Wielka Sala

-Co? Jaki winny? Nieprawda! Że co? Ze coś do niego czuje niby? Ja? No przecież wiesz ze nie.. No co ty, ja?

Zaśmiałem się jedynie i wypiłem kolejny kieliszek.

-Nie pij tyle. Ile już wypiłeś? -zapytałam czując jak twarz płonie mi bez powodu. Przyłożyłam dłoń do policzka.

- Ja? Dwie flaszki mam za sobą oraz pięć kieliszków - mruknąłem - wow, widzę zarumienioną Soo.

-Uspokoj sie trochę. . Bal się dopiero zaczął. Zjedz coś najlepiej - powiedziałam zmartwiona. -Co? Ja? Zarumieniona? - obrocilam się na krzesełku, w drugą stronę.

- Nie znasz moich możliwości, siostrzyczko - poszedłem po ciasto, usiadłem z powrotem obok. - Czemu się obracasz jakbym miał rację?

-Pewnie są duże ale pohamuj się. .-spojrzałam na niego. -Nie masz racji. Nie lubię go okej

- Kto się lubi ten się czubi, jak to mówią - napiłem się znów.

-Raczej nie lubię jak ktoś krzyczy na mnie bez powodu a potem wywala z dormitorium. -warknęłam. -Najpierw daje mi do zrozumienia że moje zachowanie mu nie przeszkadza, wręcz przeciwnie bo lubi się ze mną klocic.. a kiedy to robie to właśnie robie wyżej wymienione rzeczy. ..

- Miłość to miłość, tego się nie da zrozumieć, mam tak samo z Annabelle momentami. W sensie, nie wywala, ale też czasem ciekawie się dzieje - wzruszyłem ramionami.

-Że co przepraszam? ! Miłość? ! -spojrzałam z niedowierzaniem na Aza. Po chwili mój wzrok powędrował na siedzącego dalej Nathana. -Przecież go nie kocham...-powiedziałam cicho, nadal patrząc na blondyna

- A czy mówię, że go kochasz? Może po prostu Ci się podoba. Normalnie tak nie reagujesz na innych chłopaków - zamówiłem sobie whisky, wziąłem łyk - zdecydowanie whisky to najlepszy trunek.  Za Lemmy'ego Kilmistera - uniosłem szklankę z alkoholem i wypiłem kolejny łyk.

-Nie powiedziałam ze go nie kocham. Że go kocham. -powiedziałam szybko. -Czeaj. .. za kogo? To ten piosenkarz czy coś?

Roześmiałem się słysząc jej odpowiedź, jednak spoważniałem gdy usłyszałem pytanie. - Wokalista Motorhead, zmarł prawie rok temu, w święta - napiłem się kolejny łyk.

-Coś mi się kojarzyło. . Ale nie byłam pewna... -powiedziałam. -Ey.. Albo już nic. Tak w ogóle to mam wrażenie ze coś słaby ten bal..

- Drętwy. Miałem nadzieję, że coś rozjebiemy, nawalimy się i impreza do białego rana - westchnąłem.

-No po to tu przyszłam. .. a tu nic...-powiedziałam marszczac nos. -Oczywiście pilnować żeby coś takiego się nie stało ekhem...

- Tak tak, pani prefekt - nachyliłem się do niej - ale może coś pójdzie dalej z Nathem? Weź go jakoś do tańca czy coś, wierzę w was - wróciłem do poprzedniej pozycji.

-Nie wiem o czym mówisz. -powiedziałam znów odwracając wzrok. -Nie ma nauczycieli?

- Nie widać żadnych, radar w mojej łepetynie nic nie wykrył. A co? - uniosłem brew.

-Mam zamiar cie przeleciec tu i teraz i się zastanawiałam czy mi coś zrobią. ..-powiedziałam patrząc na niego z uniesiona brwia.

- Wiesz, że mam dziewczynę, Soo? - nie dziwiło mnie takie wyznanie. Soo na swój sposób była wyjątkowa, wziąłem jedynie kolejny łyk trunku.

-Wiem. I dlatego to powiedziałam. Ale spokojnie.. ona mi nie przeszkadza...-powiedziałam starając się nie wybuchnąć śmiechem.

