Wielka Sala

- Dobrze, że cię tam nie było - zaśmiałam się - A ten geniusz zdążył wyjść z klubu.

-Bo jesteś dupek Az. -powiedziałam krótko. Dzięki za odpowiedź. -Poza tym, mogli jechać tylko wybrani. Mnie zabrała Lexy. Tak wgl. Wiecie o tym tylko wy - spojrzałam na towarzyszy. -Lexy, Gabi i ta zawszona gnida, Nath. Wolałabym żeby to się nie rozlazło jeszcze dalej. -powiedziałam poważnie. -Wiecie.. reputacja i te sprawy... -machnelam włosami i parsknęłam śmiechem -Nie przystoi. ..

- Gnida? Przytemperować go, Soo? - zapytałem ignorując uwagę Chris. - Szkoda, że tylko wybrani - westchnąłem.

- Chris... Gabs i Soo tańczące na rurze - powiedziałam zamyślona patrząc przed siebie po czym spadłam z krzesła z krwotokiem z nosa i rozmarzoną twarzą.

- Is, nic ci nie jest? - zaśmiałam się - Chyba się za bardzo zamyśliłaś.

-Nie... W sumie to nic mi nie zrobił. .. lubię go. Dobry przeciwnik. Potrafi mi się ładnie odpyskowac a to się ceni. -powiedziałam do Aza. -Isobel! Wszystko...ok? -zapytałam kiedy dziewczyna zniknęła mi z oczu.

- No okej - odpowiedziałem i rozbawiony spojrzałem na Isobel. - To norma - machnąłem ręką.

- Wszystko mi jest aaaa! Czemu ja tego nie widziałam! - zawołałam bliska rozpaczy, przekręciłam się na brzuch i zaczęłam uderzać piąstkami podłogę.

- Mogę ci obiecać, że przy następnej wizycie w Londynie pójdziemy do tego klubu - zaśmiałam się - Pewnie będę tego żałowała, no ale dobra.

- Tak! - pisnęłam ucieszona wstając i zarzucając ręce na szyję Chris przytulając ją mocno.

-Dlaczego ja wyszedłem-zaśmiałem się robiąc facepalma.

-Ja juz wtedy z wami nie idę. -powiedziałam szybko. -Rzucam alkohol. Chyba

- Ja też nie wiem, czemu to zrobiłeś. Obraziłeś się na mnie, czy co?

Zasnąłem po prostu.

Usiadłam z powrotem na krześle i przysłuchiwałam się rozmowie.

-Nie wieeem-westchnąłem-Ale żałuję-powiedziałem i poprawiłem włosy.

- Nie rób tak. Czemu wszyscy poprawiają włosy w ten sposób - zaśmiałam się.

-Tylko proszę. Nie zacznijcie się tu mizdrzyć. .. plis...

-No bo robią się przydługie. Wpadają w oczy-westchnąłem i oparłem się o ramię Chris, zaraz potem podniosłem głowę-Wybacz Soo-dodałem śmiejąc się.

Zamlaskałam. -Taaa..-zajęłam się winogronami. -Uprzedzam ze będę gryźć..Jak zaczniecie...

Przeczesałem wlosy palcami przez sen.

Zaśmiałam się słysząc groźbę Soo, słuchałam ich dalej.

Na złość Soo popatrzyłam na Charlsa maślanymi oczami i potem pocałowałam w policzek.

-Chris nie bawi nie to ani trochę. -warknęłam patrząc na nią.

- Ale mnie tak - powiedziałam z szerokim uśmiechem.

-Świetnie.  Będę o tym pamiętać przy najbliższej okazji. Ohorat. -powiedziałam zaciskajac pięść pod stołem ale za chwile ja rozluźniajac.  Oparłam czoło o rękę,  zasłaniając się włosami.  Co się  ze mną dzieje. Halo Święty Mung

Zaraz potem jak Soo się zasłoniła pocałowałem Chris w policzek i uśmiechnąłem się do niej.

Wszedłem do wielkiej sali. Większość była przy stole Puchonów. Od razu zauważyłem Soo, a także Chris, Is i tamtego chłopaka z Londynu. Podszedłem do ich stolika i usiadłem uśmiechając się do parki-A nie mówiłem?-zwróciłem się do Chris, patrząc na to, jak się obejmują. Uroczo. Zaraz potem spojrzałem na Soo-A ci co się stało?-mruknąłem szturchając ją-Żyjesz?

- No mówiłeś - mruknęłam - Przewidziałeś to. A ona ... no nie podoba jej się ... jak to nazwała? Mizdrzenie się.

