Wielka Sala

-Będę miała u ciebie dług do końca życia za to.-odwrocilam od niego wzrok kiedy zaczął się we mnie wpatrywać. -Przecież żadna krzywda mi się nie działa

- Jak to się nie działa? - westchnąłem. - Nie możesz dawać się tak komuś traktować ani uważać siebie za nikogo przez kogoś, kto nawet nie zasługuje na miano człowieka.

Cmoknelam obracając kubek na stole. -Ty nic nie rozumiesz. Taka jest prawda... Nieważne

- Taka jest nieprawda. Będę Ci to powtarzał, dopóki sama nie zaczniesz tak uważać.

-O przestań juz.. Sam mi kiedyś powiedziałeś ze przynoszą hańbe naszemu domo. ..-ugryzlam się w język. Wpakowalam sobie do buzi rogalika i rozejrzalam się po sali.

- To było dawno. Zmieniłaś się na lepsze, nie przynosisz już hańby. Jesteś częścią i tego domu, i częścią rodziny Tokisaki.

Spojrzałam na niego z pełną buzia. -se fo wy fofieciales? -zapytałam mrugajac szybko

Roześmiałem się gdy ją usłyszałem, schowałem oczy w dłoni wciąż się śmiejąc. - Nie... Nie rozumiem Cię - wydusiłem z siebie z trudem.

Weszłam do Wielkiej Sali i zaczęłam szukać wzrokiem stołu Ślizgonów. Gdy go znalazłam podeszłam szybkim krokiem-Azazel Tokisaki? Wiecie gdzie go znaleźć?-spytałam dwójki Ślizgonów. Jakiejś Koreanki i chłopaka w ciemnych włosach.

-Fo? -aa.. Jezu. . Z trudem przełknęłam rogalika. W moich oczach pojawiły się łzy. -Że co powiedziałeś? -podeszła do nas pielęgniarka. -Azazel? Ten paskudny, obmirzły, karzelkowaty i brzydki Ślizgon? Tak. Jest nad jeziorem

Spojrzałem ze spokojem na ciało nauczycielskie. Przywykłem do sytuacji, żadnej paniki i bardzo dobrze udawane zaciekawienie. - Az? Tak, nad jeziorem ostatnio go widzieliśmy, jakąś godzinę temu.

Spojrzałam jeszcze raz na Ślizgonów, a potem pokiwałam głową-A wiecie coś w sprawie pobicia ucznia? Carla Clawsa, dokładniej. Tego z Gryffindoru.

- Ktoś coś zrobił Carlowi? - zmartwiłem się. - Kto miałby mu coś zrobić? Dobry, spokojny chłopak, co z tego, że szlama - westchnąłem ciężko. - Przekaże mu Pani, że go odwiedzę niedługo? Thomas Lestrange jak coś.

Spojrzałam na Aza. -Carl? Jest pani pewna że nie potknal się o własnego kota i nie zjebał ze schodów?

Zmierzyłam Koreankę wzrokiem-Słownictwo-powiedziałam i po chwili wyprostowałam się-Teraz wybaczcie, ale wrócę do prowadzenia "mini śledztwa" dotyczącego tego pobicia-mruknęłam robiąc w powietrzu cudzysłów-Gdy go spotkacie, przekażcie mu, żeby do mnie przyszedł-dodałam-A i smacznego-uśmiechnęłam się do nich, a potem wyszłam z Wielkiej Sali.

- Dziękuję - odpowiedziałem z uśmiechem i się roześmiałem gdy wyszła, wystawiłem rękę do Soo by przybić z nią piątkę.

Popatrzyłam na Aza karcąco ale przybiłam z nim "piatke". -Głupek. .-powiedziałan.  -Nie pójdziesz do niego, prawda?

- Nie wiem, zobaczy się. Najchętniej bym jednak poszedł do pokoju. Ten odpad biologiczny może powiedzieć, że nie zna żadnego Thomasa - wstałem biorąc ją na ręce.

-No to idź. . Co ty robisz? -zapytałam patrząc na niego, kiedy mnie podniósł. -Nie masz lepszych ciężarów do noszenia? Jakies drzewo. . Kłoda. .? W sumie Kłoda i ja to jeden hui no ale..

- Daj o siebie zadbać. Kobiety... Dbać o nie i jeszcze źle - zaśmiałem się lekko i wyszedłem z Wielkiej Sali. 
Next: Pokój Wspólny (Slytherin)

-O matko.. tez mi coś. . -zaśmiałam się cicho i oparlam głowę o jego ramie.
Next: Pokój Wspólny ( Slytherin)

Stanęłam na podwyższeniu i klasnęłam w dłonie.
- W związku z kilkoma prośbami, postanowiliśmy wraz z opiekunami domów... na dokonanie pewnych zmian. Nathan Collins zamienia się domem z Raven Scoffer, a Azazel Tokisaki na wyraźną prośbę jego opiekunki, zamienia się z Isobel Tokisaki. To koniec ogłoszeń.