- Tobie może nie, ale z jej perspektywy może być inaczej - patrzyłem na nią z rozbawieniem. - Poza tym, akurat teraz jestem chyba najbardziej niechętny do takiego pomysłu, nie przez to, że Ann siedzi tuż obok nie. Tu jest pewna kwestia wyższa.

W końcu wybuchnęłam śmiechem. -Jaka? -powiedziałam stłumionym przez dłoń która zakrylam usta, głosem

- Wyglądasz za słodko jak dla mnie. Bardziej mi pasuje wersja Ciebie na co dzień - jak gdyby nigdy nic, spokojnie wziąłem łyk whisky.

Uniosłam brew. -Wersja mnie na codzień? Ubieram się tak samo. . No.. może nie na różowo o ile ominiemy bieliznę, ale raczej podobnie,.. Juz myślałam że powiesz ze jestem brzydka albo gruba czy coś. .. uff hahaha

- Nie no, wygląd jest okej, brałbym Cię, ale życie wyszło inaczej - wzruszyłem ramionami. - Jasne włosy też były okej.

-Jakiś ty śłodki...-powiedziałam łapiąc go za policzki i ściskając mocno.-Kizi mizi... Patrz.. Tworzylibyśmy idealną parę. -znów wybuchnęłam smiechem. Tak szczerze to nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Chyba już za bardzo przywykłam do tego "rodzeństwa". -Zostaje w jasnych włosach. Te są tylko na dziś. . Tak samo jak maska.. Miałam nadzieję że nikt mnie nie rozpozna... A jednak... Musze kupić wyższe buty... Jeszcze wyższe. Najwyżej połamie sobie nóżki

- I tak bym Cię poznał po stylu chodzenia, zachowania się, jesteś wyjątkowa na swój sposób, siostrzyczko - patrzyłem tylko na nią w stylu "serio" gdy się bawiła policzkami.

Zabrałam ręce i pokazałam mu język. -Chodzę idealnie.. Mówię idealnie..Zachowuje się idealnie.. Morduje idealnie.. K - kocham idealnie.. Taka sobie idealna jestem haha -powiedziałam wpatrując się w kieliszki stojące w okół mnie. Nie. Nie tym razem.

- Dokładnie, dlatego bym Cię rozpoznał - zaśmiałem się.

-Pff... Jesteś okropny..-klepnelam go w ramie. -Tak w ogóle to zacznę chodzić w takich właśnie sukieneczkach i będę nieść w Hogwarcie miłość i radość! -powiedziałam przesłodzonym głosem

- Jest tu jakieś wiadro? Ewentualnie gdzie jest najbliższa łazienka? - przewróciłem oczami.

-A Oppa będzie natchnieniem mojej radości! -nadal mówiłam tym samym głosem. -Łiiiii! Nieśmy pokój i radość!

Po prostu zrobiłem to co puchonka niedaleko nas, jebłem głową w ladę i w takiej pozycji ją zostawiłem.

-Ale ty jesteś. ..-szturchnęłam go w ramie. Rozejrzalam się po sali po czym poprosiłam o sok pomarańczowy który po chwili zaczęłam powoli pić przez rurkę.

- Ja nie wiem co to niesienie miłości i radości, wiem co to jest kilka złamanych serc oraz destrukcja - westchnąłem.

-Mi to mówisz. . Heh..Ja nawet nie wiem co to radość. . No.. może czasem..-westchnęłam gapiąc się w szklankę, -Mogłam iść spać. .

- Nie idź, siedź, korzystaj z tego, że w ogóle jest bal - podniosłem głowę i zerknąłem na Soo. - Nie wiesz? Na pewno byłaś kiedykolwiek radosna.

-Radosna może i tak. Szczęśliwa? Nie do końca. -napilam się soku.

- Czyli jednak przyszłaaaaaaś - powiedziałam przytulając Soo od tyłu - Moja sowa się na ciebie obrazi.

Podskoczyłam kiedy poczułam czyjeś ręce na swojej talii. -Ano przyszłam! -powiedziałam do Chris, śmiejąc się. -Nie obrazi bo ja tu tylko po jedzonko przyszłam hahhaha

- Jak już przyszłaś, to nie wyjdziesz - mruknęłam przytulając ją mocniej - Muszę wreszcie mieć jakieś towarzystwo.

-Przecież masz pełno towarzystwa - powiedziałam odchylajac się lekko w bok żeby na nią spojrzeć.