Pub pod Trzema Miotłami

Również wyciągnąłem rękę i wziąłem kolejny łyk. - Ja ostatnio... Czekaj, pamiętam, że w dormitorium miałem trochę porozrzucane ubrania a tak jest zawsze gdy wracam spity. Isobel musiałaby mi powiedzieć, kiedy ja ostatnio piłem.

-Co do tego mają chomiki?-uniosłem brew.-Dobra nieważne, za "nowy rozdział i chomiczą moc"-mruknąłem i wziąłem kieliszek. Gdy wypiłem jego zawartość lekko się skrzywiłem, ale po chwili poczułem jak fala ciepła przechodzi przez moje ciało.-Niewiele to zmienia, bo wciąż czuję się jak gówno-powiedziałem obracając kieliszek, który po chwili się przewrócił. Brawo, gratuluję. Przynajmniej się nie stłukł.

Weszłam do pubu i się rozejrzałam po lokalu, Carl, jakaś brunetka z Ravenclaw... Czy to Letycja? Ta o której mówiła Sam?... Była jeszcze Soo i jakiś chłopak, natomiast jej eks nie wyglądał za dobrze, ale już ktoś z nim siedział. Oraz zobaczyłam Azazela i Annabelle. Podeszłam i usiadłam z nimi. - Hej! Jak tam u was?

- Powiedz mi to po czterech lub pięciu kieliszkach - zaśmiałam się i spojrzałam na niego z szerokim uśmiechem. - Zobaczysz, wszyyyyystkie zmartwienia znikną, tylko mi w alkoholizm nie popadnij bo poczuję się winna - wypiłam jego zawartość, dzięki swojej wprawie i wykorzystywaniu każdej okazji by pić nie dało się nic po mnie poznać, żadnego skrzywienia się. Znów nam polałam.

Płukałam swój organizm alkoholem, który działał na mnie wręcz kojąco. Za którymś kieliszkiem, mój język plątał się jak węże Hermesa na kaduceuszu. Chociaż w pełni zdrowego rozumu, wypowiadałam się z należytą gracją, co w połączeniu z jąkaniem się, brzmiało conajmniej dziwnie.
- Co byś zrobił, gdybym właśnie teraz... w tym momencie podeszła do jakiegoś chłopaka i... - nawet nie skończyłam, gdyż nawet rozum Azazela mógł się domyślić o co mogło mi chodzić.

-Ale wrócą rano gdy się obudzę-westchnąłem opróżniając ponownie kieliszek.

- Chcesz to idź, to ja w tym czasie pójdę do tej brunetki koło tego co wygląda na slow motion, albo do tej Koreanki, albo tej kelnerki... Naprawdę, nie ma sprawy - wbiłem w nią swój przenikliwy wzrok z rozbawieniem. Domyślałem się, że była to zwykła imitacja prowokacji. Usłyszałem głos Isobel, więc się odwróciłem i zacząłem się rozglądać dookoła, dopiero wtedy coś mnie pokusiło by spojrzeć w dół i dopiero ją zobaczyłem. Odniosłem wrażenie, że przez to patrzyła jakby była gotowa poszczuć mnie lada chwila inferiusami.

- Lepsze to niż nic, nie uważasz? - zapytałam i znów bez problemu wypiłam kolejną kolejkę. - Nie widziałam Cię wcześniej, z jakiego domu jesteś?

- Tylko żartowałaam. - przeciągnęłam się - Cześć Isobel. - uśmiechnęłam się promiennie w jej stronę, upijając się kolejnym pełnym kieliszkiem trunku.

- No myślę - odpowiedziałem Ann i spojrzałem na rudą. - Is, pamiętasz może kiedy ja ostatnio piłem?

Patrzyłam na niego mając ochotę go udusić za to, że nie zauważył mnie. Zamyśliłam się. - Hmm... No może z jakieś... 3 tygodnie temu chyba, w Londynie. Ja, Chris i Ty piliśmy i tak się schlałeś w 3 dupy że musiałam Cię ciągnąć aż z klubu do fontanny!

Przyglądałam się Azazelowi. Wypiłam parenaście więcej kieliszków od niego, a trzymaliśmy się tak samo. Chwyciłam mocniej i pewniej za jego rękę i posłałam mu uwodzicielskie spojrzenie.

- Hmmm? - uniosłem pytająco i wypiłem kolejny kieliszek. - Czekaj, z Chris? W jakimś klubie w Londynie? I aż tak się schlałem wtedy? Jakim cudem dałaś radę mnie tam zaciągnąć?