Kiedy weszłam do WS dyrka właśnie siadała na krześle. Było ogłoszenie? O nie... Juz pewnie wie o Carlu.. shit.. Usiadłam przy stole Slytherinu i czekałam na Lexy

Wszedłem do Wielkiej Sali powolnym krokiem. Przejechałem palcami po włosach i rozejrzałem się po miejscu. Gdzie jest mój stół? Chyba tam. Podszedłem tam pewnym krokiem i usiadłem na jakimś miejscu. Nalałem sobie wody i upiłem łyka.

Weszłam do Wielkiej Sali z Lexy. Gdzieś tu miałabyć ta osoba, która też jedzie do Londynu. Miejmy nadzieję, że to nie SooAh ani Raven.

Kątem oka zobaczyłam że ktoś siada przy naszym stole. Byłam pewna że to Az jednak się obudził, ale kiedy spojrzałam w tamtym kierunku okazało się ze to jakiś chłopak. Nowy? Z ust wylecialo mi trochę wody, której się przed chwila napilam. Polknelam ja i wytarłam się serwetką śmiejąc się do samej siebie. Ulało się dziecku.. Gdzie jest ta Lexy kurrwa. ..

Patrzyłem bez zainteresowania w drzwi do Wielkiej Sali. Zdziwiłem się gdy zobaczyłem tam Gabs. Jaki ten świat mały. Od razu do niej pomachałem. Zabawne.

Zobaczyłam, że ktoś do mnie macha. Zaraz ... Nath? Co on tutaj ... Od razu do niego podeszłam i jak zawsze przywitałam szturchnięciem w ramię.
- No no no Nathan Collins. Co ty tu robisz? Po ostatniej akcji z twoim ojcem myślałam, że cię nie zobaczę.

-Hej.-powiedziałam podchodząc razem z Gabs. -To moja osoba. -wskazalam na Soo która wycierała się serwerkami.

-No cześć Gabs-uśmiechnąłem się i podniosłem z miejsca-I ty koleżanko-uśmiechnąłem się do drugiej dziewczyny-Wiesz starszy, wkurzył się za czwartym razem widząc mnie obok funkcjonariuszki. Nie powiem. Czysta przyjemność być odprowadzanym pod dom-zaśmiałem się siadając na stole-A co u ciebie? Zawsze miałaś dobry towar. Imprezy bez ciebie były choleeernie nudne-powiedziałem patrząc na starą znajomą

- Tutaj nie pohandluję. Nie ma warunków, ale na eliksirach coś można przez przypadek wymieszać - powiedziałam siadając obok niego. Gdy Lexy powiedziała, że Soo jedzie z nią o mały włos nie zemdlałam - SooAh ... jedzie z tobą?

-Jedzie? O co chodzi?-spytałem zainteresowany-Jest jakaś wycieczka, o której nie wiem-zaśmiałem się przygryzając kolczyk

- No, trzy osoby jadą do Londynu z towarzyszami. Lexy jedzie z - tutaj kaszlnęłam - Soo, a ja praktycznie nikogo nie znam, więc zostaję sama. Zaraz, może ty chcesz jechać?

-Jak nie chcesz to mogę nie jechać. -mruknęłam do Gabriele, nalewając sobie wody do szklanki.

- Jedź, nie przeszkadzasz mi. Pewnie i tak nie będziemy rozmawiać - mruknęłam do Soo.

-Chętnie się przyłączę-powiedziałem wyszczerzając się-Najebiemy się jak za wcześniejszych czasów.

- Miałam nadzieję nie wracać do alkoholu, ale dla ciebie mogę się poświęcić.

-Chodź Soo. -powiedziałam biorąc dziewczynę za rękę, która natychmiast zabrała. -Okej, rozumiem -uśmiechnęłam się szczerze. -Chodź.

Popatrzyłam na Lexy po chwili wstając i robiąc z nią kilka kroków w stronę Gabriele i chłopaka. Włożyłam dłonie do kieszeni i czekałam.

-I to rozumiem-powiedziałem uśmiechając się. Zeskoczyłem ze stołu i spojrzałem na niską Koreankę-Heeej. Jak pogoda tam na dole?-spytałem pochylając się.

-Bardzo zabawne. -powiedziałam patrząc na niego i odsuwajac się trochę żeby nie było aż tak widać różnicy wzrostów. Kurwa. Trza było buty na wysokim założyć. Chuja by to dało ale miałabym poczucie ze jestem wyższa. .-A jak tam pogoda w chmurach?

- No chodźmy juuuuż - powiedziałam ciągnąć Natha za rękę w stronę drzwi - Im szybciej tam trafimy tym więcej możemy wypić.

-Widzę, że dawno nie piłaś-zaśmiałem się idąc za dziewczyną.

Uśmiechnęłam się do Soo po czym gestem ręki zawołałam i poszliśmy za Gabi i jej znajomym.

Ruszyłam się z miejsca, po chwili doganiajac Lexy.