"A nie mówiłem?". Obudził się książę. Nie kurwa, umarłam. Szturchnij mnie jeszcze raz a za moment będziesz miał nowa odżywkę do włosów o smaku spaghetti. Zignorowałam go i udawałam że mnie tam nie ma.

Chyba śpi, no cóż...Pora na zemstę za ciasto. Uśmiechnąłem się. Zauważyłem, że są kostki lodu w dzbanku wody. Podniosłem się i wyciągnąłem trzy, a potem wrzuciłem je za kołnierz koszuli Soo. Odsunąłem się na tyle aby mnie nie walnęła gdy się obudzi i uśmiechnąłem się.

W momencie kiedy poczułam jak coś lodowatego wpada mi za koszulkę, zapiszczałam i wyrwalam z miejsca, starając pozbyć się tego. Podskoczylam kilka razy, odchylajac tył koszulki. Usłyszałam ze coś upada na podłogę. Kostki lodu? Podniosłam głowę patrząc na resztę siedzących przy stole. Tylko jeden kurw się uśmiechał. Wyprostowałam się i również uśmiechnęłam. Podeszłam do niego powoli i stanęłam na przeciw niego tak , że dzieliło nas kilka centymetrów. Nachylilam się odrobinę, co wcale nie było potrzebne ale przemilczmy to. -Taki śmieszek z ciebie? Wiesz. Ja wiem że rączka ci juz nie wystarcza ale zrozum że ja nie jestem na jedną noc. Wiec łaskawie wsadź sobie te końskie zaloty w majtki, żeby cokolwiek tam chociaż było. -powiedziałam sięgając po talerz ze spaghetti i kładąc mu go na głowie, do góry dnem. -Smacznego. -usiadłam i wróciłam do jedzenia.

Wybuchłam śmiechem widząc reakcję Soo na to co zrobił Nathan i śmiałam się dalej gdy się na nim zemściła.

Widząc reakcję Soo zaśmiałem się. Gdy do mnie podeszła i schyliła chciałem rzucić jakiś komentarz dotyczący jej wzrostu, ale nim zdążyłem coś powiedzieć dała mi talerz spaghetti. Na włosy. Chcesz wojny? Zdjąłem talerz, po czy ściągnąłem makaron z włosów. Uśmiechnąłem się do niej a potem złapałem czyiś kubek z kakaem i polałem jej włosy.

Zapowietrzyłam się czując jak kakao spływa mi po włosach a następnie pod bluzke z każdej strony. Rękawem wytarłam oczy po czym spojrzałam na niego. Moich włosów się nie rusza. -Ty naprawdę chcesz zginąć?! -rozejrzalam się po stole po czym wzięłam miskę z budyniem i włożyłam do niej rękę, nabierajac go. Najpierw nałożyłam budyń na jego włosy a następne zaczęłam nasmarowywać mu twarz i klatkę piersiową. Kiedy skończyłam odłożyłam miskę i wstałam chwytając młynek z pieprzem. Przyprawilam mu głowę i ramiona po czym usiadłam sięgając po serwetki żeby się wytrzeć.

- Ciekawe kto to posprząta... A dzieci w Afryce głodują... - westchnęłam do Chris.

-Moje kakao-jęknąłem patrząc jak zawartość mojego kubka wylewa się na włosy dziewczyny-Ehh szkoda gadać-westchnąłem

-Skąd wiedziałaś, że uwielbiam budyń?-powiedziałem wycierając się. Zaraz potem przeklnąłem czując jak pieprz wlatuje mi do oczu. Szybko zacząłem wycierać oczy. Zaraz potem kichnąłem.

- Jeżeli ktokolwiek mnie pobrudzi, to polecą minusowe punkty - prychnęłam pokazując palcem na wszystkich po kolei.

- Chriiiiiis, dodaj nam punktów, bo mamy minusoweeee - westchnęłam i napiłam się soku.

- Nie, Isiu, nie ma punktów bez powodu - zaśmiałam się.

- Ale jest powód nooooo - przytuliłam się do niej - na przykład moje piękno! Spokojnie, +10 wystarczy - zaśmiałam się.

-A jak ja przyłapie was na uprawianiu sexu w Hogwarcie to odejme wam punkty. -powiedziałam do Chris biorąc chusteczkę i wycierajac Nathowi oczy i twarz. -Przepraszam

- Że my? Chyba cię pogięło - zaśmiałam się - Ale zaraz. Ty jesteś prefektem?

- Nie jest, kłamczy, Xavier jest - napiłam się soku znów.