Oparłam brodę o swoją drugą rękę, nie spuszczając ani na chwilę z oczu wzroku Azazela.

Czułam się olewana, więc zamówiłam sobie ognistej whisky. Annabelle patrzyła na Azazela wzrokiem: "zróbmy to chociażby na pasie startowym na lotnisku". Spodziewałam się, że pewnie będę piła sama, więc wzięłam sobie tylko jeden kieliszek i otworzyłam butelkę. Nalałam sobie i od razu szybko wypiłam. Żałowałam, że nie ma tu sake bądź jakiegoś włoskiego wina. Oraz żałowałam, że nie ma tu Nelly.

Odwzajemniłem spojrzenie Ann. Przejechałem dłonią po jej policzku.

Zamknęłam oczy pod wpływem nagłej przyjemności. Ja mały kot, łasiłam się do jego ręki.

- Coś słabo u Ciebie z głową, kotku - pogłaskałem ją po włosach i wolną ręką wypiłem kolejny kieliszek.

Tego bym się nie spodziewał. Ani po Soo, ani po tym pokurczonym chłopaczku. Otwieram szeroko oczy ze zdziwienia.
-A ty nie chcesz nic zrobić? Zemścić się? To nie w twoim stylu, tak dać sobą pomiatać...

Zaprzeczyłam mu ruchem głowy. Picie kieliszków co chwilę, powoli dawało się we znaki. Działałam w trybie slowmotion, analizując wszystko dużo wolniej.
- Potańczyłabym w jakimś klubie. - przełknęłam głośno ślinę, patrząc się na rodzeństwo Tokisaki.

-A ci mam zrobić? Strzelić go avadą? Widocznie stworzona jestem do tego by mną pomiatać...-zasmialam sie sztucznie. -Niby jak mam się zemścić? Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Nikt nigdy mnie nie zostawił. .. Oprócz Carla, ja nigdy z nikim nie byłam. Trza było zostać w Korei... Magii mi się zachciało. .

Nie czując się gorszy, piłem kieliszek za kieliszkiem i normalnie się trzymałem. Przysunąłem ją do siebie i objąłem. - Niestety tu takich miejsc nie ma. I... Trochę przyhamuj już, dobrze kochanie?

- Nie ma gdzie się wyszaleć? - zrobiłam minę zbitego psa, wtulając się w ciepłe ramiona chłopaka.

- Niestety nie - odpowiedziałem wypijając kolejny kieliszek, który to już... Piętnasty? Jednak ta Sherry nie była tak mocna, albo ja w przeciwieństwie do Annabelle miałem mocną głowę. Jeśli dobrze pamiętałem, to ona wypiła ich około siedemnaście. Skończy się to łazienką jak nic.

Niezgrabnym ruchem, położyłam przypadkowo rękę na spodnie Azazela, w miejsce jego przyrodzenia, ale jak ustrzelona piorunem wziełam ją, bełkocząc pod nosem przeprosiny. Nalałam sobie trunku i jednym, zamaszystym ruchem wypiłam całą zawartość kieliszka, jak zwykłą wodę.

Roześmiałem się gdy odsunęła się gdy zdała sobie sprawę, gdzie położyła rękę. Mam broń na kilka następnych dni, dzięki której będę mógł ją zawstydzać - będę jej przypominał co robiła po pijaku. Aż przydałby się telefon z dobrymi megapikselami. Westchnąłem patrząc z wahaniem gdy wypiła znów. Nie byłem jej dłużny i sam wypiłem kolejny.

-Gryffindor-odparłem poprawiając grzywkę, która wpadała mi w oczy-A co z tobą?-spytałem zerkając na dziewczynę.

- Ravenclaw. Mało was jest chyba z tego domu - wypiłam kolejny kieliszek i przesunęłam butelkę z trunkiem pomiędzy nas. - Nie żałuj sobie.

Podciągnęłam się nieco, przegryzając jego skórę na szyi. Włożyłam pod jego bluzkę rękę, masując nią delikatnie tors chłopaka, przystając na sekundę, pijąc kolejne kieliszki.
- Wiesz co... - złapałam za materiał jego bokserek, wkładając pod nie rękę, dosięgając jego męskości.
Zamruczałam mu do ucha, opierając się o jego obojczyk i poruszając dłonią po jego przyrodzeniu.

- Naprawdę chcesz mi teraz tutaj zwalić? Dopiero co totalnie byłaś zawstydzona gdy Cię lizałem między piersiami na błoniach - zaśmiałem się obejmując ją. Jęknąłem cicho i ledwo słyszalnie, patrząc na nią jak gdyby nigdy nic. Wypiłem kolejny.

