście na pub pod trzema miotłami, który bardzo lubiła. Tak więc, trzymając swoją lisicę za rękę, udała się do lady i chwilę pomyślała nad zamówieniem.
- Szklankę ognistej whisky - poprosiła i oparła głowę na ręce. - A co dla ciebie, kochanie? - spytała przenosząc wzrok na Evie.

Drzwi się otworzyły, a w progu stanął Lykon. Wprawdzie, bardziej by pasował do gospody pod świńskim łbem, ale tym razem wolał coś bardziej dla młodzieży. Czy Nelly za nim szła czy nie, nie patrzył na to, czuł że ona już się do niego jakoś przywiązała, że oddała mu swoje sznurki by choć już w małej części stać się jego marionetką. Zamówił od razu, tak jak blondyna, którą rozpoznał, ognistą whisky. Co nieco już się rozeznał w temacie i skojarzył, jak ma na imię śnieżnowłosa oraz że ta blondyna jest byłą dziewczyną Nelly. Rudej zaś jeszcze nie kojarzył. Po zamówieniu, zajął miejsce przy jakimś stoliku i upił nieco łiskacza, rozkoszując się jego smakiem.

Usiadłam na przeciwko mężczyzny, ignorując kompletnie znajome mi twarze w pubie. Poprosiłam o wódkę z colą, wypijając łyk gorzkiego trunku.
- Z tą deską przegiąłeś. - spojrzałam na niego tępo, trzymając szklankę w ręku.

- Spójrz na to z drugiej strony, nie masz jak się poczuć bezużyteczną. Ostatnio chyba trzy koszule mi się pogięły, zatem jak będziesz miała wolną chwilę, to wpadnij do mnie, akurat wyprasuję - odparł zupełnie się nie przejmując nastrojem Nelly, splótł dłonie rąk, opartych na łokciach i znów dostrzegł blondwłosą ślizgonkę.
- To o tej małej osobie mówiłaś, de Violine. Zgadza się?

Zdziwiłam się, że znał moje nazwisko. Coraz bardziej mnie intrygował.
- Nie powinno Cię to interesować. - uśmiechnęłam się złośliwie - Dobrze, że ja wiem o kogo mi chodziło.

W końcu doczekałam się wolnego weekendu! Mam małe problemy z nauką więc w ostatnie wolne dni spędziłam nad wielkim stosem książek od dosłownie wszystkich przedmiotów. Weszłam do pubu pod trzema miotłami. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i już na początku rozpoznałam kilka głów, co prawda znam je tylko z widzenia z lekcji ale to zawsze coś! Usiadłam przy jakimś stoliku i zamówiłam whisky.