Wielka Sala

- Wyciągnę cię jakoś z tego twojego pokoju. Będzie to albo po dobroci, albo siłą. Wybór należy do ciebie.

-Nie możesz wchodzić do dormu prefekta

- To wyślę tam jakiegoś ślizgona. Isobel nada się idealnie. Ona na pewno cię tu przyprowadzi.

-Nie zmuszaj mnie do robienia czegoś, czego nie chce. Nie mam nastroju na takie imprezy okej

- Ale chociaż posłuchaj co będę grała. No proooooszeeeeeee.

-Chris... Proszę cię. -westchnęłam. -Zastanowię sie

- No dobra no - mruknęłam i napiłam się soku - Ciekawe co u Charliego. Może przez przypadek przykleiłam go do łóżka i biedak się nie wydostanie?

-Nie przeginaj bo się wkurzy. .

- I co mi zrobi? Nie ma dowodu na to, że to ja zrobiłam. W Hogwarcie nie mają kamer.

-Jak wolisz.... tylko mówię. .-powiedziałam nadal grzebiac w jedzeniu.

Wszedłem do Wielkiej Sali rozglądając się. Podszedłem do Soo i Chris-Hej widziałyście może złodzieja ubrań, ewentualnie mojej różdżki?-spytałem poprawiając szatę-A i wiecie może jak pozbyć się atramentu?

-Ja nic nie wiem. -powiedziałam pakujac sobie do ust całą garść borówek.

- Ukradli ci ubrania? I różdżkę? No nie wierzę. Aaa tak właściwie to po co ci ten krawat na głowie?

Na chwilę uniosłem krawat palcami unosząc "znamię"-Oprócz tego, moje włosy były sklejone i prawie wszystkie ubrania, oraz różdżka, zniknęły-powiedziałem wykrzywiając się-Wiecie coś o tym?

Parsknęłam śmiechem, krztusząc się owocami. Wyplułam je w serwetke i popiłam wodą.

Położyłam głowę na ławce i umierałam ze śmiechu. To wyszło lepiej niż myślałam.

-Dzięki za pomoc-prychnąłem wywracając oczami-Cokolwiek?

- Ktokolwiek ci to zrobił jest geniuszem - powiedziałam kolejny raz wybuchając śmiechem - Ale nie wiem kto to mógł być.

-Okej-powiedziałem podnosząc się-Idę w takim razie szukać dalej-mruknąłem i wyszedłem z Wielkiej Sali.

-Oj biedaczysko. .

- Jestem genialna - wybuchnęłam gdy już sobie poszedł - Mam mu oddać garnitur na jutro, czy wysłać w samych bokserkach?

-Daj mu garnitur. . Bo narobi ci siary. ..

- Mi narobi siary? Ja się będę świetnie bawić kiedy zrobi siarę samsobie.

-Jak chcesz. Nie mój chłopak. Nie mój problem.. Ja nie idę. Mam zamiar zaopatrzyć się w dużo żarcia, zaraz Sowę i zrobić sobie piżamaparty z.. ptakiem

Wyrwałam się z zamyślenia, zwiastunem tego było kolejne głośne kichnięcie. Cholerne przeziębienie... Westchnęłam w myślach ciężko, nałożyłam sobie naleśników i zaczęłam jeść.

- Chcesz moją sowę do towarzystwa? Chętnie przyjdzie z tobą posiedzieć. Tylko żebyś mu dawała ciastka.

-Na zdrowie! -krzyknęłam po raz kolejny.-Chce. Moja sowa tez lubi ciasto wiec spoko.

Podniosłam głowę, więc głos należał do Soo - Dziękuję! - odpowiedziałam i jadłam dalej, pociągając nosem.

- To ci ją jutro przyniosę. Będziecie się razem świetnie bawić.

-Okej.-powiedziałam. Sama nie wiedziałam czy chce iść na ten bal. Lubiłam takie zabawy, nawet bardzo ale nie tym razem. Chyba nie czułam się na siłach żeby brać w niej udział tym razem.

- Wiesz co? Zaraz przyjdę. Zostawię Charliemu notatkę w dormitorium.

NP dorm chłopaków huff

-Okej. ..-powiedziałam wzruszając ramieniem. Rozejrzalam się po sali. Nudno tu. Nic się nie dzieje.

- Jeeeesteeeeeem - powiedziałam siadając obok Soo - Teraz już wie kogo ma zabić.

-Powiedziałaś mu?

- Nie było go, więc zostawiłam karteczkę na łóżku. Raczej powinien się skapnąć.

-Aha.. Wiesz ze będzie dym..

- Coo tyy. Charlie mi tego nie zrobi, prawda? A nawet jeśli, to warto było się poświęcić.

-Jak chcesz... Od razu mówię że jak znowu coś będzie nie tak to palcem nie kiwne.

- No nie musisz. Pewnie nie będzie już takich akcji. A jak po tym się na mnie obrazi, to znaczy koniec.

-Jeśli się obrazi to będzie tylko i wyłącznie twoja wina.

- No wieeeeem. Ale ja potrzebuję kogoś, komu będę mogła robić takie żarty, a on będzie mógł robić mnie. Nie chcę kwiatków, całusków i komplementów. Chcę prawego sierpowego na powitanie.

Wszedłem do Wielkiej Sali i podszedłem do dziewczyn-Chris musimy pogadać-powiedziałem patrząc na nią.

- Co? Nadal nie schodzi? - zaśmiałam się - Ale do twarzy ci z tym krawatem.

-Tylko bez bójek mi tu...

- Soo, weź mnie obroń, bo mam wrażenie, że mi zaraz przyłoży.