- Słyszałam to. - powiedziałam jak zawsze z triumfalnym tonem.
Kontynuowałam, nie zwracając na jego uwagi. Byłam znacznie pewniejsza siebie, ale zdecydowanie wiedziałam co robię. Pragnęłam go, a to nie był raczej skutek upicia się.

- E tam, zdawało Ci się - przygryzłem jej ucho, korzystając z okazji, że było tak idealnie teraz odsłonięte.

- Nic mi się nie zdawało. - wymruczałam, pozostawiając w niedosycie jego przysłowiowego krakena.
Nalałam sobie trunku do kieliszka, kończąc przy tym pierwszą butelkę alkoholu.

Chłopak juz chyba wyczuł, że na niego patrzymy.
-Przekreślasz Hogwart, nie może to złe słowo, przekreslasz magię z powodu jednego chłopaka? Skoro cię zostawil, to jest dupkiem. I tyle. Musisz zamykać rozdziały za sobą.
Próbuję ją zrozumieć, ale nie potrafię

Otworzyłem drugą butelkę, nalałem i znów wypiłem. Usiadłem wygodniej, patrząc na Is, która sama olana piła kieliszek za kieliszkiem. Gdzie miała Nelly? Pomyślałem.

-Też jakoś nie widziałem zbyt wiele Krukonów-powiedziałem po chwili nalewając sobie trunku. Po chwili opróżniłem go. Odstawiłem go na bok. Wolałbym jednak wrócić do Hogwartu na własnych nogach.

Chłopak nie był zbyt rozmowny, westchnęłam i napiłam się kolejnego kieliszka. Zamrugałam oczami. - Woooow! Mogłam wcześniej wziąć sobie tą whisky zamiast rumu porzeczkowego - lekko mi się zakręciło w głowie, ale celnie wlałam sobie i Carlowi do kieliszka znów. Przysunęłam go do niego.

-Nie przekreślam Hogwartu ani magii. Kocham tę szkołę i nie wiem czy potrafiłabym z niej zrezygnować.  A już na pewno nie z powodu chłopaka. Staram się zamykać rozdziały za sobą.  Tylko wiesz.. Największy żal mam do siebie za to że jestem głupia i dałam się nabrać. Juz nigdy więcej na to nie pozwolę. Magia jest częścią mnie czy tego chce czy nie... Żal mi siebie..-zaśmiałam się i spojrzałam na niego. -Bywa...Może lepiej pogadamy o tobie co? Raczej marny ze mnie temat do pogaduszek.  Pogadajmy o tobie.-powiedziałam opierając głowę na ręku i patrząc na niego i starając się ignorować Carla i te dziewczyna która ewidentnie się do niego przystawiała.

Wbiegłam do pubu, gdzie miała znajdować się Isobel. Podeszłam do niej powoli, zasłaniając jej oczy. Moim oczom nie umknęła schlana siostra, puste kieliszki i rozpoczęta kolejna butelka jakiegoś trunku.

- Ummm... Janusz? - zapytałam i tak poznając te dłonie. Poczułam motyle w brzuchu. Przyszła! Akurat było obok mnie miejsce i więcej niż połowa trunku, który kupiłam.

Wtulałam się do chłopaka, mrucząc i zachowując się jak kot. Jakaś osoba przemknęła mi przed oczami, prawdopodobnie ta białowłosa lesbijka. Warknęłam sama do siebie, upajając się kolejnym kieliszkiem.

Przysiadłam się obok, odruchowa kładąc rękę na jej udo.
- Co tak sama pijesz? - badałam twarze jej kompanów, którzy byli zajęci sobą.

- Co jest? - zapytałem jej marszcząc brwi. Kątem oka zauważyłem Isobel i tą białogłowę, której raka udawała w Wielkiej Sali. Ledwo się powstrzymałem od wybuchu śmiechu słysząc "Janusz".

Zerknąłem w stronę Soo. Dalej gadała z tamtym gościem. Oh, czy to nie jakiś Ślizgon? Dlaczego się nad tym zastanawiam...Odwróciłem głowę i spojrzałem na kieliszek. Bez wahania wziąłem go i opróżniłem jego zawartość. Po chwili westchnąłem kładąc się na stole.

Spojrzałam to na nich, to na niego. Poklepałam Carla po głowie. - Przejdzie Ci, zobaczysz, a teraz bawmy się jakby jutra nie było.